Pages

2023-04-12

„Panna Kim wie” Cho Nam-joo

 

Wydawca: Wydawnictwo Mando

Data wydania: 12 kwietnia 2023

Liczba stron: 288

Przekład: Ewa Ratajczyk

Oprawa: twarda

Cena det.: 45,90 zł

Tytuł recenzji: Kobiety z przeszłości

Na tę książkę składa się osiem błyskotliwych miniatur literackich opowiadających o kobiecych doświadczeniach i tworzących swoiste pamiętniki inicjacyjne – ważną rolę w każdej opowieści będzie pełnić przede wszystkim przeszłość, dlatego nie zaryzykowałbym określenia, iż są to też dzienniki, chociaż w niektórych fragmentach je przypominają. Cho Nam-joo zaproponuje nam opowieści o świecie Koreanek, w którym mężczyźni zostają usunięci na dalszy plan albo pozbawieni znaczenia. Ale tylko pozornie. W „Uciekinierze” głowa rodu świadomie dokonuje aktu eskapizmu i żegna się z ustalonymi zasadami życia rodzinnego, pozostając w swej nieobecności silnym śladem w pamięci córki. Bohaterka „Zorzy polarnej” traci swego mężczyznę w nagły i absurdalny sposób. O utracie mężczyzny przeczytamy również w „Buncie”. W „Drogim Oppie” otrzymamy wyrazisty manifest niezależności stworzony przez kobietę kończącą toksyczny związek. Koreańska pisarka bardzo inteligentnie dystansuje swoje bohaterki od mężczyzn. Można odnieść wrażenie, że „Panna Kim wie” to rozpisana na osiem rozdziałów emancypacyjna historia o tym, czym naprawdę jest kobieca niezależność, ale tym, co spaja wszystkie opowiadania, jest jeszcze coś ważnego. Być może najważniejszego.

Za każdym razem Cho Nam-joo proponuje nam sytuacje, w których jej kobiety muszą sięgnąć wstecz i przeanalizować swoje dotychczasowe życie. Prawie za każdym razem są to opowieści, w których otwierają się wrota do trudnej lub niewygodnej pamięci, a wspominam, że prawie, ponieważ ostatnie opowiadanie – różniące się nieco od pozostałych – skoncentruje się na bardzo młodziutkiej bohaterce, która raczej skupiać się będzie na intensywnym życiu, którego kształt i cel zmienia pandemia. Tak czy owak przeszłość jest dla bohaterek tych opowiadań niesamowicie istotna. Czas przeszły jest trampoliną, która wybiła je w konkretne miejsca i osadziła w konkretnych życiowych sytuacjach. Wspominając, uzupełniają przed naszymi oczami to, w jaki sposób myślą o sobie. Ciekawe są również punkty wyjścia nakreślane w tych tekstach. Może to być perspektywa młodej dziewczyny, która właśnie zaczyna swą pierwszą pracę i jest szczególnie baczną obserwatorką nowego środowiska. Może to być również kobieta w jesieni życia, która przygląda się ostatnim chwilom ukochanej siostry. Bo „Panna Kim wie” koncentruje się na skomplikowanych relacjach. W otwierającym zbiór opowiadaniu „Pod śliwą”, najbardziej moim zdaniem sugestywnym i przejmującym, wspomniana już kobieta konfrontuje się z bezradnością końca kogoś, kto nigdy w życiu nie był bezradny. Poruszająca historia o tym, co to znaczy zrozumieć starość, otwiera książkę, w której pojawiają się również opowieści między innymi na temat tego, co łączy i co w zaskakujący sposób dzieli matkę i córkę.

Rodzina z wyznaczonymi jej przez społeczeństwo kobiecymi rolami interesuje Nam-joo szczególnie wówczas, gdy pisarka chce opowiedzieć o tym, jak dyskomfortowo i opresyjnie może czuć się kobieta, która coś musi lub której coś przynależy. Dojrzałe, choć niejednokrotnie zagubione egzystencjalnie bohaterki tych tekstów dają z siebie wszystko, aby wyjść poza definicję oraz schemat. A jednocześnie zdają sobie sprawę z tego, że ich jednostkowa historia niekoniecznie musi być uniwersalna. Bardzo przewrotnie i z wyjątkową dozą autoironii koreańska pisarka opowiada o tym w „Buncie”. To, co podoba mi się najbardziej w świecie przedstawionym tej książki, to zgrabnie konstruowany dystans do każdej postaci. Z jednej strony czujemy żar jej emocji, z drugiej jednak – w bardzo charakterystycznym dla azjatyckiej prozy tonie – dystansujemy się wobec wulkanu odczuć, bo za każdym razem jakieś uwarunkowania nie pozwalają mu wybuchnąć. Dzięki temu „Panna Kim wie” jest dużo bardziej atrakcyjną publikacją, bo wymaga szczególnego zaangażowania. I w znakomitej większości pozostawia pośród pytań i wątpliwości, bo Cho Nam-joo jest mistrzynią otwartych zakończeń.

„Zorza polarna” to opowiadanie najbardziej chyba obrazowo ukazujące, w jaki sposób bohaterki tej prozy przenoszą na coś lub przekształcają źródła wszystkich swoich ukrytych pragnień, które z różnych powodów nie mogą zostać zrealizowane. Koreańska pisarka za każdym razem jednak prezentuje nam kobiety wyraźne – ich charaktery nakreślone są w taki sposób, że nie mamy wątpliwości, co te postacie mogłyby zrobić pod wpływem być może innych zbiegów okoliczności. Wrażenie obcowania z pełnokrwistymi bohaterkami literackimi idzie w parze ze wspomnianym dystansowaniem narracyjnym wobec nich. Mam wrażenie, że w tych historiach chodzi bardziej o to, by dopowiedzieć sobie więcej na postawie rysu charakterologicznego, niż przeczytać o tym w danym opowiadaniu. A jednak ten zbiór iskrzy się różnorodnością problemów i życiowych postaw wobec problematycznych sytuacji. Nam-joo ustami swoich bohaterek oskarża, prowokuje, zadaje niewygodne pytania. Pokazuje kobiecość na bardzo różnych etapach życiowej drogi. Są seniorki, które wciąż uczą się czegoś nowego, ale są też dużo młodsze bohaterki niemogące z różnych powodów odnaleźć kontaktu z własnym wnętrzem.

Interesujące jest również to, w jaki sposób „Panna Kim wie” operuje detalami i jak dzięki nim tworzy bardziej wyrazisty obraz ogólny danej sytuacji. Jest tu zatem wspomniana już w tytule zorza polarna, ale mamy również bliznę na twarzy, kartę kredytową, książkę towarzyszącą w życiu, elementy przyrody czy umiejętnie wykorzystany motyw listu. Technika pisarska Nam-joo polega na tym, że zbliża nas do swoich bohaterek i oddala od nich, szukając odpowiednich narzędzi do tego, by nam umożliwić dostrzeżenie różnic w perspektywie. Trochę jakby kamera nagrywająca życie tych bohaterek zbliżała się, subtelnie oddalała i ponownie wracała na swoje miejsce. W tym wszystkim duże znaczenie ma również sugestywna narracja pierwszoosobowa. Podobnie jak osadzanie wskazywanych problemów w bardzo wyraźnie kreślonych realiach życia Korei Południowej. Jest ukazana dynamika wielkiego miasta, ale również kameralna przestrzeń bardzo prywatnych przeżyć. Pisarka nie ma problemu z tym, by zabierać nas do różnych miejsc. I tak samo przejmująco opowiadać o doświadczeniach życiowych staruszki, jak i nastoletniej uczennicy. Wszystko zaś jest opowieścią o tożsamości oraz byciu niezależną w podejmowaniu różnych decyzji. Dostrzeżemy również, jak fascynującym mikrokosmosem może być różnorodność doświadczeń kobiet, które z racji wychowywania się w konkretnej kulturze nie mogą być zbyt ekspresyjne, a przez to są bardziej interesujące. Warto przyjrzeć się temu, w jaki sposób Cho Nam-joo odsłoni najbardziej skryte zakamarki kobiecej duszy, oddając każdej bohaterce należny jej szacunek w postaci sygnalizowanego już dystansowania czytelnika wobec postaci.

To są również opowieści o kobietach kroczących konkretną życiową ścieżką. O życiorysach, w których być może sporo spraw jest zamkniętych, ale opowiadające swoje losy kobiety nadal liczą na takie odmiany losu, po których będą mogły nadal odkrywać siebie oraz otaczający je świat. Wszystko w sugestywnych dekoracjach południowokoreańskiej tkanki miejskiej, która dodatkowo we fragmentach dynamizuje akcję opowiadań. „Panna Kim wie” to zbiór niebanalnych historii o tym, jak fascynująca, niepokojąca i poszukująca samej siebie jest koreańska kobiecość. A być może jest to książka o kobiecości poza wszelkimi granicami, bo przecież opowiada o niezwykle uniwersalnym doświadczaniu różnego rodzaju zysków i strat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz