Pages

2014-10-08

"Przypadek Alicji" Aleksandra Zielińska

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 24 września 2014

Liczba stron: 256

Oprawa: twarda

Cena det: 29,99 zł

Tytuł recenzji: Krakowskie gry z Carrollem

Życie studenckie w Krakowie niewątpliwie dostarcza wielu wrażeń. Dodatkowo problemów i sytuacji trudnych do rozwiązania, które tworzą coś na kształt przygrywki do dorosłości. Aleksandra Zielińska w swoim niepokojącym debiucie literackim osadza młodą bohaterkę pośród krakowskich bram, knajp, mostów i ulic. Nie oszczędza jej. Tytułowa Alicja będzie zmuszona zmierzyć się z tą stroną życia, którą Lewis Carroll zamknął w baśniowej konwencji. Zielińska umieści swą bohaterkę w świecie strasznym, śmiesznym, onirycznym i z jednej strony bardzo wyraźnie zarysowanym, z drugiej - tracącym swe kontury tak, jak bohaterka traci kontakt ze światem rzeczywistym, trafiając do króliczej nory i do mrocznej Krainy Czarów, na jaką sobie zasłużyła.

Motto do książki to słowa Łukasza Orbitowskiego o tym, że realne jest tylko to, co nam służy. Jeżeli dodamy do tego przekonanie samej Alicji, że prawda to jedynie jednostkowa opinia, będziemy mieli jasność, w jakim świecie się znajdziemy. Dwuznaczności, halucynacje, wizje z piekła rodem. Z drugiej strony uporządkowany świat, od którego bohaterka się oddala. Wpływ Orbitowskiego jest w tej prozie dość widoczny, bo chociaż perypetie Alicji nie przypominają zasadniczo doświadczeń Giełdziarza, mamy tutaj klimat jak z "Horror show". Kraków mroczny, duszny, wieloznaczny. Knajpy, barowe pogaduszki, atmosfera grozy i niejednoznaczności. Znaki, symbole, urojenia i fakty, które stają się hipotezami. Dużo krwi, przerażenia, poczucie osaczenia i odrzucenia. Bohaterowie zmienni oraz tajemniczy, nieprzychylni Alicji, ale jej ciekawi. Dodatkowo koty. Albo te masakrowane, albo też takie, które jak Czarnobyl kręcą się obok bohaterki, knując coś i planując niecne działania.

Nic w świecie Zielińskiej nie jest tym, czym się wydaje, bo nie jest to świat traktowany na serio. Bardzo serio są za to problemy tytułowej Alicji. Pierwszy, zasadniczy i nadrzędny to niechciana ciąża. Pasożyt w ciele, którego trzeba się pozbyć za wszelką cenę. Nowe życie, jakie nie chce poddać się zbrodniczym zamiarom Alicji. Ona sama ze swą awersją do macierzyństwa wpisze się w ten niewygodny literacki nurt matek potępionych, niechętnych dzieciom i kwestionujących ważność ich istnienia. Jedno wydaje się mi chybione. Aleksandra Zielińska mierzy swoją bohaterkę z doświadczeniem wchodzenia w dorosłość, pełną odpowiedzialności i umiaru. Nie rozumiem, dlaczego motyw zajścia w ciążę i perspektywa urodzenia dziecka mają być wyznacznikiem tej dorosłości, od której bohaterka będzie uciekać, także do króliczej nory. Za dużo w tej książce zbudowane jest wokół chęci pozbycia się płodu. Za bardzo sugerowane jest nam, iż bycie matką ma się wiązać z innym, odpowiedzialnym i dojrzałym etapem życia. Zielińska niewątpliwie wpędzi we frustracje nastoletnie matki albo te, które urodziły i po prostu przeszły nad tym do porządku dziennego. Prawdopodobnie jednak te matki nie przeczytają "Przypadku Alicji". Czytelnicy mogą być rozczarowani tak prostym kwalifikowaniem kobiety do miana dorosłej - nie biologia o tym decyduje, a u Zielińskiej jest to proces silnie powiązany, bo zmiany w macicy mają rzekomo iść ze zmianami mentalności i nabywaniem zdrowego rozsądku.

Tego ostatniego Alicja nie ma zbyt wiele. Młoda studentka farmacji za wszelką cenę zwraca na siebie uwagę. Wymiotuje w tramwaju, spektakularnie krwawi, miewa utraty świadomości, żyje kompulsywnie i stara się za wszelką cenę ukryć przed światem niską samoocenę i niemożność wybrania właściwej drogi życiowej. Na tej niepewności, emocjonalnej labilności i na lękach Alicji żerować będą postacie z pogranicza snu i jawy oraz ludzie z najbliższego otoczenia dziewczyny. Zielińska wprowadza swoją bohaterkę w świat, którego ramy wyznaczają coraz bardziej jej stany emocjonalne. Wskutek tego krakowska codzienność zawęża się i na przemian niebezpiecznie rozszerza. Na Alicję czekają ci, których nigdy nie chciałaby poznać. Nie wie, komu może ufać. Tajemniczemu Kotkowi, któremu ratuje życie? Tomaszowi, co odpowiedzialnie decyduje się na wzięcie na siebie roli ojca i męża? Oparcia na pewno nie daje rodzina. Siostra rodząca dziecko po dziecku, matka ze swoją ograniczoną świadomością i niemy ojciec, który nie potrafi zabrać głosu ani wyrazić własnego zdania. Alicja żyje w opresyjnym świecie, w którym ratunku szuka na oślep. Wędruje przez własną Krainę Czarów, w której pojawią się szczury, różnej maści życiowi nieudacznicy, a nawet spiskujący katole. Trudno przewidzieć, kto i o jakiej porze zechce biedną Alicję ściąć o głowę.

Proza Zielińskiej jest bardzo nierówna i momentami zbyt afektowana. Autorka nadużywa środków mających doskonale zakamuflować granicę między tym, co realne a tym, co wyimaginowane - nie tylko w umyśle Alicji. To gorzka opowieść o wchodzeniu w dorosłość, ale nie ma w niej niczego nowatorskiego. Mimo faktu gry z Lewisem Carrollem i budowania świata przedstawionego jako pola walki między tym, co realne a tym, co krwawe, duszne, przerażające i paraliżujące także postępowanie głównej bohaterki. Jest w "Przypadku Alicji" kilka scen wyraźnych. Jest również sporo banalnego przekazu skrytego gdzieś w surrealistycznej atmosferze grozy i oczekiwania na moment, w którym część zagadek się nam wyjaśni. Zielińska nie zamierza zbyt wiele wyjaśniać. Mnoży tropy i kumuluje je w finałowym rozwiązaniu będącym jednym z lepszych punktów tej książki. Cała opowieść sprawia jednak wrażenie zabawy - z tradycją literackiej makabreski, z samym Carrollem i jego dwuznacznościami, w końcu z odniesieniami do literatury inicjacyjnej, której wyraźne kontury autorka ironicznie zakrzywia w czasoprzestrzeni wrogiej tytułowej Alicji.

"Przypadek Alicji" to literatura próby. Sama w sobie dostatecznie wyraźna, by przykuć uwagę, ale już nie na tyle wyraźna, by stanowić jakąś wyrazistą nową jakość. Zielińska nie daje żadnych odpowiedzi, swoją bohaterkę konfrontuje z wiecznym lękiem. Jest w niej wiele gniewu, bo świat wokół nie pozwala się podporządkować. Wiele strachu, bo na drodze stają coraz to mroczniejsze postacie. Sam los wydaje się przesądzony. Los niechcianego płodu i niegotowej jeszcze do uporządkowanego życia dziewczyny, dla której ważniejsze jest podążanie za krwawiącymi szczurami niż głosem rozsądku - a nie ma go w tej powieści zbyt wiele. Sporo tutaj gier z czytelnikiem, wodzenia za nos i skrytego poczucia humoru. Całość dopełnia się jako rzecz zauważalna. Ani temat, ani jego realizacja nie są jednak czymś nowym. Wędrując po Krakowie z Alicją, można się zagubić tak, jak ona sama. Czytając tę gorzką prozę o doświadczaniu niechcianej dorosłości, odnosi się wrażenie, iż nie ma w niej niczego poza tajemnicą współczesnej króliczej nory. Wpada się w tę prozę na chwilę, ale nie pozostaje się z nią na długo. Taka to iluzoryczna Kraina Czarów debiutanckiej książki Aleksandry Zielińskiej.

1 komentarz: