Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 24 września 2014
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda
Cena det: 29,99 zł
Tytuł recenzji: Krakowskie gry z Carrollem
Życie studenckie w Krakowie
niewątpliwie dostarcza wielu wrażeń. Dodatkowo problemów i sytuacji trudnych do
rozwiązania, które tworzą coś na kształt przygrywki do dorosłości. Aleksandra
Zielińska w swoim niepokojącym debiucie literackim osadza młodą bohaterkę
pośród krakowskich bram, knajp, mostów i ulic. Nie oszczędza jej. Tytułowa
Alicja będzie zmuszona zmierzyć się z tą stroną życia, którą Lewis Carroll
zamknął w baśniowej konwencji. Zielińska
umieści swą bohaterkę w świecie strasznym, śmiesznym, onirycznym i z jednej
strony bardzo wyraźnie zarysowanym, z drugiej - tracącym swe kontury tak, jak
bohaterka traci kontakt ze światem rzeczywistym, trafiając do króliczej nory i
do mrocznej Krainy Czarów, na jaką sobie zasłużyła.
Motto do książki to słowa
Łukasza Orbitowskiego o tym, że realne jest tylko to, co nam służy. Jeżeli
dodamy do tego przekonanie samej Alicji, że prawda to jedynie jednostkowa
opinia, będziemy mieli jasność, w jakim świecie się znajdziemy. Dwuznaczności, halucynacje, wizje z piekła
rodem. Z drugiej strony uporządkowany świat, od którego bohaterka się oddala.
Wpływ Orbitowskiego jest w tej prozie dość widoczny, bo chociaż perypetie
Alicji nie przypominają zasadniczo doświadczeń Giełdziarza, mamy tutaj klimat
jak z "Horror show". Kraków mroczny, duszny, wieloznaczny. Knajpy,
barowe pogaduszki, atmosfera grozy i niejednoznaczności. Znaki, symbole,
urojenia i fakty, które stają się hipotezami. Dużo krwi, przerażenia, poczucie
osaczenia i odrzucenia. Bohaterowie zmienni oraz tajemniczy, nieprzychylni
Alicji, ale jej ciekawi. Dodatkowo koty. Albo te masakrowane, albo też takie,
które jak Czarnobyl kręcą się obok bohaterki, knując coś i planując niecne
działania.
Nic
w świecie Zielińskiej nie jest tym, czym się wydaje, bo nie jest to świat traktowany
na serio. Bardzo serio są za to problemy tytułowej Alicji. Pierwszy, zasadniczy
i nadrzędny to niechciana ciąża. Pasożyt w ciele, którego
trzeba się pozbyć za wszelką cenę. Nowe życie, jakie nie chce poddać się
zbrodniczym zamiarom Alicji. Ona sama ze swą awersją do macierzyństwa wpisze
się w ten niewygodny literacki nurt matek potępionych, niechętnych dzieciom i
kwestionujących ważność ich istnienia. Jedno wydaje się mi chybione. Aleksandra
Zielińska mierzy swoją bohaterkę z doświadczeniem wchodzenia w dorosłość, pełną
odpowiedzialności i umiaru. Nie rozumiem, dlaczego motyw zajścia w ciążę i
perspektywa urodzenia dziecka mają być wyznacznikiem tej dorosłości, od której
bohaterka będzie uciekać, także do króliczej nory. Za dużo w tej książce zbudowane
jest wokół chęci pozbycia się płodu. Za bardzo sugerowane jest nam, iż bycie
matką ma się wiązać z innym, odpowiedzialnym i dojrzałym etapem życia.
Zielińska niewątpliwie wpędzi we frustracje nastoletnie matki albo te, które
urodziły i po prostu przeszły nad tym do porządku dziennego. Prawdopodobnie
jednak te matki nie przeczytają "Przypadku Alicji". Czytelnicy mogą
być rozczarowani tak prostym kwalifikowaniem kobiety do miana dorosłej - nie
biologia o tym decyduje, a u Zielińskiej jest to proces silnie powiązany, bo
zmiany w macicy mają rzekomo iść ze zmianami mentalności i nabywaniem zdrowego
rozsądku.
Tego ostatniego Alicja nie
ma zbyt wiele. Młoda studentka farmacji za wszelką cenę zwraca na siebie uwagę.
Wymiotuje w tramwaju, spektakularnie krwawi, miewa utraty świadomości, żyje
kompulsywnie i stara się za wszelką cenę ukryć przed światem niską samoocenę i
niemożność wybrania właściwej drogi życiowej. Na tej niepewności, emocjonalnej
labilności i na lękach Alicji żerować będą postacie z pogranicza snu i jawy
oraz ludzie z najbliższego otoczenia dziewczyny. Zielińska wprowadza swoją bohaterkę w świat, którego ramy wyznaczają
coraz bardziej jej stany emocjonalne. Wskutek tego krakowska codzienność zawęża
się i na przemian niebezpiecznie rozszerza. Na Alicję czekają ci, których
nigdy nie chciałaby poznać. Nie wie, komu może ufać. Tajemniczemu Kotkowi,
któremu ratuje życie? Tomaszowi, co odpowiedzialnie decyduje się na wzięcie na
siebie roli ojca i męża? Oparcia na pewno nie daje rodzina. Siostra rodząca
dziecko po dziecku, matka ze swoją ograniczoną świadomością i niemy ojciec, który
nie potrafi zabrać głosu ani wyrazić własnego zdania. Alicja żyje w opresyjnym
świecie, w którym ratunku szuka na oślep. Wędruje przez własną Krainę Czarów, w
której pojawią się szczury, różnej maści życiowi nieudacznicy, a nawet
spiskujący katole. Trudno przewidzieć, kto i o jakiej porze zechce biedną
Alicję ściąć o głowę.
Proza
Zielińskiej jest bardzo nierówna i momentami zbyt afektowana. Autorka nadużywa
środków mających doskonale zakamuflować granicę między tym, co realne a tym, co
wyimaginowane - nie tylko w umyśle Alicji. To gorzka opowieść o wchodzeniu w
dorosłość, ale nie ma w niej niczego nowatorskiego.
Mimo faktu gry z Lewisem Carrollem i budowania świata przedstawionego jako pola
walki między tym, co realne a tym, co krwawe, duszne, przerażające i
paraliżujące także postępowanie głównej bohaterki. Jest w "Przypadku
Alicji" kilka scen wyraźnych. Jest również sporo banalnego przekazu
skrytego gdzieś w surrealistycznej atmosferze grozy i oczekiwania na moment, w
którym część zagadek się nam wyjaśni. Zielińska nie zamierza zbyt wiele
wyjaśniać. Mnoży tropy i kumuluje je w finałowym rozwiązaniu będącym jednym z
lepszych punktów tej książki. Cała opowieść sprawia jednak wrażenie zabawy - z
tradycją literackiej makabreski, z samym Carrollem i jego dwuznacznościami, w
końcu z odniesieniami do literatury inicjacyjnej, której wyraźne kontury
autorka ironicznie zakrzywia w czasoprzestrzeni wrogiej tytułowej Alicji.
"Przypadek Alicji" to literatura
próby. Sama w sobie dostatecznie wyraźna, by przykuć uwagę, ale już nie na tyle
wyraźna, by stanowić jakąś wyrazistą nową jakość. Zielińska nie daje
żadnych odpowiedzi, swoją bohaterkę konfrontuje z wiecznym lękiem. Jest w niej
wiele gniewu, bo świat wokół nie pozwala się podporządkować. Wiele strachu, bo
na drodze stają coraz to mroczniejsze postacie. Sam los wydaje się przesądzony.
Los niechcianego płodu i niegotowej jeszcze do uporządkowanego życia
dziewczyny, dla której ważniejsze jest podążanie za krwawiącymi szczurami niż
głosem rozsądku - a nie ma go w tej powieści zbyt wiele. Sporo tutaj gier z
czytelnikiem, wodzenia za nos i skrytego poczucia humoru. Całość dopełnia się
jako rzecz zauważalna. Ani temat, ani jego realizacja nie są jednak czymś
nowym. Wędrując po Krakowie z Alicją, można się zagubić tak, jak ona sama.
Czytając tę gorzką prozę o doświadczaniu niechcianej dorosłości, odnosi się
wrażenie, iż nie ma w niej niczego poza tajemnicą współczesnej króliczej nory.
Wpada się w tę prozę na chwilę, ale nie pozostaje się z nią na długo. Taka to
iluzoryczna Kraina Czarów debiutanckiej książki Aleksandry Zielińskiej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń