Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 24 kwietnia 2014
Liczba stron: 340
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 36,90 zł
Tytuł recenzji: Drogi, wybory, pytania
W nowej powieści Jerzego
Sosnowskiego wabić ma, intrygować, kusić i może też bulwersować wątek miłosny -
historia pojawiającego się przypadkiem uczucia 45-letniego historyka
zanurzonego całym sobą w czasie przeszłym oraz będącej w wieku jego matki byłej
stewardessy, która na starość zamieszkała w teraźniejszości, mocno odcinając
się od spraw minionych. To nie historia kontrowersyjnego rzekomo romansu zajęła
moją uwagę podczas lektury. Erotyczna fascynacja kobietą w jesieni życia? Bywa.
Nic niezwykłego. Niezwykłe natomiast jest to, w jaki sposób Sosnowski wokół
historii Piotra i Romy buduje nakładające się na siebie opowieści o poznawaniu
prawdy - tej nieokreślonej, będącej gdzieś między faktem a fikcją, prawdy o
życiu, o nas samych, naszych uczuciach i pragnieniach, których nie możemy z
różnych powodów zrealizować. "Spotkamy
się w Honolulu" to rzecz pasjonująca z tego względu, że trudno się
chwilami zdecydować, czyje losy, działania i myśli chce się śledzić ze
szczególną uwagą. Sosnowski zarysował dwie płaszczyzny czasowe i opisał dwa
specyficzne trójkąty zależności; jeden destrukcyjny, drugi zaś dający namiastkę
wolności i harmonii. W tle katastrofa lotnicza, fascynacja lataniem oraz
pragnienie, by doświadczyć swobody bez widma katastrofy właśnie i świadomości,
że to, co dobre, może się szybko skończyć.
Na przełomie lat
pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionego stulecia Roma, Bella i Stefan
tworzyli doborową paczkę przyjaciół. Leniwie spędzane urlopy, czytane na głos
lektury, zabieranie szarej codzienności tych niezwykłych chwil spędzanych razem
w pozornej harmonii i szczęściu. Roma w przeciwieństwie do przyjaciółki wybrała
niespokojne życie. Pracuje w przestworzach, przemierza powietrzne korytarze,
wciąż na nowo odrywa się od ziemi w sensie dosłownym i symbolicznym. Bella
układa sobie życie inaczej. Zbiera jego fragmenty, by stworzyć wrażenie
uporządkowania, pewności. Stefan - starszy od kobiet - jest tajemniczy i mnoży
opowieści. To mężczyzna wielu biografii albo może zagubiony w tej swojej,
jedynej, człowiek z trudem dokonujący wyboru między Romą a Bellą. Którąś trzeba
przecież obdarzyć większym uczuciem. Któraś zasługuje na to bardziej niż ta
druga. Cienie w relacjach tej trójki odkrywać będziemy stopniowo. Kiedy nastąpi
katastrofa lotnicza - fakt z 1962 roku brawurowo opisany przez Sosnowskiego -
dotychczasowy ład ulegnie zniszczeniu. Ktoś kogoś zdradzi, ktoś narodzi się
ponownie. Komuś zostanie powiedziane wszystko to, co skrywane było latami pod
uśmiechami i w sielskiej atmosferze wzajemnego porozumienia.
Kiedy przenosimy się do XXI
wieku, Roma jest już stateczną kobietą, której udało się zamknąć w sobie czas
przeszły i nie wracać do niego - nie tylko z powodu utraconej przyjaźni i
poczucia, że sama skrzywdziła kogoś bardziej niż ta druga osoba ją. Roma mówi zdecydowanie: "To, co przeszło, nie istnieje".
Tymczasem poznaje człowieka, który chciałby opuścić siebie i swój czas, bo to,
kim jest teraz, zdaje mu się opresyjne. Piotr pożegnał plany wstąpienia do
seminarium duchownego na rzecz studiów historycznych. Po krótkiej karierze
nauczycielskiej pozostał w jego życiu pewien ślad. To były uczeń, Marek,
obecnie współlokator i wierny przyjaciel. Podczas gdy Piotr bada zależności
między ludźmi empirycznie, Marek obudowuje się teoriami - na temat uczuć,
związków, zdążania ludzkości ku konfliktom. Obaj mieszkają w Wieży, dla Marka
to bezpieczna enklawa i z sobie tylko znanych powodów zdecydował się na
zamieszkanie tam z Piotrem. Obaj żyją w niezwykłej symbiozie, której
pozazdrościć im może niejedno stare małżeństwo. Piotr pracuje nad reportażem o
prowincjonalnej szalonej mistyczce, której sąd odebrał dzieci. Usiłuje
opowiedzieć się po którejś ze stron konfliktu, typowo polskiej katoafery. Szuka
w zdobytym materiale prawdy. Obok niego natomiast pojawia się starsza kobieta,
która pomoże mu ulokować w sobie prawdziwe uczucia. Co się wydarzy?
U Sosnowskiego nie jest w
gruncie rzeczy ważne to, co ma się wydarzyć lub to, co się wydarzyło, ale
wnętrza jego bohaterów kryjące w sobie niejedną tajemnicę. Siła "Spotkamy się w Honolulu" tkwi w niedopowiedzeniach. Ta
powieść stawia wiele pytań, z którymi trudno jest się mierzyć. Jak w czasie
przyszłym mają odnaleźć się kochankowie, gdy jedno uczepiło się przeszłości, a
drugie mocno osadziło w czasie teraźniejszym? Co wydarzyło się przed laty i
dlaczego Roma odcina się od tych zdarzeń? Czym jest partnerska relacja Piotra i
Marka, oswajanie Romy i jak ten specyficzny trójkąt ma się do relacji sprzed
blisko pięćdziesięciu lat? Sosnowski stale udowadnia, iż nie można oddzielić
przeżyć od czasu, w jakim się narodziły. Nie można oszukać samego siebie,
wierząc w spełnienie u boku osoby pełnej lęków i tajemnic. Tkwi w tej powieści trudna do wyrażenia nostalgia za tym, że można było
w którymś momencie życia być spełnionym sobą, ale ten moment minął
niepostrzeżenie i teraz pozostaje tylko rozpaczliwe oczekiwanie na to, by się
powtórzył. Niespełnione tęsknoty i pragnienie szczęścia, co nie nadchodzi.
Skomplikowane życiorysy i świat wokół, który zdaje się być równie zagadkowy jak
przed laty; z okrutną sprawiedliwością obdziela bohaterów Sosnowskiego
traumatycznymi przeżyciami, o których nie dowiemy się wprost, bo trzeba umieć
czytać tę powieść gdzieś poza nią i poza tym, czego dowiadujemy się o świecie
przedstawionym.
Jerzy Sosnowski pisze o
ludzkim niespełnieniu w taki sposób, że nie powiela marnych schematów powieści
obyczajowych, w których ludzie gubili się sami w sobie, przytłaczała ich Historia
oraz własna przeszłość, w jakiej fatalnie zatonęli. "Spotkamy się w
Honolulu" to powieść sugestii. Udowadnia,
iż ludzkich wyborów i decyzji nie można oddać na matematycznym wykresie jak
chciałby tego pragmatyczny Marek. Nie można zamknąć ich w konkretnym
czasie - Roma też nie ma racji z tym, że
życie czasem teraźniejszym odbiera niepokój. Ludzkie działania, poglądy i
relacje - nie ma w tym jednej prawdy, jednego sensu i wyraźnego tropu, o czym
świadczy chwilami odbierający Piotrowi zdrowy rozsądek materiał do reportażu.
Gdzieś ponad tym wszystkim znajduje się jednak to, co dla każdego człowieka
uniwersalne; te same pragnienia, oczekiwania, ten sam smak goryczy porażki czy
nieporozumienia z bliską osobą, ta sama nieopisana tęsknota o wzniesieniu się
gdzieś ponad to wszystko jak samolot mogący nieprzewidywalnie pikować.
Bohaterowie tej książki
szukają szczęścia na różne sposoby. Autor
udowadnia, iż nigdy nie jest na to za późno, ale zawsze istnieje ryzyko, że nie
odnajdziemy własnej drogi spełnienia. Zamknięcie w Wieży, w świecie
wspomnień lub w sidłach późnej miłości - nie izolujemy się w ten sposób od
ogromnego i nieodgadnionego wciąż świata, o jakim z czułością, ironią, groteską
oraz humanistyczną troską opowiada nowa powieść Jerzego Sosnowskiego, której
nie traktuję jako romansu; ta historia wymyka się gatunkowym próbom
klasyfikacji, ale na pewno pozostaje w pamięci ze swymi wszystkimi
niedopowiedzeniami nadającymi jej szczególną wartość.
Panie Jarosławie, pozwoliłem sobie podlinkować Pańską recenzję wobec niemożności napisania własnej. Mi zamiast recenzji wyszło tylko parę nieskładnych refleksji o samym Sosnowskim: http://bibliomisiek.blogspot.com/2014/10/moj-sosnowski.html. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń