Makabra, czarny humor, mroczna groteska – wszystko wisi już w powietrzu, kiedy czytamy tytuł jednej z ciekawszych, w moim odczuciu, pozycji polskiej literatury współczesnej tego roku. Agnieszka Szygenda poruszać się będzie po obszarze poznawanym już na różne sposoby. Mało kto jednak potrafi pisać o zagadkach człowieczeństwa w tak misterny i pasjonujący sposób. Bo ile tak naprawdę możemy powiedzieć o drugim człowieku? Na podstawie czego go sądzić? Tego, co robi, tego, jak żyje czy tego, co myśli? Czy jakakolwiek droga poznania jest możliwa, kiedy ze wszelkimi motywacjami do działania, emocjami i uczuciami jest się zmiennym i nieprzewidywalnym? Może właściwie o tym, kim jest człowiek i kim się staje najlepiej opowiedzieć używając przerażających z pozoru, ale bardzo trafnych środków przekazu, jakimi operuje autorka „Kupię rękę”? Rzadko spotykane połączenie rzeczowości i niedopowiedzeń, tragedii i czarnej komedii, powieści obyczajowej i psychologicznej – taka jest nowa powieść Agnieszki Szygendy. Wyrafinowana. Subtelna. Jednocześnie bezkompromisowa i szalona. Prawdziwa jak samo życie.
Wszystko zaczyna się od makabrycznego pomysłu głównego bohatera książki, Olgierda Szczepankiewicza. Mężczyzna, wiedziony jakimś trudnym do określenia impulsem, postanawia dać w Internecie ogłoszenie o treści z tytułu książki. Szybko przekonuje się, iż rękę można kupić w dość specyficzny sposób, albowiem pewien student wystawia ją na aukcji z możliwością wykonania na niej tatuażu reklamowego, który widoczny będzie przez pół roku. Olgierd kupuje nie tylko miejsce na skórze Tomka, ale i w pewien sposób jego samego. Okaże się bowiem, iż to, co student musi sobie wytatuować, przekracza granice jego wyobraźni i staje się źródłem opresji. Bohater Szyngendy szybko zdobywa kolejne „ciała” i każe wykonać kolejne zlecenia, a w krótkim czasie trafia także na oferowane w miłosnym uniesieniu ciało Igi, która niczego nieświadoma, postanawia dać wyraz swemu oddaniu i miłości, inicjując kolejną nietypową aukcję internetową.
„Kupię rękę” wieloaspektowo porusza problem kupna i sprzedaży. Olgierd jest przekonany, że dzięki pieniądzom i wpływom można kupić każdego. Kupuje ludzi i ich ciała, każąc tatuować na nich to, co jemu samemu od dzieciństwa spędza sen z powiek. Mężczyzna podejmuje ryzykowne próby uwolnienia się od duchowych cierpień i skazania na nie innych, nad którymi – jak mniema – będzie mieć teraz pełną kontrolę. A przecież wciąż kontrolowany, krytykowany i sztorcowany syn nauczycieli od zawsze był na cenzurowanym, zawsze znajdował się w szkole, gdzie czuł się uczniakiem mimo tego, iż w szkolnych murach przebywał tylko w określonym czasie. Olgierd to osobowość zakompleksiona i nieszczęśliwa. Osobowość pragnąca dominować w rewanżu, bo przecież przez całe życie ktoś dominował nad nim. Surowi rodzice, patrzący wciąż na ręce teść i świadomość, że wieczna praca oraz staranie się nigdy nie były doceniane. Olgierd nie spełnia się ani w roli syna, ani ojca, ani męża. Przepełniony goryczą, staje się coraz bardziej cyniczny i okrutny. A przynajmniej za takiego chce uchodzić, bo to jego broń przed światem. Okrucieństwo skazywania ludzi na tatuaże-stygmaty idzie w parze z głęboko wrytym w psychikę przekonaniem Olgierda o własnej niedoskonałości. Dotychczas kontrolowany, sam chce kontrolować, sam wyznaczać granice i decydować o cudzym losie. Odrzuca bliskość żony i syna, odpycha od siebie jakiekolwiek ciepłe uczucia. Gra z wykupionymi przez Internet ciałami w specyficzną grę, ale jej finału nie jest w stanie przewidzieć…
Agnieszka Szygenda próbuje także dać kilka odpowiedzi na pytanie o to, co znaczy sprzedać się w życiu. Jakie motywacje kierują ludźmi decydującymi się na podległość wobec Olgierda? W jaki sposób dobrowolnie sprzedający się chcą osiągnąć zaplanowane cele? Czy decyzje Tomka i Igi to jedynie wymysły chwili? I co tak naprawdę za nimi stoi? „Kupię rękę” to dwuznaczna powieść o specyficznej prostytucji. O tym, iż własna godność i poczucie bezpieczeństwa mogą zostać zachwiane podczas przerażającej transakcji sprzedaży. I w tym znaczeniu drugoplanowe postacie z tej książki są tak samo ważne jak Olgierd, jego frustracje, lęki i kompleksy. Tym bardziej, że kupiona ręka okaże się w krytycznym momencie bardzo potrzebna i jej wyciągnięcie może być na wagę złota.
Szygenda zaskakująco dojrzale pisze o tym, w jaki sposób ludzie maskują swe słabości i co nimi kieruje, by tak naprawdę nie okazywać się słabymi. Autorka pochyla się nad cierpieniami pojedynczego człowieka, tworząc jednocześnie barwny kolaż emocji i zdarzeń, które pokazują, jak cierpią pewne grupy społeczne. To także opowieść o sile rodziny i jej pojednawczej roli. Dramatyczna i chwilami mocno kontrowersyjna książka Agnieszki Szygendy jest niesamowicie przejmującą opowieścią o życiowych wyborach i ich konsekwencjach.
Ja kupuję jej literacką rękę ze wszystkimi tego mrocznymi konsekwencjami. A ty?
Wydawnictwo Bliskie, 2010
Wszystko zaczyna się od makabrycznego pomysłu głównego bohatera książki, Olgierda Szczepankiewicza. Mężczyzna, wiedziony jakimś trudnym do określenia impulsem, postanawia dać w Internecie ogłoszenie o treści z tytułu książki. Szybko przekonuje się, iż rękę można kupić w dość specyficzny sposób, albowiem pewien student wystawia ją na aukcji z możliwością wykonania na niej tatuażu reklamowego, który widoczny będzie przez pół roku. Olgierd kupuje nie tylko miejsce na skórze Tomka, ale i w pewien sposób jego samego. Okaże się bowiem, iż to, co student musi sobie wytatuować, przekracza granice jego wyobraźni i staje się źródłem opresji. Bohater Szyngendy szybko zdobywa kolejne „ciała” i każe wykonać kolejne zlecenia, a w krótkim czasie trafia także na oferowane w miłosnym uniesieniu ciało Igi, która niczego nieświadoma, postanawia dać wyraz swemu oddaniu i miłości, inicjując kolejną nietypową aukcję internetową.
„Kupię rękę” wieloaspektowo porusza problem kupna i sprzedaży. Olgierd jest przekonany, że dzięki pieniądzom i wpływom można kupić każdego. Kupuje ludzi i ich ciała, każąc tatuować na nich to, co jemu samemu od dzieciństwa spędza sen z powiek. Mężczyzna podejmuje ryzykowne próby uwolnienia się od duchowych cierpień i skazania na nie innych, nad którymi – jak mniema – będzie mieć teraz pełną kontrolę. A przecież wciąż kontrolowany, krytykowany i sztorcowany syn nauczycieli od zawsze był na cenzurowanym, zawsze znajdował się w szkole, gdzie czuł się uczniakiem mimo tego, iż w szkolnych murach przebywał tylko w określonym czasie. Olgierd to osobowość zakompleksiona i nieszczęśliwa. Osobowość pragnąca dominować w rewanżu, bo przecież przez całe życie ktoś dominował nad nim. Surowi rodzice, patrzący wciąż na ręce teść i świadomość, że wieczna praca oraz staranie się nigdy nie były doceniane. Olgierd nie spełnia się ani w roli syna, ani ojca, ani męża. Przepełniony goryczą, staje się coraz bardziej cyniczny i okrutny. A przynajmniej za takiego chce uchodzić, bo to jego broń przed światem. Okrucieństwo skazywania ludzi na tatuaże-stygmaty idzie w parze z głęboko wrytym w psychikę przekonaniem Olgierda o własnej niedoskonałości. Dotychczas kontrolowany, sam chce kontrolować, sam wyznaczać granice i decydować o cudzym losie. Odrzuca bliskość żony i syna, odpycha od siebie jakiekolwiek ciepłe uczucia. Gra z wykupionymi przez Internet ciałami w specyficzną grę, ale jej finału nie jest w stanie przewidzieć…
Agnieszka Szygenda próbuje także dać kilka odpowiedzi na pytanie o to, co znaczy sprzedać się w życiu. Jakie motywacje kierują ludźmi decydującymi się na podległość wobec Olgierda? W jaki sposób dobrowolnie sprzedający się chcą osiągnąć zaplanowane cele? Czy decyzje Tomka i Igi to jedynie wymysły chwili? I co tak naprawdę za nimi stoi? „Kupię rękę” to dwuznaczna powieść o specyficznej prostytucji. O tym, iż własna godność i poczucie bezpieczeństwa mogą zostać zachwiane podczas przerażającej transakcji sprzedaży. I w tym znaczeniu drugoplanowe postacie z tej książki są tak samo ważne jak Olgierd, jego frustracje, lęki i kompleksy. Tym bardziej, że kupiona ręka okaże się w krytycznym momencie bardzo potrzebna i jej wyciągnięcie może być na wagę złota.
Szygenda zaskakująco dojrzale pisze o tym, w jaki sposób ludzie maskują swe słabości i co nimi kieruje, by tak naprawdę nie okazywać się słabymi. Autorka pochyla się nad cierpieniami pojedynczego człowieka, tworząc jednocześnie barwny kolaż emocji i zdarzeń, które pokazują, jak cierpią pewne grupy społeczne. To także opowieść o sile rodziny i jej pojednawczej roli. Dramatyczna i chwilami mocno kontrowersyjna książka Agnieszki Szygendy jest niesamowicie przejmującą opowieścią o życiowych wyborach i ich konsekwencjach.
Ja kupuję jej literacką rękę ze wszystkimi tego mrocznymi konsekwencjami. A ty?
Wydawnictwo Bliskie, 2010
KUP KSIĄŻKĘ
A kiedy coś dla facetów?
OdpowiedzUsuńA ja napisałem gdzieś, że to książka dla kobiet? :-)
OdpowiedzUsuńOstatni raz nabrałem się na Twoją "recenzję" kolego. Czegoś tak słabego już dawno nie czytałem. Żenująca pensjonarska narracja, moralizatorstwo, małe prawdopodobieństwo osób i zdarzeń. Więcej literatury w twoim opisie niż w książce. Żenada i rozczarowanie.
OdpowiedzUsuń