Pages

2015-11-26

"Dziewczyny, które zabiły Chloe" Alex Marwood

Wydawca: Albatros A. Kuryłowicz

Data wydania: 4 listopada 2015

Liczba stron: 448

Tłumacz: Magdalena Koziej

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Napiętnowane

Niesamowita książka. Wdziera się gdzieś głęboko pod skórę, zostaje w umyśle i zaczyna się dopiero w momencie, w którym kończymy lekturę. Dlaczego? Alex Marwood doskonale manipuluje czytelnikiem. Cały czas zapewnia mu pozorny komfort kontrolowania przebiegu narracji, by dołożyć w zakończeniu zaskakującą woltę, a także pozostawić w niemym pytaniu o to, co naprawdę wydarzyło się między trzema dziewczynkami w 1986 roku i co z tego pozostało w nich dwóch do dzisiaj. Tak sprawnie zorganizowane narracje przywracają wiarę w literaturę rozrywkową, która inteligentnie porusza się po tych społecznych i socjologicznych zagadnieniach zmuszających do zastanowienia nad tym, co powiedziałoby się, zrobiło, jak zareagowało na miejscu dramatycznie osamotnionych bohaterek. Tych, które zostały naznaczone piętnem na całe swoje życie i które uciekają od lęku i wstydu, budując sobie iluzoryczne bezpieczne światy wśród bliskich sobie ludzi. Ile będą gotowe poświęcić, by odium z przeszłości wreszcie je opuściło? Co zrobią, gdy któregoś dnia ich tajemnica zostanie zagrożona, a przybrane tożsamości boleśnie odsłonią te dwie rzekomo okrutne nastolatki, które 25 lat temu brytyjska opinia publiczna nazwała potworami?

Jade i Bel przed laty popełniły błąd. Wzięły na siebie odpowiedzialność za kilkuletnią Chloe, a już niebawem odpowiadały w sądzie za morderstwo dziewczynki. Wtedy znienawidzili je wszyscy. Dla takich jak Jade i Bel pozostawało tylko piekło. Tkwią w nim po wielu latach. Nawet wówczas, gdy udało im się wyjść na zwolnienie warunkowe, ukryć przed światem, zbudować w miarę stabilne życie rodzinne, odpuścić światu jego wygrażanie pięściami. Bohaterki Marwood biernie poddały się presji opinii publicznej. Z pokornie pochylonymi głowami wzięły na siebie wyrok. Protest na nic się nie zdał. Osądzono je nie tylko na sali sądowej. Jade z patologicznej rodziny była tym, po kim można było spodziewać się najgorszego, ale dobrze wychowana Bel, która opływała w dostatki i zupełnie przypadkowo stanęła u boku Jade? Przecież znajomość dziewczyn trwała raptem jeden dzień. Dzień, który zaważył na ich dalszym życiu. Dzień, w którym stały się potworami, i czas, kiedy świat zapamiętał je w jedyny możliwy sposób - karykaturalny, lecz wyraźny. Takie brzemię wydaje się nie do udźwignięcia. A jednak dziewczyny dają radę. Czy na pewno?

Kirsty jest dziennikarką zajmującą się zbrodniami, czyli tym, co czytelnicy lubią najbardziej, gdy otwierają poranne wydania gazet i mogą samodzielnie ferować wyroki, opierając się na opiniach ludzi, którzy błądzą we mgle faktów jak oni sami. Kirsty ma dom, dzieci, męża. To nic, że Jim bywa czasami obcesowy i złośliwy. Kirsty wie, że to, co z nim zbudowała, warte jest wszelkiej walki, gdy trzeba będzie zachować pozory normalności. A z nimi będzie coraz trudniej, gdy kobieta przypadkiem wplącze się w sprawę, która zmieni jej życie nie tylko dlatego, że jest głośna i kontrowersyjna.

W kręgu dziennikarskiego zainteresowania znajdzie się Amber. Sprzątaczka w lunaparku pewnego prowincjonalnego nadmorskiego miasteczka, która odkrywa zwłoki młodej dziewczyny. To już kolejne pojawiające się w Whitmouth, elektryzują opinię publiczną. Seryjny zabójca w miasteczku, które żyje po to, by bawić turystów - to może działać na wyobraźnię, ale przede wszystkim wywołuje lęk. Amber konfrontuje się ze śmiercią nadzwyczaj spokojnie. Może dlatego, że taka konfrontacja nie jest dla niej niczym nowym. Podobnie dla Kirsty. Dziennikarka pozna tę, która odkryła zwłoki. To spotkanie zmieni wszystko. Nietrudno się domyślić, kto z kim się spotka. Ale przecież nie wiemy, co tak fatalnie ukształtowało relacje obu kobiet i która z nich będzie teraz bardziej zdeterminowana, by tajemnicę sprzed 25 lat uchronić przed dziką opinią publiczną - ta przecież za wszelką cenę szuka sobie ofiar i bez większych refleksji uznaje je za pozbawionych ludzkich odczuć osobników, których najlepiej zlinczować.

Amber ma również wiele do stracenia. Sześcioletni związek z przystojnym Vikiem to ostoja spokoju i błogości. Amber poukładała sobie relacje z otoczeniem w taki sposób, że jest lubiana i ceniona, a prawie każda kobieta zazdrości jej wspaniałego mężczyzny. Spotkanie z Kirsty będzie początkiem koszmaru, w którym ziszczą się te wszystkie okrutne wyobrażenia, jakie Amber snuła wtedy, gdy miała za dużo czasu na myślenie. Nic już nie będzie takie jak dawniej. Spokój się ulotni, a iluzja stabilizacji boleśnie objawi swoją fasadowość.

Marwood opowiada o kobietach stłamszonych przez poczucie winy i o ludziach, którzy nie są świadomi prawdy - być może mogącej zabić. Kirsty i Amber codziennie ryzykują wiele, ale spotykając się i wskrzeszając demony przeszłości, stawiają na szali całe swoje dotychczasowe życia. Ich konfrontacja przyćmi nawet intrygę kryminalną i oddali nasze zainteresowanie od nadmorskiego seryjnego mordercy. Być może dlatego, że łatwo się zorientować, kto nim jest i nie to, zdaje się, najważniejsze dla autorki. Alex Marwood opowiada o konsekwencjach złego postępowania i o skomplikowanym procesie resocjalizacji. O poczuciu, że być może skazane jednoznacznie zbrodniarki otrzymały jednak dwie różne szanse od losu i że którejś z nich wszystko może się posypać dużo łatwiej niż tej drugiej. "Dziewczyny, które zabiły Chloe" to przede wszystkim fascynująca książka o istocie zbrodni, jej wpływie na dalsze życie oraz o bolesnej samotności pośród ludzi - cenie za to, że kiedyś ludzie ci byli w stanie życzyć śmierci i odebrać każdą cząstkę człowieczeństwa, bo potwór z ludzką twarzą jest łatwiej identyfikowalny niż szereg niejasności co do motywacji zbrodni.

Przeszłość u Marwood jest opresyjnym czasem, z którego wpływów nie sposób się wyzwolić. Ta książka kreśli także dramatyczne losy tych, dla których ekspiacja to za mało, bo świadomość okrutnego czynu pozostawia bolesny ślad, każe czuć się gorszym. To także opowieść o hipokryzji społecznej. O tym, że łatwo akceptujemy status rodziny i związku, ale rzadko kiedy jesteśmy w stanie pojąć osobnego zbrodniarza. Ironicznym obserwatorem, istotną postacią drugiego planu, ciapowatym gnębicielem i mizoginem jest w tej narracji niejaki Martin. Wciąż w gniewie i frustracji widzi i czuje więcej. Poddaje się impulsom i czyni zło. Podąża przed siebie, kierowany obsesjami i frustracją. Jest skłonny zabić. Czy Martin to ta część nas samych, której nie potrafimy się zawstydzić? Świetnie skonstruowana, porywająca od pierwszej do ostatniej strony książka o tym, że rzadko kiedy możemy mieć wpływ na to, jak wygląda nasze życie, ale zawsze jesteśmy w stanie wybrać. A czasem się poświęcić dla spokoju ducha kogoś innego. Intrygujące i przyciągające mroczną siłą. Polecam!

2 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję! Ta książka czeka już na mnie, a raczej na wygospodarowanie trochę wolnego czasu na lekturę. Coś czułam, że jest warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam tą książkę jako propozycję na Czytam Wszędzie i widze, że nie tylko im sie podobała. Dużo osób uznaje ją jako must have dla każdej osoby, lubiącej dobre książki. Mnie zaciekawiła i nie ma możliwości, żebym jej nie przeczytała.

    OdpowiedzUsuń