Wydawca: Czarne
Data wydania: 24 czerwca 2014
Liczba stron: 128
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Pajęcza harmonia
Niezbyt przemawiają do mnie
radosne dykteryjki pisane w trzeciej osobie przez kogoś, kto skryty gdzieś na
łonie przyrody, ucieka od rzeczywistości w świat własnej filozofii. Takie
książki nie mówią mi niczego o świecie w sensie ogólnym, a jedynie pokazują czyjś
punkt widzenia, subiektywny jak tysiące zdań usłyszanych z ust ludzi, jakich
spotykam na co dzień. Tak, rzadko w związku z tym sięgam po eseje, a ta urocza
publikacja to esej dzielony na rozdziały. Pomimo dystansu, jaki mam do
"Pająków pana Roberta", doceniam tę błyskotliwą rzecz, bo warta jest
poznania. Robert Pucek w nieskończonych
tajemnicach świata owadów widzi to, czego my sami często nie dostrzegamy wokół.
Zależności, powiązania, symbole i odniesienia - nie tylko do filozofii
starożytnej, ale przede wszystkim do publikacji badaczy przyrody z XVII wieku,
które uznaje za wyborną literaturę.
Autor rozpoczyna od
potwornej ignorancji Herberta interpretującego dokonania przyrodnika Jana Swammerdama.
Poeta nie jest w stanie odróżnić jętki od łątki. To taki sam grzech jak
uznanie, że tarantula to ptasznik albo nieczynienie tego rozróżnienia. Nie jest
to tylko kwestia nomenklatury, lecz także postrzegania. Pucek postrzega
natomiast, iż słowa Herberta są dowodem na to, w jak wielkim rozbracie jest ze
sobą myśl humanistyczna i przyrodnicza. Pan Robert nie tylko opisuje pająki z
otoczenia; on w tej oryginalnej narracji stara się znaleźć punkty styczności
humanistyki z przyrodnictwem. Snując scenariusze mikroświata przyrody obecnego
tuż przy nas, ale przecież ignorowanego, szuka momentów spotkań tych tak
różnych od siebie myślicieli, co spotykają się przede wszystkim na kartach
"Pająków pana Roberta". Zresztą oddajmy głos jemu samego, wszak to
znakomity gawędziarz i nie trzeba zanadto komentować jego tezy: "Książeczka ta (...) jest
donkiszotowską próbą przerzucenia kładki ponad rowem nieporozumień
oddzielającym świat przyrodników od świata humanistów. Kładka ma być
przerzucona w miejscu, w którym ów rów zamieszkują pająki". Ot,
wyraźnie zaznaczona droga, po której z podziwu godnym zapałem podąża obserwator
życia pająków, do którego dołącza myśli gnostyczne, a wszystko dodatkowo w
otoczeniu dobrotliwych bogów i w duchu Arystotelesa.
Pana
Roberta cechuje osobliwa estetyka i dość niezwykła empatia. Świat, który go otacza,
to enklawa szczęścia, jakiej granice sam sobie wyznaczył, zamieszkując w chatce
na odludziu. Życie w niej toczy się swoim rytmem. W tym rytmie pojawiają się
refleksje rodzące się z obserwacji pająków. Dlaczego akurat one?
Dlaczego nie, można by też zapytać. Każdy element ożywiony może stać się
początkiem nietuzinkowych rozmyślań. Od każdego żywego drobiazgu można wyjść,
by powiązać go ze światem myśli ludzkiej w stopniu na tyle niewyobrażalnie
silnym, na ile zdolna jest tego dokonać wyobraźnia, erudycja i wolność słowa.
Nie sugeruję, że ta książka mogłaby powstać dzięki obserwacji trzmieli czy żab.
Zwracam jedynie uwagę na to, iż punkt wyjścia rozważań Roberta Pucka może się
wydawać umowny, bo w gruncie rzeczy chodzi o stawianie pytań, mnożenie wątpliwości,
obserwację i analizę. W duchu Junga, Keplera, Leibniza. W duchu wątpliwości,
które rodzi pozorna pewność i stabilność. Świata przyrody, świata pająków na
przykład.
Pucek analizuje metody
przystosowawcze, jakie cechują różne gatunki pająków, by trudne oraz krótkie
życie uczynić satysfakcjonującym. Rozważania o strukturze sieci pajęczych idą w
parze z budowaniem dlań swoistej filozofii. Autor wspomina Pelagiusza i rozmyśla
nad tym, czy pajęczyna nasosznika nie jest przypadkiem obrazem społeczeństwa w
jego rewolucyjnym rozkładzie. Fatalizm jakiś ogarnia autora obserwującego tkane
z taką pieczołowitością pajęczyny. Jest moment, gdy w duchu świętego Ambrożego,
pojawia się pewna wątpliwość. "Po co
się trudzić, skoro dzieła ludzkie, mimo pajęczego sprytu i pilności, są kruche
i nietrwałe jak pajęczyna?". Po co nam śledzić opisy płynów
wydalniczych, gruczołowych, brodawek czy soków trawiennych? Czymże te mocno
efemeryczne byty zasłużyły na to, by wokół nich budować tak wiele przemyśleń?
Nie chodzi w gruncie rzeczy o pająki przecież. Takie przynajmniej wrażenie
można odnieść po lekturze kilku rozdziałów.
Chodzi o ukazanie
estetycznego piękna i harmonii w czymś, co nie tylko w cierpiących na
arachnofobię wzbudza strach i chęć salwowania się ucieczką. A to zupełnie nie
tak. Mali towarzysze pana Roberta ze swoimi pajęczynami lub ich brakiem
prowadzą go tak daleko, że potrafi sięgać nawet do filozofii indyjskiej czy
wspominać narrację czasu Edo personifikującą pająka. Dobrze narratorowi i ze sobą, i ze swoimi pająkami. To harmonia, o
jakiej wielu marzy. Niepokój, jaki się pojawia, to jedynie powód filozoficznego
strapienia; pająki nie mają z nim nic wspólnego, choć ich życie naznaczone jest
niepokojem w sposób dużo bardziej wyraźny niż życie ludzkie.
Ta opowieść niesie w sobie
rytm i czas świata przyrody. Egzemplifikacją jego komplikacji są zwyczaje
pająków. W ich obserwacji kryje się metodologia opisu świata przez Roberta
Pucka. Warto poznać, jak ten opis powstaje, co się za nim kryje i jakie to może
mieć znaczenie dla nas wszystkich, tak rzadko spoglądających z czułością na
braci mniejszych, a tym bardziej tych kosmatych i mało sympatycznych. To, w
jaki sposób odbierzemy tę publikację, zależy od nas samych. Pucek prezentuje
nam rodzaj przeżywania świata gdzieś do wewnątrz. Ponownego opisywania jego
reguł oraz zasad, jakimi kierował się nie zawsze rozumny w przeciwieństwie do
pająków człowiek.
Ta książka jest podróżą do istoty człowieczeństwa.
Pucek pisze, by zrozumieć siebie. Pojąć wielkość przyrody, do której nie tak
często sięgali wielcy humaniści. Próbuje nazywać i określać to, co przed
wiekami wydawało się czymś oczywistym, a co skomplikował być może współczesny
świat. Być może też dobrym rozwiązaniem jest odcięcie się od niego, leniwe
palenie papierosa w chatce na odludziu i czułe spoglądanie na pająki, mrówki
czy ćmy. Kwestia oglądu i poglądu. Kwestia wrażliwości i rozumienia. Kwestia
wyboru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz