Pages

2015-10-13

"Przetwórnia" Zbigniew Zawadzki

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 9 września 2015

Liczba stron: 318

Oprawa: twarda

Cena det.: 34,99 zł

Tytuł recenzji: Pamięć i rodzina

Tematycznie książka Zbigniewa Zawadzkiego może nie wzbudzić większego zainteresowania, bo zawiera w sobie przemyślenia dość licznie już umieszczane w szeregu wspomnieniowych czy rozliczeniowych publikacji autorów średniego pokolenia. Jeśli jednak pojawi się czytelnicza ciekawość tego, co jeszcze można napisać o roku 1968, 1989, o przemianach ustrojowych i o widmie wojny przekazanym w spadku po rodzicach, uda się dzięki temu zapoznać z lekturą wielowymiarową, niepokojącą i barwnie opisującą wszystkie te skomplikowane zależności, które w finale opowieści zmuszą głównego bohatera do zwierzenia o treści: "Moja tradycja jest taka, że nie mam tradycji". "Przetwórnia" to także książka pozwalająca na konfrontację z własną pamięcią i z pamięcią zbiorową. Opowieść o rodzinnych zależnościach, przekazywanych prawdach i lękach, o dojrzewaniu w wielu różnych wymiarach oraz o Historii, dla której nie ma rzeczy oczywistych, prawd wyjaśnionych i zdarzeń jednoznacznie zinterpretowanych.

Zawadzki kreuje postać S., człowieka doświadczonego przez los i naznaczonego do roli odkrywcy rodzinnych sekretów. S. nie jest autorem, to ma być fikcyjna spowiedź z nadbudową autobiograficzną, które to połączenie definiuje ostatnie zdanie książki. Autor "Przetwórni" zaznacza: "To jest opowieść o moim świecie: nic więcej i nic mniej". Wkraczamy do świata wspomnień i teraźniejszości. Odkrywamy rok po roku nakładające się na siebie wspomnienia, a S. stara się przede wszystkim porządkować ślady - te realne i pozostałe w pamięci, zbiegające się z kilkoma ważnymi wydarzeniami z życia rodzinnego. Zawadzki porządkuje świat przedstawiony, ale jednocześnie stale go destabilizuje. Kolejne mroczne sekrety zmieniają perspektywę oglądu świata, a dodatkowe teksty wplecione w narrację to opowiadania, w które S. włącza elementy znanego mu świata, kierując bohaterów ku ich własnej wolności.

Zaczyna się od mijania brata, który obojętnie przechodzi drugą stroną ulicy. To już czytelny sygnał tego, z jakiego rodzaju brakami mierzyć się będzie przez całe życie S. Musi mentalnie pożegnać się z członkami rodziny, by móc w miarę obiektywnie o nich opowiedzieć. A jest o czym, bo rodzina portretowana w "Przetwórni" to miejsce dla tajemnic i dla wyrażonych uprzedzeń. Żydowskie pochodzenie matki, jej traumatyczna młodość, komunizm we krwi ojca i upadek jego mitu jako kogoś silnego. To przede wszystkim odbija się na świadomości chłopca, który dorastając, dowiaduje się o kolejnych gałęziach drzewa genealogicznego, porządkując rozpaczliwie zdobyte informacje, by zrozumieć tych, którzy w przeszłości niekoniecznie znajdowali zrozumienie dla siebie.

Matczyna maca z jej rodzinną tradycją i skomplikowane losy wojenne - te ostatnie są dla S. takimi Tuwimowskimi "ślicznościami tkliwymi", które wdzierają się do świadomości na tyle silnie, by potem budzić z lękiem lub wciąż na nowo zadawać pytania o tych wokół matki, którzy ocaleli lub zginęli w wojennej zawierusze. Matka zawsze potrafiła wyciągać od ludzi ich największe sekrety i zjednywała ich w sposób tak bezpretensjonalny, że wszelkie własne tajemnice skrywane przed synem wydają się na tyle problematyczne, iż nie ma się pewności, z jaką kobietą miało się na co dzień do czynienia. Rodzice licytujący się o to, kto doświadczył w życiu większego zła. Ciągła dynamiczna przepychanka słowna, ale też walka w ciszy, gdy kłótnie wypełniły już otoczenie swoim groźnym brzmieniem. S. podgląda i podsłuchuje, usiłując zrozumieć samego siebie - kim się stał i dlaczego jest tym, kim jest, ile w tym fatalnego spadku po rodzicach.

Zawadzki portretuje te znaczące wydarzenia, dla których po latach trzeba na nowo szukać jakiejś interpretacji. Powracają niczym koszmary senne i każą pamiętać o Polsce, w której niektórzy walczyli z systemem, a inni się doń dopasowali. Tymczasem niespodziewanie pośród zmian pojawia się ta najtrudniejsza do zrozumienia. Oto bowiem świat rozpada się całkowicie po 1989 roku, gdy S. skłonny jest zakończyć kanadyjską emigrację i wziąć się za polskie życie naprawdę, bez uprzedzeń i tendencji ucieczkowych. Wówczas rozpada się porządek rodzinny i system wartości, w którym dorastający S. wciąż starał się określić swoje miejsce. Wspomnienia są dramatyczne, a te z ostatnich lat - przepełnione poczuciem tymczasowości i bliżej nieokreślonej pustki. Ani bowiem żydowskość matki, ani też partyjność ojca czy buntowniczość brata nie wpłynęły na S. na tyle silnie, by pozostawić trwały ślad. "Przetwórnia" opowiada o kilku rodzajach zapomnienia i o tej właściwości ludzkiej pamięci, która nie daje spokoju, bo zbyt wiele nie zostało określone w przeszłości jednoznacznie.

Zawadzki poświęca miejsce polskiemu antysemityzmowi obecnemu w kolejnym pokoleniu i zmieniającym obraz świata, w którym coraz trudniej było się odnaleźć. Ważne są także luki, te pominięte lata, bliżej nieokreślony czas bycia pomiędzy własną przeszłością a świadomym patrzeniem w przyszłość, budowaniem w niej czegoś trwałego. Jest swoista wrogość upływu czasu i poczucie pewnego rodzaju utrat. To one naznaczają Annę z opowiadań S. i to one także w dużym stopniu kształtują świadomość kogoś, dla kogo odkrywanie własnej tożsamości to proces stawiania pytań. Część odpowiedzi na nie zabrali do grobu rodzice. Niejedna mogłaby się kryć w głowie brata, gdyby tylko nie mijał S. z taką obojętnością...

Trudno jednoznacznie orzec, czy mamy do czynienia z prozą wspomnienia, czy też gorzkich rozliczeń. Świat przedstawiony budują elementy rodzinnej rozsypanki zdarzeń sprzed lat oraz te znaczące momenty, w których poczucie pustki i niepewności naznacza całe dorosłe życie. Bohater Zawadzkiego przejmuje od rodziny tę część lęków, która latami ukrywana, na nowo zaznacza swą obecność w dziecku - świadku nieporozumień, dramatów i wielu dwuznaczności. Myślę, że "Przetwórnia" to taka gorzka opowieść o tym, jak bezradni możemy być wobec wspomnień, i o tym, iż mamy w sobie taką potrzebę bycia zaopiekowanymi na zawsze. Nawet przez tych, których już nie ma i którzy potrafili mnożyć tajemnice, zamiast wyjaśniać świat - co przecież jest naturalną i naczelną rolą każdego rodzica.

To książka o tym, że mitologizujemy sobie rodzinę i że gorzko płaczemy, kiedy mit okazuje się złudą. O tym, że trudno jest sprostać życiowym oczekiwaniom w dorosłym życiu, kiedy podczas dorastania oczekiwania nie były precyzowane, a groźny świat wokół wyznaczał kolejne dramatyczne granice, poza które nie można było się przedrzeć. Bycie w opozycji do samego siebie to także pewien stygmat i źródło nadziei. Zawadzki pisze o czasie zamienianym w coś legendarnego i o przyszłości nadchodzącej pośród trudnych pytań. To w gruncie rzeczy bardzo osobista książka i jedna z wielu powieści obrazujących losy filozofów swego życia. Smutnych, tragicznych oraz podążających wciąż do przodu z nadzieją i z odziedziczonym uporem. Kameralna proza i jednocześnie proza pokoleniowa. Jedna z istotnych książek o dorastaniu oraz o poczuciu zagubienia pośród zmian.

  KUP KSIĄŻKĘ

1 komentarz: