Dwie infantylne sylaby składające się na tytuł książki i tworzące imię chłopca, syna głównego bohatera, powtarzane będą na kartach tej powieści tyle razy, że początkowy żartobliwy uśmiech towarzyszący nam przy ich czytaniu po pewnym czasie przerodzi się w grymas zniechęcenia. Bardzo istotna i stale podkreślana jest tu opozycja nioniowatości i nienioniowatości. Nioniowe jest dobre, słuszne, szlachetne, prawe i właściwe. Nienioniowe jest złe, podłe, okrutne, przykre i niewłaściwe. Chciałem napisać o tym, dlaczego uważam tę opowieść za nienioniową.
Schemat fabularny początkowo wydaje się dość klarowny. Ryszard, mężczyzna w wieku Chrystusowym i często o Chrystusie myślący oraz mówiący, jest właścicielem firmy ochroniarskiej. Nie jest to jednak kolejna firma zatrudniająca łysych siłaczy z zanikiem karku, których IQ zdecydowanie odbiega od liczby przyjętej za kryterium normy umysłowej. Ryszard stawia sobie za cel nie tylko czystość moralną zleceń, jakie przyjmuje. Dba także, by jego pracownicy na modłę średniowiecznego zakonu podporządkowani byli surowym regułom działania tylko i wyłącznie dla dobra innych i ich samych, przy jednoczesnym zachowaniu godności i ładu w swoim systemie wartości.
Nionio jest rezolutnym i nad wyraz inteligentnym chłopcem, który towarzyszy swojemu ojcu podczas rozwiązywania detektywistycznych zagadek i który jest dla Ryszarda źródłem spełnienia w roli kochającego ojca. Ojciec i syn stanowią dobraną parę w męskim świecie, w którym kobiety są albo wyrodnymi matkami porzucającymi swe dzieci, albo durnymi paniami nauczycielkami o skostniałych poglądach i ograniczonych horyzontach myślowych. W tym maskulinistycznym świecie „Nionia” znajduje także swe miejsce przyjaciel Ryszarda i jego współpracownik Otton, który pewnego dnia znika bez śladu i którego odnalezienie bez reszty pochłonie oryginalną parę detektywów. Retardacyjną funkcję mają w powieści makabryczne dykteryjki autorstwa Ottona, którymi tekst jest bogato inkrustowany. One to mogą przybliżyć nam rozwikłanie zagadki zniknięcia Ottona i intencje działań pewnego księdza, którego również poszukuje Ryszard ze swoim synem.
Detektywistyczna strona „Nionia” dość szybko ulega zatarciu. Nie śledztwo w tej książce będzie ważne i nawet nie relacje między ojcem i synem (co do których można mieć pewne pedagogiczne zastrzeżenia, czytając o pokutach klęczenia, czy też ocierających się o masochizm wizjach krzywdzenia króliczka wymarzonego przez Nionia w każdej sytuacji, w jakiej chłopiec zachowuje się nienioniowo). Piątek napisał bowiem książkę o kreowaniu. Chodzi o kreowanie postaci literackich, ale i o budowanie wizerunku drugiego człowieka, dopasowywanie go do naszych osobistych percepcyjnych ram. Charakterologicznemu spłaszczeniu ulegają zarówno bohaterowie książek, jak i ludzie otaczający nas wokół. „Nionio” to książka wyrażająca bunt wobec tego wszystkiego, co jasne, klarowne, wyraźne i określone. Sama postać tytułowego chłopczyka będzie egzemplifikacją tego buntu.
Piątek próbuje zabawić się z czytelnikiem, ale jednocześnie go poucza. Eschatologiczne zabarwienie książki buduje zarazem jej wiarygodność. Mnie jednak „Nionio” nie przekonuje. Nie jest ani dowcipną opowiastką, ani mądrym traktatem, ani inteligentnym szkicem mającym znamiona po części krytycznoliterackiej, po części socjologicznej satyry. Jakoś od połowy tekstu miałem nieodparte wrażenie, że sam autor gubi się w tym wszystkim, co chce nam przekazać. A książki, w których chwilami nie wiadomo o co chodzi, uważam za bardzo nienioniowe.
Ja z kolei na czytając na innym poziomie, postrzegałem Ryszarda jako rycerza tych czasów. Wokół "normalność", że aż strach, to pozostaje tylko nioniowość. Nie zawsze wychodzi, ale cóż...
OdpowiedzUsuń