Taka mała rzecz, a tak wstrząsająca!
Trudno o jednoznaczną klasyfikację dokonania szwajcarskiego prozaika. Trudno także umiejscowić tę książkę w kontekście jego twórczości, albowiem jest to jedyna powieść Chessexa przetłumaczona do tej pory na język polski. W tej opartej na faktach mrocznej opowieści o tym, jak tworzy się mit Złego, okrutnego i zagrażającego społeczeństwu wroga i o ofierze kształtowania się tego mitu, znajdziemy elementy kryminalnej kroniki oraz paradokumentalnego reportażu. Chessex snuje także rozważania natury egzystencjalnej i filozoficznej, wprowadzając czytelnika w samo centrum odrażających wydarzeń sprzed ponad wieku.
Słynąca z bogactwa i dobrobytu Szwajcaria w relacji z 1903 roku jawi nam się jako zacofane miejsce prostych ludzi, wierzących w zabobony i utrwalających w sobie na co dzień psychozę strachu przed nieznanym wrogiem. Już od pierwszych słów tej książki możemy odczuć przerażającą atmosferę grozy, jaka ma miejsce w tytułowym Ropraz, zanim jeszcze będą mieć tam miejsce makabryczne zdarzenia. Mieszkańcy miasteczka pielęgnują w sobie strach na wiele różnych sposobów: „Barykadujemy się we własnej czaszce, we własnym śnie, własnym sercu, własnych zmysłach, ryglujemy drzwi gospodarstw, ze strzelbą na podorędziu, z duszą udręczoną i wygłodniałą”. Są to jednocześnie ludzie, których Chessex sportretuje bardzo negatywnie, używając do tego tak naturalistycznych porównań jak np. to „Jesteśmy tak biedni, że krowy sprzedajemy do miast na mięso, zadowalając się wieprzowiną i zjadamy jej takie ilości pod każdą postacią (…), że w końcu stajemy się do wieprzy podobni – różowy korpus, czerwonawa głowizna – odcięci od świata przez mroczne kotliny i lasy”. W takim środowisku dojdzie do zdarzeń, które autor wykorzysta jako kanwę opowieści o mrokach ludzkiej duszy, o skutkach ferowanych naprędce wyroków, ale przede wszystkim o psychologicznych uwarunkowaniach do kształtowania modelowego przykładu winnego, którego stracenie ma dać satysfakcję żądnemu krwi tłumowi.
Wszystko zaczyna się w Ropraz. Po śmierci córki miejscowego notabla i złożeniu ciała do grobu, ktoś w odrażający sposób bezcześci zwłoki. Ludność jest przerażona i za wszelką cenę próbuje odnaleźć sprawcę makabrycznego czynu. Sytuacja powtarza się w okolicznym Carrouge, a następnie w Ferlens. Za każdym razem ciała pochowanych dzień wcześniej kobiet zostają okaleczone i zgwałcone. Po jakimś czasie zostaje zatrzymany niejaki Charles-Augustin Favez, który idealnie przystaje do wizerunku szalonego nekrofila, który tworzy w swej wyobraźni poruszona zdarzeniami społeczność Ropraz i okolic. Faveza cechuje cały szereg zaburzeń emocjonalnych i psychicznych. Dość wspomnieć, że zostaje zatrzymany w momencie, kiedy spółkuje z jałówką. Tajemniczy młody mężczyzna, w którego życiu nie było niczego poza przemocą, gwałtem, okrucieństwem i głodem, idealnie przystaje do określenia „wampir”, jakie ukuto zaraz po pierwszej profanacji zwłok.
Chessex dokonuje w swej książce rzeczy dość niewiarygodnej. Oskarżony staje się dość szybko ofiarą, a sympatia czytającego (może bardziej chodzi o współczucie) przenosi się na Faveza. Nie sposób bowiem jednoznacznie stwierdzić, że ten dziwnie wyglądający alkoholik, dewiant i szaleniec jest sprawcą okrutnych czynów na cmentarzach. Równolegle do toczącego się procesu, badania nad podejrzanym rozpoczyna doktor Mahaim. To on w mowie sądowej wyraźnie wskaże czynniki, jakie ukształtowały społeczny fenomen wampira, na którego przeniosła się cała tłumiona nienawiść i bezradność ludzi. Mahaim mówi: „Na tym odludziu fenomen wampira przetrwa tak długo, jak długo społeczeństwo będzie ofiarą prymitywnej tępoty: nieczystość ciał, rozwiązłość, izolacja, alkohol, kazirodztwo i zabobony, które nękają te wsie, stwarzają wciąż nowe zalążki seksualnego przymusu i bezlitosnego strachu”. Psychiatra staje się w tej opowieści rzecznikiem zdrowego rozsądku, ale czy rzeczywiście jego tezy będą w stanie przekonać do niewinności Faveza?
Zaskakujący finał tej opowieści ujawnia w ironiczny sposób fakt, jak bardzo dzieje mogą być przewrotne i jak niejednoznaczne pojęcie wroga, złego, okrutnika może kształtować się w ludzkiej świadomości. Chessex nie stroni w tej brutalnej opowieści od obrazów szokujących. Jednym z nich będzie na przykład opis dzieci, kopiących ludzką głowę. Nie jest to lektura dla czytelników wrażliwych. Nie jest to także książka, której przekaz można jednoznacznie określić i ocenić. „Wampir z Ropraz” zasieje niepokój w duszy każdego, kto choć przez chwilę zastanawiał się nad tym, gdzie w człowieku rodzi się zło, jak można je zastąpić i jakie konsekwencje może przynieść zrozumienie, czym zło wyrządzane przez człowieka jest naprawdę. Ono ukryło się nie tylko między grobami w okolicach Ropraz…
Wydawnictwo W.A.B., 2009
Trudno o jednoznaczną klasyfikację dokonania szwajcarskiego prozaika. Trudno także umiejscowić tę książkę w kontekście jego twórczości, albowiem jest to jedyna powieść Chessexa przetłumaczona do tej pory na język polski. W tej opartej na faktach mrocznej opowieści o tym, jak tworzy się mit Złego, okrutnego i zagrażającego społeczeństwu wroga i o ofierze kształtowania się tego mitu, znajdziemy elementy kryminalnej kroniki oraz paradokumentalnego reportażu. Chessex snuje także rozważania natury egzystencjalnej i filozoficznej, wprowadzając czytelnika w samo centrum odrażających wydarzeń sprzed ponad wieku.
Słynąca z bogactwa i dobrobytu Szwajcaria w relacji z 1903 roku jawi nam się jako zacofane miejsce prostych ludzi, wierzących w zabobony i utrwalających w sobie na co dzień psychozę strachu przed nieznanym wrogiem. Już od pierwszych słów tej książki możemy odczuć przerażającą atmosferę grozy, jaka ma miejsce w tytułowym Ropraz, zanim jeszcze będą mieć tam miejsce makabryczne zdarzenia. Mieszkańcy miasteczka pielęgnują w sobie strach na wiele różnych sposobów: „Barykadujemy się we własnej czaszce, we własnym śnie, własnym sercu, własnych zmysłach, ryglujemy drzwi gospodarstw, ze strzelbą na podorędziu, z duszą udręczoną i wygłodniałą”. Są to jednocześnie ludzie, których Chessex sportretuje bardzo negatywnie, używając do tego tak naturalistycznych porównań jak np. to „Jesteśmy tak biedni, że krowy sprzedajemy do miast na mięso, zadowalając się wieprzowiną i zjadamy jej takie ilości pod każdą postacią (…), że w końcu stajemy się do wieprzy podobni – różowy korpus, czerwonawa głowizna – odcięci od świata przez mroczne kotliny i lasy”. W takim środowisku dojdzie do zdarzeń, które autor wykorzysta jako kanwę opowieści o mrokach ludzkiej duszy, o skutkach ferowanych naprędce wyroków, ale przede wszystkim o psychologicznych uwarunkowaniach do kształtowania modelowego przykładu winnego, którego stracenie ma dać satysfakcję żądnemu krwi tłumowi.
