Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 21 maja 2014
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Kobieta poza normą
Nowa powieść Grażyny
Plebanek mnie rozczarowała. Autorka wraz ze swą przepełnioną emocjami i seksualnością
bohaterką prowadzi tam, gdzie wszelkie etykiety, szablony i normy krzywdzą
kobiecość, nazywając ją stereotypowo, przewidywalnie. Emilia - tytułowa bokserka - za wszelką cenę chce być osobna, chce się
znaleźć z dala od całości, chce być nieokreślona, tajemnicza i przede wszystkim
oryginalna. Wydaje mi się, że nie pomagają jej ani bokserskie rękawice, ani
seksualność poszukująca spełnienia, ani też biografia rozpięta gdzieś między
granicami, biografia emocjonalnie kaleka, zaniedbana, poszukująca i drżąca.
Bohaterka
"Bokserki" szuka zaspokojenia potrzeb seksualnych i egzystencjalnej
pustki zanurzona w kilku romansach, lawirująca między mężczyznami, zwalczająca
słabości i wciąż chcąca być nieodgadnioną. Tyle tylko, że sama Emilia niczym
wyjątkowym się nie wyróżnia, bo o kobiecej wolności realizowanej w sposób, o
jaki pisze Plebanek, opowiedziało już kilka pisarek, a i samych Emilii mimo
wszystko spotkać można dość sporo. Dynamicznych, rozedrganych, silnych,
uznających potrzeby swej łechtaczki i spalających się w związkach, które
budowane są na glinie, bo jakikolwiek fundament kojarzy się z przyziemnością,
określeniem, wbiciem w jakąś całość.
Emi
już jako dziesięciolatka zadawała matce fundamentalne pytanie o to, czy
istnieją jacyś normalni faceci. Nie wiem, co dorastająca potem w burzliwych
relacjach z partnerami bohaterka ma na myśli, bo przecież przez cały czas
próbuje nam udowodnić, że żyje wbrew jakimkolwiek normom i do żadnej nie chce
się dopasować. Emilia podsłuchiwała pod stołem, jak matka z
przyjaciółką rozmawiały o kobiecości, po czym postanowiła sobie własną
kobiecość skomplikować. Zmęczona uwięzionym w Polsce i w samym sobie Michałem
kończy pięcioletni związek, bo nie chce żyć tak jak trzeba i nie jest w stanie osiąść przy kimś, kto nie będzie jej
kolonizatorem, zdobywcą. Kobieta woli sieć zależności od belgijskiego kochanka,
za którym podąża do Brukseli. Tam podejmuje pracę w polskiej placówce
dyplomatycznej, na co dzień więzi się w konwencjach i zwyczajach, a po
godzinach - uprawia dużo seksu oraz boksuje z czarnoskórą pięknością Sprite.
Dziewczyny
na ringu uczą się symbolicznie walczyć razem. Emilia przestaje nią być i staje
się Lu. Tak jak Sprite pozwala mężczyźnie, by nadał jej nowe miano. Lu
opowiada Sprite o swoim romansie, o niespełnionych oczekiwaniach, o koszmarze
pracy z Polakami na obczyźnie i o pragnieniu bycia wyzwoloną przez samą siebie.
Lu będzie boksować się z życiem na kilku płaszczyznach. Jedną z nich jest
poszukiwanie tożsamości w związkach. Dwóch naraz. Pewnie i trzeci wchodziłby w
grę. Jeden kochanek chce się nią opiekować, drugi daje do zrozumienia, iż to Lu
ma zamiar być jego opiekunką. Lu przywiązuje się do zależności, w których coraz
trudniej jest się rozeznać nie tylko dlatego, że sama bohaterka podąża drogą z
niejasno wyznaczonym celem, ale przede wszystkim przez to, że wciąż wątpi,
wciąż zadaje nowe pytania, wciąż odrzuca bliskość i stale rozpaczliwie jej
pragnie.
"Bokserka"
rozgrywa się w mieście nomadów - tak określa Brukselę jej czarnoskóry kochanek.
Lu codziennie przygląda się liście współlokatorów, na której znajdują się
nazwiska obce, egzotyczne, dziwne i w trudny sposób swojskie. Tak, żyje w tyglu
narodowości i w tyglu własnych pragnień - one nie pozwalają jej dokonać wyboru,
jaki dla jej mężczyzn często jest prosty. Lu
jest z jednej strony zafascynowana jakąś stałością, która płynie z żonatego
kochanka; z drugiej jednak pociąga ją egzotyczna inność tego, który cały jest
wbrew wszelkim schematom, od jakich Lu wciąż ucieka. Jej dylematy są
poważne, ale dość okrutnie rozciągnięte w czasie i narracji, za którą nie chce
się podążać, bo prawdę o swej bohaterce autorka "Przystupy" zdradza
nam już na wstępie. Tezy się bronią, zagadki przestają nimi być, niepokój Lu
niezbyt się udziela, a bokserskie treningi wydają się aż za bardzo czytelną
metaforą jej kondycji egzystencjalnej, w której musi tak naprawdę określić
swoje pragnienia, gdy żyje w ich nadmiarze i z tym nadmiarem sobie nie radzi.
Emilia
alias Lu jest na językach innych w wielu rolach. Widzimy, co kto o niej sądzi.
Widzimy także kobiety uwikłane w sieć podobnych zależności, z którymi radzą
sobie jednak po najmniejszej linii oporu, a Lu chce się z życiem i swą
kobiecością mierzyć na serio - tak, jak walczy na bokserskim ringu.
Zmierzamy z nią w stronę rozhisteryzowanej nieco i napęczniałej zrodzonymi w
sobie frustracjami niemocy, za którą przez moment nic nie stoi, by potem
interpretacje tego, w którą stronę Lu chce ruszyć, mnożyły się w tempie
błyskawicznym, pogrążając nas w zdumieniu nad tą wciąż mimo upływu lat i
doświadczeń nieukształtowaną kobiecością. Taką, która zrywa ze wszystkim, sama
będąc w matni instynktownej żądzy czy atawistycznej potrzeby bycia u czyjegoś
boku wbrew rozsądkowi i porządkowi sankcjonującemu związek jako taki.
Grażyna Plebanek tworzy
wyrazistą bohaterkę z krwi i kości, która zna swoją wartość, ale realizuje się
dość niepewnie, nieustannie dzieląc włos na czworo i tkwiąc w rozterkach, które
pogłębia fakt, iż jest polską ateistką, córką przedwcześnie zmarłej, kochanką
kilku mężczyzn i pracownicą w miejscu, w którym odbywa się pełne przyziemności
lawirowanie między tym, co polskie i godne podziwu a tym, czego należy się w Brukseli
wstydzić. "Bokserka" opowiada
historie, o jakich już się słyszało, jakie się przeczytało; ukazuje
determinację na drodze poszukiwań wewnętrznej wolności, ale nie definiuje, czym
ta wolność tak naprawdę miałaby być. Chodzi o seksualność, międzyludzkie
zależności, skryte obawy i frustracje czy jeszcze o coś innego? W tym znaczeniu
ta książka jest wyzwaniem. Myślę, że przede wszystkim dla męskiego czytelnika.
Witam! Wspaniały blog, właśnie tego szukałam. Teraz same "szafiarskie" blogi i trudno znaleźć coś dobrego. Zapewne będę wpadała, ja także prowadzę "dziennikarskiego" bloga, ale jestem początkującą dziennikarką, więc przepraszam za wszelkie błędy. www.journalism-sophie.blogspot.pl Zapraszam, też będę wpadać. Pozdrawiam! ; )
OdpowiedzUsuń