Pages

2019-02-07

„Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz” Hans-Joachim Lang


Wydawca: Marginesy

Data wydania: 30 stycznia 2019

Liczba stron: 368

Przekład: Anna Pol

Oprawa: twarda

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Medycyna i bestialstwo

Uzupełnione wznowienie wstrząsającego reportażu Hansa-Joachima Langa to bardzo dobre działanie wydawnicze, bo jest to jedna z tych książek sięgających gdzieś głębiej do mrocznej przestrzeni Holokaustu – autor bowiem portretuje zamknięty rewir w obrębie obozu zagłady i słowami świadków rekonstruuje przestrzeń wyjątkowej opresji. Blok 10 był miejscem, w którym chyba najbardziej czytelnie ujawnił się absurd medycyny służącej nazistowskim wypaczeniom. To tam poddawano eksperymentom medycznym kobiety, które potem – po wyzwoleniu – nie mogły wyprzeć z pamięci traum, ponieważ tę pamięć zachowały ich zniszczone ciała. Ale Lang, jak wspomina w zakończeniu, oddaje tą książką hołd przede wszystkim tym, które nie mogły świadczyć i opowiadać. Kobietom nieznanym z imienia i nazwiska, zgładzonym w piekielnej machinie i nieobecnym symbolicznie, bo to książka w dużej mierze o tym, co miało miejsce, ale także o ofiarach, o których nikt już nie jest w stanie opowiadać.

Hans-Joachim Lang rekonstruuje codzienność tytułowego obozu i przygląda się specyfice mechanizmu przemocy. Odsłania coraz bardziej przejmujące karty procederu, który miał być ukryty, a działał usankcjonowany przez liczne decyzje tych, którzy nie wzięli na siebie żadnej odpowiedzialności za ludzkie życie. Uprzedmiotowione kobiety w jego książce są podmiotami opowiadanej historii. Mają nimi być po wszystkich przejściach, podczas których nie liczyły się jako jednostki ludzkie. To głównie na ich relacjach opiera się przekaz, Lang chce być blisko opowieści i to w nich widzi trzon konstrukcyjny swojej publikacji. Ta bezpośredniość, szczerość i wyjątkowa oszczędność w opowiadaniu okrucieństw robią naprawdę kolosalne wrażenie. Wypowiadające się kobiety miały szczęście, bo przetrwały. Wyjątkowo okrutnie odzierane z intymności, bo przecież przeprowadzano operacje na ich narządach płciowych. Traktowane jak materiał do badań, a nie cierpiące pacjentki. Nic nie znaczyły. We wstrząsającym wspomnieniu czytamy, że podczas obchodu dla lekarza ważniejszy był stan wyciętego jajnika umieszczonego w formalinie niż kobieta, której ów jajnik wycięto. Przerażająca wizja ginekologa Carla Clauberga została wprowadzona w czyn, bo pozwoliły na to okoliczności. Obnażane, kaleczone i umierające po zabiegach kobiety były żywymi dowodami na to, że chichot historii brzmiał także w sferze działań lekarskich. Lang zwraca uwagę na to, że eksperymentowanie w bloku 10 było konsekwencją przyzwolenia na specyficzny rodzaj manipulacji i krzywdzenia. Pacjentki wolały najcięższą pracę niż pobyt na oddziale szpitalnym niemającym nic wspólnego z ideą szpitala. Czytelnik zagląda tam, gdzie cierpiały i gdzie codzienną wegetację określały „nuda, brak nadziei i samotność”. Ale pod tym cytatem kryją się bardzo głębokie pokłady rozpaczy. Lang i jego rozmówczynie próbują się z nimi zmierzyć po latach.

„Kobiety z bloku 10” to książka wciąż na nowo nazywająca takie stany emocjonalne jak bezradność, niepewność czy przerażenie. Przyglądamy się temu, jak cierpiały ciała, ale mamy świadomość tej bezkompromisowej walki o przetrwanie w rzeczywistości, w której kobieta była tylko przedmiotem w pseudomedycznej grze wymyślonej jako specyficzna ekscentryczność w działaniu obozu śmierci. Lang pokazuje, że droga ku unicestwieniu mogła prowadzić nie ku komorze gazowej, ale mimo to była równie dramatyczna i nie do pojęcia. Nie do zarejestrowania w umyśle jako coś, co można sobie wyobrazić i dodatkowo usankcjonować. A jednak wszystko, czego doświadczały cierpiące kobiety, miało miejsce i zaświadczają o tym nie tylko pacjentki, które przetrwały koszmar szpitalnych tortur. Lang opowiada historię, z którą przede wszystkim świat powojenny nie rozliczył się w należyty sposób. Jeden z rozdziałów obrazuje, z jakim trudem szło okaleczonym w bloku 10 kobietom zdobywanie odszkodowań za to, co je spotkało. Autor stawia pytanie o to, czy społeczeństwo tuż po wojnie było gotowe zrozumieć różne rodzaje bestialstwa. Bo doświadczenia medyczne, w jakich uczestniczyły kobiety z reportażu, to wyjątkowo wyrafinowana forma zadawania cierpienia.

Ten reportaż proponuje pewną sugestywną wizję pamięci upodlenia. Opowiada o tym, jak wygląda życie, gdy już nie można odbudować w nim godności, odnaleźć harmonii między zranioną duszą a równie zranionym ciałem. Skalpel, zabieg, bezkompromisowość lekarzy, a także okrucieństwo towarzyszących im współpracowników – to wszystko stwarza obraz odwróconego ładu egzemplifikowanego przez przysięgę Hipokratesa. Lang portretuje piekło wybrukowane białymi kitlami, wskazując formy opresji wydobywające się z tych, którzy zasadniczo mają nieść ulgę i poprawę warunków życia. Podkreśla, że o cierpieniu w tym świecie wyjątkowego absurdu i bólu należy wciąż rozmawiać, wciąż je przypominać. Rozmówczyń autora jest sporo, ale wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że czas działa na korzyść zapominania traum. Sportretowanie bloku 10 jest symboliczną wizją tego, w jak perfidny i jednocześnie precyzyjny sposób stwarzano różne formy niszczenia drugiego człowieka. Jak dalece można się było w tym niszczeniu posunąć. Z jaką łatwością przykładali ręce do destrukcji ci, którzy z założenia mają ratować, odbudowywać, dawać nadzieję i możliwości.

Hans-Joachim Lang obrazuje życiowe drogi oprawców, którym czas i okoliczności pozwoliły krzywdzić kobiety na zamkniętym przed światem oddziale. Staramy się pojąć, w jaki sposób lekarz uległ ideologii dającej przyzwolenie na zabijanie, a nie ratowanie ludzkiego życia. Oddział z bloku 10 to ostatni przystanek na ich zawodowej drodze wypaczeń i absurdów. Dzięki tej książce oddział ów ze wszystkimi swoimi okrucieństwami staje się oddziałem otwartym i powodem, dla którego pojawić się może fantazja o tym, że w gruncie rzeczy mało jesteśmy w stanie objąć rozumem, jeśli chodzi o formy bestialstwa Holokaustu. Kobiety z bloku 10” to pełne empatii i taktu świadectwo fizycznego okaleczania, ale także studium eksterminacji, za którym czai się największe przerażenie. Bo słowa „lekarz” i „pacjent” ulegają tutaj przejmującej deformacji. Tak jak miejsce i czas – odrealnione wręcz, nie do zaakceptowania. A jednak prawdziwe – jak każdy zabieg, każdy krzyk bólu po nim, każdy krwotok, każda śmierć…

2 komentarze: