Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 4 listopada 2015
Liczba stron: 318
Tłumacz: Ewa Wojciechowska
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Ślady po sobie
Henning Mankell nie żyje. Ta
książka to dowód na to, w jaki sposób żegnał się z życiem od momentu usłyszenia
diagnozy o chorobie nowotworowej. Można mieć obawy przed otwieraniem tej
książki. Przed tym, co samemu by się czuło, o czym zaczęło myśleć i w co
wierzyć, gdyby spadł na nas tak okrutny cios i kolejne dni miałyby być godnym
wycofywaniem się w cień. Mankell nie lamentuje i nie użala się nad sobą, choć
zdaje sobie sprawę z tego, że wielu z nas na różnych etapach życia tylko to
pozostaje. Tytułowe grząskie piaski to dość
krótki okres zapadnięcia się w sobie. Ogromnej niemocy i świadomości, że z
nieuniknionym nie warto walczyć. Tymczasem walka rozgrywa się na kilku
poziomach i w kilku znaczeniach. Chory pisarz nie chce się zadowalać iluzjami,
przez co staje się boleśnie realistyczny. Powstaje książka, na którą składają
się zapiski będące wspomnieniami. Pamięć to bowiem oręż w walce ze zbliżającą
się śmiercią. Pamięć to opowieści. Ich różnorodność ma jednak wspólny
mianownik. To niebywale heroiczna próba ocalenia zarówno swojej tożsamości, jak
i sensu - wszystkiego wokół, także diagnozy i związanych z nią konsekwencji.
"Grząskie piaski" to opowieść o tych wszystkich przejawach życia, na
które często nie zwracamy uwagi. Znajdziemy w tej książce szereg dość prostych,
fundamentalnych wręcz refleksji, na które nie mamy siły ani czasu. To też
historia oswajania lęku i strachu. Opowieść o tym, że na śmierć nigdy nie jest
się gotowym.
Choroba przedefiniowała
Mankellowi wiele pojęć. Kazała przyjąć inną perspektywę patrzenia na własne
życie oraz na różnorodne przejawy życia ludzkości. Pojawia się szeroki kontekst
oraz wielowątkowość. Autor wraca do poprzednich myśli, rozwija je pod wpływem
dodatkowych refleksji, snuje rozmyślania o kondycji człowieka oraz kondycji nas
wszystkich. Rozmyśla o tym, jakie globalne zagrożenia sobie stwarzamy oraz jacy
w tym wszystkim jesteśmy nieroztropni, pełni uprzedzeń, niekiedy barbarzyńscy.
Kilkakrotnie powraca wspomnienie odpadów radioaktywnych, dla których wykuwa się
bezpieczne miejsca w skałach, gdzie złożone zostaną miedziane kopuły, a w nich
ślady współczesnego życia - śmiercionośne ładunki mające rozkładać się przez
tysiące lat. Mankell podkreśla, że to niechlubny ślad, jaki pozostawia po sobie
nasza cywilizacja. Groźny ładunek będzie przypominał o tym, w jaki sposób
korzystaliśmy z zasobów Ziemi i co z nią w gruncie rzeczy zrobiliśmy. To takie
mroczne memento, w którym zapisane są
doświadczenia kilku pokoleń. Nowoczesnego świata niewiele mającego w gruncie
rzeczy wspólnego z innowacją, twórczością czy działaniami na rzecz wolności
ludzkiego wyboru. Autor "Comédii infantil" ironizuje, a jednocześnie z grozą przygląda się czasom, kiedy
ułożyliśmy sobie wygodne życie w ogromnych dysproporcjach, a nasza spuścizna to
smutne ślady po nieroztropności i nadmiernej pewności siebie. Te zapiski są
bowiem o wewnętrznej pokorze, do której dochodzi się po latach aktywnego życia
w przekonaniu, że wciąż jest czas na rzeczy nowe i wielkie.
Szersza perspektywa ustępuje
tej osobistej w momentach, w których Mankell przypomina sobie znaczące obrazy.
Zadziwia dokładność i plastyczność prywatnych wspomnień. Zwłaszcza wtedy, gdy
sięgają nawet pół wieku wstecz. "Grząskie piaski" pokazują, w jaki
sposób obejrzane obrazy, przeczytane książki, podejrzani w różnych sytuacjach
ludzie czy przeżyte podróże wpływają na taki, a nie inny sposób widzenia
rzeczywistości. Jest mowa o bezkompromisowych wyborach i o tragizmie jednostek
wyrażanym za pomocą gestów, nie słów. To znamienne także dlatego, że Mankell
wspomina działalność swojego teatru w Mozambiku i te artystyczne próby wyjścia
poza poprawność oraz niedomówienie, w których wyrażała się gorycz przeżywania
dramatów - tych prawdziwych, ulicznych, znanych bardzo dobrze z autopsji.
Te
zapiski obrazują także wnikliwość poszukiwań różnych form człowieczeństwa. Są
wyrazem troski o to, że tak naprawdę po nikłym procencie z nas pozostanie jakaś
pamięć dla przyszłych pokoleń. Groza odchodzenia czai się
wszędzie, ale życie ma być sztuką przetrwania i zapisywania się w pamięci
innych. W pamięci autora trwały ślad znalazły przypadkowo spotkane osoby,
których już być może nie ma, ale zaznaczyły swą obecność własną wyrazistością.
To zbieranie okruchów ludzkiej egzystencji w jej najbardziej gorzkich
przejawach. Bezdomni chłopcy mieszkający w kartonie. Kelner teatralnie
porzucający pracę. Oczekująca na ważną wiadomość kobieta w kawiarni. Ale także
postacie na obrazach, w tym te nieistniejące, enigmatyczne duchy i ślady po
niespełnionych formach życia.
Wspomnienia
są zemstą na czasie, dlatego pojawia się ich tak wiele. Trzeba mieć odwagę, by
mierzyć się ze strachem przed końcem ostatecznym, ale Mankell wie, że dużo
ważniejsza jest odwaga pogodzenia się z odejściem.
Jego próby osadzenia własnej biografii w wielowątkowej historii ludzkości to
proces poszukiwania właściwego kontekstu, by zrozumieć swoje przemyślenia i by
wybrać z nich te najważniejsze, budujące tożsamość. To trudne, gdy dodatkowo
rozmyśla się o tajemnicach ludzkości. O tym, co ukryte w posągach na Wyspie
Wielkanocnej czy zapisane w manuskryptach ukrywanych w Timbuktu. Cała ludzkość
we wszystkich jej formach jest śmiertelna i zmierza do unicestwienia. Autor
stara się osadzić siebie w tej znikającej całości. Być dla siebie pewną
zagadką, a jednocześnie świadomie znieść udręki chemioterapii i kolejnych
diagnoz brzmiących jak wyroki.
Niebywale
osobista książka staje się jednocześnie humanistycznym wyznaniem ludzkiej
wartości osadzonym w tak wielu kontekstach, jak wiele ich Mankell może
przywołać, analizując znaczące dla siebie doświadczenia z całego życia.
Docenia sprawy najważniejsze - że przeżył syte życie i że zawsze miał możliwość
decydowania o jego kształcie. Teraz przyszedł czas, kiedy to się kończy, a
ostateczne decyzje nie wychodzą od niego. Jest w tym duże przerażenie, ale
także rozumne poddanie się bezwzględności losu, któremu wciąż na nowo próbujemy
gdzieś uciekać, nie analizując nieuniknionego i możliwości realnych wyborów
przed śmiercią. "Grząskie piaski" to opowieść, która wychodzi od
paniki i bezradności, a kończy się na wewnętrznym przekonaniu, że wszystko
dzieje się właściwie i z sensem. O lęku jednostki i o pełnym niepewności
świecie, w którym każdy wybór okupiony jest swego rodzaju niepewnością, że
można było wybrać inaczej. Ta książka to dowód na to, w jaki sposób można
przynajmniej częściowo oswoić świat i jak ujrzeć siebie w tej szerokiej
perspektywie, gdzie widać wszechświat, kontynent, państwo, najbliższe otoczenie
i samego siebie, obywatela prawdziwego świata. To także opowieść o kurczowym
trzymaniu się przez nas teraźniejszości. O odwadze wędrówek w przeszłość i
nazwania przyszłości nicością. Wzruszająca, plastyczna opowieść o ludzkiej
kruchości i szczególnego rodzaju wyjątkowości.
kolejna rzecz, którą muszę, ana marginesie uwielbiam jego Włoskie buty. Zmarł w październiku. Żal
OdpowiedzUsuń