Wszystko zaczyna się w Ropraz. Po śmierci córki miejscowego notabla i złożeniu ciała do grobu, ktoś w odrażający sposób bezcześci zwłoki. Ludność jest przerażona i za wszelką cenę próbuje odnaleźć sprawcę makabrycznego czynu. Sytuacja powtarza się w okolicznym Carrouge, a następnie w Ferlens. Za każdym razem ciała pochowanych dzień wcześniej kobiet zostają okaleczone i zgwałcone. Po jakimś czasie zostaje zatrzymany niejaki Charles-Augustin Favez, który idealnie przystaje do wizerunku szalonego nekrofila, który tworzy w swej wyobraźni poruszona zdarzeniami społeczność Ropraz i okolic. Faveza cechuje cały szereg zaburzeń emocjonalnych i psychicznych. Dość wspomnieć, że zostaje zatrzymany w momencie, kiedy spółkuje z jałówką. Tajemniczy młody mężczyzna, w którego życiu nie było niczego poza przemocą, gwałtem, okrucieństwem i głodem, idealnie przystaje do określenia „wampir”, jakie ukuto zaraz po pierwszej profanacji zwłok.
Chessex dokonuje w swej książce rzeczy dość niewiarygodnej. Oskarżony staje się dość szybko ofiarą, a sympatia czytającego (może bardziej chodzi o współczucie) przenosi się na Faveza. Nie sposób bowiem jednoznacznie stwierdzić, że ten dziwnie wyglądający alkoholik, dewiant i szaleniec jest sprawcą okrutnych czynów na cmentarzach. Równolegle do toczącego się procesu, badania nad podejrzanym rozpoczyna doktor Mahaim. To on w mowie sądowej wyraźnie wskaże czynniki, jakie ukształtowały społeczny fenomen wampira, na którego przeniosła się cała tłumiona nienawiść i bezradność ludzi. Mahaim mówi: „Na tym odludziu fenomen wampira przetrwa tak długo, jak długo społeczeństwo będzie ofiarą prymitywnej tępoty: nieczystość ciał, rozwiązłość, izolacja, alkohol, kazirodztwo i zabobony, które nękają te wsie, stwarzają wciąż nowe zalążki seksualnego przymusu i bezlitosnego strachu”. Psychiatra staje się w tej opowieści rzecznikiem zdrowego rozsądku, ale czy rzeczywiście jego tezy będą w stanie przekonać do niewinności Faveza?
Zaskakujący finał tej opowieści ujawnia w ironiczny sposób fakt, jak bardzo dzieje mogą być przewrotne i jak niejednoznaczne pojęcie wroga, złego, okrutnika może kształtować się w ludzkiej świadomości. Chessex nie stroni w tej brutalnej opowieści od obrazów szokujących. Jednym z nich będzie na przykład opis dzieci, kopiących ludzką głowę. Nie jest to lektura dla czytelników wrażliwych. Nie jest to także książka, której przekaz można jednoznacznie określić i ocenić. „Wampir z Ropraz” zasieje niepokój w duszy każdego, kto choć przez chwilę zastanawiał się nad tym, gdzie w człowieku rodzi się zło, jak można je zastąpić i jakie konsekwencje może przynieść zrozumienie, czym zło wyrządzane przez człowieka jest naprawdę. Ono ukryło się nie tylko między grobami w okolicach Ropraz…
Wydawnictwo W.A.B., 2009
Dobry blog!
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie...recenzja Wampira z Ropraz i nie tylko
http://ksiegapiasku.wordpress.com/2013/03/02/215/