Pages

2008-02-05

"Słownik" Jenny Erpenbeck

Oto z bolesnych i rozdzierających słów powstała książka o tych słów poznawaniu. Oto przed czytelnikiem krótka opowieść tak silnie nasycona semantycznie, że po lekturze ma się wrażenie, jakby przeczytało się kilkaset stron. Stron uderzających nagą prawdą o świecie zniewolenia i terroru, w którym młoda bohaterka – narratorka tworzy swój własny, życiowy słownik. Słownik oparty na niejednoznaczności i na strachu, który nie pozwala w pełni pojąć poszczególnych słów oraz uniemożliwia także pełne ich wypowiadanie. Oto makabryczny słownik sterroryzowanej psychiki, której okaleczenie będzie silne i trwałe…

„Ojciec i matka. Piłka. Auto. To może jedyne słowa, które były całe, gdy je poznawałam. (…) Wszystkie inne słowa od samego początku były obciążone milczeniem jak kulą u nogi”. Już na samym wstępie dowiadujemy się, iż budowanie sensu pojęć kontrastuje jednocześnie z ich destrukcją wynikającą z niedopowiedzeń. W naiwny, dziecięcy sposób przyglądać się będziemy poszczególnym słowom, wypływającym z rzeczywistości nieostrej, rozmytej, a jednocześnie zaznaczającej w umyśle bohaterki bolesne ślady. Erpenbeck konstruować będzie sens słów na bazie jednostkowych doświadczeń dziecka, które bardzo szybko przestanie nim być. Dziecka, które nie czuje się pewnie samo ze sobą, ze swoimi emocjami, wrażeniami jawy i snu: „Głowę, którą zamieszkuję, od zawsze wypełniały obce sny, tak mi się wydaje. Od czasu do czasu potykam się w niej albo na coś wpadam, albo nie mogę się przecisnąć”. I kiedy wydaje się nam, iż wędrujemy z bohaterką tej prozy po omacku, jaskrawość okrutnego świata zaświeci nam w oczy równie silnie, jak słońce, które w miasteczku prawie nigdy nie zachodzi.

Proza Erpenbeck niesie w sobie wysublimowaną delikatność opowiadania o sprawach brutalnych i bolesnych. Szybko bowiem orientujemy się, iż w świecie otaczającym bohaterkę „Słownika” nie ma niczego stałego i niczego pięknego. To świat szkolnej indoktrynacji i wycinania liter do hasła „niech żyje”. To miejsce, w którym spełnienie prawdziwej miłości może przynieść jedynie samobójcza śmierć. To przestrzeń coraz bardziej obca dziecku stającemu się dorosłą dziewczyną, przestrzeń okrucieństwa, okaleczania, wystrzałów pistoletu, nagłego znikania ludzi i wszechobecnej atmosfery grozy, czającej się w każdym zakamarku domu, szkoły, ulicy.

W tej parabolicznej historii o konstrukcji świata totalitarnego zniewolenia najbardziej znaczący będzie moment przejścia dziecka w dorosłość. Moment umowny, którego umowność wyjaśni wyłaniająca się w finale mroczna tajemnica. Moment, w którym ojciec zabierze bohaterkę Erpenbeck do krainy śniegu, o jakim przez całe życie mogła tylko pomarzyć. Tam opowie o sensie swojej pracy w niezwykłym pałacu, tam też opowieść nabierze znamion brutalności i bezkompromisowości. „Najlepsze miejsce, dzięki któremu można wydobyć prawdę, zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet leży między nogami. (…) Ale są też inne miejsca, mówi, język, brodawki czy na przykład oczy (…) Teraz, kiedy ciało jest już przywiązane i nie może się wyrwać, można pojedyncze albo wszystkie z tych miejsc podłączyć do prądu, mówi ojciec, albo wziąć do ręki pręt, przez który płynie prąd, i bić albo kłuć nim ciała, albo w nich dłubać”. Tak wykuwa się prawdę w tajemniczym pałacu, w którym odzywa się jedynie głuche echo młodzieńczych nawoływań bohaterki.

Erpenbeck po mistrzowsku rozegrała swój egzystencjalny dramat. W tej onirycznej prozie nagromadziła liczne groźne ślady, wiodące nad na skraj otchłani, do której chcąc nie chcąc jesteśmy zmuszeni wpaść. „Słownik” poraża siłą słowa i plastycznością opisów miejsc oraz ludzi. Buduje koszmarną rzeczywistość z tego wszystkiego, co na co dzień było doświadczeniem niewolonych przez dyktaturę. Nie jest w sumie istotne, czy proza niemieckiej autorki odsyła nas do konkretnego systemu. Wspomniana już paraboliczność otwiera przed nami sensy tragiczne i porażające swoim autentyzmem. Poznawanie słownika pojęć Erpenbeck będzie taką samą traumą dla czytającego, jaką jest dla tej, która go konstruuje.

Wydawnictwo Czarne, 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz