Pages

2022-08-16

„Columbine. Masakra w amerykańskim liceum” Dave Cullen

 

Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Data wydania: 10 sierpnia 2022

Liczba stron: 636

Przekład: Adrian Stachowski

Oprawa: zintegrowana

Cena det.: 54,90 zł

Tytuł recenzji: Oblicza tragedii

Ta książka nie jest typowym przykładem literatury non-fiction. Czytelnicy ceniący sobie reporterski obiektywizm mogą być zaskoczeni, ale nie sądzę, aby byli rozczarowani. Dave Cullen naturalnie trzyma się faktów i wokół nich buduje swoją opowieść, lecz sporo tutaj – podkreślanego zwłaszcza w posłowiu – osobistego stosunku autora do sprawy. Cullen zajmował się nią od momentu, kiedy rozpoczęły się dramatyczne wydarzenia, po kolejne lata, w których zdarzenia zaczęły nabierać nowych kształtów przez to, jak były przedstawiane w mediach. „Columbine” to książka bardzo osobista. Szczegółowo i metodycznie odtwarza wszystkie ważne momenty, ale zajmuje się w dużej mierze interpretacjami tego, co się wydarzyło. Nie chodzi tylko o wizerunek dwóch nastolatków, młodych zamachowców terroryzujących amerykańskie liceum. Chodzi przede wszystkim o to, w jaki sposób masakra w Columbine High School rezonowała przez lata w świadomości społecznej.

To książka o masowej traumie i Cullen pochyla się ze szczególną empatią przede wszystkim nad tymi, którzy ocaleli: doświadczyli jej, przeżyli i zmuszeni zostali do tego, by iść przez życie z najboleśniejszymi ze wspomnień. To też odważna i momentami bardzo kategoryczna narracja usiłująca naprawić błędy mediów – kreowanie czarnej legendy lub mrocznego mitu za pomocą błędnych, przeinaczonych, niewłaściwie umieszczanych w kontekstach informacji. „Columbine” to wielka rzecz o tym, że taki rodzaj tragedii trudno jest opowiedzieć obiektywnie, kiedy doświadczają jej tysiące nastolatków, a potem ich relacje wpadają w sieć medialnych manipulacji. Dave Cullen zaznacza, że jego celem jest obnażenie nieprawdy, przekłamań albo takich rodzajów interpretacji, które wypaczały ogólny obraz masakry. A także powodowały, że znajdowali się następcy i szkolne korytarze w USA ponownie spływały krwią…

Eric Harris i Dylan Klebold. Jeśli ktoś nie znał tych nazwisk, po lekturze tej książki, gdzie są odmieniane przez wszystkie przypadki, zapamięta je na zawsze. Dwójka outsiderów, którzy zdecydowali się wstrząsnąć lokalną społecznością. Młodzieńcy, dla których to, co wydarzyło się 20 kwietnia 1999 roku, nie miało być szkolną strzelaniną, lecz zorganizowanym atakiem bombowym mającym zabić jak największą liczbę ludzi. Cullen ujawnia coś, co wywołuje podświadomy lęk, i w ten lęk podczas lektury wrastamy. Autor bowiem zobrazuje, jak wiele kwestii przed masakrą było oczywiste. Jak bagatelizowano pewne sprawy albo zupełnie ich nie dostrzegano: komunikatów płynących od młodych zabójców, ich zachowań zapowiadających tragedię. Można odnieść wrażenie, że nikt nigdy tak jak Dave Cullen nie pochylił się nad rysem psychologicznym Harrisa i Klebolda. Mamy tu i jednoznaczne potępienie tego, co zrobili, i równie wyraźną empatię wobec tego, jak trudno żyło im się już lata przed zamachem, jaki problem stanowiło dla nich bycie częścią szkolnej społeczności. Cullen przedstawia zatem sylwetki morderców, których działania są tu nazwane wprost i z całą stanowczością. Ale jest to też książka o tym, w jaki sposób zło weszło na szkolny dziedziniec i do szkolnych pomieszczeń. Opowieść o specyficznej przyjaźni i przejmującej bezradności wobec życia oraz samego siebie w nim.

Zabójcy portretowani są kontrastowo. Eric nazywany jest „maszyną do zabijania”, Dylan zaś „fabryką przygnębienia”. Cullen odważnie sugeruje, jaki rodzaj relacji stworzyli, w jaki sposób jeden oddziaływał na drugiego i dlaczego ostatecznie podjęli próbę zrujnowania rzeczywistości, w której przyszło im funkcjonować. Struktura reportażu jest bardzo ciekawa. Analizując wszystkie jej konsekwencje oraz związki z różnymi dramatami, a także tym, jak masakra odbierana była przez świat, Dave Cullen prowadzi nas przez życie Erica i Dylana w taki sposób, że przyglądamy się być może tym aspektom ich życia, które nie wzbudziły większego zainteresowania przed tragedią. To, co się wydarzyło w Columbine High School, było metodycznie, konsekwentnie realizowanym planem. Z różnych powodów kształtującym się inaczej, niż było to zakładane. Wobec wielu wątpliwości i licznych zniuansowanych tez na temat tego, co tak naprawdę doprowadziło nastolatków do pełnego desperacji działania, Cullen stawia pytania o to, w jaki sposób społeczeństwo świadomie lub nieświadomie zamyka oczy na niepokojące symptomy, które zapowiadać mogą przerażające zdarzenie. Bo w rozważaniach o młodzieży – zabitej, poszkodowanej i ocalałej – autor przez cały czas bliski jest przyglądaniu się zaniedbaniom. Temu, że na przykład depresja amerykańskich nastolatków nie jest dostatecznie diagnozowana i leczona. Temu, że wciąż na nowo w jakiejś części USA młody człowiek zaczyna myśleć o autodestrukcji albo o tym, by zabić jak najwięcej osób ze swojego otoczenia.

„Columbine” to także książka o wielu innych istotnych kwestiach. Wspomniany już problem tego, jak media kreowały obraz masakry i do czego to doprowadziło, to jeden z tematów interesujących Cullena. To także wizerunek skomplikowanych relacji rówieśniczych, w których niektórzy wiedzieli o planach Erica i Dylana albo się tych planów domyślali. To również opowieść o społeczności szkolnej naznaczonej doświadczeniem granicznym. Uwagę przykuwa postać charyzmatycznego dyrektora, który robi wszystko, by ta społeczność czuła się zintegrowana i bezpieczna. To on także poświęci bardzo wiele, by po masakrze odbudować poczucie wspólnoty. Tak doskonale prowadzona szkoła nie może być miejscem prześladowań. Czy aby na pewno? Dave Cullen wyraźnie sugeruje, że zabójcy nie byli w szkole prześladowani, to oni prześladowali innych. Ta kwestia mnie jako pedagogowi z wieloletnim doświadczeniem nie daje spokoju. Ukazywanie szkolnej społeczności przez pryzmat niezwykłego dyrektora zdaje się zabierać czytającym margines wątpliwości. Bo nie chce się wierzyć, że to wszystko, co się zdarzyło, nie było po części spowodowane dyskomfortem wynikającym z mniejszego lub większego bullyingu.

Sporo będzie w „Columbine” miejsc, w których pojawić się mogą krytyczne refleksje dotyczącego tego, w jaki sposób Cullen tworzy swoją narrację. Ale to najważniejszy walor tej książki, bo dzięki temu „Columbine” jest opowieścią tak skonstruowaną, by wzbudzać żywe dyskusje. Jest również książką opowiadającą o dramatycznym zdarzeniu w taki sposób, byśmy mogli ujrzeć znaczenie tego dramatu w każdej możliwej skali. Krwawy spektakl był doświadczeniem tysięcy nastolatków, którym wówczas nic się fizycznie nie stało. Autor przygląda się temu, co masakra zrobiła z psychiką i emocjami ocalałych. Prowadzi nas także w jeszcze trudniejsze rejony, bo to przejmująca historia o zabitych oraz cierpieniu ich rodzin, jak również o młodych ludziach, którzy podczas strzelaniny odnieśli rany. Dave Cullen opowie o wszystkim, co kontrowersyjne, szkodliwe, ale również pobudzające wyobraźnię w różnego rodzaju medialnych przekazach na temat masakry w Columbine High School. Dostarczy nam także wielu informacji, których z różnych powodów nie otrzymaliśmy od mediów. Można odnieść wrażenie, że stara się ze wszelkich sił pokazać, iż to dramatyczne wydarzenie nie rozegrało się tylko w kilkunastu mrocznych minutach. Cullen sugeruje, że dochodziło nawet do takich aberracji, gdy śmierć czy ocalenie stawały się ideologiczne. „Columbine” to opowieść o tym, jak straumatyzowana Ameryka broniła się przed dalszą traumą, ale także o tym, jak niezdrowe ludzkie fascynacje kazały tej tragedii się powtarzać.

1 komentarz:

  1. Jestem na nią napalona, od kiedy zobaczyłam, w zapowiedziach - kupię na bank

    OdpowiedzUsuń