Pages

2015-01-01

"Ostatnia posługa" Christiane Fux

Wydawca: Dom Wydawniczy PWN

Data wydania: 20 października 2014

Liczba stron: 344

Tłumacz: Olga Kłys

Oprawa: miękka

Cena det: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Śmierć i wojenna tajemnica

Czasami pojawiają się na rynku wydawniczym kryminały, których opisy wzbudzają wielką ciekawość, a już pierwsze strony studzą zapał i zmuszają do zastanowienia się nad tym, czy przypadkiem nota wydawnicza nie jest złożonym z pięknych słów oszustwem. Takie kryminały ma się ochotę porzucić albo też o nich zapomnieć zaraz po lekturze. Taką powieścią kryminalną jest, niestety, "Ostatnia posługa".

Christiane Fux popisowo marnuje spory potencjał i naprawdę żywą, zwłaszcza wśród Niemców, tematykę nazistowskich zbrodni na ludziach upośledzonych i niepełnosprawnych. Bazuje na licznych faktach, stara się z nich zbudować sugestywną historię, odważnie mówi o winach i paraliżującym już trzecie pokolenie złu tkwiącym w ludziach, dla których po latach podążanie ścieżką wojennych zbrodni jest naturalną koleją rzeczy, bo ich psychopatyczne myślenie o świecie usuwa w cień emocje i empatię. Niestety, autorka serwuje nam kryminał będący czymś na kształt czarnej komedii omyłek, przedstawia bohaterów błąkających się bez sensu i bez celu oraz jedyną wyraźną postać, którą uśmiercić trzeba już na początku książki dla dobra fabuły rozwijającej się bardzo przewidywalnie.

Na początek to, co stanowi oryginalną wartość tej prozy. Śledztwa w sprawie zamordowania wiekowej Anny Florin nie będzie prowadził policjant ze wszystkimi typowymi cechami dystynktywnymi jak spaprana przeszłość, nałóg, samotność czy ekscentryczność. Z rozwiązaniem zagadki śmierci będzie mierzyć się były chirurg, który po pewnym czasie zdecydował, iż będzie patologiem. Trzydziestoczteroletni Theo ma za sobą traumę śmierci najbliższej osoby oraz odejście matki, której życie odebrał ktoś, kogo nigdy nie ukarano. Bliskość śmierci jest dla mężczyzny czymś naturalnym być może dlatego, że spogląda na nią inaczej niż inni. Odchodzenie to proces, którego ciężar potrafi wziąć na swoje barki zawsze wtedy, kiedy nie dają sobie z tym rady najbliżsi denata. Dla Theo - jak i dla jego zawodowej partnerki z rezolutną córką bawiącą się między innymi w pogrzeby Barbie - śmierć nie jest niczym nieprzyzwoitym. Theo angażuje się w rozwikłanie tajemnicy ostatnich dni Anny, albowiem tkwi w jego przeświadczeniu silny imperatyw. To, co należy zrobić ze zmarłym to "nie zostawiać go na koniec samemu sobie". Anna umarła samotnie i wcale nie stało się to z przyczyn naturalnych. Theo wraz z tureckim przyjacielem staruszki oraz obrotną dziennikarką śledzić będą poczynania starszej pani sprzed momentu jej śmierci. Podążać będą ku tajemnicy mrożącej krew w żyłach, ku mrocznej historii rozpoczętej w czasie II wojny światowej w pewnym prowincjonalnym szpitalu dziecięcym...

Kat, którego postać Fux nakreśla pospiesznie i zdecydowanie za szybko, to bardzo niejednoznaczny człowiek. Ma na rękach krew niewinnych, ale jest także sprawcą cudu. Ukrywający się pod pseudonimem utytułowany badacz mózgu przyjeżdża do Hamburga, by przypomnieć sobie pewien czas. Los chce, że przypominają mu się także ludzie z okresu, kiedy uporczywie walczył  z losem i przeznaczeniem, aby zatrzeć ślady swojej niepokojącej działalności medycznej. Podążając tropem wiekowego zwyrodnialca, dla którego geny okazały się bardzo łaskawe, Theo i jego zaniepokojona śmiercią Anny ekipa, muszą zdobyć wiele cennych informacji, jakie słyszą z ust nadzwyczaj żywotnych świadków zdarzeń sprzed sześćdziesięciu lat. Christiane Fux nie stara się nawet, by mylić tropy; wiemy od samego początku, co prawdopodobnie miało miejsce. Nie wiemy tylko, co rozegrało się przed laty, ale wszystko zostanie wyjaśnione. Poza jednym, a to mogłaby być bardzo mocna strona tej powieści. Pojawia się gdzieś między dynamicznie zbudowanymi rozdziałami proste, a zarazem niezwykle przecież skomplikowane pytanie o to, dlaczego ścigany stał się zły, co legło u podstaw jego psychopatycznych zachowań i skąd wzięła się determinacja, by konsekwentnie wypierać ze świadomości morderstwa oraz wszelkie inne złe czyny charakterystyczne dla człowieka specyficznej psychiki. "Ostatnia posługa" byłaby niewątpliwie wartościowa psychologicznie, gdyby niemiecka autorka podrzuciła nam kilka hipotez.

Tymczasem Fux nie zasiewa niepokoju, lecz prowadzi nas przez kolejne etapy nieprofesjonalnego śledztwa z naiwnością swoich bohaterów, którzy zachowują się czasem irracjonalnie i niekiedy tak, iż jedyną naprawdę rozsądną osobą z całego grona staje się wspomniana dziewięciolatka - wielbicielka zabaw w pogrzeb. Policja wkracza oczywiście do akcji, ale dopiero wówczas, kiedy tak naprawdę niczego więcej z tą dość kaleką fabułą nie można zrobić. Ostatnia nadzieja -  historia ambiwalentnego stosunku zmarłej do swego syna - także legnie w gruzach, gdy dowiemy się, w jakich okolicznościach Anna urodziła Erika, wobec którego przez całe życie była mocno zdystansowana.

Co nam pozostaje? Sympatyczny mops dla miłośników zwierząt biorących udział w literackich zdarzeniach. Czułość Fux do Hamburga, w którym rozgrywają się zdarzenia. Topografia miasta idzie w parze z pejzażem niepewnej siebie hanzeatyckiej zimy. Hamburg darzy się sympatią i może nawet czułością, ale to przecież nie o barwne portretowanie miasta miało tu chodzić. Christiane Fux zadała sobie wiele trudu, by prześledzić mroczne fakty z przeszłości i chciała skonstruować powieść ważną przede wszystkim dla swych rodaków. To przecież powieść o sile pamięci i o sprawiedliwości, która nie zna upływu czasu. Także o bezkompromisowej walce o ludzkie dobro i o prawdę, dla której niektórzy tracą życie. Szkoda, że wszystko zostało nam podane w konwencji zbytnio rozrywkowej. "Ostatnia posługa" niesie za sobą wiele rozczarowań. Zbyt wiele, niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz