Wydawca: PWN
Data wydania: 15 kwietnia 2015
Liczba stron: 382
Tłumacz: Małgorzata Guzowska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Męskość w kryzysie?
Jest pewien problem w
odbiorze najnowszej książki Philipa Zimbardo, którą napisał razem z osobistą
asystentką Nikitą S. Coulombe. Trudno
zdecydować, czy tę publikację traktować naprawdę poważnie, czy z lekkim
przymrużeniem oka. Dwuznaczność pojawia się już w nomenklaturze. Istotne i chyba
niezbadane uważnie zjawisko kryzysu męskości w XXI wieku określone jest mianem
"upadku facetów". Autorzy kończą swe wywody radosnym
"ciao". Sprawy nie ułatwiają także ironiczne i dowcipne karykatury
Igora Myszkiewicza uzupełniające polskie wydanie książki. "Gdzie ci mężczyźni?" to dodatkowo publikacja racząca nas
garściami truizmów lub tez co najmniej wtórnych. Mam na myśli krytykę
systemu edukacji, wpływ uzależnienia od gier na ludzkie życie czy analizę
szeregu czynników stresogennych, którymi zajmują się badacze kryzysu życia tak
w ogóle, bez względu na płciowość czy uwarunkowania genetyczne związane z
podkreślanym w książce faktem, iż mózg mężczyzny znacznie różni się od mózgu
kobiety.
Co zatem wziąć z tej
lektury? Co jest w niej wartościowe? Jak potraktować tę książkę i co można
zmienić po jej przeczytaniu? Zimbardo
niewątpliwie tworzy rzecz prowokującą i dynamicznie analizującą nakreślony
problem. W czasach, kiedy kobiety tak licznie organizują się w różnego rodzaju stowarzyszeniach
i ruchach, publikacja ta może być dowodem na to, jak skutecznie ująć się za
męskością. Za tymi jej aspektami, które wydają się samym mężczyznom
wstydliwe. Bo w gruncie rzeczy chodzi o frustrację wyrosłą z tego, że w
nowoczesnym świecie wciąż niezwykle trudno znaleźć jakąkolwiek alternatywę dla
bycia wojownikiem lub żywicielem rodziny, gdy chce się być mężczyzną spełnionym
i wyrażonym przez szereg oczywistych dla męskości działań. Te mniej oczywiste
gdzieś się ukrywa, jak emocje i łzy, do których kategoria męskości raczej nie
pasuje. Zimbardo i Coulombe przeprowadzili sporo badań i wywiadów, by najpierw
dać obraz kryzysowych objawów, potem wskazać przyczyny zjawiska, a następnie
zasugerować rozwiązania. Wszystko dla tych mężczyzn i chłopców, którzy z
różnych powodów muszą się wstydzić. Gubiąc się w sobie, kwestionują własną
tożsamość, a jeśli nawet nie ją, to siebie samego w wielu narzuconych przez
społeczeństwo rolach.
Współczesny
facet w stanie upadku wkracza w dorosłe życie rozczarowany edukacją. Stara się
obracać w męskim kręgu i nie odczuwa satysfakcjonujących relacji z kobietami,
kiedy te nie wchodzą do jego łóżka. Nadużywa pornografii internetowej i pozwala
się wchłonąć wirtualnemu światu gier. Niekiedy ucieka w otyłość, czasami we wzmacniające
rozpaczliwy hedonizm używki. Buduje sobie bezpieczne
miejsca, w których może być odpowiedzialny za świat wykreowany przez własne
fantazje. Ten rzeczywisty staje się nie do przyjęcia z kilku możliwych powodów.
Dlaczego współczesny mężczyzna ma się tak źle, skoro wszem wobec głosi, iż jest
mu dobrze? Amerykańscy naukowcy przyglądają się zjawisku deprecjonowania
męskich dokonań i tym wszystkim działaniom społecznym, które w mniejszym lub
większym stopniu przyznają więcej praw do błędów i ich naprawiania kobietom niż
mężczyznom, codziennie oddalającym się od samych siebie.
Przyczyn problematycznych
sytuacji mężczyzn, dla których nie znaleziono określonych ram albo dla tych,
którzy za nic nie mogą się odnaleźć w schematach męskiego zachowania lub światopoglądu,
autorzy książki szukają w wielu miejscach. Jest mowa o problematycznych
relacjach w rodzinie, w której nieobecny ojciec staje się pierwszym źródłem
stygmatyzowania chłopca. Wskazywane są niedociągnięcia albo ewidentne wady
systemu edukacyjnego, już od samego początku "radzącego" sobie z
nadpobudliwymi chłopcami dość opresyjnymi metodami. Wina zrzucona jest na
rozwój nowoczesnych technologii, które pobudzają emocje i pragnienia na różne,
bardzo niezdrowe sposoby. Jest też mowa o świecie, w którym mężczyźnie stawia
się trudne wymagania - ma być silny, zdrowy, dobrze zarabiać, nie mazgaić się,
nie okazywać uczuć w nadmiarze i przede wszystkim świetnie sobie radzić. Z sobą
i z własnym życiem.
Interesujący
jest zarys męskiego egocentryzmu rozpatrywanego przez pryzmat wielu możliwości
i zagrożeń cyfrowego świata wspomaganego w swym opresyjnym charakterze przez
wzrastające wciąż koszty życia, które wymuszają branie kredytów, a ich
spłacanie ogranicza rozwój osobowości, kreśląc ramy egzystencji jako nieustannej
walki o własny byt. W to wpleciony jest problem nadużywania
pornografii. Sfery, w której można sankcjonować własne marzenia, pragnienia i
oczekiwania odrzucane w świecie realnym albo niemożliwe w nim do zrealizowania.
O ile nieszczęsnej pornografii przypisywana jest być może zbyt demoniczna siła,
o tyle w rozważaniach dotyczących kryzysu męskości ważnym aspektem jest
spojrzenie bardziej socjologiczne, mniej psychologizujące. Rozważania Zimbardo
i Coulombe mogą nie spodobać się feministkom, bo pewne aspekty feminizmu
ukazywane są jako zagrożenia dla współczesnej męskości. Analizowane jest
ciekawe zjawisko tak zwanej demokracji płci. Czy rosnąca pozycja kobiet w
dzisiejszym świecie zagraża temu, co konstytuowało szczęśliwą i zdrową męskość?
Bo przecież w USA to nie tylko wymiar sprawiedliwości zdaje się surowszy wobec
mężczyzn właśnie. "Gdzie ci
mężczyźni?" to opowieść o tych wszystkich bolączkach i absurdach, które
społeczne życie każdego mężczyzny warunkują w sposób wywołujący frustracje już
na wstępie. Zimbardo nie wnika jednak głębiej. Jego analizy są dosyć
uproszczone. To czyni z tej książki pewien szkic, być może początek nieco
szerszej i dokładniejszej rozprawy.
Czymkolwiek jest ta
publikacja, z pewnością bardzo czytelnie zarysowuje ten dramatyczny rozdźwięk
między motywacjami a oczekiwaniami, który w życiu wielu mężczyzn na różnym
etapie ich życia wywołuje skrywane frustracje, pogłębiane tendencjami
ucieczkowymi. To nie jest tak, że wszyscy kryzysowi mężczyźni oglądają
pornografię, grają w gry i wciąż wiecznie uciekają, czyniąc siebie
nieszczęśliwymi karykaturami postaci określonej przed wiekami mianem "puer aeternus". Zimbardo i
Coulombe nakreślają takie problemy, dla których starają się jednocześnie
znaleźć rozwiązania. To z pewnością
książka o męskości, na którą niewielu patrzy z taką empatią jak autorzy. To
również swego rodzaju poradnik z lekką nutą prowokacji, podszyty ironią i
groteską, zadziwiający lekkością stylu w połączeniu z dość mrocznymi
refleksjami. Myślę, że to rzecz o problemach na serio i o tym, jak wiele
tkwi w mężczyznach problemów, o których na różnych etapach swojego życia
starają się nie rozmawiać. To książka o istocie charakterystycznego dla płci
kryzysu, ale w gruncie rzeczy wiarygodna i dość smutna opowieść o kondycji ogółu
społeczeństwa. Brak porozumienia, tak wyraźnie zarysowany w kilku możliwych
aspektach, prowadzi mężczyznę do alienacji, a jego płeć czyni frustrującą.
Męskość faktycznie stawiana jest przed nie lada wyzwaniami. Od nas samych
zależy, czy po lekturze tej książki naprawdę je dostrzeżemy i czy uznamy, że
jej przekaz uniwersalnie wykracza poza ściśle nakreślane i wielokrotnie określane
standardy życia w Stanach Zjednoczonych.
Książka Zimbardo ma sporo racji i sam na swoim blogu o uzaleznieniu od pornografii widzę że problem porno i gier często się łączy.
OdpowiedzUsuńhttp://nadopaminie.blogspot.com/
Mega. Zapraszam ->http://flarri.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń