Pages

2009-04-02

"Pary" John Updike

Czytając „Pary”, nie sposób nie myśleć o czasie, w jakim amerykańscy czytelnicy po raz pierwszy zetknęli się z książką. Kiedy Updike wydał powieść w 1968 roku, musiała wzbudzić wiele kontrowersji i protestów. Atakuje bowiem moralność, wiarę, bezlitośnie drwi ze stereotypów myślowych i społecznych Ameryki lat sześćdziesiątych minionego stulecia, ale przede wszystkim obnaża prawdę sypialni małżeńskich, w których – owszem – rozkoszom cielesnym oddają się małżonkowie, ale bynajmniej nie z poślubionymi partnerami. Co mogli zrobić Amerykanie z książką, w której wykształceni mieszkańcy pewnego prowincjonalnego miasteczka poddają się żądzy i wymieniają partnerami, czerpiąc z tego satysfakcję? Co może zrobić z taką książką współczesny czytelnik, którego nie zaskoczą tak bardzo dylematy dotyczące kazirodztwa, rozmyślania o homoseksualizmie (głównie męskim), a już na pewno nie dostanie wypieków na twarzy, gdy przeczyta o seksie oralnym lub udanej próbie aborcji? Uważam, że „Pary” należy odczytywać w odniesieniu do czasów, w jakich powieść wydano po raz pierwszy, ale należy także uważniej przyjrzeć się przede wszystkim motywacjom bohaterów i zauważyć, że seksualność jest dla nich tak samo problematyczna, jak dla współczesnego czytelnika. Updike napisał śmiałą opowieść obyczajową, ale przede wszystkim książkę, która niesie w sobie naprawdę dużo mroku i niepokoju bez względu na to, czy odczytuje się ją w latach sześćdziesiątych XX wieku, czy pięćdziesiąt lat później.

Małżeńskie pary, które łączy przyjaźń, namiętność, nienawiść i zdrada poznajemy w Tarbox. Miejsce to specyficzne i jego rola jest w powieści bardzo istotna nie tylko dlatego, że tytuł pierwszego rozdziału jest powitaniem w tym mieście kogoś, kto za chwilę pozna jego mieszkańców. Tarbox to pewien symbol i symbol dość wyraźny. Jeden z bohaterów książki wypowiada o miasteczku znamienny sąd: „Tarbox nie jest miejscem ani romantycznym, ani ekscentrycznym. Purytanie chcieli stworzyć tu port, ale ich zamuliło. Jak wszystko w Nowej Anglii Tarbox jest całkowicie passé.” Wzajemne intrygi, kwestionowanie dogmatów religijnych, ustawiczne wynoszenie się ponad purytański mur oraz walka wewnętrzna, jaką wielu bohaterów toczy z kościołem (który zresztą spłonie), to nic innego jak próba udowodnienia za wszelką cenę, że żyjąc w tak „skostniałym” mieście, można być nowoczesnym, można tworzyć własne definicje szczęścia rodzinnego i można w tych nowoczesnych małżeństwach, których sypialnie widzą rzeczy urągające purytańskiej koncepcji godnego życia, wytrwać i być szczęśliwym. Tytułowe pary na wiele różnych sposobów starają się nie być „passé”. Tyle tylko, że taka walka przynosi bardzo wiele ofiar. Dużo rozczarowań, frustracji, smutku i łez. W realności aborcję i rozwód. I liczne ucieczki do bezpiecznych gabinetów psychiatrycznych, w których kobiety Updike'a widzą szanse na rozwiązanie problemów swoich i własnych mężów.

Pary z Tarbox kwestionują zużyte formy i jednocześnie w tych formach się zapadają. Tworzą mikrospołeczność, dla której prawdziwe problemy świata to tylko telewizyjne migawki. „(…) Stanowimy zamknięty krąg. Magiczną sferę postaci wypierających zewnętrzne ciemności”. Są bohaterowie Updike’a zamknięci w swych doznaniach tak samo mocno, jak zamykają swój krąg przed innymi ludźmi, nie dopuszczając do głosu intruzów, ale także swoich prawdziwych pragnień. Mamy w tej powieści dodatkową, równie ważną parę. Nie mieszka w Tarbox, nie spędza czasu z bohaterami, nie uczestniczy w ich życiu bezpośrednio, a przecież jest tak samo odrealniona i nieszczęśliwa. To para prezydencka. W tym, jak żyje para Kennedych, próbują odnaleźć siebie Whitmanowie, Smithowie, Hanemowie i pozostali z magicznego kręgu Tarbox. O małżeństwie Kennedych możemy przeczytać między innymi: „Nie chroni ich ani bogactwo, ani uroda, ani oddawana im cześć. Cierpią, trzymając w rękach rąbek królewskiej szaty. Nasi słabi bogowie”. Kiedy przychodzi kres ich wspólnego życia i śmierć prezydenta, który ginie w zamachu, przychodzi także kres ciągłych zdrad, oszustw, poszukiwania w innych substytutów męskości i kobiecości, których nie można odnaleźć w partnerach, z jakim dzieli się sypialnię i życie.

Związki z wydarzeniami, jakie na oczach mieszkańców Tarbox stają się historią, podkreślane są przez Updike’a stale i konsekwentnie. Życie par z Nowej Anglii koresponduje z tym, co dzieje się w ich kraju, choćby próbowali odcinać się od tego tak silnie, jak zamykają się w swym mrocznym, przepełnionym seksem kręgu. A w tle ich miłosnych uniesień znajdziemy wszystko, co dla Ameryki lat 60. XX wieku ważne. Początki amerykańskiego pop artu, wystąpienia Malcolma X, w końcu wstrząsający zamach na Johna Kennedy’ego. Trudno parom z Tarbox żyć w realnym świecie, ale jednocześnie trudno tkwić w wyidealizowanej rzeczywistości, której reguły narzucają kolejne potajemne spotkania z innymi małżonkami.

Nie poświęcam uwagi analizie poczynań par, ponieważ w nich kryje się klucz do pełnego zrozumienia powieści. Dla wszystkich z magicznego kręgu seks jest sposobem odreagowania napięć, ale także drogą ku egzystencjalnemu piekłu. Małżonkowie zdradzają się, bo muszą zakwestionować świat, w którym moralność i tradycja nakazuje się im odnaleźć. Miłość fizyczna niesie u Updike’a bardzo dużo cierpienia. Ukojeniem bólu i rozczarowań są kolejne miłostki. Wszystkie przeżywane jako próby poszukiwania w kochankach tego, czego nie ma nie tyle w partnerach, co w samych zdradzających.

Warto zwrócić jeszcze uwagę, że Updike w swej powieści od samego początku dość wyraźnie buduje antynomię „kobieta-mężczyzna”. Inaczej ze swymi potrzebami i pragnieniami radzić sobie będą żony, inaczej mężowie. Autor wyraźnie nakreśla granice płci, ale już mniej wyraźnie wskazuje, czy granice te można przekroczyć. To także czyni z „Par” fascynujące studium osobowości.

Kiedy przyjdzie czas pożegnania z Tarbox, nasunie się także refleksja o tym, jak bardzo uniwersalny przekaz niosą w sobie „Pary”. To na pewno książka trudna i niewygodna. Nie tak trudna i nie tak niewygodna jak w 1968 roku, ale na pewno dotyka wciąż na nowo.

Wydawnictwo Świat Książki, 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz