Wydawca: Nisza
Data wydania: 3 marca 2015
Liczba stron: 126
Tłumacz: Marek Kędzierski
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 29 zł
Tytuł recenzji: Bratysławskie niedostosowanie
Kameralna narracja Jany
Beňovej jest opowieścią o ludziach, którzy rozpaczliwie walczą o resztki
nonszalancji w świecie uporządkowanym wedle reguł, do jakich nie mają zamiaru
się dostosować. Słowacka pisarka tworzy książkę, w której surrealistyczne
obrazy łączą się z tym, co boleśnie rzeczywiste. Momentami granica między
jednym a drugim jest bardzo wątła, ale to historia zdecydowanie osadzona w
życiu - tej bratysławskiej codzienności tworzonej przez konkretne ramy. W nich
słychać upiorny dźwięk skanowanych kodów kreskowych, w nich ludzie mieszkają w
świecie z betonowej płyty, nieustannie podsłuchiwani z sąsiednich klatek, do
których dali się zamknąć bezwolnie. Beňová
opowiada o życiu wewnętrznym drążonym wątpliwościami spoza poukładanej do bólu
rzeczywistości. To książka z odcieniem śmierci w tle i świadectwo brawurowej
walki o kształt życia, który można formować samodzielnie.
Ian, Elza, Rebeca i Lucas
spotykają się w tytułowej kawiarni, by jawnie kontestować rzeczywistość, do
której nie chcą być dopasowani. Jedno z nich podejmuje się pracy zarobkowej, by
pozostała trójka miała tak zwane stypendium. Za nie piją, jedzą, a poza tym rozmawiają
o życiu. Gubią się w tym, co dla nich ważne, bo ważne może być wszystko, co
odstaje od szarości i czego nie da się wypowiedzieć, ale można to poczuć i zrozumieć.
To eskapiści i anarchiści po trosze. Elza umyka w świat fantazji częściej niż
pozostali. Szuka autentyczności przeżyć w biografiach innych, choćby znanego
tancerza Kalista Tanziego. Rebeca płaci najwyższą cenę za swoje
nieprzystosowanie. Lucas w pewnym momencie odcina się od wszystkiego, co
dotychczas robiła wspólnie czwórka. Ian widzi świat tylko jednym okiem, a jego
perspektywa zawęża się jeszcze bardziej, kiedy musi wrócić do mieszkania z
wielkiej płyty. W samym centrum niczego, gdzie ludzie mają twarze jak
naleśniki.
Petržałka - to pewien smutny
mikrokosmos dzielnicy osiedlowej, w której mieszkają ludzie szarzy i papierowi,
gdzie Ian i Elza także muszą znaleźć swoje miejsce. Takie dzielnice miasta
wypluwają gdzieś na obrzeża. Petržałka jest w centrum Bratysławy. Archipelag
samotnych wysp za zamkniętymi drzwiami, który ogranicza horyzont i powoduje
biegunkę, gdy Ian i Elza muszą wrócić tam, skąd wyruszają w świat -
fascynujący, inny, urzekający poczuciem tymczasowości. Petržałka to labirynt i
miejsce zmuszające do kontaktu z tym, co przyziemne. Elza pozostaje tam tylko
ciałem. Ian przyzwyczaja się do własnej przestrzeni, ale jest to przestrzeń
specyficznej opresji, w której nie można być do końca sobą.
Czy
bohaterowie Beňovej są sobą? To raczej symboliczne postacie, w których kryją
się lęki wywołane poczuciem niedostosowania. Czwórka przyjaciół tworzy
artystyczną awangardę, ale widać wyraźnie, że na pewnym etapie życia nie jest
im już razem po drodze. W zakleszczeniu życiem, które każe
maszerować, bratysławscy desperados
omawiają kwestie ważne, bo dotyczące istnienia poza układem, jakimkolwiek
systemem. Chcieliby naprawdę zatrzymać życie i nadać mu inne znaczenie, ale
pozostaje im jedynie bunt. Swoiste robienie miasta, nadawanie Bratysławie
innego kształtu. Wszyscy wyrośli z trudnego dzieciństwa, w którym mnożyły się
rany, a dzisiaj pozostają wspomnienia. Każde z nich rozpaczliwie potrzebuje
bliskości w mieście, które obezwładnia swoją obcością. Bratysława Beňovej ma dwa oblicza. To ponure i do bólu zwyczajne, w
którym pasażerowie tramwaju wpatrują się w jego brudną podłogę, i to, gdzie
usłyszeć można skowyt Ginsberga, rozczulić się odrobiną inności i pochwycić
fragmenty nieuporządkowane, bo życie takie być musi, pełne efemerycznych
przeżyć i zmieniających się kształtów.
Mamy tutaj obraz pewnej
perspektywy istnienia. Wobec mnogości i porządku postawione są jednostki.
Tworzą własny świat i manifestują wrogość do konsumpcjonizmu, porządku
systemowego, ułożenia siebie wedle wytycznych innych. Czwórka przyjaciół w
swojej bezpiecznej przestrzeni kawiarnianej snuje plany i opowiada o
marzeniach. Wyszli ze wspomnianych rodzinnych komplikacji, a teraz komplikują
sobie dorosłe życie. Nieprzystawalność ukazana jest nie tylko w czterech
biografiach. Sama fraza tej książki, zapewne trudna do przetłumaczenia, to
sposób na sugerowanie wielości perspektyw - w opowiadaniu i odczuwaniu świata,
który chce się zamknąć w przestrzenne kostki, takie wyznaczone ścianami Petržałki.
"Café
Hiena" opowiada o tym, co dręczy każdego, komu łatwiej wejść w świat
własnych przeżyć niż te przeżycia dopasować do świata, w którym niewielu
pozwala sobie na tak ekscentryczne podróże. To jednocześnie
próba oswojenia wielości przez kwestionowanie wszystkiego, co zbędne.
Nieprzypadkowo ponury sąsiad Iana i Elzy żali się na zagubienie w szczegółach
rzeczywistości. Czwórka kawiarniana szczegóły te widzi inaczej - odrzuca to, co
niepotrzebne, i wierzy we wszystko, co dla niej wygodne. Alternatywny świat
powstaje z opowieści i wspomnień, ale nie stanowi niczego trwałego. Beňová
opowiada o rozgoryczeniu oraz szaleństwie różnego rodzaju ucieczek. W gruncie
rzeczy ta a nie inna Bratysława wciąż otacza naiwnych idealistów i w niej to
muszą znaleźć właściwy krok, bo maszeruje tam każdy i od tego na dłużej uciec
się już nie da.
Ta książka bardzo
dyskretnie i gdzieś na marginesie opowiada także o dramacie odchodzenia.
Podtytuł sugeruje dodatkową interpretację i aż nie chce się uwierzyć, że cień
śmierci jest tak bardzo obecny w życiu tych, co wielbią życie i nadają mu
własne ramy. Beňová nie stara się
prowokować. Jak wspomniałem na wstępie, jej proza jest przestrzenią cichego
buntu. Podoba mi się w niej to, że zwodzi i oszukuje nieco. Jej witalni
bohaterowie biorą w swoje ręce odpowiedzialność za to, kim się stają. Jest w
tej prozie odwaga, jest kontestacja i zaduma. Jest także sporo poetyckiej
wrażliwości i to ona stanowi dowód na to, że "Café Hiena" to książka
wyjątkowa.
Wspaniała recenzja. Teraz już muszę tę książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń