Wydawca: Marginesy
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 37,90 zł
Tytuł recenzji: Kryminalne oblicze wojny
Znakomity kryminał! Pomimo
tego, że śledztwo polskiego nadkomisarza Króla to ciąg lekko absurdalnych
przesłuchań świadków, którzy nie mają nic wspólnego ze sprawą. Mimo tego, że
dość łatwo i stosunkowo szybko domyślamy się, kto popełnił spektakularną zbrodnię
na pięknej kobiecie. Nawet mimo tego, że Janusza Majewskiego można posądzić o
szowinizm, bo kobiety ukazuje przez pryzmat ich seksualności - jednych nią
kuszą, innych dodatkowo gubią. Nic to. "Czarny mercedes" to książka
napisana w taki sposób, że nie można się od niej oderwać. Umiejscawia zbrodnie
w afekcie (bo trup będzie ścielił się gęsto) w samym centrum wojny. W czasie,
kiedy - jak wspomina jeden z bohaterów - ludzka żądza krwi zaspokajana jest aż
w nadmiarze i morderstw jest przez to mniej. Majewski z dużą dozą empatii portretuje
sylwetki ludzi z krwi i kości. Doskonale zarysowuje tło psychologiczne oraz
określa ich motywacje. Wojna wokół
potęguje wrażenie wszechobecnego zagrożenia, ale autor podkreśla przede
wszystkim, że nawet w tych nieludzkich czasach życie kieruje się atawizmami i
instynktami, których wojna właśnie nie jest w stanie osłabić. Być może dla tych
sił witalnych warto walczyć, by to życie chronić. W "Czarnym
mercedesie" straci je kobieta dwóch tożsamości, o której wiemy dużo mniej
niż nam się wydaje na początku.
Powieść rozpoczyna doskonale
skreślona scena z tezą. Oto na warszawskiej ulicy, w samym środku drugiej wojny
światowej, szarmancki Niemiec pomaga Polakowi zbierać dokumenty, gdy te
rozsypią mu się na ulicy. Ujmujący kulturą osobistą oficer SS to Maximilian
Graf von Fleckenstein. Ten, któremu pomaga, jest adwokatem, specjalistą od
spraw hipotecznych. Karol Holzer ujmuje Maxa znajomością niemieckiego i
manierami. Obaj dochodzą do wniosku, że bez względu na wojnę pewne odruchy
nadal pozostają. Te dobre - jak w prologu - ale także i te złe, o czym
przekonamy się później. Tymczasem rozkwita przyjaźń między mężczyznami. Max
zabiera Karola do pełnej pysznego jadła i napojów żydowskiej kawiarni. W
centrum getta raczą się smakołykami i rozmawiają o filozofii życia. Znajomość
nabiera dość niebezpiecznych znamion, kiedy zwierzają się sobie ze swoich
poglądów. Obecność Maxa w życiu Holzera i jego wizyty w domu adwokata pozwalają
mu na bezproblemowe załatwianie pewnych nielegalnych interesów pod osłoną
znajomości z nazistą. Brak wścibskości sąsiadów ratuje także kobietę Holzera.
Tę, która ukrywa się u niego pod zmienioną tożsamością, i tę samą, którą Karol
znajdzie w kuchni z nożem wbitym w plecy...
Krystyna Holzer żyje w
strachu. Wchodzi w pewien układ z Karolem. Obojgu zależy na tym, by nikt nie
odkrył prawdziwych relacji między nimi. Problemem jest służąca Holzera, Cesia.
Być może widzi zbyt wiele, a być może po prostu kusi swą obecnością - jest w niej
bowiem, jak i w Krystynie zresztą, mnóstwo erotycznej mocy. Przyciąganie jest
silne i obie kobiety zdają sobie sprawę z tego, że potrafią uwodzić bez
problemu. Obie jednak znikną. Krystyna zginie, a Cesia przepadnie. Karol Holzer
tymczasem będzie musiał się mierzyć z dodatkowym problemem, z intymną sytuacją
między nim a Maxem i odkryciem homoseksualnych skłonności oficera SS.
Intryga staje się
wielowątkowa, jeśli dołożymy do niej wcześniejszy życiorys Krystyny oraz jej
poprzedniego młodziutkiego kochanka, który ogarnięty jest szałem zemsty. To zresztą książka o ludziach prowadzonych
na stracenie przez swe zmysły i żądze. Oczywiste jest, że spektakularne
morderstwo było czynem w afekcie. Dopiero po śmierci Krystyny odkrywamy, jak
naprawdę żyła. Czy rzeczywiście wciąż drżała ze strachu i wiodła samotnicze
życie zamknięta w czterech ścianach mieszkania Karola? Jemu samemu z pomocą
przychodzi nadkomisarz Rafał Król. Polski policjant, który w słusznej sprawie
współpracować będzie potem z niemieckim kolegą po fachu. Portretowany jako
bystry i inteligentny, ale generalnie marnujący czas w swoim śledztwie.
Tymczasem wokół trwa wojna. Polacy dumnie odmawiają pogodzenia się z niemiecką
okupacją, a Niemcy... to właśnie o nich samych opowie nam historia Maxa. Nieszczęśliwego
człowieka, któremu czas i okoliczności nie pozwoliły na uczuciowe spełnienie.
Dumnego i wykształconego bogacza, u którego stóp leżał cały świat. Prowadzącego
charakterologiczną grę z Holzerem, w której obaj ukrywają przed sobą tajemnice
i prawdziwe motywacje działań.
Janusz
Majewski napisał książkę o męskich emocjach. Tych ujawnianych i tych boleśnie
tłumionych. Przyjrzał się męskości z kilku ciekawych perspektyw. Ujawnił
dodatkowo anatomię pustki wewnętrznej i niespełnionych marzeń, fascynacji erotycznych.
Powstał z tego obraz dramatu, w którym zasadniczą rolę odgrywa stosunek do
kobiet jako silnych jednostek oraz ambiwalentne odczucia w odniesieniu do
wojennej okupacji oraz filozofii hitleryzmu. To powieść, w której szlachetne
idee zderzają się z ohydą ludzkich instynktów. "Czarny mercedes" to w
końcu książka o niezliczonych ludzkich konfabulacjach w czasach, w których
każda prawda jest wyjątkowo niebezpieczna.
Nie sposób nie pamiętać o
wojnie, która przecież wciąż jest obecna, szaleje i niszczy, odbiera nadzieję i
zdrowy rozsądek. Bohaterowie usiłują żyć mimo jej grozy. Zajmują ich codzienne
sprawy, cieszą drobiazgi - dobry trunek czy możliwość przeprowadzenia
wartościowej rozmowy. Majewski
portretuje zarówno ludzkie doświadczenia w czasie okrucieństwa, jak i samo
okrucieństwo ludzi, którym wojna wypaczyła światopogląd i zmusiła do
bezrefleksyjnego postrzegania śmierci drugiego człowieka. To proza, w
której wyniośli, majętni i ekscentryczni zderzają się z biednymi, pozbawionymi
środków do życia, własnego zdania i umiejętności spoglądania ponad to, co
teraźniejsze. Autor dość okrutnie rozprawi się ze wszystkimi. Tak jak rozprawia
się z ludźmi wojna. "Czarny mercedes" świetnie ukazuje interesowność
ludzkich relacji oraz te wyjątkowe, które wolne są od jakichkolwiek zależności.
W tej książce tracą wszyscy. Każdy musi coś pożegnać, odciąć się od
przeszłości, przemodelować plany na przyszłość. Każdy dodatkowo nosi w sobie
piętno wojennego obciążenia. Czasem jest to deformacja umysłu. Niekiedy zwykła
bojaźń.
Janusz Majewski opowiada o dwóch mężczyznach,
którzy są ostatnimi z rodu i nikomu nie przekażą swojej spuścizny. O samotności
pożerającej od wewnątrz. Motywującej do złych uczynków. Karzącej za nie jeszcze
większym poczuciem osamotnienia. Autor nie pozostawia w próżni żadnego ze swych
bohaterów. Retrospekcje ujawniają, kim się stali, zanim dopadł ich koszmar
wojny, który wykoślawia relacje i dewaluuje pojęcia. Wtłoczeni zostali w tok
zdarzeń, wobec których stają się bezbronni. Jak rozwiąże się kryminalna intryga
i czy ktokolwiek okaże się tym, kim wydawał się na początku? Majewski prowadzi
nas ku spektakularnemu finałowi, cały czas zadając pytanie o pozostające w nas
odruchy. Część z nich podporządkowana jest zdrowemu rozsądkowi. Co dzieje się w
momencie, w którym zaczynają dominować żądza i natłok emocji? Świetna,
wyrazista proza o czułych mistyfikacjach i okrucieństwie ich odkrywania.
W skrócie. Książka jest napisana sprawnie, ale literacko słaba, choć nie zaprzeczę, trzyma w napięciu. Niestety, autor nieustannie operuje kliszami. Powieść ma dwa dobre fragmenty: Getto i Lwów. Wątki miłosne jak z Mniszkówny, w dodatku mało prawdopodobny. Rodzice w 1939 roku puszczają chłopaka po małej maturze na wakacje z piękną studentką? Nonsens. Sceny erotyczne prostackie i pisane pod publiczkę. Irytujące jest nieustannie wtrącane zdanie o nienagannie skrojonym garniturze ilekroć pojawia się Max (coś jak z Trędowatej). I ta klisza: esesman - homoseksualista. Nie warto wydawać na tę powieść pieniędzy.
OdpowiedzUsuńKrzysztof Rejmer