Wyborna to proza. Niezwykłe połączenie smaków kulinarnych i smakowitych nawiązań do znanych dzieł kultury. Smakujemy zupę rakową i rozważania na temat „Wizyty starszej pani” Dürrenmatta. Tartę ze śliwkami i filozofię Szestowa. Kuropatwę w śmietanie i rozmyślania o „Antygonie”. Omlet z ostrygami i Kanta. Pieczone drozdy oraz Bierdiajewa. I jeszcze wiele smakowitości we „Wtajemniczeniach”, które są wspaniale rozegraną literacką grą z kwestią smaku. I tego Herbertowskiego, i tego pozwalającego rozkoszować się finezyjnymi potrawami. Smakowita książka. Proza, przez którą niemal się przepływa. Opowieść o kolejnych stopniach duchowych i kulinarnych wtajemniczeń, będąca opowieścią o fundamentalnych wartościach i sposobach ich postrzegania na przestrzeni wieków. To także opowieść o życiu i opowieść, w której tego życia doświadczanie w najbardziej finezyjny sposób pozwala na dostrzeżenie tego, o czym na co dzień zapominamy. To książka o pragnieniach ducha i żołądka, o ich zaspokajaniu i o ciągłym apetycie na życie, o którym opowiada tajemnicza pani E.
Pani E. jest wiekową damą, która do swego salonu zaprasza gości i rozmawia z nimi. O czym? O duszy, o sprawiedliwości, o życiowym fatum; o autorytetach, współczesnym heroizmie, o przemijaniu, o sztuce w służbie ascezy; o teatrze, kwestii katharsis i dylematach bohaterów starożytnych sztuk dramatycznych. Tematyka poruszana przez Panią E. jest równie bogata co potrawy, które przygotowuje jej służący, przysłuchujący się rozmowom swojej chlebodawczyni. Pani E. przeżyła bardzo wiele, jeszcze więcej przeczytała i wyrobiła sobie poglądy o zmienności świata na tyle elastyczne, że nietrudno odnaleźć jej się we współczesnych czasach, w których część ważnych dla Pani E. idei wydaje się anachronizmami. Pani E. jest sceptycznie nastawiona do współczesnego mistycyzmu: „Mam ograniczone zaufanie do mistyków. Mówi taki, że doznał stanu trwogi oraz iluminacji, a potem wychodzi, że nałykał się sporyszu albo exctasy”. Ma także swoją koncepcję co do tego, jakiego kodu używa się do zażegnania sytuacji konfliktowych: „Jak świat światem, we wszystkich językach istniały, istnieją i istnieć będą trzy zwroty czarowne, a więc takie, których wypowiedzenie wnosi między ludzi skłóconych nadzieję pokoju. Pierwszym z nich jest przepraszam, drugim – dziękuję, trzecim zaś – spierdalaj”. Pani E. wspaniale wykorzystuje swą erudycję, będąc jednocześnie dosadną, bezpośrednią i zabawną. Dyskusje na temat dylematów bohaterów Sofoklesa, Dostojewskiego czy Dürrenmatta traktuje przede wszystkim jako specyficzny rodzaj rozrywki, w której doświadczenia życiowe z literatury konfrontowane są z dylematami, jakie dręczą współczesnego czytelnika znanych z kanonu lektur. Rozrywka ta stanowi dla niej sposób na oderwanie się od myśli o przemijaniu i świadomości, że jej życie się już kończy. Intelektualne dysputy przy wykwintnych posiłkach stają się jednocześnie wyzwaniem dla tego, który jedynie usługuje, a który stopniem oczytania i otwartości umysłu bynajmniej nie ustępuje starszej pani.
Cóż to bowiem za służący i kucharz, który lekturę „Fenomenologii ducha” Hegla kwituje w sposób następujący: „Proza jędrna, nieco węzłowata. Kojarzy się ze starannie przyrządzonym osso buco lub niestarannie utartym crème brûlée”? Postać, dzięki której możemy zbliżyć się do stołu i umysłu Pani E., będzie jednocześnie przewodnikiem po świecie, w którym by zrozumieć idee, trzeba mieć najpierw pełny żołądek. I teraz można by się zastanowić, czy Michał Komar – doktor nauk humanistycznych i profesor Collegium Civitas – rozgrywa przed nami symboliczną literacką grę, czy też całkiem serio każe traktować bohaterów i ich przemyślenia. Czy wykorzystane cytaty, zgrabne aluzje, wnikanie w biografie znanych ludzi i czynienie z literatury i filozofii sposobu na zręczną manipulację poglądami czytelnika to protest wobec współczesnych dokonań pisarskich, szargających autorytety, niszczących tradycję i ośmieszających formę powieści? Czy takie pisanie jak pisanie Komara, pełne odniesień do tekstów coraz mniej obecnych w zbiorowej świadomości, jest pisaniem tak poważnym, jak poważnym się wydaje przy lekturze pierwszych rozdziałów? Zagadek w tej książce jest naprawdę sporo. Dlatego trzeba świadomie przeżyć tytułowe wtajemniczenia.
To opowieść utkana z poglądów i biografii innych, ale tak naprawdę rzecz niepowtarzalna. Brakuje takich książek na współczesnym rynku wydawniczym. Naprawdę smakowita proza – w sensie dosłownym i metaforycznym. Warto dać się uwieść opowieściom Pani E. i warto tę książkę dobrze przeżyć. To powieść, która nie otwiera się na przyszłość. Ona pokazuje symbolikę i magię tego, co minione. Szuka tam odpowiedzi na pytania, jakich współczesny człowiek już sobie nie stawia. I tam też - być może w słowach Szestowa - odnaleźć możemy odpowiedź na pytanie o to, jak żyć.
Wydawnictwo Świat Książki, 2009
Pani E. jest wiekową damą, która do swego salonu zaprasza gości i rozmawia z nimi. O czym? O duszy, o sprawiedliwości, o życiowym fatum; o autorytetach, współczesnym heroizmie, o przemijaniu, o sztuce w służbie ascezy; o teatrze, kwestii katharsis i dylematach bohaterów starożytnych sztuk dramatycznych. Tematyka poruszana przez Panią E. jest równie bogata co potrawy, które przygotowuje jej służący, przysłuchujący się rozmowom swojej chlebodawczyni. Pani E. przeżyła bardzo wiele, jeszcze więcej przeczytała i wyrobiła sobie poglądy o zmienności świata na tyle elastyczne, że nietrudno odnaleźć jej się we współczesnych czasach, w których część ważnych dla Pani E. idei wydaje się anachronizmami. Pani E. jest sceptycznie nastawiona do współczesnego mistycyzmu: „Mam ograniczone zaufanie do mistyków. Mówi taki, że doznał stanu trwogi oraz iluminacji, a potem wychodzi, że nałykał się sporyszu albo exctasy”. Ma także swoją koncepcję co do tego, jakiego kodu używa się do zażegnania sytuacji konfliktowych: „Jak świat światem, we wszystkich językach istniały, istnieją i istnieć będą trzy zwroty czarowne, a więc takie, których wypowiedzenie wnosi między ludzi skłóconych nadzieję pokoju. Pierwszym z nich jest przepraszam, drugim – dziękuję, trzecim zaś – spierdalaj”. Pani E. wspaniale wykorzystuje swą erudycję, będąc jednocześnie dosadną, bezpośrednią i zabawną. Dyskusje na temat dylematów bohaterów Sofoklesa, Dostojewskiego czy Dürrenmatta traktuje przede wszystkim jako specyficzny rodzaj rozrywki, w której doświadczenia życiowe z literatury konfrontowane są z dylematami, jakie dręczą współczesnego czytelnika znanych z kanonu lektur. Rozrywka ta stanowi dla niej sposób na oderwanie się od myśli o przemijaniu i świadomości, że jej życie się już kończy. Intelektualne dysputy przy wykwintnych posiłkach stają się jednocześnie wyzwaniem dla tego, który jedynie usługuje, a który stopniem oczytania i otwartości umysłu bynajmniej nie ustępuje starszej pani.
Cóż to bowiem za służący i kucharz, który lekturę „Fenomenologii ducha” Hegla kwituje w sposób następujący: „Proza jędrna, nieco węzłowata. Kojarzy się ze starannie przyrządzonym osso buco lub niestarannie utartym crème brûlée”? Postać, dzięki której możemy zbliżyć się do stołu i umysłu Pani E., będzie jednocześnie przewodnikiem po świecie, w którym by zrozumieć idee, trzeba mieć najpierw pełny żołądek. I teraz można by się zastanowić, czy Michał Komar – doktor nauk humanistycznych i profesor Collegium Civitas – rozgrywa przed nami symboliczną literacką grę, czy też całkiem serio każe traktować bohaterów i ich przemyślenia. Czy wykorzystane cytaty, zgrabne aluzje, wnikanie w biografie znanych ludzi i czynienie z literatury i filozofii sposobu na zręczną manipulację poglądami czytelnika to protest wobec współczesnych dokonań pisarskich, szargających autorytety, niszczących tradycję i ośmieszających formę powieści? Czy takie pisanie jak pisanie Komara, pełne odniesień do tekstów coraz mniej obecnych w zbiorowej świadomości, jest pisaniem tak poważnym, jak poważnym się wydaje przy lekturze pierwszych rozdziałów? Zagadek w tej książce jest naprawdę sporo. Dlatego trzeba świadomie przeżyć tytułowe wtajemniczenia.
To opowieść utkana z poglądów i biografii innych, ale tak naprawdę rzecz niepowtarzalna. Brakuje takich książek na współczesnym rynku wydawniczym. Naprawdę smakowita proza – w sensie dosłownym i metaforycznym. Warto dać się uwieść opowieściom Pani E. i warto tę książkę dobrze przeżyć. To powieść, która nie otwiera się na przyszłość. Ona pokazuje symbolikę i magię tego, co minione. Szuka tam odpowiedzi na pytania, jakich współczesny człowiek już sobie nie stawia. I tam też - być może w słowach Szestowa - odnaleźć możemy odpowiedź na pytanie o to, jak żyć.
Wydawnictwo Świat Książki, 2009
Piękna recenzja, kurczę miałam w Świecie Książki kupić biografię Giedroycia, ale widzę, ze trzeba będzie plany zmienić!
OdpowiedzUsuńWciąż się zastanawiam, czy ten Komar jest spokrewniony z TYM Komarem, sportowcem. Wiesz może?
OdpowiedzUsuńRumburakowa, warto mieć tę książkę :-)
OdpowiedzUsuńProwincjonalna, nie wiem i jakoś mnie to nie interesuje :-)
Przy jedzeniu najlepiej się rozmawia o sztuce, literaturze i filozofii.:)
OdpowiedzUsuńzamowilam Wtajemniczenia przez Onestep. musze przyznac ze jest swiena, jest poprostu swietna. to polaczenie tematyczne powala poprostu powala. rowniez polecam wszystkim spragnionym wiedzy
OdpowiedzUsuń