Wydawca: Czarne
Data wydania: 18 listopada 2014
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda lakierowana
Cena det: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Polskie ułomności
Dobrze jest zebrać ślady
swojej działalności w jednym tomie. Michał Olszewski zrobił to bardzo sensownie
i cieszę się, że mogę poznać efekty jego dziennikarskich poszukiwań z jedenastu
lat pracy, nie wertując archiwalnych numerów "Gazety Wyborczej" czy
"Tygodnika Powszechnego". Autor
podzielił książkę na pięć mrocznych rozdziałów, które badają wszystkie widoczne
pęknięcia i rysy naszej smutnej często polskości, w którą wdzierają się bieda,
kompleksy, agresja, ignorancja czy po prostu zwykła ludzka bezradność. Nie
jesteśmy jednak bezradni wobec tych pięciu odsłon Polski, o jakiej nie chce się
pamiętać. Jesteśmy źli, oburzeni, zbulwersowani, ale i zaskoczeni. Olszewski
opowiada o kondycji polskich księży, którym można wybaczyć wszystko, łącznie z
pedofilią. Opisuje agonię miejsc gdzieś na prowincji, o jakich nikt nie myśli.
Opowiada o tym, jak to dzisiaj między Polską a Niemcami się układa oraz
analizuje ślady po wojnie i Auschwitz, którym poświęca najwięcej reportaży.
Jest też o Polkach i Polakach na zakręcie, a raczej o zakrętach losu, który
wzmaga bezradność, frustrację, gniew i poczucie wykolejenia. Jest dużo polskiej
szarości, polskich ograniczeń i polskiego biadolenia.
Jest
też uważny obserwator i kilka wyraźnych reportaży z tezą. Tytułowa symbolika butów może mieć zatem
różne znaczenie. Michał Olszewski przemierza Polskę w butach
niewygodnych, bo wcale nie jest komfortowo odwiedzać opisane miejsca i słuchać
ludzi, którzy wrośli w nie czasami w sposób totalny, odizolowani od szans i
możliwości niesionych przez obcy świat gdzieś dalej - za miedzą, za murami
więzienia czy ośrodka pomocy, gdzieś za ostatnim domem wsi czy z dala od
prowincji wdzierającej się boleśnie pod skórę.
Tytułowy
reportaż jest jedynym, który nie został wcześniej opublikowany. Mocny i
działający na wyobraźnię. Opowiadający o tym, z jaką radością można odtwarzać
wojnę, z jaką przyjemnością się w nią bawić i z jaką fascynacją traktować
mundury Wehrmachtu. Olszewski rozmawia z tymi, którzy
rekonstruują działania wojenne - jakby
świadomie tęsknili za nimi i uznawali, że stan wojny to stan jak najbardziej
dla mężczyzny sposobny. To taki teatr historyczny. A może to, co robią bawiący
się w wojenkę jest sygnałem niezdrowych zapędów i mrocznych tęsknot? Może blisko
siedemdziesiąt lat po wojnie to już czas, w którym co niektórzy oczekują
kolejnej? Nie wiem, co może być fascynującego w odtwarzaniu scen przemocy, ale
rozmówcy Michała Olszewskiego widzą w tym nie tylko sens, dorabiają do tego
swoistą ideologię. Wojna ciągle żywa w świadomości tych to także przejaw braków,
jakie mogą nie mieścić się w głowie. Braku poczucia zagrożenia. A jednocześnie
tęsknoty za porządkiem, lśniącymi butami, groźnym mundurem czy resztą
frontowego wyposażenia.
O
wojnie w tej publikacji jest bardzo dużo, bo Olszewski z obsesyjną niemal
wnikliwością stara się przyjrzeć temu, w jaki sposób jej mit dzisiaj
funkcjonuje - przede wszystkim w miejscach doświadczonych najokrutniej, czyli w
Oświęcimiu czy Chełmnie, miejscu pierwszych nazistowskich eksterminacji
ludności. Dzisiaj sposób mówienia o wojnie to - słowa autora -
"pole interpretacyjnych gier".
Olszewski wysłuchuje różnych teorii i poglądów ze stoickim spokojem, ale w jego
reportażach widać, jak mocno w środku uwiera go to, co słyszy. Wspominanie
wojennych doświadczeń Polski i odwoływanie się do nich przyjmuje nieco
groteskowy charakter, ale trudno orzec, czy można śmiać się czy raczej bać
tego, co rozmówcy mówią na temat czasu interpretowanego wciąż na nowo. Żadnych
nowych interpretacji nie wymaga ślad po Auschwitz. Olszewski zbiera poruszające
świadectwa ocalałych i sam rozmyśla o Holokauście, pisząc poruszający list do
swej chrześniaczki ujawniający osobiste postrzeganie Auschwitz oraz świata po
nim.
Bo autora "Najlepszych
butów na świecie" interesuje przede wszystkim to, w jaki sposób życie odrodziło
się w miejscu, które Zagłada naznaczyła na zawsze. O ile zasadne jest
poszukiwanie tych śladów życia w biografiach i zajęciach współczesnych
oświęcimian (ponownie pojawiają się buty, poruszający reportaż o tych, którzy
konserwują ślady po zbrodni, dbając o wciąż dobry wygląd obuwia gazowanych), o
tyle zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie odwiedzanie szkoły podstawowej w
Brzezince i przyglądanie się temu, czy dzieci są naznaczone traumą, ucząc się w
szkole na obrzeżach byłego obozu. To tak jakby w miejscu byłej kaźni nie miała
prawa rozwijać się młoda brzoza, rosnąć trawa, dorastać nowe pokolenie. Miejsce
Auschwitz w rozumieniu Olszewskiego nie powinno chyba mieć w sobie żadnej
witalności. Tak jakby sama pamięć i świadomość czasu przeszłego nie wystarczały.
"Najlepsze
buty na świecie" to świadectwo uważności i tego, że można pojawić się
wszędzie tam, gdzie pozornie nas nie chcą. Tematy podejmowane w reportażach są
nie tylko niewygodne. One przypominają o tym, jak zlepiona jest ta Polska
współczesna, pełna zabobonów i złych nawyków, pełna uprzedzeń i sama się
deprecjonująca. Olszewski rozmawia ze społecznikami
skazanymi na wymarcie i z ludźmi, którzy mimo wszystko starają się robić dobre
rzeczy. Zła jest aura, polityka, warunki społeczne czy po prostu zbieg
okoliczności. Niejeden tragiczny, niejeden przykry na życzenie tych, co mają
pod górkę. To są reportaże ze świata boleśnie żywych. Nie tylko osadzonych w
czasie i przestrzeni naznaczonych kiedyś okrucieństwem wojny. Dużo większe
okrucieństwo ma miejsce teraz. Na wsi, gdzie lokalna społeczność chce wybielić
pedofila w sutannie. W ośrodku pomocy ofiarom przemocy, które wrastają w
bezradność i bezruch. W przepełnionych więzieniach, gdzie nie ma szans na
resocjalizację ani na wyjście z narkotykowego nałogu. W uzdrowiskach z zatrutym
powietrzem, z którym niewiele się robi. Tak, to świadectwa polskości ułomnej. A
może takiej, która domaga się wyraźnego portretowania, bo w Polsce kontury
biedy i beznadziei od lat skutecznie się zacierają?
Ta niewygodna publikacja dedykowana jest
wszystkim, którzy chcą widzieć te elementy polskiej rzeczywistości, od jakich
często odwracamy się z zażenowaniem. Michał Olszewski wcale nie prowokuje, choć
zmusza do refleksji o świecie pozlepianym z bylejakich elementów. Polska bywa
bylejaka, ale jest też w tych reportażach czułość i bliskość z krzywdą, od
której autor się nie dystansuje, bo w jakiś sposób jest z nią zrośnięty.
Absurdy, bolączki, rozterki i złość - wszystko w przejrzystym zwierciadle,
które podstawia ktoś drżącą ręką, bo tego kogoś też bardzo boli wszystko, co
podgląda i podsłuchuje.
Kowbojki damskie to modny akcent dla każdej odważnej kobiety. Ich charakterystyczny design z falbanami, frędzlami i ozdobnymi szwami nadaje im unikatowego wyglądu. Wykonane z wytrzymałej skóry, są odporne na różne warunki atmosferyczne. Kowbojki pasują zarówno do zwiewnych sukienek, jak i dopasowanych spodni, dodając charakteru i indywidualności całej stylizacji. To obuwie, które wyróżnia się z tłumu i podkreśla osobowość noszącej je kobiety.
OdpowiedzUsuń