Pages

2015-02-23

"Regina zamyka drzwi" Jacek Melchior

Wydawca: Wielka Litera

Data wydania: 5 lutego 2015

Liczba stron: 286

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Silna, niezależna, pokonana

Parę lat temu Jacek Melchior mocno mnie znużył narracją o prowokacyjnym tytule "XXL". Jego nowa książka gwarantuje napięcie, wzruszenia i całe pokłady ukrytych treści, bo to traktująca o życiu niepokornej kobiety opowieść, w której kryją się: historia emigracji (najpierw wewnętrznej, potem tej rzeczywistej) oraz pytania o polskość, możliwości wymknięcia się życiowym uwarunkowaniom, a także o silną relację matki i syna, w jakiej tkwią bolesne ślady życiowych zależności. "Regina zamyka drzwi" to historia ustawicznej walki o siebie. Opisuje heroizm i upadek. Siłę oraz porażającą bezsilność. Zadaje pytanie o to, czy to aby wszystko, co można zdobyć i wyrwać życiu, kiedy w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat jest się karmionym kawiorem i skazanym na wspomnienia, bo czas teraźniejszy z jego ułomnością nie jest do przyjęcia.

Regina cierpi. Wycięto jej żołądek, zabrano niezależność, tym razem jest zmuszona boleśnie uczestniczyć w życiu i nie wypierać się go, bo przyparło ją bezradnością i taką formą ułomności, z jaką Regina nigdy nie musiała się mierzyć. Mierzyła się za to z losem i wciąż na nowo zaczynała. Życie nabrało blasku dopiero po pięćdziesiątce, ale przedtem trzeba się było pożegnać ze stygmatem rodzinnego Hajborka, z mężem biegającym w kalesonach po domu, z Polską szarą i ograniczającą oraz z trudami początku emigracyjnego życia, gdzie pracowała ciężko i zdobyła prawie wszystko. Wszystko poza wiecznością. Dzisiaj cierpi nie tylko dlatego, że jest fizycznie słaba. Oczekując na przyjazd syna, odbiera telefony od rozhisteryzowanych sióstr, które wciąż powtarzają jej imię tak, jakby tożsamość Reginy była obecnie czymś poddanym w wątpliwość. Ona sama nigdy nie odpuszczała. Żegnała się bez żalu z tym, co niewygodne i uwierające. Z chorobą pożegnać się nie sposób. Czas na spotkanie z synem, który zmuszony będzie po raz pierwszy sam podejmować decyzję za siebie i matkę, sam zmierzy się ze wstydem własnym i osamotnieniem Reginy, której nie pomogą teraz paznokcie umalowane na czerwono, szykowna ruda fryzura czy sześć rąk do pracy, bo zwinność i siła to już wyznaczniki tego, co było.

Regina ugrzęzła pośród trójek. Triada życia. Wcześniej trzy wsie. Potem trzy życiorysy, trzy nazwiska. Trzy siostry, od których stroni, i które boleśnie przypominają jej o prozie życia. Trzy rodzaje alkoholów, którymi raczy się na przemian, usiłując zapomnieć o upokorzeniu choroby. W końcu trzy dni z synem, dla których starała się jeszcze trzymać gardę, ale przyszły z nimi tylko problemy, przedefiniowanie pewnych pojęć i pogodzenie z losem, przynajmniej częściowe. Bo trzeba przyjąć to, z czym godzić się nie sposób. "Podtrzymanie, pozostanie, pokaranie". Jacek Melchior zbudował narrację w pewien sposób prowokującą, gdyż tytułowa postać nie jest jednoznaczna i kiedy czuje się złość na jej starcze oczekiwania i zachowania, nie można nie myśleć o sile prowadzącej ją przez długie życie, z którego nigdy nie musiała się tłumaczyć.

Dramat utraty niezależności rysuje się bardzo wyraźnie, ale nie tylko o tym jest ta powieść. Stale silna, wiecznie młoda, wciąż przepełniona energią i konsekwencją w działaniu kobieta staje się nagle stara i ułomna. Żadnej ułomności nie pozwoliła zwyciężyć. Przeżyła tyle, że z jej biografii można by było dać sporo tak szarym i przyziemnym istotom jak jej siostry, które postanowiły się nie wychylać. A Regina wraz ze swoją ciotką zawsze były czarnymi owcami w rodzinie, zawsze widziały więcej i rozumiały tyle, by nie zgadzać się na życie w takiej postaci, jaką oferowała Polska - kraj pożegnany i kraj do zapomnienia. Tyle że o pewnych sprawach zapomnieć się nie da.

Kim jest Regina na emigracji? Dobrą czy złą Polką? Porzuciła system czy rojenia innych, by do tego systemu ją dopasować? To dobrze, że matka jedynaka pozostawia go w Polsce, sama będąc hojną rodzicielką z Wiednia, w którym zdobywa coraz więcej i wreszcie czuje, że oddycha pełną piersią? Polskość Reginy jest jak jej tożsamość - ma rysy, bolesne i niezaleczone rany, jest wciąż kipiąca złością i niezgodą na brak poszanowania wolności, stale udręczona wszystkim, co się straciło, oraz niewiarygodnie silna przekonaniem o słuszności decyzji pozostania poza własnym krajem. Ale Regina to także matka. Melchior rozgrywa przed nami trzyaktowy dramat spotkania ludzi, którzy muszą diametralnie zmienić łączące ich zależności. Regina umiera, Paweł toczy przy niej swe wewnętrzne walki. Dała mu wszystko, co mogła dać. On sam nie jest w stanie zdobyć się na wiele. Nie jest tego nauczony, bo wciąż przytłacza go autorytet witalnej matki, która przewraca się, potyka, mówi z trudnością i prosi o pomoc częściej niż przez całe swoje życie. Relacje dwojga intensyfikują się. Nabierają innej wartości. To dramat ze stopniowanym napięciem; obojgu trudno ze sobą, ale są jednocześnie od siebie zależni. Pojawia się pytanie o to, czy w tej powieści nie kryje się jeszcze kilka niewyjaśnionych tajemnic. Bo życie Reginy wręcz prześwietlamy, a jej relacje z synem na przestrzeni lat zdają się skryte w mroku przeszłości. Wiemy to, co mamy wiedzieć. To, co niedopowiedziane, skryje się boleśnie gdzieś między tymi trzema dniami, w których Paweł będzie zmuszony do opieki nad kobietą samowystarczalną i przepełnioną gniewem na swą ułomność.

To odważna i bezkompromisowa opowieść o tym, w jaki sposób naprawdę bierze się życie w swoje ręce, oraz o tym, że jest możliwe objęcie tego życia, zaszachowanie go, wyznaczenie własnych celów i realizowanie ich bez względu na trudności. To też historia kobiecej niezależności wciąż konfrontowanej ze złymi ludźmi, złymi miejscami i złymi okolicznościami. Historia walki do końca. Przedstawiająca anatomię tej walki. Jacek Melchior napisał książkę o nagłych utratach i o ciągłym zdobywaniu czegoś nowego. O nienasyceniu życiem i o bolesnej chwili konfrontacji z własną słabością. To historia trudnych relacji, zauroczeń, fascynacji oraz gniewu. Jest o wstydzie, jest o słabościach. Jest też o wybaczaniu i porozumieniu. Rzecz warta uwagi ze względu na wszystkie możliwe interpretacje rodzące się wprost z tekstu i kryjące gdzieś między kolejnymi zdaniami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz