Pages

2019-10-09

„Kwaśne pomarańcze” Oskar Eden


Wydawca: Poligraf

Data wydania: 28 marca 2019

Liczba stron: 342

Oprawa: miękka

Cena det.: 49,90 zł

Tytuł recenzji: Obrazy codzienności

Debiutancka książka Oskara Edena staje się wyzwaniem już w przypadku samej struktury. Można ją czytać jak zbiór opowiadań. Za tym świadczy fakt, że poszczególne obrazy nie łączą się ze sobą, a bohater nie przenosi nic ze swych trosk, wątpliwości czy dylematów do kolejnego tekstu. A na pewno nie robi tego tak, by było to zauważalne jako pewna linearność. Osobiście odebrałem „Kwaśne pomarańcze” jednak jako powieść. Przede wszystkim dlatego, że wszystkie jej rozdziały napisane są tą samą frazą. Specyficzny styl Edena może wzbudzać pewien dysonans poznawczy – z jednej strony opowiadane są historie przesycone emocjami, z drugiej jednak nie widać ich w ogóle w języku. Składnia autora ma charakter bardziej analityczny, wszystkie zdania są pełne, zamknięte i jednocześnie sugerujące pewną precyzję w nazywaniu czegoś, co absolutnie precyzyjne nie jest. Bo ta narracja – jakkolwiek ją odbierać – to przede wszystkim coś na kształt emocjonalnego krajobrazu dojrzewającego do odpowiedzialności za swoje życie mężczyzny. Człowieka, który w gruncie rzeczy w każdej relacji, jaką stara się zbudować, odczuwa mniej lub bardziej boleśnie swoje wyobcowanie. Dlatego „Kwaśne pomarańcze” są tak ciekawą książką: bo portretując osobność, ukazują jednocześnie, jak wzajemnie się poznajemy, ale i płoszymy w spotkaniach planowanych, przypadkowych, odległych w czasie, trudnych do nazwania i zagadkowych. Bo to rzecz będąca zagadką. Choćby z tego względu wypada potraktować ją jako całość.

Jeśli powieść, to na pewno inicjacyjna z elementami filozofii, ale także z tym gorzkim przeświadczeniem o ludzkiej samotności, która tutaj jawi się trochę jako stan naturalny, ale niedający się zaakceptować. Trudno uznać, że bycie samemu ze sobą może być w dużej mierze satysfakcjonujące. Mężczyźni w tych tekstach albo jeden mężczyzna – zróżnicowany konstrukt pisarski autora skrywającego tu zapewne jakieś autobiograficzne historie – to uosobienie podróży, w której z jednej strony doznaje się gorzkich rozczarowań innymi ludźmi, z drugiej jednak wciąż na nowo uczy się odbierania tych ludzi, jak również szacunku do nich. To proza o różnorodności życia, która tę różnorodność przedstawia przede wszystkim w codziennych scenach, w jakich musimy kimś dla siebie być, założyć jakieś maski albo odważnie prezentować to, co w nas jednocześnie najlepsze i najbardziej wstydliwe. „Kwaśne pomarańcze” świetnie pokazują, ile prawdy o drugiej osobie tkwi w przypadkowym i niearanżowanym kontakcie. Inaczej zachowują się tu bohaterowie względem siebie, gdy ich spotkania są ustalone i mają jakieś ramy, inaczej zaś postrzegają siebie w tych zaskakujących ich samych konfrontacjach.

Jeśli uznać, że bohaterem jest jeden mężczyzna o zbliżonych doświadczeniach i charakterystycznej wrażliwości, możemy zauważyć, że najciekawiej ujawnia się przede wszystkim w relacjach z kobietami. Eden portretuje naiwność (oddanie pieniędzy kobiecie z patologicznego środowiska czy wiara we wspólne życie z dziewczyną spotkaną nad morzem), bezpretensjonalność i niefrasobliwość (umawianie się na randki z kobietami poznanymi w sklepach) czy też ciekawość połączoną z naiwnością (testowanie tego, czym może być prawdziwy związek z płcią przeciwną). Ukazuje mężczyznę niepełnego, którego uzupełnieniem ma być kobiece zainteresowanie oraz kobieca czułość. Nieudane próby budowania związków idą w parze z coraz to nowym pytaniem samego siebie o to, dlaczego tak ważne jest bycie z drugą osobą. Tymczasem w tych wszystkich niefrasobliwych próbach zjednania sobie kogoś, kogo można otoczyć troską, tkwi jednocześnie coś na kształt egzystencjalnej beztroski względem samego siebie. Doświadczenia naprawdę kształtujące mężczyznę Edena to sytuacje, w jakich musi się jednak mierzyć ze sobą, ze swoimi słabościami, czasem ze słabym ciałem, niekiedy ze wspomnieniami tego, kim był w relacji z nieżyjącym już człowiekiem.

„Kwaśne pomarańcze” to opowieść o tym, że życie nie jest banalne i przewidywalne – wbrew temu, co można sądzić, tkwiąc przez dłuższy czas w tej samej pozie, z tymi samymi przyzwyczajeniami. Intrygujący jest prowadzący bohater każdego z tych tekstów. Zderza się z tym, co inni ludzie myślą, robią i mówią, ale te zderzenia są niekonwencjonalne. On sam pośród nich jest jakby przezroczysty. Wchłania w siebie trudne sprawy, mierzy się ze skomplikowanymi dramatami. Jest empatycznym słuchaczem, ale całą wiedzę o sobie zabiera nam trochę sprzed nosa. Jego enigmatyczność wydobywa się z tego, że czasem pozoruje zachowania oraz umiejętnie skrywa w sobie to, co naprawdę myśli. A mimo tej dwuznaczności zawsze jest kimś, kogo definiuje to specyficzne wyobcowanie. Oskar Eden fantazjuje o tym, czy dorastający mężczyzna jest w stanie wziąć odpowiedzialność za siebie, ale także za swą męskość, którą tutaj definiują już relacje – niekoniecznie tylko te z kobietami.

To także książka o tym, jak bardzo wiele czasu marnujemy na gonienie za nieosiągalnym, nie wchodząc w dialog ze sobą i nie analizując, co tu i teraz, w wymiarze najprostszym i związanym z codziennym przewidywalnym życiem, może nam dać zwyczajną przyjemność i satysfakcję z życia. Oskar Eden próbuje także przemycić niełatwą definicję odpowiedzialności za siebie. Jego bohater lub różni bohaterowie nie mają odwagi na to, by ujrzeć siebie wraz z tym, co ich uwiera i co powoduje, że czują się niespełnieni. Z drugiej jednak strony to przecież historia stawania się coraz bardziej zaradnym, przedsiębiorczym, przewidującym i gotowym na nowe wyzwania. „Kwaśne pomarańcze” w bardzo interesujący sposób pokazują, że życie to wieczna niegotowość, ale brak w nim miejsca na to, by tę niegotowość zaakceptować, uszanować i nie walczyć z nią.

Dzięki temu, że mamy tutaj do czynienia z uważnym słuchaczem, jakby zbieraczem cudzych opowieści, tworzy się pewne uniwersalne przesłanie tej książki. Jesteśmy dla siebie i wobec siebie wciąż na nowo zagadkami. Niekiedy frustrującymi, innym razem fascynującymi. Oskar Eden wskazuje, że człowiek to istota społeczna, a społeczeństwo to zbiór trudnych i zaskakujących relacji, których nie analizujemy, ale którym się często biernie poddajemy. To ciekawe, że debiutant może stworzyć tak ciekawą formę, by wyrazić kilka wniosków ocierających się w zasadzie o truizmy. Ale „Kwaśne pomarańcze” to nie jest rzecz o oczywistościach. Autor pokazuje, że żadna oczywista sytuacja życiowa nigdy taka nie jest. A samo życie w tej powieści jest trochę niedojrzałe, jak sugeruje tytuł, a może przede wszystkim kusi słodyczą, za którą skrywa się gorycz. Rzecz warta przeczytania i refleksji. Tym bardziej że jest od początku do końca w oswajalny sposób statyczna. Eden wyraża się pełnymi i pięknymi zdaniami. W nich skryte to, co rozpoznajemy fragmentaryczne, oraz to, co może szpecić albo przerazić. To książka będąca przewodnikiem, któremu ktoś odebrał pewność siebie. Książka pytań i nieoczywistych odpowiedzi. Jakkolwiek oczywiste jest to, do czego się odnosi.

1 komentarz: