Bohater – narrator w dniu swoich pięćdziesiątych drugich urodzin uznaje, że ta znamienna dla niego data będzie jednocześnie przyczynkiem do spektakularnego podrywu, mającego na celu przypomnienie sobie rozkoszy utraconej młodości. Mamy więc we wstępie panienki, mamy wódkę, mamy szczere zdziwienie światem i mamy szaroburą polską ulicę, która wyciąga rękę po jałmużnę. Mamy więc Pilcha, jakiego znamy. Potem nie zaskoczy niczym nowym. „Marsz Polonia” jednak będzie mieć w sobie niepowtarzalną moc czarowania słowem i ugotuje nam autor lingwistyczny wywar przyprawiony polskimi wadami, bolączkami, absurdami i konfliktami. Określając tę powieść gatunkowo, należałoby zacytować bohatera, który mówi, że tworzy pewien poemat. Jaki? „Metafizyczno – polityczno – teologiczno – autobiograficzno – sensacyjno – satyryczny”. No to wiemy już wszystko. Albo nie wiemy nic. Ale do rzeczy.
Nasz narrator postanawia wsiąść do wesołego autobusu i udać się na balangę, jaką organizuje niejaki Beniamin Bezetzny. Człek to niezwykły i dobrze znany mieszkańcom nadwiślańskiego kraju, bo lawirujący pomiędzy kartami historii z zaskakującą umiejętnością mimikry. Kim jest Bezetzny? Znamy go przecież. Nie będę odbierał przyjemności rozszyfrowania tego, kim są postacie, których barwna galeria stanie przed nami, pusząc się i przekonując do swoich racji. Bezetzny to jednak postać kluczowa. „Żył pełnią absolutną i niepoczytalną. Folgował piekielnym temperamentom. W resorcie apologii czuł się jak ryba w wodzie. Głoszenie chwały i opiewanie piękna zdychającego, gnijącego i idącego na dno lewiatana podniecało go do szaleństwa. Jego oficjalne wystąpienia przechodziły do historii cynizmu. Radził sobie.” Przyjęcia, jakie organizuje, słyną z tak wielkiej spektakularności, jaka przez całe życie towarzyszyła poczynaniom ich gospodarza. Bohater powieści mknie wspomnianym już środkiem komunikacji i po drodze widzi Polskę na opak, Polskę zrujnowaną przez komunizm i dobitą potem przez kapitalizm, Polskę pomieszanych wartości i ładu architektonicznego. Nim jednak dostąpi zaszczytu imprezowania u Bezetznego, wysiądzie wcześniej i przyjrzy się tym, którzy złorzeczą bawiącym się i tym, którzy w powieści stają się uosobieniem prawdziwego Narodu.
Naród planuje rewoltę. Będzie to protest wszystkich maluczkich, których wywołany krzywdą i niesprawiedliwością szloch zagłusza zabawa elity. Wyraźna opozycja „oni-my” skomentowana jest w ten sposób przez jednego z bohaterów: „My jesteśmy mieszańce, kosmopolici, zbieranina, w sumie – wieża Babel. Oni są naród, jedność, ocalenie, czyli Arka”. Bawiący się stanowią przypadkowy zlepek poranionych i zakompleksionych Polaczków. Planujący rewolucję to dumni, żyjący zgodnie z tradycją i wiecznie poszkodowani przez los Polacy. Rozwiązaniem problemu tych grup stanie się dziwaczny mecz, a powieść przyniesie nam jeszcze kilka dodatkowych atrakcji fabularnych.
Będziemy zastanawiać się nad tym, jakie widma mają zostać pogrzebane, a jakie zmartwychwstaną. Ruszymy w surrealistyczną podróż z pewnym kocurem, która przypomni moralitetową wędrówkę w poszukiwaniu prawdy. Dowiemy się, czym szczyci się pewna drugorzędna piosenkarka i w jaki sposób Matka Polka zademonstruje znużenie swoją dotychczasową rolą. Dostanie się od Pilcha wszystkim po kolei. Dostanie się polskim lękom oraz nastrojom chwiejnym i niewyraźnym. Kopniaka dostanie także polska literatura, której specyfikę tak wyjaśnia się na kartach powieści: „Jak się nie chce albo nie umie dać wielkiej realistycznej powieści – zawsze można dać mały nierealistyczny poemat. Dlatego jesteśmy krajem liryki. Z lenistwa i nieporadności. Z nadmiaru fantastyki i niedostatku zmysłów”. Dokopie więc na koniec Pilch – prozaik samemu sobie, ale będzie to kopniak bezbolesny i mocno ironiczny.
Reasumując – to bardzo dziwny marsz, ale wart jest tego, by do niego się włączyć. Bez typowo polskiego napuszania się. Książka zdziera bowiem z papugi narodów kolorowe piórka, a szarość niespełnienia koloruje – mimo wszystko – nadzieją.
Bardzo ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pilcha trzeba przetrawić...Ja jednak mam po nim niestrawność.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd wynika Twoja niestrawność Pilch, ale ja serdecznie polecam tego autora!
OdpowiedzUsuń