Pages

2013-11-26

"Formacja trójkąta" Mariusz Zielke

Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 22 października 2013

Liczba stron: 402

Oprawa: miękka lakierowana

Cena det: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Patologie

Polska aferami stoi. Układami, kombinacjami, malwersacjami obrzydliwymi i kunktatorstwem paskudnym. W Polsce już media wydają wyroki, daleko im do niezawisłości. Tutaj robi się kariery kosztem innych, a hipokryci używają pięknych słów, by ukryć swoje łajdactwa. Tak, pewnie tak jest. Nie znam się. Może to pasywne i niewłaściwe, a może jedyne słuszne, ale odciąłem się od tego. Nie śledzę, nie analizuję, nie zajmuję się, nie wpędzam w dodatkowe frustracje. Po prostu się nie znam. Znam się za to trochę na literaturze i uważam, że „Formacja trójkąta”, sensacyjny thriller tonący w wymienionych wyżej podłościach, to pozycja warta uwagi. Podziwiam autora za to, że od lat konsekwentnie nurza się w bagnie, jakie wielu omija, bo tak bezpiecznie i pewnie odczytałem tę powieść nie tak, jak powinienem, bo nie zamierzam rozgryzać, ile jest prawdy w fikcji i fikcji w prawdzie. Zamierzam napisać o tym, co w tej książce ważne, bo jest po prostu świetnie napisana.

Bartek Milik jest warszawskim dziennikarzem bez etatu, czyli takim jak większość. Nie udało mu się zdobyć dyplomu, ale miał szczęście, bo zaczepił się jako łoś od boczków w jednej z ważnych stołecznych gazet. Kiedy wielka afera wypycha jego materiał z pierwszej strony, Milik złości się i frustruje. Szybko zorientuje się, iż to, co się stało, będzie doskonałym pretekstem, by wykazać się wreszcie jako dziennikarz szybki, bezkompromisowy i odważny. Bo Bartek jest w gruncie rzeczy tchórzem; od lat nosi w sobie obraz wymagającego ojca, który z niczego nie był zadowolony i wciąż w strachu próbuje mu udowodnić, że jest coś wart. W trakcie dalszych zdarzeń Milik będzie walczył nie tylko z traumą wspomnienia o ojcu, ale ze swym tchórzostwem, zachowawczością, ze swoją niemocą, którą uda mu się przekuć w siłę. Siłę do walki z układami i tajemnicami, jakie wydają się nie do ruszenia. Zwłaszcza po tym, co się stało.

A co się dzieje? Zostaje zamordowany prezes polskiej giełdy. Witold Sworowski był człowiekiem, jaki nie znał strachu, szybko i słusznie podejmował decyzje, szanował ludzi i wymagał od nich wiele. Za tym stoi dość wiele niejednoznaczności, bo denat nie tylko wchodził w różne podejrzane sojusze tam, gdzie nie powinien, ale także nawiązywał liczne romanse i w związku z tym jedna z jego kochanek okazuje się idealnym kozłem ofiarnym, bo to ją można wrobić w morderstwo. Sprawie przyglądają się media - wciąż niepewne tego, w jaki sposób spekulować nad tą tajemniczą śmiercią. Bartek wpada na kilka niewygodnych dla pracodawcy tropów. Na jego drodze stanie agentka ABW, Marta, doświadczona zawodowo i życiowo dużo bardziej niż rozmyty i niepewny swej wartości Bartek, który nie jest w stanie rozstać się z dziewczyną, wiedząc o jej jawnych już zdradach.

Marta jest bardzo wyrazista. Opanowana. Doskonale znająca się na rzeczy. Ćwiczy aikido i powala mężczyzn na łopatki. Wierzy, że działa zawsze w słusznej sprawie. Znajduje hipotezę o śmierci Sworowskiego, za którą ktoś jest gotów ją zabić. Odwiedza ministra skarbu Szarawarskiego tonącego w brudnych gangsterskich interesach i po rozmowie z tym miałkim politykiem-dyletantem stanie do walki o własne życie. Rozpocznie się polowanie na Martę, która zrozumiała za dużo. Trup słać się będzie gęsto i spektakularnie. Do akcji włączy się także przyjaciel Bartka, narwany i nieszczęśliwie zakochany policjant Greg, a całą trójkę z czasem połączy wspólna sprawa, czyli rozwiązanie wieloaspektowej zagadki śmierci prezesa giełdy, w którą wydaje się być zamieszana także rosyjska mafia.

Jeśli rozpatrywać „Formację trójkąta” w kategoriach zmyślnie skonstruowanej powieści akcji, można naturalnie załatwić sprawę jej interpretacji znienawidzonym przeze mnie określeniem „wciągająca” i innymi podobnymi przymiotnikami. Można, ale autorowi nie chodziło tylko o to, by ktoś przez tę barwną powieść sensacyjną po prostu się prześlizgnął. „Lubimy się bać, ale nie chcemy, by powód strachu dotyczył nas samych”. Ta myśl świetnie obrazuje wszystkich tych, którzy do powieści Zielkego siądą nastawieni na emocje i szaleńcze zwroty akcji. Wszystko otrzymają, ale co poza tym?

Poza tym jest to gorzka rozprawa z polskością i ze wszystkim, co w niej patologiczne, wynaturzone latami; doprowadzone do absurdów, jakie nikogo już nie dziwią, bo każdy uznał je za oczywisty przejaw Polski po kapitalistycznej transformacji. W powieści toczy się dyskusja o tym, czy o wszystkich nieprawidłowościach, chorych układach i sankcjonowaniu niesprawiedliwości należy mówić w kategoriach TEGO czy NASZEGO kraju. Całe zło przedstawione w „Formacji trójkąta” nie jest tym złem, któremu można się przyglądać i które najlepiej zmilczeć. To jest nasze zło, nasza chora polskość i nasza obojętność, która prowadzi do tego, że patologia staje się normą. Bo choćbym nie wiem jak bardzo odciął się od wszystkiego, co wymieniłem na wstępie, nie oznacza to, iż zobojętniałem. Dlatego Zielke dociera do mnie tak wyraźnie. Dlatego cieszę się, że takie powieści znajdują wydawców i czytelników.

Świat w „Formacji trójkąta” jest światem fałszu. Media, w założeniu mające być bastionem niezależności i prawdy, podporządkowują się układom w zamian za korzyści finansowe. Świat wielkiej polityki jest światem zależności, o jakie nawet trudno byłoby posądzać tych, co bronią bastionów rzekomej uczciwości. Aferzyści, kombinatorzy i ludzie po prostu mali budują rzeczywistość, w której trudno cokolwiek zmienić. Skażone są sądy, służby porządkowe. Trudno jest walczyć z tymi wszystkimi wynaturzeniami tak, jak z samym sobą i swoimi słabościami. Bo nie ma u Zielkego bohaterów idealnie doskonałych, jest za to wiele sytuacji problematycznych i zmuszających do zastanowienia nad tym, jak bardzo są skomplikowane. Jest mowa o bezradności, braku profesjonalizmu, o ludziach podatnych na wpływy i o szeroko rozumianych oszustwach. To smutny i przykry świat. Nie żyjemy w takim na co dzień, chciałoby się wierzyć. Możemy mieć świadomość tego zła, ale nie wnikamy w jego istotę. Mariusz Zielke pokazuje Polskę w stanie krytycznym, gdzie sama sobie chce wyłączyć respirator, nadal mimo wszystko trzymający ją przy tym, co nazywamy po prostu normalnym, praworządnym życiem. Pokazuje, iż można się przeciwstawić. Nie tylko po to, by być bohaterem mediów, o czym marzy Bartek Milik, a co jest przecież oczywistą ironiczną grą autora z czytelnikiem. Bohaterami dzisiejszych czasów w Polsce mogą być ludzie niezależni – bez względu na to, jakie stanowiska piastują, czym się zajmują. Niezależność wymaga wyrzeczeń i nie jest prosta. W „Formacji trójkąta” prawie wszystkich przegranych łączy to, że się z nią pożegnali. Nam pozostaje wierzyć, że taki świat nie może być wieczny.

W tak zaangażowany sposób jak Mariusz Zielke o polskich bolączkach i wstydzie niewielu potrafi pisać. Zawsze coś można zmienić. Cokolwiek. Zabójcza jest obojętność. Ona zabija bardziej niż wszyscy obładowani najlepszym sprzętem kilerzy na kartach tej ociekającej krwią winnych i niewinnych książki o braku przyzwoitości po prostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz