Czytając książkę o kawie słoweńskiego antropologa Božidara Jezernika, postanowiłem przeprowadzić małą sondę wśród znajomych na temat tego, co wiedzą o napoju spożywanym codziennie i często w nadmiernych ilościach. Dowiedziałem się, że kawa pochodzi z Chin, z Brazylii (sugerowanie się obecnym wielkim eksportem), ogólnie z Ameryki Południowej. Uśmiechałem się, gdy tego słuchałem, bo cwaniaczek ze mnie niezły, skoro byłem już po lekturze kilkunastu stron tego niezwykłego eseju. Okazało się, iż sam niewiele wiem o napoju, który uwielbiam, a po książkę Jezernika sięgnąłem z przekory, albowiem trudno orzec, czy na okładce uwagę przykuwa tytuł, czy ten ponętne wdzięki kurtyzany nalewającej czarny napój. Swoją drogą korespondencja rozważań autora z licznymi fotografiami czyni książkę bardziej kompletną, jeszcze silniej działającą na wyobraźnię, a przede wszystkim wyborną – jak najlepiej parzona kawa.
Zwraca uwagę ogromna erudycja autora. Kiedy spogląda się na spis dzieł, do jakich zajrzał przed napisaniem „Kawy”, można dostać zawrotu głowy większego niż po wypiciu kilku jej filiżanek naraz. Jezernik skupia się przede wszystkim na początkach napoju. Pochodzący z Etiopii bardzo szybko zawojował Półwysep Arabski, gdzie w XV wieku doceniano smak i aromat nowego napoju. Picie kawy było i jest nadal celebracją. Przed wiekami jednak napój ten przebył długą drogę do tego, by podbijać kolejne kraje i kontynenty. Chociaż obecnie kawę pije się wszędzie, być może jednak na zawsze pozostanie tajemnicą Orientu, która nigdy nie doczeka się ujawnienia. Bo droga od dorastającego ziarenka kawowca do nieopisanych wrażeń smakowych podczas picia zrobionej zeń kawy jest iście szatańska. Kawa to bowiem napój tak niejednoznaczny, jak niejednoznaczna była droga, na której celebrowano jego picie.
Jezernik oddaje głos licznym badaczom kultury, podróżnikom, pisarzom, historykom i socjologom, by w efekcie ukazać obraz kawy jako napoju stosunkowo późno odkrytego w Europie Zachodniej i w Ameryce Północnej. Kiedy mieszkańcy Jemenu od wieków sączyli swój czarny wywar, worki z kawą miały być wyrzucane przez zdziwionych nimi mieszkańców odbitych Turkom ziem jako rzekome pożywienie dla ich wielbłądów. Autor zwraca uwagę na fakt, iż kawa wzniecała mniejsze lub większe rewolucje wszędzie tam, gdzie się pojawiała. Doprawdy niezwykłe to wszystko, kiedy teraz myślimy o czarnym napoju, który piją wszyscy, a który nie wzbudza już tak wielkich emocji.
Jakże inaczej było przed wiekami! Ileż dyskusji, sporów i kłótni toczono wokół tego czarnego napoju. Dla jednych był lekarstwem, dla innych trucizną. Podobno to także trunek diabła, który miał mieszać w zmysłach. Pewnie, że namieszał – widać to w fascynującym historycznym przekroju, jaki Jezernik kreśli na kartach książki o czarnych, wywołujących wiele emocji ziarenkach.
Interesujące są rozważania o znaczeniu kawy w świecie islamu. Wydaje się, iż nigdzie indziej kawa nie była czymś tak bardzo dwuznacznym i niepokojącym. Weźmy na przykład kontrowersje i zakazy w Mekce. Picie dalekowschodniej kawy miało w sobie żar, jakiego trudno już odnaleźć choćby u Niemców, którzy nieśmiało próbują jej w XVIII wieku. Jezernik wspomina o ogromnej popularności kawy na Bałkanach, które w ramach dziedzictwa tureckiej niewoli, dużo wcześniej niż inni Europejczycy zaznały niezwykłego smaku.
No właśnie, kwestia smaku, jakże ważna w tej książce. Po co kawie cukier, śmietanka czy mleko? Jak i kiedy doprawiano napój, czy wyszło mu to na dobre i co na ten temat sądzi sam Jezernik? W jaki sposób napój jednał ludzi i co czyniło kawiarnie tak popularnymi miejscami dla wszystkich koneserów czarnego napoju? Czy kawa mimo swej czerni, nie oświetla umysłu? I czy można napisać frapującą opowieść o kawie, w której tak inteligentnie zarysuje się i historycznie, i socjologicznie fakt, że nowość musi wzbudzać kontrowersje?
„Kawa” to obrazowy i wieloaspektowy esej na temat fenomenu napoju, przy którym – a jakże – z większą otwartością umysłu mi się go czytało. Polecam, bo między kartkami ukrywają się zapachy i smaki, o jakich niektórzy wciąż jeszcze marzą.
Wydawnictwo Czarne, 2011
Zwraca uwagę ogromna erudycja autora. Kiedy spogląda się na spis dzieł, do jakich zajrzał przed napisaniem „Kawy”, można dostać zawrotu głowy większego niż po wypiciu kilku jej filiżanek naraz. Jezernik skupia się przede wszystkim na początkach napoju. Pochodzący z Etiopii bardzo szybko zawojował Półwysep Arabski, gdzie w XV wieku doceniano smak i aromat nowego napoju. Picie kawy było i jest nadal celebracją. Przed wiekami jednak napój ten przebył długą drogę do tego, by podbijać kolejne kraje i kontynenty. Chociaż obecnie kawę pije się wszędzie, być może jednak na zawsze pozostanie tajemnicą Orientu, która nigdy nie doczeka się ujawnienia. Bo droga od dorastającego ziarenka kawowca do nieopisanych wrażeń smakowych podczas picia zrobionej zeń kawy jest iście szatańska. Kawa to bowiem napój tak niejednoznaczny, jak niejednoznaczna była droga, na której celebrowano jego picie.
Jezernik oddaje głos licznym badaczom kultury, podróżnikom, pisarzom, historykom i socjologom, by w efekcie ukazać obraz kawy jako napoju stosunkowo późno odkrytego w Europie Zachodniej i w Ameryce Północnej. Kiedy mieszkańcy Jemenu od wieków sączyli swój czarny wywar, worki z kawą miały być wyrzucane przez zdziwionych nimi mieszkańców odbitych Turkom ziem jako rzekome pożywienie dla ich wielbłądów. Autor zwraca uwagę na fakt, iż kawa wzniecała mniejsze lub większe rewolucje wszędzie tam, gdzie się pojawiała. Doprawdy niezwykłe to wszystko, kiedy teraz myślimy o czarnym napoju, który piją wszyscy, a który nie wzbudza już tak wielkich emocji.
Jakże inaczej było przed wiekami! Ileż dyskusji, sporów i kłótni toczono wokół tego czarnego napoju. Dla jednych był lekarstwem, dla innych trucizną. Podobno to także trunek diabła, który miał mieszać w zmysłach. Pewnie, że namieszał – widać to w fascynującym historycznym przekroju, jaki Jezernik kreśli na kartach książki o czarnych, wywołujących wiele emocji ziarenkach.
Interesujące są rozważania o znaczeniu kawy w świecie islamu. Wydaje się, iż nigdzie indziej kawa nie była czymś tak bardzo dwuznacznym i niepokojącym. Weźmy na przykład kontrowersje i zakazy w Mekce. Picie dalekowschodniej kawy miało w sobie żar, jakiego trudno już odnaleźć choćby u Niemców, którzy nieśmiało próbują jej w XVIII wieku. Jezernik wspomina o ogromnej popularności kawy na Bałkanach, które w ramach dziedzictwa tureckiej niewoli, dużo wcześniej niż inni Europejczycy zaznały niezwykłego smaku.
No właśnie, kwestia smaku, jakże ważna w tej książce. Po co kawie cukier, śmietanka czy mleko? Jak i kiedy doprawiano napój, czy wyszło mu to na dobre i co na ten temat sądzi sam Jezernik? W jaki sposób napój jednał ludzi i co czyniło kawiarnie tak popularnymi miejscami dla wszystkich koneserów czarnego napoju? Czy kawa mimo swej czerni, nie oświetla umysłu? I czy można napisać frapującą opowieść o kawie, w której tak inteligentnie zarysuje się i historycznie, i socjologicznie fakt, że nowość musi wzbudzać kontrowersje?
„Kawa” to obrazowy i wieloaspektowy esej na temat fenomenu napoju, przy którym – a jakże – z większą otwartością umysłu mi się go czytało. Polecam, bo między kartkami ukrywają się zapachy i smaki, o jakich niektórzy wciąż jeszcze marzą.
Wydawnictwo Czarne, 2011
"Druga kawa jest pierwsza na liście niezbędnych rzeczy."
OdpowiedzUsuńChyba sięgnę po książkę.
Czytaj i popijaj. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZawsze uważałem, że kawę trzeba pić, a nie o niej czytać:) Ale gdy usłyszałem o tym wydawnictwie parę dni temu w trójkowej audycji "Książki z górnej półki" od razu wstukałem sobie na listę zakupów po wypłacie. W końcu kawę pijam (zawsze chociaż z lekką celebrą), dobrze by było też jeszcze bardziej popłynąć nad jej aromatem...
OdpowiedzUsuńMój dzień bez kawy wyglądałby tak, że nawet Zombie by się mnie przestraszyło. Naprawdę potrafi mnie mocno rozbudzić. Dzień bez kawy potrafi być naprawdę męczący... Na szczęście pracuje w miejscu, w którym co któryś dzień jest świeżo dostarczana kawa do biura. I jak tu się nie cieszyć?
OdpowiedzUsuńInteresująca książka. Szkoda, że wydawca zdecydował się na taką okładkę....
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń