Wydawca: Znak
Data wydania: 1 sierpnia 2018
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Cena det.: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Heroizm w piekle
Wstrząsający reportaż
Michała Wójcika to opowieść o niebywałej formie heroizmu. O bohaterstwie
zrodzonym z desperacji, konsekwentnym i dającym możliwość ekspiacji. A wszystko
w upiornych dekoracjach – mowa bowiem o mało znanym buncie więźniów w obozie
zagłady w Treblince. Buncie, który doprowadził do ucieczek z piekła. Do
przerwania pasma bezradności oraz bezwolności więzionych i skazywanych na
śmierć, którzy ginęli w tej fabryce śmierci, obsługiwanej zaledwie przez
garstkę oprawców. Wójcik tworzy bardzo
ciekawą narrację, w której fakty z materiałów źródłowych zderzają się z
mistyfikacjami. Wiele przedstawianych opinii zawiera wątpliwe informacje, sporo
z nich prezentuje przeczące sobie uzupełnienia. „Treblinka 43” jest zatem
fascynującą lekturą, w której autor usiłuje z konfabulacji i przeinaczeń
stworzyć w miarę spójny obraz tego, co wydarzyło się 2 sierpnia 1943 roku, ale
także tego, co te wydarzenia poprzedziło i jaki był ich odbiór potem.
Treblinka funkcjonowała jako
obóz zagłady. Bezkompromisowej eksterminacji, której przerażające szczegóły
Michał Wójcik rekonstruuje z pewną bezlitosnością dla czytelnika. Komendant
Franz Stangl i jego podwładni stworzyli w krótkim czasie doskonałe miejsce do
masowego zabijania. Struktura obozu przedstawiana jest z różnych perspektyw,
ale widzimy także, jak się rozpadała, ku czemu w końcowej fazie funkcjonowania
zmierzała. Stangl oblał swój gabinet perfumami, by nie czuć woni rozkładu ciał.
Pośród ciał spalonych i gnijących miało miejsce powstanie zbrojne. Rzecz z
jednej strony niewyobrażalna, biorąc pod uwagę okoliczności. Z drugiej jednak –
jak najbardziej usankcjonowana. Nikt bowiem nie pokusił się o to, by
przeciwstawić się tak nielicznym oprawcom mordującym tysiące ludzi. Wójcik opowiada nie tylko o specyficznej
bezwoli więźniów. Zadaje pytania o to, dlaczego takie fabryki śmierci mogły z
powodzeniem istnieć i funkcjonować. Cały świat dowiedział się o nich późno, ale
jednak się dowiedział. Poszły za tym obojętność i milczenie. „Treblinka 43” ukazuje zatem losy ludzi,
którzy zdawali sobie sprawę, że ich heroiczny bunt to sprawa indywidualna,
lokalna, to także gotowość na prawie pewną śmierć. A jednak nie wszyscy
zginęli. Odeszli przede wszystkim ci, którzy nie mieli siły ani motywacji, by
przeciwstawić się Niemcom i dołączyć do zrywu. Marcin Wójcik rekonstruuje losy
tych, którzy jednak zawalczyli o życie. I wygrali tę walkę. Wydostali się z
piekła.
Tymczasem zwraca uwagę to, w
jaki sposób reportaż portretuje obozową codzienność. Zapadają w pamięć
wizerunki więźniów, ich nieludzkie zadania do wykonania, życie w cieniu
wiecznego zagrożenia, ale także strategie przetrwania. Bo choć w Treblince
każdy miał zginąć, nie każdy wykazywał się zobojętnieniem wobec swojego losu.
Planowanie powstania było z różnych przyczyn bardzo skomplikowane. Przywódca
buntu, Marceli Galewski, otoczył się specyficznymi ludźmi. Nie z każdym można
było wcielić w życie plan, który wydawał się niemożliwy do zrealizowania. A
jednak podjęto się czegoś, co było symbolicznym buntem przeciw tej formie
zniewolenia i agresywną reakcją na niekończącą się zagładę – sankcjonowaną
przez ciszę świata, który dowiedział się o niej i nic z tym nie zrobił.
Podobnie chyba zresztą jak ze Srebrenicą w latach dziewięćdziesiątych minionego
stulecia.
Otrzymujemy
zatem przejmującą anatomię piekła, a potem metodyczny opis tego, w jaki sposób
wykazujący się ogromną odwagą ludzie postanowili sprzeciwić się mechanizmowi
zabijania. Sami musieli zabijać. Wiedzieli, że walka jest bezkompromisowa.
Trwała zresztą bardzo krótko. Okazała się niewyobrażalnym wręcz sukcesem,
biorąc pod uwagę to, jakimi siłami i możliwościami dysponowały dwie strony tego
dramatycznego wydarzenia. Michał Wójcik zwraca uwagę na niuanse w formowaniu
się akcji zbrojnej, ale przygląda się także późniejszemu odbiorowi tych
wydarzeń. Tu natomiast rozpoczyna się jakby zupełnie inna historia. Trudne
rozważania o stosunkach polsko-żydowskich w okresie drugiej wojny światowej,
ale także analiza wspomnień tych, którzy przeżyli. Niejednokrotnie
wykluczających pewne fakty. Ze sporą dozą dystansu. Uciekinierzy latami
milczeli. Ogrom traum nie pozwalał na opowiadanie o nich. A obok tych przeżyć
opinie i analizy ludzi z dala od wydarzeń. Niektóre obiektywne, niektóre krzywdzące.
Jak wyglądała pomoc Armii Krajowej dla powstańców? Co przeżywali w relacjach z
Polakami, kiedy musieli ukrywać się przed pościgiem? Jak ostatecznie patrzą na
swoje działania po latach? Czy to, co zrobili, nie jest pewną fantazją o tym,
co można byłoby zrobić z takimi miejscami, gdyby tylko wystarczyło motywacji
niszczonej konsekwentnie i dławionej przez precyzyjnie działające mechanizmy
zabijania?
„Treblinka
43” to także interesujące studium tych, którzy na co dzień dbali o doskonałość
fabryk śmierci takich jak ta portretowana. Jakim trzeba było być człowiekiem,
by codziennie bez emocji patrzeć na masowe morderstwa? Jak funkcjonować, by
znieść zarówno ludzką rozpacz, jak i wszystkie formy bezradności ofiar?
Instynkt i rozkazy – wokół tego koncentrowała się egzystencja ludzi
odpowiedzialnych za obozy zagłady. Także instynkt – tyle że przetrwania –
doprowadził do heroicznego wydarzenia. Jednostkowego, ale wyraźnie
zaznaczającego niezgodę. Bo to, co się wydarzyło w Treblince, jest symbolicznym
świadectwem ludzkiej siły i solidarności. Czegoś, czego nie było może w innych
tego typu miejscach. A być może mechanizmy zagłady działały inaczej, nie
dopuszczając do możliwości jakiegokolwiek przerwania zbrodniczej działalności.
Tu pojawiły się i możliwość, i działanie. Wójcik oddaje hołd powstańcom, ale
pokazuje także, z jak niewyobrażalną formą opresji musieli się zmagać. Jest w
tym sugestywny i dokładny. Często – co niecodzienne w reportażach – sam zabiera
głos, stawia pytania, formułuje wątpliwości. Obrazuje problem z wielu różnych
perspektyw. Jest świadkiem tego, czego przecież nie mógł zobaczyć i
doświadczyć. A jednak sugestywność tego reportażu jest ogromna. Zwłaszcza że
mnoży wątpliwości, nie układa faktów w porządku chronologicznym.
Michał Wójcik opowiada o bestialstwie,
ale także o heroizmie, konsekwencji w działaniu i solidarności w cierpieniu.
Obrazuje sylwetkę człowieka bardzo różnorodnie. Wokół opowieści o powstaniu w obozie zagłady tworzy paraboliczną
przypowieść o tym, co w człowieku powtarzalne, trudne, niemożliwe do
akceptacji, a jednocześnie wciąż obecne. „Treblinka 43” odsłania nowe
oblicze miejsca zbiorowej kaźni. Pokazuje, że tam także mogła się zrodzić siła,
dzięki której walczono o to, co najcenniejsze – o przetrwanie.
Dla mnie to pozycja obowiązkowa. Pozdrawiam imiennika :)
OdpowiedzUsuń