Wydawca: MUZA
Data wydania: 15 stycznia 2014
Liczba stron: 256
Tłumacz: Viktor Grotowicz
Oprawa: miękka
Cena det: 34,99 zł
Tytuł recenzji: Pozwolenie na lenistwo
Znalazłem czas, aby
przeczytać tę książkę. Aby o niej pomyśleć i dodatkowo na jej temat napisać.
Nic mnie nie gnało, nic mnie nie zmuszało. Żadnych gratyfikacji z tego tytułu,
żadnego kija czy marchewki. Znalazłem czas na zajęcie się tym, co mnie zainteresowało
i uważam, że nie do mnie kierowana jest ta pozycja, która w gruncie rzeczy
niczego nowego o kształcie współczesnego świata nie mówi. Wiem jednak, do kogo
może być kierowana. Wiem, kto powinien przeczytać "Sztukę
leniuchowania". Wiem, że powinni to zrobić ci, którzy w skupieniu nie
doczytają tego omówienia do końca. I ci, którzy być może nie przeczytają go
wcale.
Zacząłem od czasu, bo to
jego analizie dość sporo miejsca poświęca się w tej publikacji. Ulrich Schnabel - niemiecki fizyk i dziennikarz
- wskazując konieczność odpoczynku i leniwego bycia z samym sobą, analizuje
upływ czasu i jego piekielną siłę niweczącą wiele wysiłków, jakie podejmujemy,
by odpoczywać i leniuchować. Paradoks współczesności polega na tym, że
dzięki niezliczonym wynalazkom ostatniego stulecia teoretycznie zyskaliśmy dla
siebie więcej czasu, którego nie musimy poświęcać czynnościom wykonywanym za
nas, a tak naprawdę wciąż go tracimy i nigdy nie mamy dość. Jak to się dzieje?
Świat przyspieszył, co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Mając czas na
jedną czynność, chcemy wykonać kilka. Bo marnotrawstwo czasu jest
stygmatyzowane - bardzo często przez tych, którzy rzekomo wykorzystują go
konstruktywnie, nie czyniąc w zasadzie niczego znaczącego dla siebie, swojego
życia, życia innych ludzi. Gdzie znaleźć
czas na prawdziwe spotkanie z sobą? Jakim cudem wyrwać go choć tyle, by po
prostu odetchnąć? Gdzie ukryć się przed jego nieustanną presją, bo przecież
każda mijająca minuta spędzona w bezruchu jest minutą straconą?
Schnabel sugeruje
zatrzymanie się, takie dosłowne i symboliczne. Przemyślenie tego, czym ma być
dla nas odpoczynek i w jaki sposób efektywnie się zregenerujemy, nie podejmując
żadnych czynności i unikając ich po prostu. "Sztuka
leniuchowania więcej wspólnego niż z liczbą wolnych godzin ma z pewnym
nastawieniem". Autor chce przekonać do tego, że nie tyle można, co
koniecznie trzeba zatrzymać się wśród niezliczonych bodźców, nerwowo liczonych
minut, wśród życia morza możliwości, jakie topi nas, a nie daje możliwości
żeglowania i odkrywania. Czy możliwe jest coś takiego, jak stan, w którym nic nie robimy? Czas, który upływa w
regulowanym przez nas rytmie, na naszych warunkach i z dala od tego, czego
oczekuje od nas otoczenie? A może to jest kwestia nieumiejętności odpoczywania?
Przekonania, iż lenistwo to coś złego z natury i coś, co od jakiegoś czasu
potępiane jest bez żadnych wyraźnych uzasadnień?
Schnabel pisze o
leniuchowaniu w taki sposób, by sugerować, nie narzucać swego punktu widzenia.
Wskazuje przyczyny stresu informacyjnego i zgubnego wpływu samokontroli, która
doprowadza nas do życiu w napięciu i frustracjach. Pisze o irracjonalnej pogoni
za kolejnymi celami, która blokuje w nas możliwość odczuwania szczęścia na co
dzień. A człowiek szczęśliwy odpocznie i nie będzie robił sobie wyrzutów
sumienia z leniuchowania. Bo przecież
stan lenistwa, stan jałowego biegu, zatrzymania czy wyciszenia to coś koniecznego
dla naszego mózgu, by mógł normalnie funkcjonować. Normą jego działania nie
jest wieczne napięcie i presja zadaniowości, która osacza dużo częściej niż
porządkuje codzienną krzątaninę.
"Sztuka
leniuchowania" chce zasygnalizować, że w czasach wiecznej komunikacji ze
wszystkim i ze wszystkimi, nie potrafimy komunikować się z samymi sobą i nie
potrafimy dać sobie czasu, w którym bylibyśmy oderwani od kontekstów,
obowiązków, zadań, zleceń, formuł czy powinności.
Przekraczamy pojemność naszej pamięci roboczej, eksploatujemy mózg i zmysły,
stajemy się niewolnikami wskazówek zegara, ale przede wszystkim nie dajemy
sobie prawa do tego, by odciąć się od wszystkiego. Ulrich Schnabel przytacza
przykłady kilku znanych ludzi, którzy osiągnęli wiele, ceniąc swe lenistwo i
wskazuje miejsca, w jakich można leniuchować, nie szukając ich gdzieś daleko
przy dodatkowej frustracji i niepewności
tego, czy naprawdę uda nam się wypocząć.
Mamy też w publikacji kilka
sugestii, dzięki którym można raźnie kroczyć na drodze przemiany wewnętrznej. Pozwolimy
sobie wtedy na bycie w stanie, jaki daje nam odprężenie. To nie jest poradnik
do szybkiego zastosowania w praktyce. Celem tej książki jest sygnalizowanie, w
których miejscach nasz rozsądek zaciera się i blokuje nam możliwość odpoczywania
naprawdę. A taką możliwość mieć musimy. Co więcej - jest nam ona dana wraz z
życiem i tak jak życie powinniśmy cenić czas,
w którym udaje nam się być leniem, a lenistwo nie jest stygmatem, lecz
stanem pożądanym.
Myślę, że każdy organizm w
pewnym momencie stopuje i dzięki temu jakoś udaje nam się odpocząć. Ta książka przypomina, iż mamy pełne prawo
pozwolić sobie na lenistwo i temu lenistwu nadaje niejedno oblicze.
Argumentacja jest jak najbardziej logiczna, przytaczane przykłady badań przekonujące,
sama idea książki oczywiście słuszna, ale chwilami odnosi się wrażenie, iż
"Sztuka leniuchowania" jest taką leniwą książką odtwarzającą tezy i
sugestie już wielokrotnie sygnalizowane. Ulrich Schnabel nie wykazuje się ani
błyskotliwością, ani oryginalnością sądów czy wskazówek. Nie wiem, czy lenił
się przy pisaniu. Wiem natomiast, że takie proste książki o sprawach zwykle nie
do końca uświadomionych, są potrzebne zwłaszcza wtedy, kiedy na autorefleksję
czasu jest niewiele, a stan niepokoju dominuje nad nami nawet wtedy, kiedy nie
ma istotnych czynników, które miałyby ten niepokój wywołać.
Do niespiesznej i
leniwej, ale uważnej lektury. Rzecz potrzebna i warta poznania. Jeśli komuś
udało się doczytać tekst o niej do końca, z pewnością znajdzie się w lekturze z
uśmiechem na twarzy. Bo i poczucia humoru autorowi "Sztuki
leniuchowania" nie można odmówić.
Ja takiej książki nie potrzebuję, opanowałam tę sztukę do perfekcji. W sumie, to nawet mogłabym jedną napisać :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, książki nie przeczytam, ale bloga za to od tej pory czytać zamierzam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Taki to dziwny temat, że aż zaciekawia...
OdpowiedzUsuńSzukając informacji na temat książki "Sztuka leniuchowania" trafiłam na ten blog. Po przeczytaniu recenzji stwierdziłam, że książki nie muszę kupować, natomiast z przyjemnością poczytam inne wpisy na tym blogu.
OdpowiedzUsuń