Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 4 kwietnia 2018
Liczba stron: 512
Przekład: Iwona Zimnicka
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Determinacja i wybory
Åsne
Seierstad zdecydowała się na kontynuowanie techniki pisarskiej ze
wstrząsającego „Jednego z nas” – postawiła ponownie na fabularyzowany dokument,
nazywając go w zakończeniu reportażem literackim. Ta technika może wzbudzać
wątpliwości i kontrowersje, tworzy jednak wyjątkowo spójną i wielowątkową
książkę. Opowiadającą o dwóch nastolatkach z Somalii, które po latach
integracji w Norwegii decydują się na ucieczkę do Syrii, by wesprzeć Państwo
Islamskie. Dyskusyjne wydaje się pisanie o osobach, które nie chcą być
opisywane. Żadna z sióstr nie skontaktowała się z autorką w czasie pracy nad
książką i nie zechciała w żaden sposób skomentować dziennikarskich dokonań
Seierstad. Przekonuje mnie jednak to, o czym dowiaduję się w zakończeniu. Że ta
opowieść ma być mrocznym memento dla społeczeństw europejskich, z których wciąż
na nowo wydobywają się migranci drugiego pokolenia niemogący odnaleźć się w
świecie, do jakiego sprowadzili ich rodzice. To dzięki odwadze i determinacji rodziców bohaterek powstały „Dwie
siostry”, w których zaznacza się ta czytelna teza, że być może my wszyscy jako
społeczeństwo europejskie jesteśmy częściowo odpowiedzialni za radykalizację
młodych muzułmanów. Że nie zaoferowaliśmy im w świecie wolności, tolerancji i
liberalizmu odpowiednio atrakcyjnego wzorca do naśladowania. Że wciąż na
nowo w środowiskach imigrantów rodzi się poczucie wyobcowania i że życie w
Europie jest dla nich opresyjne. A za tym idzie potrzeba poszukiwania nowej
przynależności. Nawet do organizacji ekstremistycznych.
Åsne Seierstad uznaje zatem
za uzasadnione etycznie, że napisała o dziewczętach, o których w gruncie rzeczy
niczego nie wiemy. Wielość perspektyw
oraz monumentalna konstrukcja tego reportażu, jego wielogłosowość i
wielowątkowość zderzają się z zaskakującą enigmatycznością tez. „Dwie siostry”
to w gruncie rzeczy książka pytań, nie odpowiedzi. Zmuszająca czytelnika do
porządkowania prezentowanych zdarzeń po swojemu. Pytań jest mnóstwo, ale
najważniejsze dotyczy tego, czym kierowały się uciekinierki. Nie wiemy także
niczego o ich codziennym życiu w Syrii. Otrzymujemy kilka faktów, ale tajemnicą
pozostaje to, jak na co dzień funkcjonują i co robią w miejscu, które stało się
dla nich najważniejszym celem. Znalazły się tam, gdzie – jak oczekiwały –
odnajdą sens życia i wspomogą Państwo Islamskie, mocno radykalizując nie tylko
poglądy, ale także wiarę. Są najważniejsze w tym reportażu, a jednocześnie
stanowią tylko jego mroczne tło. Åsne Seierstad nie podejmuje się próby analizy
tego, w jaki sposób funkcjonują organizacje oraz społeczeństwo gorącego
Bliskiego Wschodu, choć proponuje nam krótki rys historii konfliktu zbrojnego w
Syrii, opowiadając o mnogości jego frontów i podsycaniu animozji przez rozłamy
religijne. Skupia się bardziej na rozpadającej się po ucieczce dziewcząt
rodzinie. Na dramacie tych, którzy pozostali. Na spojrzeniu Norwegii na
zaskakujące opinię publiczną wybory nastolatków decydujących się na
uczestniczenie w formach opresji, nie na rozwijanie się w kraju umożliwiającym
im progres. Ale czy na pewno Norwegia, jak i cała Europa, oferują tak wiele możliwości
i mają do zaproponowania model życia, w jakim odnajdą się dzieci rodziców będących
uciekinierami, niemające już przecież po co i od czego uciekać?
Opowieść zaczyna się w
momencie, w którym Ayan i Lejla rozpoczynają swoją podróż. Rodzina – ojciec,
matka i trzech braci – zostaje postawiona w sytuacji skrajnej. Okazuje się, że
nie ma odwrotu, dziewczęta podjęły decyzję i świadomie zmierzają w kierunku
Syrii. Sadiq podejmuje się rozpaczliwych
prób wydostania córek z państwa będącego konglomeratem okrucieństwa, przemocy i
chaosu. Ojciec doświadczy tego na własnej skórze, rujnując się także finansowo
i emocjonalnie. Jego działania nie będą do końca przemyślane. Taka natomiast
jest decyzja jego córek. Wyjechały i nie wrócą. Są pewne tego, co robią.
Odrzucają świat i możliwości, jakie oferuje im Norwegia, do której Sadiq przed
laty uciekł przed somalijską wojną. Ponownie się z nią zmierzy na syryjskim
terytorium, ale zagrożenie śmiercią i doznawane w Syrii okrucieństwa będą
niczym w porównaniu z pustką oraz bezradnością, które całkowicie zmienią jego
życie.
Jak
wspomniałem na początku, jest to w dużej mierze opowieść o tych, którzy zostali
porzuceni, o ich smutku i zaskoczeniu. O tym, w jaki sposób będą się mierzyć z
decyzją o odrzuceniu życia rodzinnego w Norwegii.
Bardzo interesującą postacią jest brat, Ismael. To z nim korespondują
wirtualnie siostry i z nim wejdą w dysputy światopoglądowe na temat różnych
wyborów życiowych. Bo Ismael odcina się od muzułmańskiej tradycji rodzinnej,
wrasta w Norwegię, odrzuca radykalizm i nie może zrozumieć, dlaczego siostry
wybrały taką drogę. Poszukiwania Ismaela to metoda odreagowania szoku i stresu.
Chłopak decyduje się na przyjęcie zupełnie innego modelu życia. Z goryczą pisze
do sióstr, których – jak zdaje sobie z tego sprawę – nigdy już nie ujrzy. Åsne
Seierstad portretuje rodzinną gorycz i etapy rozpadu więzi między tymi, którzy
nie potrafili unieść w sobie decyzji o opuszczeniu. Zwłaszcza w muzułmańskiej
rodzinie, która przecież zawsze trzyma się razem…
O tym trzymaniu się we
wspólnocie i izolacji od innych autorka mówi dosyć sporo, obrazując, w jaki
sposób norwescy Somalijczycy dorastają w poczuciu niesprawiedliwości, gorszego
traktowania w społeczeństwie, deprecjonowania ich modelu życia. Seierstad bardzo sugestywnie rekonstruuje
ostatni rok przed wyjazdem Ayan i Lejli, pokazując, w jaki sposób nastolatki
funkcjonowały w społeczeństwie, i zwracając uwagę na to, że liberalne
społeczeństwo norweskie zdaje się bezbronne wobec procesu radykalizacji myśli.
Świetnie widać to na podstawie rekonstrukcji zdarzeń ze szkoły. Żadna placówka
nie ma w regulaminie zapisanego zakazu noszenia nikabu. A to od niego zaczynają
się czytelne sygnały o chęci izolacji dziewcząt. Szanująca różnorodność szkoła
staje się bezradna wobec tego, kim stają się siostry. Podobnie inne instytucje.
Norweskie służby niekoniecznie z wielkim zaangażowaniem podejmują się
odnalezienia dziewcząt. Coś jest nie tak z tolerancją i szacunkiem dla inności,
skoro tak łatwo w takiej przestrzeni odnaleźć siebie w ekstremistycznych
uwarunkowaniach…
Wracając jeszcze do techniki
tworzenia książki, warto wspomnieć, co Åsne Seierstad wyraźnie zaznacza w
zakończeniu: :Dokumentowanie nie polega wyłącznie na zapisywaniu tego, co
ludzie mówią, lecz również na opisywaniu tego, co robią”. Stąd też uzasadniona
swoboda interpretacji oraz skupienie się na tym, jak bohaterowie działają.
Autorka nie decyduje się na zderzenia poglądów – choć wyjątek robi, cytując
wspomniane już rozmowy brata z siostrami. Stara się pokazać ludzkie zachowania
i w nieco behawiorystycznym kontekście osadzić problem wyobcowania i idące za
tym konsekwencje. Całość robi naprawdę duże wrażenie, pozostawiając w
czytelniku może więcej wątpliwości, niż miałby odwagę wyrazić.
PATRONAT MEDIALNY
Świetna recenzja:) Kolejna książka na listę "must read" - jak to wszystko ogarniać?
OdpowiedzUsuń