Wydawca: Sonia
Draga
Data wydania: 20 maja 2020
Liczba stron: 400
Przekład: Elżbieta
Ptaszyńska-Sadowska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 42,90 zł
Tytuł recenzji: Matczyne determinacje
To moje pierwsze spotkanie z
Camillą Grebe, gdyż nie śledzę masowo wydawanych thrillerów skandynawskich, co
do których nabrałem już podejrzeń, że bazują na wyeksploatowanych schematach i
wciąż na nowo opowiadają o tym samym. Za mną miłe zaskoczenie! „Uśpienie” jest
bardzo sprytnie skonstruowaną powieścią, biorąc pod uwagę także jej tytuł. Do
połowy – w moim odczuciu – nie dzieje się nic. To byłoby chyba symbolicznym
uśpieniem czujności czytelnika. Intrygujący zwrot akcji każe nam jednak
uświadomić sobie, że nie zwróciliśmy wcześniej uwagi na coś ważnego. I wtedy
zaczyna się naprawdę cała historia, a od powieści trudno się oderwać. Mimo
że w pewnym uśpieniu są tu również sztokholmscy policjanci na tropie
zwyrodnialca, który masakruje i wrzuca do Bałtyku zwłoki mężczyzn owinięte
łańcuchami. Zachowują się trochę jak dyletanci, momentami jak dzieci we mgle. I
w gruncie rzeczy nie są chyba potrzebni, bo cała intryga kryminalna rozgrywa
się gdzieś poza światem policyjnych podejrzeń. Ekipa mundurowych w zasadzie
spisuje tu protokoły i formalnie zatwierdza to, czego nie jest w stanie
ogarnąć. Myślę, że to dodaje książce kolorytu. Zwłaszcza że czytelnik sam dość
szybko zorientuje się, co naprawdę się dzieje, kiedy już zostanie wybudzony z
uśpienia pierwszej połowy lektury.
Grebe stosuje popularny
schemat kilku symultanicznych narracji. Dzięki temu osiąga dużo więcej, ale i
przyciąga uwagę do swoich postaci. Manfred jest policjantem, który musi mierzyć
się z pustką i niepewnością rodzinnej tragedii, bo kiedyś pozwolił na to, by
jego dwuletnia córka wypadła przez okno. Wraz z żoną nasłuchują oddechu dziecka
wprowadzonego w śpiączkę. W międzyczasie Manfred pracuje, ścigając zabójcę
topionych mężczyzn. Tymczasem poznajemy uciekiniera, osiemnastolatka wplątanego
w nielegalne interesy. Matka wyrzuca go z domu po tym, jak odkrywa narkotyki.
Samuel pozostawiony jest samemu sobie i musi walczyć o przetrwanie. Ale i tak
najciekawszą, bo niezwykle dynamiczną i przechodzącą ogromną przemianę postacią
jest jego matka Pernilla. Zanurzona w świecie religijnej indoktrynacji,
wiecznie posłuszna surowemu ojcu, latami bezwolna i mało samodzielna,
uświadamia sobie, że powinna powalczyć o swojego syna. Że pozostał jej tylko
on. I tylko Samuel zmobilizuje Pernillę do działań, których nigdy by się nie
podjęła. Bohaterka jednocześnie mierzy się z traumami przeszłości i buntuje
wobec podległości, która doprowadziła do frustracji. Niepozorna kasjerka z
marketu stanie się zdeterminowaną i silną kobietą gotową zrobić wszystko, by
wydobyć syna z opałów. Te będą mieć rozmiary, jakich Pernilla nie będzie sobie
w stanie wyobrazić. Podobnie jak czytelnik uśpiony monotonną akcją pierwszej
części powieści.
„Uśpienie” to brawurowa
historia determinacji matek. Jedną jest żona Manfreda, która żyje nadzieją na
wybudzenie córki, a wsparcia poszukuje wśród użytkowniczek Internetu mających
za sobą podobne doświadczenie. Drugą jest wspomniana Pernilla. Gotowa do
rozwiązań ostatecznych, niebywale niebezpiecznej konfrontacji. Matka, która
wie, że teraz, gdy syn jest w niebezpieczeństwie, może mu udowodnić miłość i
oddanie. Zarzucająca sobie bardzo wiele Pernilla jednocześnie otrząsa się z
demonów przeszłości i krytycznie spogląda na dotychczasowy model wychowywania
Samuela. Lecz jest jeszcze trzecia matka. Jej determinacja będzie naprawdę
wyjątkowa. Bezkompromisowa, szalona, mroczna. Wyrosła z samotności i tragedii.
Ale osadzona na psychopatii, której model Camilla Grebe przedstawi wyjątkowo
sugestywnie.
Jej powieść zadaje nam pytanie
o to, jak często i w jakich okolicznościach we współczesnym świecie wołamy o
zainteresowanie dla nas samych. Jak często technologie informatyczne są
narzędziami do tego, by pielęgnować narcyzm i egocentryzm. Manfred jest
technologicznie wycofany. Ale podgląda to, jak działa w sieci jego żona.
Krytycznie ocenia wszystko, co tam znajduje. Uważa, że komunikacja z ludźmi
przez Internet nie ma w sobie cech prawdziwych relacji. Że prawdy nie ma tam
wcale. Okaże się, że to właśnie dzięki Internetowi nasz trochę mało rozgarnięty
policjant ujrzy i zrozumie prawdę. To, co zbuduje mroczny świat przedstawiony.
To, co opowie o tęsknocie, poczuciu wyobcowania i rozpaczliwych próbach
zwrócenia na siebie uwagi.
Cała historia wspaniale
skomponowana jest ze szwedzkimi pejzażami. To kolejny przykład książki mówiącej
o tym, że przyroda i otoczenie to bardzo ważne elementy twórczości autorów ze
Szwecji. Wykorzystywane zawsze i stale zwracające uwagę na to, że szwedzka
natura nigdy nie opuszcza człowieka, choć on sam w różnych okolicznościach jest
gotów o niej zapomnieć. Grebe bardzo sugestywnie obrazuje
miejsca, w których bohaterowie muszą mierzyć się z trudnościami. Niezmiennie
fascynująca jest przestrzeń morza wyrzucająca trupy, którym ktoś zrobił wielką
krzywdę po śmierci. Dlaczego jedna z ofiar ma za paznokciami DNA innej ofiary?
Co łączy mężczyzn, których wyrzuca Bałtyk? Jaka tajemnica kryje się w pewnym
prowincjonalnym miejscu wciąż na nowo niepokojąco atakowanym przez morską bryzę?
Pejzaż jest mocną stroną „Uśpienia”, ale na pewno uwagę przykuwa przede
wszystkim modelowanie głównej intrygi, która świetnie połączy się z trzema
narracjami, kierując czytelnika w zupełnie inny rejon. A jednocześnie kreując
takie sytuacje, w których można zadawać sobie pytanie o to, co my zrobilibyśmy
na miejscu bohaterów.
Ostatecznie Camilla Grebe
pisze przede wszystkim o kilku rodzajach ludzkiej samotności. O tym, że bardzo
często ze swoim bólem pozostajemy sami. I równie często chcemy o nim
opowiedzieć światu, ale wówczas zniekształcamy zarówno ten ból, jak i
okoliczności, w których go doświadczyliśmy. „Uśpienie” jest
historią relacji rodzinnych, ale w każdej z tych rodzin pojawia się coś złego,
niepokojącego. Grebe nie buduje jakoś bardzo przekonujących portretów
psychologicznych, jednak bohaterowie są wiarygodni. Wszystko, o czym opowiada
ta powieść, mogłoby się wydarzyć w każdych okolicznościach, niekoniecznie tak
pięknych jak te szwedzkie. Myślę, że to także powieść o tym, jak mierzymy się
ze zdarzeniami, na które nie mamy wpływu. Również rzecz mówiąca nam, co się
dzieje, kiedy jednak na coś wpływ mamy i możemy coś zmienić, zmieniając samych
siebie. Myląca i intrygująca powieść, która zostaje w głowie na dłużej. Ktoś
traci wszystko, ktoś wszystko zyskuje. Pomiędzy tymi skrajnościami – opowieść o
tym, czym jest przywiązanie do dziecka i jak bardzo determinuje działania
rodziców. Bardzo ciekawa historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz