Kossi Efoui to intrygujący pisarz pochodzący z małego afrykańskiego państewka Togo. Jego proza jest wielowymiarowa i to, co w niej najbardziej kusi, to przede wszystkim niezwykła poetyckość (sprawiająca chwilami wrażenie, iż jego tekst nie jest spójny) oraz specyficzna teatralizacja. Bohater główny wypowiada między innymi takie słowa o świecie, w jakim musi się odnaleźć: „Zagubiłem się na jakiejś scenie – dekoracje wydają się znajome, nie rozpoznaję dialogów”. „Witajcie, powracające widma” to melancholijna, ale i chwilami pełna buntu opowieść o powrocie do świata, który udekorowany tak jak wcześniej, obecnie wydaje się miejscem, w którym nie da się zrozumieć tego, co mówią inni.
Nie sposób bowiem powrócić do miejsc, w których teraz panuje wymuszany niejako pokój, a przez wiele lat przelewała się krew, umierali ludzie, brutalna rzeczywistość zamieniała te miejsca w piekło. Jesteśmy bowiem w jakimś afrykańskim kraju, przez który przetoczyły się okrutne zamieszki. Wydawcy na okładce sugerują, iż może być to Rwanda lub Sudan. Narracja kieruje się bardziej ku temu drugiemu krajowi, a przedstawione opisy pokaleczonych przez historię ludzi wskazują na Rwandę. Czy aby na pewno to któryś z tych krajów? Afryka w każdym niemal miejscu naznaczona jest wojnami domowymi, bratobójczymi walkami, morderstwami i gwałtem w imię przyziemnych idei. Gdziekolwiek zatem znajduje się bohater książki Kossiego Efoui, jest to miejsce-metafora. Zderzenia tego, co minęło i tego, co jest teraz. W tym świecie nie ma ludzi, lecz są widma. „Tak miejscowi nazywają tych, którzy po raz pierwszy od dawna – minęło dziesięć lat, jedno życie albo i dwa, może tysiąc, może dwa tysiące – przekraczają linię”. To linia mająca oddzielić bolesną przeszłość od teraźniejszości, w której liczy się pokój i pojednanie. Kogo z kim? Czy jest to możliwe? Czy można tak po prostu zamknąć okrutną przeszłość i nadać upodlonej ziemi miano ziemi żyznej?
Rzecz toczy się w mieście o wymownej nazwie Gloria Grande. Wątków jest kilka, ale – jak wspomniałem na wstępie – powieść ta wyłuskuje je, a potem zaciera. Znaczące są poszukiwania przez głównego bohatera swoich przyjaciół z młodości. On, Mozaya i Asafo byli wrażliwymi ludźmi o artystycznych duszach, którzy zainicjowali specyficzny Teatr Dowodów Winy i spotykali się w charyzmatycznym Klubie Szalonych Dziewic. Co pozostało z tej przyjaźni? W świecie okaleczonym przez bestialskie mordy, w świecie podważonych wartości, w świecie cierpiącym teraz może bardziej niż kiedyś, pozostają jedynie próby ocalenia tego, co było dawniej. Wspomnienia łączą się z drogą, jaką przebywa autor, by odnaleźć swych przyjaciół. Na niej pojawiają się specyficzne postacie kobiece. To Xhosa Anna zwana Perłą, wróżbitka w sukni panny młodej oraz Marléne, która pracowała w organizacji pomagającej skrzywdzonym przez wojnę kobietom, a obecnie rozmawia z ptakiem i skrywa w sobie tajemnice swojego życia.
Efoui opisuje społeczeństwo, które nie może się uwolnić ze zbiorowej psychozy wojny. Pokój narzucany jest niejako odgórnie. Na zawołanie ma panować szczęście, równość i radość. Oskarżeni z czasów wojny nie staną przed sądem, bo szerzy się korupcja i dowody winy można usunąć, gdy ma się pieniądze. Widzimy zaskakujące przemiany, które odbywają się w krótkim czasie. Oto bowiem byli okrutnicy i mordercy są teraz „żołnierzami dobrej woli”. Obserwujemy ogólne bratanie się w świecie, w którym do niedawna brat dla brata był wrogiem. Coś jest tu bardzo nie na miejscu, coś tutaj nie gra, wszystkie próby zachowania porządku to nieudolne sposoby zatuszowania przeszłości. Tej przeszłości, w której kobiety rodziły dzieci z gwałtów i gdzie dzieci nie potrafiły rysować, tylko łamały ołówki. Za ludźmi, którzy otaczają bohatera, są już trudy wojny. Przed nimi – jeszcze cięższe do zniesienia – trudy czasów pokoju. Nie chodzi tylko o to, czy można wybaczyć tak niepojętą i trudną do opisania krzywdę, jakiej doznali. Liczy się to, czy jest możliwy świat porządku wstawiany w miejsce świata rozbitych rodzin, mordowanych ludzi, świata lęku, paniki i bratobójczych walk. Wydaje się to niemożliwe w takim samym stopniu, jak niemożliwe jest, by autor po raz kolejny przeżył szczere chwile wzruszeń ze swoimi zaginionymi przyjaciółmi.
Kossi Efoui pisze prozę, w której synestezja odgrywa znaczącą rolę. Możemy w niej wyobrazić sobie świat ułudy i fałszu, ale także go posmakować i posłuchać. Mnogość wrażeń zmysłowych nie idzie w parze z tym, co wokół ma miejsce. To przecież taka umowna przemiana. Praktycznie nic się nie dzieje. Była wojna, ma być pokój. Kto za bardzo rozmyśla o przeszłości, niech znika w jej otchłani. Niech stanie się widmem, fikcją. Bo przecież tylko to jest możliwe. Niemożliwe u Kossiego Efoui jest natomiast spójne pisanie o tym, co spójne nie jest i nie było. W tym zatem kryje się największa wartość tej opowieści – próbuje odkryć to, co zakryte i nie wyjaśnia, co odkrywa.
tłum. Wawrzyniec Brzozowski
Wydawnictwo Karakter, 2012
Nie sposób bowiem powrócić do miejsc, w których teraz panuje wymuszany niejako pokój, a przez wiele lat przelewała się krew, umierali ludzie, brutalna rzeczywistość zamieniała te miejsca w piekło. Jesteśmy bowiem w jakimś afrykańskim kraju, przez który przetoczyły się okrutne zamieszki. Wydawcy na okładce sugerują, iż może być to Rwanda lub Sudan. Narracja kieruje się bardziej ku temu drugiemu krajowi, a przedstawione opisy pokaleczonych przez historię ludzi wskazują na Rwandę. Czy aby na pewno to któryś z tych krajów? Afryka w każdym niemal miejscu naznaczona jest wojnami domowymi, bratobójczymi walkami, morderstwami i gwałtem w imię przyziemnych idei. Gdziekolwiek zatem znajduje się bohater książki Kossiego Efoui, jest to miejsce-metafora. Zderzenia tego, co minęło i tego, co jest teraz. W tym świecie nie ma ludzi, lecz są widma. „Tak miejscowi nazywają tych, którzy po raz pierwszy od dawna – minęło dziesięć lat, jedno życie albo i dwa, może tysiąc, może dwa tysiące – przekraczają linię”. To linia mająca oddzielić bolesną przeszłość od teraźniejszości, w której liczy się pokój i pojednanie. Kogo z kim? Czy jest to możliwe? Czy można tak po prostu zamknąć okrutną przeszłość i nadać upodlonej ziemi miano ziemi żyznej?
Rzecz toczy się w mieście o wymownej nazwie Gloria Grande. Wątków jest kilka, ale – jak wspomniałem na wstępie – powieść ta wyłuskuje je, a potem zaciera. Znaczące są poszukiwania przez głównego bohatera swoich przyjaciół z młodości. On, Mozaya i Asafo byli wrażliwymi ludźmi o artystycznych duszach, którzy zainicjowali specyficzny Teatr Dowodów Winy i spotykali się w charyzmatycznym Klubie Szalonych Dziewic. Co pozostało z tej przyjaźni? W świecie okaleczonym przez bestialskie mordy, w świecie podważonych wartości, w świecie cierpiącym teraz może bardziej niż kiedyś, pozostają jedynie próby ocalenia tego, co było dawniej. Wspomnienia łączą się z drogą, jaką przebywa autor, by odnaleźć swych przyjaciół. Na niej pojawiają się specyficzne postacie kobiece. To Xhosa Anna zwana Perłą, wróżbitka w sukni panny młodej oraz Marléne, która pracowała w organizacji pomagającej skrzywdzonym przez wojnę kobietom, a obecnie rozmawia z ptakiem i skrywa w sobie tajemnice swojego życia.
Efoui opisuje społeczeństwo, które nie może się uwolnić ze zbiorowej psychozy wojny. Pokój narzucany jest niejako odgórnie. Na zawołanie ma panować szczęście, równość i radość. Oskarżeni z czasów wojny nie staną przed sądem, bo szerzy się korupcja i dowody winy można usunąć, gdy ma się pieniądze. Widzimy zaskakujące przemiany, które odbywają się w krótkim czasie. Oto bowiem byli okrutnicy i mordercy są teraz „żołnierzami dobrej woli”. Obserwujemy ogólne bratanie się w świecie, w którym do niedawna brat dla brata był wrogiem. Coś jest tu bardzo nie na miejscu, coś tutaj nie gra, wszystkie próby zachowania porządku to nieudolne sposoby zatuszowania przeszłości. Tej przeszłości, w której kobiety rodziły dzieci z gwałtów i gdzie dzieci nie potrafiły rysować, tylko łamały ołówki. Za ludźmi, którzy otaczają bohatera, są już trudy wojny. Przed nimi – jeszcze cięższe do zniesienia – trudy czasów pokoju. Nie chodzi tylko o to, czy można wybaczyć tak niepojętą i trudną do opisania krzywdę, jakiej doznali. Liczy się to, czy jest możliwy świat porządku wstawiany w miejsce świata rozbitych rodzin, mordowanych ludzi, świata lęku, paniki i bratobójczych walk. Wydaje się to niemożliwe w takim samym stopniu, jak niemożliwe jest, by autor po raz kolejny przeżył szczere chwile wzruszeń ze swoimi zaginionymi przyjaciółmi.
Kossi Efoui pisze prozę, w której synestezja odgrywa znaczącą rolę. Możemy w niej wyobrazić sobie świat ułudy i fałszu, ale także go posmakować i posłuchać. Mnogość wrażeń zmysłowych nie idzie w parze z tym, co wokół ma miejsce. To przecież taka umowna przemiana. Praktycznie nic się nie dzieje. Była wojna, ma być pokój. Kto za bardzo rozmyśla o przeszłości, niech znika w jej otchłani. Niech stanie się widmem, fikcją. Bo przecież tylko to jest możliwe. Niemożliwe u Kossiego Efoui jest natomiast spójne pisanie o tym, co spójne nie jest i nie było. W tym zatem kryje się największa wartość tej opowieści – próbuje odkryć to, co zakryte i nie wyjaśnia, co odkrywa.
tłum. Wawrzyniec Brzozowski
Wydawnictwo Karakter, 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz