W 1816 roku w letniej rezydencji Byrona kilka znanych osobistości pracowało nad tekstami literackimi. Pobyt w „Villi Diodati” zainspirował Mary Shelley do napisania słynnego „Frankensteina”. Nikt jednak do końca nie wie, co rozegrało się między twórcami, którzy mierzyli się wówczas nie tylko ze swoimi pisarskimi pasjami, ale przede wszystkim z samymi sobą. Chuck Palahniuk blisko dwieście lat później umieszcza grupę bohaterów we współczesnej „Villi Diodati” i daje im trzy miesiące na to, by stworzyli własne opowiadania. To dość surrealistyczne postacie, bo czy dzieła sztuki mogą stworzyć tacy ludzie jak Dama Żebraczka, Miss Ameryki, Święty Bez Kiszki czy Wielebny Bezbożny? Okazuje się, że życiowe „arcydzieła” zamkniętych w mrocznej przestrzeni teatru ludzi stworzą rozpisaną na kilkanaście rozdziałów makabrę, z jakiej nie wszyscy wyjdą żywi. Ta makabra w szokujący, lecz prawdziwy sposób opowie o współczesnych lękach, kompleksach i pragnieniach.
Dziewiętnastu Amerykanów postanawia wziąć udział w naprawdę dziwacznym eksperymencie literacko-socjologicznym. Za przebieg tych specyficznych warsztatów pisarskich odpowiedzialny jest Brandon Whitter. Trudno jest powiedzieć, czy to duchowy mentor, który pozwala podopiecznym rozwinąć literackie talenty, czy perfidny łgarz oszukujący siebie i wszystkich dookoła. Trudno też określić, czy przewodząca wraz z nim zgromadzeniu Pani Clark to cyniczna wariatka, czy cierpiąca matka, której rodzinny dramat poznawać będziemy w kilku odsłonach. Postać Whittera jest tak samo niejednoznaczna jak cały świat przedstawiony w tej przerażającej opowieści. W teatralnej przestrzeni bowiem powstawać będą nie tyle teksty literackie, co poruszające, pełne przemocy i okrucieństwa opowieści z życia tych, którzy postanowili odciąć się od świata i zmierzyć z demonami, jakie tkwią w nich samych. Ludzie, których Whitter zaprasza do eksperymentu, z miejsca nadają sobie pseudonimy - kilka zostało już przeze mnie wymienionych. Ich życiowe historie będą dodatkowo poprzedzone prześmiewczymi „poematami” na cześć autorów, co wzmacnia wrażenie, że mamy tu do czynienia z jakimś groteskowym przedstawieniem.
„Sposób opowiadania świadczy o tym, jak trawimy zdarzenia, które nas dotykają. O tym, jak trawimy życie. Własne doświadczenia”. Opowieści, które tworzą „Opętanych”, trudno jest przetrawić. Tak samo trudno jest wyrazić ogrom ludzkiego zła, jakie kryją w sobie te opowieści. Bohaterowie próbują szokować siebie nawzajem, ale szokują przede wszystkim prawdą ukrytą w tych przecież nie do końca prawdziwych historiach. Palahniuk oddaje głos pokrzywdzonym przez życie, aby zbudować swoistą grę. Ta gra toczy się w każdej z makabrycznych narracji, ale toczy się także między tymi, którzy snują swe opowieści. Pisarz zaciera granice między dobrem a złem, tak samo jak dewaluuje pojęcie prawdy oraz kata i ofiary. Nie można mieć pewności, co w opowieściach Palahniuka jest prawdziwe i wciąż myśli się, czy w tym, co opisują jego bohaterowie ci, którzy katują, nie są przypadkiem ofiarami. Mistrzostwo tej prozy polega na zręcznym pomieszaniu ironii, groteski, czarnego humoru, pure nonsensu oraz elementów horroru gore (nie sposób nie odwołać się do gatunku filmowego, bo ta książka jest niesamowicie wizyjna). Z tego połączenia powstaje tekst tak niejednoznaczny, jak niejednoznaczna jest przestrzeń, w jakiej poruszają się bohaterowie „Opętanych”, główny inicjator oryginalnych warsztatów pisarskich oraz sam autor, który umieszcza siebie w pozycji diabolicznie uśmiechniętego obserwatora całej tej makabry.
Opowieści, które powstają podczas trzech miesięcy, są opowieściami bolesnej prawdy. Cechuje je prowokacyjność, gwałtowność i szaleństwo. Jest w nich jednak zawarta cała wizja ziemskiego piekła, które zdaniem Palahniuka tworzymy na świecie sami sobie. Ludzkie dramaty mają w „Opętanych” wymiar dosłowny i symboliczny. Każdy z nich staje się tym bardziej prawdziwy, im bardziej absurdalny sposób jego przedstawienia wybiera autor. Pani Clark mówi: „Sami tworzymy dramaty, z których się składa nasze życie”. Palahniuk przedstawia je i próbuje połączyć w całość, by dać swoją wykładnię życia. Życia, w którym dramatyczne są przede wszystkim próby wychodzenia naprzeciw własnym lękom i wewnętrznym demonom.
„Opętani” mogą przerażać, to fakt. Jest tam wystarczająca liczba opisów brutalnych morderstw, okaleczeń i przemocy. Jest wiele krwi i mnóstwo szokujących scen. Obcięte palce, penisy, mordowane dzieci, perwersyjna masturbacja, zabójstwa i samobójstwa wszelkiej maści oraz rodzaju. Jest za tym wszystkim jednak rozpaczliwa próba opowiedzenia o wartościach, jakich brakuje współczesnej Ameryce. Ojczyzna Palahniuka to kraj będący w stanie ustawicznej walki. Amerykanie zamknięci przez autora w „literackim ustroniu” to ludzie, którzy walczą z okrucieństwem świata i okrucieństwem, jakie noszą w sobie i jakiego doświadczają na co dzień. To także Ameryka chorych ideałów, niezdrowych ambicji, Ameryka kurująca się lekami nasennymi oraz uspokajającymi i kraj, w którym realną władzę sprawują żądne sensacji media.
Myślę, że z tą książką jest tak jak z samym autorem. Palahniuk niby grozi, ostrzega i próbuje zniechęcić do lektury (choćby tekstem, jaki zacytowano na okładce). Jednocześnie jednak w swej makabresce zawiera bardzo wiele ciepłych, ludzkich uczuć, które nieudolnie próbują dojść do głosu. „Opętani” to książka bardzo brutalna i z nadmiarem tej brutalności trudno sobie poradzić. Myślę jednak, że pod jej pozorami jest to jednak powieść przepełniona humanitaryzmem. Palahniuk bowiem opisuje wszystkie możliwe słabości ludzkiej natury. Pochyla się nad człowiekiem. I nie jest ważne, że wokół tryska krew, a bohaterowie umierają w męczarniach. „Opętani” świetnie ukazują mroczne strony ludzkiej natury i w tym mroku paradoksalnie pokazują jej piękno.
Wydawnictwo Niebieska Studnia, 2009
Dziewiętnastu Amerykanów postanawia wziąć udział w naprawdę dziwacznym eksperymencie literacko-socjologicznym. Za przebieg tych specyficznych warsztatów pisarskich odpowiedzialny jest Brandon Whitter. Trudno jest powiedzieć, czy to duchowy mentor, który pozwala podopiecznym rozwinąć literackie talenty, czy perfidny łgarz oszukujący siebie i wszystkich dookoła. Trudno też określić, czy przewodząca wraz z nim zgromadzeniu Pani Clark to cyniczna wariatka, czy cierpiąca matka, której rodzinny dramat poznawać będziemy w kilku odsłonach. Postać Whittera jest tak samo niejednoznaczna jak cały świat przedstawiony w tej przerażającej opowieści. W teatralnej przestrzeni bowiem powstawać będą nie tyle teksty literackie, co poruszające, pełne przemocy i okrucieństwa opowieści z życia tych, którzy postanowili odciąć się od świata i zmierzyć z demonami, jakie tkwią w nich samych. Ludzie, których Whitter zaprasza do eksperymentu, z miejsca nadają sobie pseudonimy - kilka zostało już przeze mnie wymienionych. Ich życiowe historie będą dodatkowo poprzedzone prześmiewczymi „poematami” na cześć autorów, co wzmacnia wrażenie, że mamy tu do czynienia z jakimś groteskowym przedstawieniem.
„Sposób opowiadania świadczy o tym, jak trawimy zdarzenia, które nas dotykają. O tym, jak trawimy życie. Własne doświadczenia”. Opowieści, które tworzą „Opętanych”, trudno jest przetrawić. Tak samo trudno jest wyrazić ogrom ludzkiego zła, jakie kryją w sobie te opowieści. Bohaterowie próbują szokować siebie nawzajem, ale szokują przede wszystkim prawdą ukrytą w tych przecież nie do końca prawdziwych historiach. Palahniuk oddaje głos pokrzywdzonym przez życie, aby zbudować swoistą grę. Ta gra toczy się w każdej z makabrycznych narracji, ale toczy się także między tymi, którzy snują swe opowieści. Pisarz zaciera granice między dobrem a złem, tak samo jak dewaluuje pojęcie prawdy oraz kata i ofiary. Nie można mieć pewności, co w opowieściach Palahniuka jest prawdziwe i wciąż myśli się, czy w tym, co opisują jego bohaterowie ci, którzy katują, nie są przypadkiem ofiarami. Mistrzostwo tej prozy polega na zręcznym pomieszaniu ironii, groteski, czarnego humoru, pure nonsensu oraz elementów horroru gore (nie sposób nie odwołać się do gatunku filmowego, bo ta książka jest niesamowicie wizyjna). Z tego połączenia powstaje tekst tak niejednoznaczny, jak niejednoznaczna jest przestrzeń, w jakiej poruszają się bohaterowie „Opętanych”, główny inicjator oryginalnych warsztatów pisarskich oraz sam autor, który umieszcza siebie w pozycji diabolicznie uśmiechniętego obserwatora całej tej makabry.
Opowieści, które powstają podczas trzech miesięcy, są opowieściami bolesnej prawdy. Cechuje je prowokacyjność, gwałtowność i szaleństwo. Jest w nich jednak zawarta cała wizja ziemskiego piekła, które zdaniem Palahniuka tworzymy na świecie sami sobie. Ludzkie dramaty mają w „Opętanych” wymiar dosłowny i symboliczny. Każdy z nich staje się tym bardziej prawdziwy, im bardziej absurdalny sposób jego przedstawienia wybiera autor. Pani Clark mówi: „Sami tworzymy dramaty, z których się składa nasze życie”. Palahniuk przedstawia je i próbuje połączyć w całość, by dać swoją wykładnię życia. Życia, w którym dramatyczne są przede wszystkim próby wychodzenia naprzeciw własnym lękom i wewnętrznym demonom.
„Opętani” mogą przerażać, to fakt. Jest tam wystarczająca liczba opisów brutalnych morderstw, okaleczeń i przemocy. Jest wiele krwi i mnóstwo szokujących scen. Obcięte palce, penisy, mordowane dzieci, perwersyjna masturbacja, zabójstwa i samobójstwa wszelkiej maści oraz rodzaju. Jest za tym wszystkim jednak rozpaczliwa próba opowiedzenia o wartościach, jakich brakuje współczesnej Ameryce. Ojczyzna Palahniuka to kraj będący w stanie ustawicznej walki. Amerykanie zamknięci przez autora w „literackim ustroniu” to ludzie, którzy walczą z okrucieństwem świata i okrucieństwem, jakie noszą w sobie i jakiego doświadczają na co dzień. To także Ameryka chorych ideałów, niezdrowych ambicji, Ameryka kurująca się lekami nasennymi oraz uspokajającymi i kraj, w którym realną władzę sprawują żądne sensacji media.
Myślę, że z tą książką jest tak jak z samym autorem. Palahniuk niby grozi, ostrzega i próbuje zniechęcić do lektury (choćby tekstem, jaki zacytowano na okładce). Jednocześnie jednak w swej makabresce zawiera bardzo wiele ciepłych, ludzkich uczuć, które nieudolnie próbują dojść do głosu. „Opętani” to książka bardzo brutalna i z nadmiarem tej brutalności trudno sobie poradzić. Myślę jednak, że pod jej pozorami jest to jednak powieść przepełniona humanitaryzmem. Palahniuk bowiem opisuje wszystkie możliwe słabości ludzkiej natury. Pochyla się nad człowiekiem. I nie jest ważne, że wokół tryska krew, a bohaterowie umierają w męczarniach. „Opętani” świetnie ukazują mroczne strony ludzkiej natury i w tym mroku paradoksalnie pokazują jej piękno.
Wydawnictwo Niebieska Studnia, 2009
Jarek własnym oczom nie wierzę ;) Ty i Palahniuk.
OdpowiedzUsuńZosiu, zasmakowałem w nim :-) Niebawem wezmę się za "Dziennik".
OdpowiedzUsuńJa tylko film "Podziemny krąg" widziałam, no i nie będę udawać, nie dałam rady niektórym scenom, za dużo krwi i jakoś tego mordobicia znieść nie mogłam. Ale ksiażki, tą o której piszesz, chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńNa razie ;)) delektuję się "Insektem" - ciekawe wizje relacji między matkami a córkami. Przyznam, ze podobają mi się te historyjki, wcale nie są takie nierealne... ;)
Akurat wczoraj zamówiłem ;). To będzie moja trzecia Palahniuk'a...
OdpowiedzUsuńczytałam książke i uoażam że napewno zmienia poglad na świat i oddaje cała istote człowieka. bez wszystkich ubarwien w stylu 10 przykazan bozych. tylko pytanie czy lepiej sie oszukiwac rze jesteśmy jak to muwią..., dobrzy czy lepiej powiedziec to jakim jest człowiek bez ograniczeń naprawde i głośno...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie wyleje się na mnie wiadro pomyj, krwi oraz obciętych paznokci, za to odgrzebanie tematu:) Ale temat moim zdaniem szczytny, powiem chciałem zaprosić Cię do siebie... Palahniuk to jest gość, w zasadzie czytając go czasami mam wrażenie, że albo ja żyję w jego głowie, albo on w mojej...
OdpowiedzUsuńNie recenzujesz przypadkiem blogów pisanych w formie książki?
Pozdrowienia
P.