Pages

2014-11-26

"Dzikus" Jacques Jouet

Wydawca: LOKATOR

Data wydania: 25 października 2014

Liczba stron: 106

Tłumacz: Jacek Giszczak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 29 zł

Tytuł recenzji: Człowiek obnażony

Jacques Jouet, niezwykle płodny francuski twórca, nawiązuje w swej minipowieści z 2001 roku do koncepcji szlachetnego dzikusa, ale polemizuje z nią, podważa wiele tez, proponuje nową wykładnię i osadza dzikość w problemie poszukiwania nowych form dopasowania się do rzeczywistości. Na jednej ze stron stwierdza wyraźnie: "Człowiek jako gatunek jest w zasadzie spełniony". Na tej samej stronie zadaje fundamentalne pytanie: "Co mógłbym dziś wydobyć z człowieka?". Ano ciało. Skryte pod ubiorem, pod tą drugą skórą o boleśnie zarysowanych konturach, pod cywilizacyjną ogładą niosącą fałsz. Jouet chce naruszyć kilka podstawowych form, aby zadać pytanie nie tyle o relacje między ubraniem a nagością, co o kontekst, w jakim osłaniamy się strojem dla zachowania fasadowości świata, z której nie chcemy się wydobyć, aby spojrzeć na własne człowieczeństwo z innej perspektywy.

Otrzymujemy coś na kształt biografii alternatywnej Paula Gauguina. Nieprzypadkowo dobrany zostaje prekursor nowych trendów w malarstwie, który dodatkowo szaleńczo gonił po dalekim świecie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, jakie stawiała przed nim cywilizacja. Ta, co skrywa swe pęknięcia i ujawnia wówczas, gdy człowieka odziera się z tego, co ma na sobie i obnażając, pomaga się zwalczyć stygmat skóry - czegoś wstydliwego, bo ukazującego prawdę. Minipowieść  Joueta nosi znamiona powiastki filozoficznej, zdradzając wyborne poczucie humoru autora, który w trochę tragikomiczny sposób mówi nam o tym, że to, co mamy na sobie, może nam powiedzieć dużo więcej o nas samych niż moglibyśmy przypuszczać.

Metafora nagiego ciała służy tutaj do snucia opowieści o ograniczeniach, jakim idzie się na przekór i jakim nadaje nowe miano. Bohater tej historii kwestionuje formy i poszukuje nowych. Ubiór traktuje jak nową kategorię opisu świata. Podróżuje do miejsc, w których nagość nie jest niczym wstydliwym i utknie między innymi w sekcie Odartych, gubiąc narzędzia poznawcze do tego, by ukazać człowieka nagim w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Ludzka nagość inaczej bowiem wygląda pod różną szerokością geograficzną, ale także w różnym dyktacie kultury i wartości zmieniających się czasem równie szybko... co style w modzie.

To rzecz o pewnej formie eskapizmu. Jouet umieszcza swego bohatera z dala od wytycznych kultury, z jakiej się wywodzi i w oddaleniu każe mu spojrzeć na fasadowość francuskiej republiki - tego państwa przypominającego ciało w źle dobranym ubiorze, czyli ustroju. Można się uśmiechać, ale przede wszystkim warto wejść głębiej w tę prozę. Zajrzeć pod to, co kryje ubiór. Ocenić kondycję współczesnego człowieka, który buduje wokół siebie mur z przekonań o życiu w najdoskonalszym ze światów, który to świat może przebrać się, w co tylko chce. Filozofia Joueta odnosi się do tej formy ludzkiej egzystencji, która tworzy nam ograniczenia, nazywając je cywilizacyjnymi osiągnięciami. Badanie specyfiki ludzkiego stroju i eksperymenty z nim, jakim ochoczo oddaje się bohater, to próby ujrzenia problemu niepewnych wartości zamknięte w czymś, czego poszukuje on od początku i co na wstępie nazywa "inicjalną formułą fikcyjności", by nakreślić ramy opowieści, jaka czeka spragnione wrażeń... czytelniczki.

Autoironiczny wstęp udowadnia przez chwilę, czym zapiski budujące "Dzikusa" na pewno nie są. Warto jednak zadać sobie pytanie o to, czym są w istocie i dlaczego czytelna metafora zrzucenia ubioru zdaje się być nie tyle intrygująca, co przede wszystkim przekonująca, gdy śledzi się rozważania o kryzysie fasadowego człowieka, który gatunkowo spełnił się przecież w każdym możliwym wymiarze. U Joueta spełnienia nie ma; jest wieczne poszukiwanie, troska i niepewność. To opowieść inicjacyjna z bohaterem o specyficznej wrażliwości. Uczulonym na detale i niuanse. Wykorzenionym z tego, co tworzy stabilny świat wokół, a jednocześnie odkrywający po pewnym czasie fałsz swojego rzekomego wykorzenienia. Iluzje Jacquesa Joueta i jego opowieść o możliwych losach Gauguina - to wszystko wynika z bolesnego niepokoju o kondycję uporządkowania, którą co jakiś czas narusza się w zupełnie nieoczekiwany sposób. Zmiana w sposobie myślenia poszukiwacza ludzkiej dzikości następuje przypadkowo - być może to komentarz Maneta do obrazu z surdutem, przez który nie widać płuc albo rozmowa z leciwą ekscentryczną damą, co zachęca do zmiany optyki i poszukiwań prawdy o porządku świata ludzkich wartości gdzieś poza ich sferą.

Ta tragikomiczna opowiastka zmusza nie tylko do myślenia o tym, co mamy na sobie i jakie okoliczności wpłynęły na to, iż nasz ubiór przyjmuje taką, a nie inną formę. To odważne poszukiwanie śladów wolności w nas samych, które na własne życzenie i często w rozpaczliwy sposób unicestwiamy. Jouet opowiada także o tym, czym jest odrębność. To z jednej strony zapiski ekscentryka, z drugiej jednak - historia samoświadomości, którą rozwiną rozmyślania o ludzkim ubiorze oraz eksperymentowanie twórcze z nim samym. "Dzikus" jest prowokacyjny, ale i nowatorski, nie tylko w swojej formie. Świeżość spojrzenia, odkrywczość refleksji i ciągła gra z czytelnikiem pozwalają kreślić obraz cywilizacji, która chwieje się w posadach. Także obraz człowieka obnażonego - symbolicznie i chwilami bardzo dosłownie. Jouet proponuje nam również przypowieść o kilku formach niewerbalnej komunikacji. O tym, że nie nosimy się z szykiem bez powodu. Tyle tylko że powodów owego noszenia się bardzo często nie jesteśmy do końca świadomi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz