Wydawca: Simple
Publishing
Data wydania: 25 marca 2014
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 29,90 zł
Tytuł recenzji: Portret dewiacji
Polska Ludowa miała być
krajem bezpiecznym, bez drastycznych przestępstw, bez dewiantów. Szokiem w
komunistycznym kraju okazał się przypadek Edmunda Kolanowskiego - gwałciciela,
mordercy i nekrofila. Waldemar Ciszak i
Michał Larek w swoim wstrząsającym reportażu wracają do wydarzeń z lat
osiemdziesiątych minionego stulecia i starają się zrekonstruować czas, w którym
pojmano Kolanowskiego, przesłuchiwano go, badano psychiatrycznie i sądzono po
to, by ostatecznie 28 lipca 1986 roku wykonać na nim jedną z ostatnich kar
śmierci w Polsce. "Martwe ciała" to nie tylko dowód wnikliwości
autorów, ale także książka, która ukazując działania milicji, zadaje po latach
nowe pytania w sprawie, która wstrząsnęła całą Wielkopolską. Autorzy w sposób
surowy, ascetycznie dramatyczny i rzeczowy, rekonstruują czas, w jakim
przestępca mierzył się z samym sobą i dojrzewał do tego, by przyznać się do
zbrodni, które nigdy nie wywołały w nim wyrzutów sumienia.
Czy przesłuchania
Kolanowskiego prowadzone były właściwie? Co naprawdę chciał powiedzieć, a co
wyznał wbrew swej woli? Czy rozpoznanie psychiatryczne było trafne, gdy uznano
go za poczytalnego? Skąd wzięły się makabryczne skłonności zaspokajania
seksualnego popędu przy odciętych narządach rodnych i piersiach zmarłych
kobiet? Kto wiedział o czynach dewianta jeszcze zanim schwytała go milicja?
Jakie znaczenie w sprawie miał sposób, w jaki wywierano na podejrzanym presję w
trakcie trwania śledztwa? Czym kierował się Kolanowski, czy był w stanie się
kontrolować? Dlaczego tylko w stosunku do matki czuł się winny? I w końcu - czy
kara śmierci rzeczywiście była w jego przypadku koniecznością? Sprawa
Kolanowskiego pozostała na zawsze w pamięci wielu. Przede wszystkim Jerzego
Jakubowicza, z którym rozmawiają autorzy książki. Jako młody porucznik został
oddelegowany do tego, by złamać przestępcę, zmusić go do mówienia, wywrzeć
nacisk i pokierować śledztwem tak, by potwór, za jakiego miała oskarżonego
opinia publiczna, odpowiedział za wszystkie swoje uczynki.
Ciszak
i Larek przytaczają protokoły z przesłuchań, opierają się na materiałach
milicji i sądu, rekonstruują zdarzenia w taki sposób, by ukazać kilka
niejednoznaczności. Pochylają się przede wszystkim nad postawą Kolanowskiego po
aresztowaniu. Publikują fragment jego listu do matki i
wstrząsające wyznania konkubiny, która była świadkiem palenia kobiecych
narządów rodnych w piecu. Odtwarzają rytm przesłuchań - chwilami powolny,
monotonny, powracający do tego, co już zostało powiedziane. Zatrzymują się na
istotnych dla nich szczegółach. Na słowach, gestach samego Kolanowskiego.
Przerażającej postaci, której motywacji nie zgłębiono wówczas dokładnie. "Martwe ciała" przypominają cały
poruszający proces wyznawania win i zaprzeczania im. Ożywianie się w
sytuacjach, w których oskarżony był w centrum zainteresowania. Autorzy
publikacji próbują dotrzeć do tego, co działo się w jego życiu, że w pełni
świadom tego, co robi, zaspokajał się seksualnie przy manekinie, do którego
przyszywał srom i piersi nieżyjących ofiar.
Czytanie tej książki może
być przeżyciem ekstremalnym. Jej rytm jest bardzo stabilny. Autorzy w żaden
sposób nie chcą oddziaływać na emocje. Po prostu rekonstruują zdarzenia. Zadają
pytania, stawiają tezy. Czy Kolanowski miał na koncie tylko trzy zabójstwa kobiet?
Kiedy właściwie zaczął swą działalność dewianta? W jaki sposób otoczenie
wpływało na niego tak, że kierował swój pociąg seksualny ku martwym ciałom -
wygrzebywanym z grobów, profanowanym w kaplicach cmentarnych?
Palacz i zwłoki - prawie jak
u Fuksa. Tyle że tutaj nie mamy do czynienia z konwencją opowieści literackiej,
lecz z przypadkiem do dziś poruszającym wyobraźnię. "Martwe ciała" to świadectwo potworności ludzkiej natury,
której nie chciano do końca zgłębić, bo wszystko to przerastało zapewne
możliwości komunistycznej milicji oraz powołanych do śledztwa biegłych lekarzy.
Jerzy Jakubowski po latach nie jest w stanie opowiadać o tej sprawie bez
emocji. Autorzy książki starają się przedstawiać rzecz w sposób suchy, bez
zbędnych komentarzy. Ukazują sylwetkę zaburzonego psychicznie człowieka, który
staje przed koniecznością odpowiedzialności za zbrodnie. Mamy do czynienia z
niespotykanie rzadkim połączeniem brutalności i dewiacji. Widzimy jednocześnie,
iż głównym bohaterem jest człowiek mocno skrzywdzony przez życie, z ogromnymi
zaburzeniami, z całą gamą objawów zachowań neurotycznych, które przez lata nie
były dostrzegane. Obserwujemy skomplikowany proces rekonstrukcji zdarzeń, w
których wiele jest niejasności i równie dużo przerażającej prawdy o ludzkiej
naturze.
Sprawa Edmunda
Kolanowskiego została dawno zamknięta. To jedno z najbardziej mrocznych
świadectw tego, iż Polska Ludowa - wbrew temu, co głosiła władza - nie była
państwem bezpiecznym i państwem, w którym zdarzały się jednak brutalne przestępstwa.
"Martwe ciała" to także
reportaż o próbach podejrzenia Zła w najbardziej ludzkiej postaci. Próba
zajrzenia do piekła, jakim było dla Kolanowskiego jego życie i jakie zgotował
swym ofiarom, które atakował znienacka i bez cienia wątpliwości. Protokoły
i nagrania to za mało, by ujrzeć tę sprawę taką, jaka naprawdę była. Waldemar
Ciszak i Michał Larek podążają mroczną drogą, na której zestawiają fakty,
podejrzenia, insynuacje i tezy. W gruncie rzeczy nie mówią niczego nowego o
tym, co zamknięto. Czy aby na pewno? Tropów jest kilka, to śledztwo i proces
ożywa na nowo. Czytelnik sam może postawić sobie pytania, jakich być może
zabrakło, zanim Edmund Kolanowski w dość szybkim trybie został skazany na
śmierć...
PATRONAT MEDIALNY
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń