Wydawca: Poligraf
Data wydania: 28 marca 2019
Liczba stron: 342
Oprawa: miękka
Cena det.: 49,90 zł
Tytuł recenzji: Obrazy codzienności
Debiutancka książka Oskara
Edena staje się wyzwaniem już w przypadku samej struktury. Można ją czytać jak
zbiór opowiadań. Za tym świadczy fakt, że poszczególne obrazy nie łączą się ze
sobą, a bohater nie przenosi nic ze swych trosk, wątpliwości czy dylematów do
kolejnego tekstu. A na pewno nie robi tego tak, by było to zauważalne jako
pewna linearność. Osobiście odebrałem „Kwaśne pomarańcze” jednak jako powieść.
Przede wszystkim dlatego, że wszystkie jej rozdziały napisane są tą samą frazą.
Specyficzny styl Edena może wzbudzać pewien dysonans poznawczy – z jednej
strony opowiadane są historie przesycone emocjami, z drugiej jednak nie widać
ich w ogóle w języku. Składnia autora ma charakter bardziej analityczny,
wszystkie zdania są pełne, zamknięte i jednocześnie sugerujące pewną precyzję w
nazywaniu czegoś, co absolutnie precyzyjne nie jest. Bo ta narracja –
jakkolwiek ją odbierać – to przede wszystkim coś na kształt emocjonalnego
krajobrazu dojrzewającego do odpowiedzialności za swoje życie mężczyzny. Człowieka,
który w gruncie rzeczy w każdej relacji, jaką stara się zbudować, odczuwa mniej
lub bardziej boleśnie swoje wyobcowanie. Dlatego „Kwaśne pomarańcze” są tak
ciekawą książką: bo portretując osobność, ukazują jednocześnie, jak wzajemnie
się poznajemy, ale i płoszymy w spotkaniach planowanych, przypadkowych,
odległych w czasie, trudnych do nazwania i zagadkowych. Bo to rzecz będąca
zagadką. Choćby z tego względu wypada potraktować ją jako całość.
Jeśli powieść, to na pewno
inicjacyjna z elementami filozofii, ale także z tym gorzkim przeświadczeniem o
ludzkiej samotności, która tutaj jawi się trochę jako stan naturalny, ale niedający
się zaakceptować. Trudno uznać, że bycie samemu ze sobą może być w dużej mierze
satysfakcjonujące. Mężczyźni w tych tekstach albo jeden mężczyzna
– zróżnicowany konstrukt pisarski autora skrywającego tu zapewne jakieś
autobiograficzne historie – to uosobienie podróży, w której z jednej strony
doznaje się gorzkich rozczarowań innymi ludźmi, z drugiej jednak wciąż na nowo
uczy się odbierania tych ludzi, jak również szacunku do nich. To proza o
różnorodności życia, która tę różnorodność przedstawia przede wszystkim w
codziennych scenach, w jakich musimy kimś dla siebie być, założyć jakieś maski
albo odważnie prezentować to, co w nas jednocześnie najlepsze i najbardziej
wstydliwe. „Kwaśne pomarańcze” świetnie pokazują, ile prawdy o drugiej osobie
tkwi w przypadkowym i niearanżowanym kontakcie. Inaczej zachowują się tu
bohaterowie względem siebie, gdy ich spotkania są ustalone i mają jakieś ramy,
inaczej zaś postrzegają siebie w tych zaskakujących ich samych konfrontacjach.
Jeśli uznać, że bohaterem jest
jeden mężczyzna o zbliżonych doświadczeniach i charakterystycznej wrażliwości,
możemy zauważyć, że najciekawiej ujawnia się przede wszystkim w relacjach z
kobietami. Eden portretuje naiwność (oddanie pieniędzy kobiecie z
patologicznego środowiska czy wiara we wspólne życie z dziewczyną spotkaną nad
morzem), bezpretensjonalność i niefrasobliwość (umawianie się na randki z
kobietami poznanymi w sklepach) czy też ciekawość połączoną z naiwnością
(testowanie tego, czym może być prawdziwy związek z płcią przeciwną). Ukazuje
mężczyznę niepełnego, którego uzupełnieniem ma być kobiece zainteresowanie oraz
kobieca czułość. Nieudane próby budowania związków idą w parze z coraz to nowym
pytaniem samego siebie o to, dlaczego tak ważne jest bycie z drugą osobą.
Tymczasem w tych wszystkich niefrasobliwych próbach zjednania sobie kogoś, kogo
można otoczyć troską, tkwi jednocześnie coś na kształt egzystencjalnej
beztroski względem samego siebie. Doświadczenia naprawdę kształtujące mężczyznę
Edena to sytuacje, w jakich musi się jednak mierzyć ze sobą, ze swoimi
słabościami, czasem ze słabym ciałem, niekiedy ze wspomnieniami tego, kim był w
relacji z nieżyjącym już człowiekiem.
„Kwaśne pomarańcze” to
opowieść o tym, że życie nie jest banalne i przewidywalne – wbrew temu, co
można sądzić, tkwiąc przez dłuższy czas w tej samej pozie, z tymi samymi
przyzwyczajeniami. Intrygujący jest prowadzący bohater każdego z tych
tekstów. Zderza się z tym, co inni ludzie myślą, robią i mówią, ale te
zderzenia są niekonwencjonalne. On sam pośród nich jest jakby przezroczysty.
Wchłania w siebie trudne sprawy, mierzy się ze skomplikowanymi dramatami. Jest
empatycznym słuchaczem, ale całą wiedzę o sobie zabiera nam trochę sprzed nosa.
Jego enigmatyczność wydobywa się z tego, że czasem pozoruje zachowania oraz
umiejętnie skrywa w sobie to, co naprawdę myśli. A mimo tej dwuznaczności
zawsze jest kimś, kogo definiuje to specyficzne wyobcowanie. Oskar Eden
fantazjuje o tym, czy dorastający mężczyzna jest w stanie wziąć
odpowiedzialność za siebie, ale także za swą męskość, którą tutaj definiują już
relacje – niekoniecznie tylko te z kobietami.
To także książka o tym, jak
bardzo wiele czasu marnujemy na gonienie za nieosiągalnym, nie wchodząc w
dialog ze sobą i nie analizując, co tu i teraz, w wymiarze najprostszym i
związanym z codziennym przewidywalnym życiem, może nam dać zwyczajną
przyjemność i satysfakcję z życia. Oskar Eden próbuje także
przemycić niełatwą definicję odpowiedzialności za siebie. Jego bohater lub
różni bohaterowie nie mają odwagi na to, by ujrzeć siebie wraz z tym, co ich
uwiera i co powoduje, że czują się niespełnieni. Z drugiej jednak strony to
przecież historia stawania się coraz bardziej zaradnym, przedsiębiorczym,
przewidującym i gotowym na nowe wyzwania. „Kwaśne pomarańcze” w bardzo
interesujący sposób pokazują, że życie to wieczna niegotowość, ale brak w nim
miejsca na to, by tę niegotowość zaakceptować, uszanować i nie walczyć z nią.
Dzięki temu, że mamy tutaj do
czynienia z uważnym słuchaczem, jakby zbieraczem cudzych opowieści, tworzy się
pewne uniwersalne przesłanie tej książki. Jesteśmy dla siebie i wobec siebie
wciąż na nowo zagadkami. Niekiedy frustrującymi, innym razem fascynującymi. Oskar
Eden wskazuje, że człowiek to istota społeczna, a społeczeństwo to zbiór
trudnych i zaskakujących relacji, których nie analizujemy, ale którym się
często biernie poddajemy. To ciekawe, że debiutant może stworzyć tak ciekawą
formę, by wyrazić kilka wniosków ocierających się w zasadzie o truizmy. Ale
„Kwaśne pomarańcze” to nie jest rzecz o oczywistościach. Autor pokazuje, że żadna
oczywista sytuacja życiowa nigdy taka nie jest. A samo życie w tej powieści
jest trochę niedojrzałe, jak sugeruje tytuł, a może przede wszystkim kusi
słodyczą, za którą skrywa się gorycz. Rzecz warta przeczytania i refleksji. Tym
bardziej że jest od początku do końca w oswajalny sposób statyczna. Eden wyraża
się pełnymi i pięknymi zdaniami. W nich skryte to, co rozpoznajemy
fragmentaryczne, oraz to, co może szpecić albo przerazić. To książka będąca przewodnikiem,
któremu ktoś odebrał pewność siebie. Książka pytań i nieoczywistych odpowiedzi.
Jakkolwiek oczywiste jest to, do czego się odnosi.
Książka rewelacyjna, dużo mówi o ludziach, związkach. Ja poznałem swoją tutaj https://www.poradnikrandkowy.pl/portale-randkowe/erodate-opinie/
OdpowiedzUsuń