"Najnowsza powieść Majgull Axelsson może rozczarować, ale chyba tylko tych, którzy znają jej dotychczasową twórczość. Autorka bowiem ani formalnie, ani tematycznie nie prezentuje niczego nowego. W kwestii formy „Lód i woda, woda i lód” charakteryzuje monumentalnie rozbudowana, wielowątkowa fabuła, narracja w kilku przestrzeniach czasowych, charakterystyczny styl łączący dziennikarską dokładność z psychologiczną głębią wyraźnie zarysowanych bohaterek (o kobiety głównie chodzi). Tematycznie szwedzka pisarka powraca do opisywanych już w poprzednich książkach problemów – złożonych relacji między siostrami z „Kwietniowej czarownicy” czy trudności, jakie czekają w życiu dorosłe kobiety pozbawione matczynej troskliwości w dzieciństwie (jeden z wątków „Drogi do piekła”).
Nie jest bynajmniej moim zamiarem krytyka „Lodu i wody, wody i lodu”, bo każda publikacja Axelsson warta jest uwagi. Rozczarować może tylko fakt, iż pisarka podąża już utartymi ścieżkami, że literacko nie jest zdolna do wyjścia ponad jakość, którą latami stworzyła i że tym razem napisała opowieść zdecydowanie mniej poruszającą, chociaż wzbudza ciekawość miejscem, w jakim rozpoczynają się zdarzenia."
Wydawnictwo W.A.B., 2010
Całość tekstu na stronie Gpunkt
KUP KSIĄŻKĘ
Nie jest bynajmniej moim zamiarem krytyka „Lodu i wody, wody i lodu”, bo każda publikacja Axelsson warta jest uwagi. Rozczarować może tylko fakt, iż pisarka podąża już utartymi ścieżkami, że literacko nie jest zdolna do wyjścia ponad jakość, którą latami stworzyła i że tym razem napisała opowieść zdecydowanie mniej poruszającą, chociaż wzbudza ciekawość miejscem, w jakim rozpoczynają się zdarzenia."
Wydawnictwo W.A.B., 2010
Całość tekstu na stronie Gpunkt
KUP KSIĄŻKĘ
Zamierzam przeczytać, więc pewnie nie będę rozczarowana, bo to będzie moje pierwsze spotkanie z autorką :).
OdpowiedzUsuńMayu, radzę w takim razem rozpocząć poznawanie Axelsson od "Kwietniowej czarownicy", nie od tego! :-)
OdpowiedzUsuńA ja wobec Majgull jestem bezkrytyczna, choć też miałam wrażenie pewnej powtarzalności. Choć czytało się dużo lepiej niż "Ta, którą nigdy nie byłam".
OdpowiedzUsuń