Pages

2016-12-17

„Granice” Karina Obara

Wydawca: Wydawnictwo Naukowe UMK

Data wydania: 1 grudnia 2016

Liczba stron: 118

Oprawa: miękka

Cena det.: 25 zł

Tytuł recenzji: Możliwości

Karina Obara na osiem dość przekonujących sposobów opowiada nam o kontakcie z samymi sobą, który umożliwiają sytuacje graniczne. Ten zbiór opowiadań ma specyficznie terapeutyczny charakter. Nie bohaterowie doświadczają wewnętrznej przemiany, lecz czytelnicy wyciągają wnioski z ich zachowań. Każdy z tych tekstów zaczyna żyć właściwie dopiero wówczas, gdy się kończy. Interpretacja będzie u Obary dużo ważniejsza niż przedstawienie faktów. Poza odrobinę dydaktycznym opowiadaniem „Kłamczucha” zostajemy postawieni w sytuacjach niepokojącego niedopowiedzenia. Portretowanych postaci nie oszczędził ani czas, ani bolesny balast przeżyć z przeszłości, z którymi konfrontują się na kilka możliwych sposobów. Choć pozornie wydaje się, że ważne jest to, co przeżywają, najważniejsze jednak staje się zakończenie – niekiedy enigmatyczne, niekiedy nadzwyczaj czytelne. Myślę, że autorka stosuje w „Granicach” zabieg podobny do tego charakteryzującego jej powieść „Gracze” sprzed sześciu lat – najpierw ukazany jest szereg motywacji do takiego, a nie innego działania bohaterów, potem zaś następuje czas poszukiwania odpowiedzi na pytania o to, co naprawdę się w ich życiu wydarzyło. Ta książka nie czyni ludzi bezbronnymi. Ona ukazuje przede wszystkim całe spektrum emocji i przeżyć, wobec których stajemy w niemym zaskoczeniu, bo nie potrafimy pojąć ich znaczenia i tego, w jaki sposób kształtują naszą osobowość. Nieuważna lektura „Granic” może nam zasugerować, że te sytuacje są patowe, że zmiana nie jest możliwa. A jednak nie chodzi autorce o portretowanie tylko udręki. Karina Obara zadaje śmiałe pytanie o to, co możemy zyskać, mierząc się z najtrudniejszymi ze swoich przeżyć.

Relacje ludzi z tej książki naznaczone są wyraźnie pretensją, oczekiwaniem, bezradnością, żalem albo gniewem. Pojawiają się także różnego rodzaju frustracje, kiedy podsumowanie dotychczasowego życia ujawnia wielką jego pustkę albo samotność. Tymczasem „Granice” pokazują te momenty w życiu, w których można dojść do innych niż dotychczas wniosków. Przemodelować własne postępowanie. Ruszyć inną drogą. Pożegnać stagnację, demony przeszłości, niemożność wybaczenia bliskim albo stworzenia jakiejkolwiek bliskiej więzi. Nawet najbardziej dramatyczne zakończenia, jak na przykład to w „Odmieńcu”, mogą sugerować pewną alternatywę czasu przyszłego, do którego Obara nie stara się już odnosić. Czas odgrywa w opowiadaniach kluczową rolę. We wspomnianym już tekście starszy mężczyzna wie, że musi go traktować z uwagą. Bohaterki „Perłowych godów” czy „Pociągu” chciałyby przede wszystkim zapomnieć, bo upływ czasu nie zmniejsza bolesnych obrazów, tych niezacierających się kadrów życia u boku okrutnych matek. Czas ma znaczenie w opowiadaniu o pragnieniu zemsty. Bohater „Pułapki” konfrontuje się z dwoma rodzajami zaskakujących końców. Zatrzymanie czasu ma miejsce nie tylko w jego świadomości, w której pielęgnuje nienawiść i chce wyrównać rachunki. On przede wszystkim zderza się z upływem czasu poza więzienną celą i tym, co ów upływ poczynił w rodzinnej miejscowości, w której – wbrew pozorom – czas wcale się nie zatrzymuje. W bardzo filmowym opowiadaniu „Trałowiec” czas jest żelazną skrzynią zatrzymującą wewnątrz bolesne wyrzuty sumienia. Karina Obara zmusza bohaterów do świadomego zmierzenia się z tym, czego nie potrafią określić – ze ściśle ograniczonym czasem życia, który każdy ma reglamentowany i nie sposób nic z tym zrobić.

W „Granicach” portretowane są rysy naszych osobowości i wyjaśniana ich geneza. Każdy ma swoją historię, w której chciałby coś zmienić i być może w którymś okresie życia zacząć żyć na nowo. Takiej szansy nie ma. Jest za to możliwość uporządkowania każdego rodzaju wewnętrznego żalu i traumy, które do tej pory wyzwalały jedynie agresję lub bezsilność. Świetnie sportretowana jest bohaterka „Perłowych godów”, która musi zmierzyć się z tym, jaki obraz rodziny niesie w sobie, i dotrzeć do istoty swojej idiosynkrazji – być może po raz pierwszy stanąć twarzą w twarz z prawdziwymi demonami ojczyma i matki. Obara opowiada także o możliwościach, jakie stwarza sobie kalekie ciało spragnione czułości („Wypatrosz mnie, kochanie”). Rany bohaterów odnoszą się do sfery ich fizyczności i wnętrza, z którym nie mogą sobie dać rady, bo nie potrafią wybaczyć lub zrozumieć. Podoba mi się w narracjach Obary ta wyjątkowa czułość na niuanse i ta specyficzna dwuznaczność finałów opowiadań. Dyskretne sugerowanie, że na wszelkie nasze ułomności można znaleźć lekarstwo, choć nie każde może być skuteczne. Czasem jest tak, że w bezradności nie wiemy, jak sobie pomóc. W takiej sytuacji jest bohaterka tekstu „Miłość”, która po latach stabilnego związku zderza się z poczuciem pustki wywołanej nieznajomością własnych i partnera uczuć.

„Granice” to rozpisana na osiem rozdziałów opowieść o tym, że usiłujemy osadzić się w bezpiecznych dla nas światach, ale fundamenty osadzania wciąż są ruchome, bo nie poradziliśmy sobie z tym, co złego zaserwowała nam przeszłość. Dlatego tak bardzo enigmatycznie wygląda przyszłość niektórych bohaterów. Mężczyzna z „Odmieńca” bardzo się stara, by dany mu był jakikolwiek czas przyszły. Bohaterka „Trałowca” w przyszłości będzie zmuszona do misji w imieniu nieżyjącego ojca, która być może zmieni ją samą. Opętany chęcią zemsty kryminalista z „Pułapki” być może po raz pierwszy w życiu będzie zmuszony, by zapytać o to, co dalej. Pewne jest to, że ruchome piaski pod naszymi życiowymi fundamentami nie znikną, jeśli nie damy im ku temu możliwości. Jak wspomniałem – rzadko który bohater tej książki jest na to gotowy. Karina Obara przede wszystkim portretuje możliwości. Dyskretnie nakreśla te momenty, w których spotykamy się z sobą naprawdę. Być może tak samo zdumieni, sfrustrowani i rozgoryczeni jak wówczas, gdy zajmowały nas sprawy relacji z innymi, a nie zadbaliśmy o dobry kontakt ze swym odbiciem w lustrze. „Granice” to zatem książka mądrze i umiejętnie stawianych pytań egzystencjalnych. Także opowieść o tym, że na wiele życiowych pytań nie ma odpowiedzi.

Podoba mi się to, że autorka próbuje za każdym razem nieco innej stylistyki, dobiera inne środki wyrazu, każdorazowo zwodzi językowo i udowadnia, że o sytuacjach ludzkich prób zawsze można opowiadać oryginalnie. Widoczne są charakterystyczna empatia i troska w wyprawianiu swych bohaterów w życiowe podróże. To nie są opowiadania o łatwych sprawach, ale sugerują czasami dość łatwe rozwiązania problemów. Pokazują przede wszystkim fronty walki o każdy kolejny dzień ze świadomością tego, jak wiele z tych dni już bezpowrotnie przepadło. Bohaterowie bywają heroiczni, tragiczni, rozpaczliwie smutni i czasem żałośni. Opowiadają jednak tę samą historię – historię wgryzających się w naszą świadomość doświadczeń, z którymi musimy sobie poradzić, bo stają się już nieodłączną częścią nas samych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz