Pages

2020-09-03

„Świeży” Nico Walker


Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Data wydania: 16 września 2020

Liczba stron: 384

Przekład: Krzysztof Cieślik

Oprawa: twarda

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Na marginesie

Nie za bardzo rozumiem, dlaczego tę powieść okrzyknięto mianem kontrowersyjnej. Niewątpliwie nietuzinkowa jest geneza jej powstania – Nico Walker napisał ją podczas pobytu w więzieniu. To, że taki głos został dostrzeżony, to przede wszystkim nadzieja (amerykańska, niekoniecznie naszego adresu), iż szansę mają teksty, które pojawiają się w skrzynkach redaktorskich znikąd. Bo „Świeży” to świetna literatura oddająca głos przegrywowi, portretująca sytuację egzystencjalną kogoś niewidocznego dla społeczeństwa, pasożyta, niepokojącego dupka, człowieka nieprzystającego do uporządkowanych ram i form. To także narracja udowadniająca, że literacki głos, który brzmi sugestywnie, to nie wyższej klasy fraza, doszlifowane zdania, rozbudowana metaforyka, obsesyjne czasami skupianie się na formie. „Świeży” to przede wszystkim ładunek treści – książka, w której w szalonym tyglu mieszają się ze sobą wrażliwość, obcesowość, nonszalancja i wulgarność.

Może warto zacząć właśnie od wulgaryzmów, bo być może one uznawane są za kontrowersyjne, ale absolutnie nie są takie dla autora. Co więcej, stają się integralnym i całkiem naturalnym elementem tej powieści. Dlaczego? Dlatego że Walker nie maskuje wulgaryzmami ubóstwa słownego. One niczego nie zastępują, są składową każdej dynamicznej wypowiedzi i myśli, których nie pozbawiają treści. Ich mnogość ma swoją funkcję, doskonale obrazuje pewien fragment mentalności bohatera, ale stoją obok siebie również po to, by w pewnych frazach prowokować, a inne czynić zwyczajnie dowcipnymi. Chylę czoła przed tłumaczem, choć były momenty – powtórzenia – w których można byłoby mu zarzucić brak kreatywności. W przeciwieństwie bowiem do angielszczyzny język polski ma szeroki wachlarz wulgaryzmów w znaczeniu zarówno semantycznym, jak i słowotwórczym. Powieść mogłaby bardziej iskrzyć dzięki użyciu różnorodnego słownictwa przyprawiającego purystów językowych o ból głowy. Sam zaś rozmach w stosowaniu słów i fraz wulgarnych broni się także wówczas, kiedy dostrzeżemy, że „Świeży” to historia kalejdoskopowych zdarzeń z dynamicznym językiem, która w gruncie rzeczy maskuje narastającą frustrację i złość. A te wyrażają się czasem precyzyjnie właśnie dzięki wulgaryzmom. Powieść Walkera nie jest przez to prowokacyjna. Myślę, że oddaje specyficzne stany emocjonalne, doskonale także portretując okoliczności, które je wywołują.

Mamy zatem młodego, dwudziestopięcioletniego bohatera, który chciałby żyć jak chłopiec, a doświadczył już życia jako mężczyzna. Jest weteranem wojennym. Wyjechał na misję do Iraku, podczas której na co dzień mierzył się ze swoją bezradnością jako sanitariusz medyczny. Tak jak nie mógł naprawdę pomagać cierpiącym, okaleczonym i umierającym, tak w żaden sposób nie odczuł tego, czego oczekiwali młodzi mężczyźni tacy jak on – przepełnieni testosteronem i gotowi do frontowej walki oraz dynamicznego działania. Niczego takiego nie było. Misja wojskowa ukazana jest jako monotonna i przykra wegetacja na marginesie wszystkiego. Urozmaica się ją strzelaniem do psów, oglądaniem materiałów pornograficznych czy dokonywaniem okrutnych działań na myszach. W tle oczywiście jest prawdziwa wojna i jak ocean wyrzucający coś z falą na brzeg, tak ona oddaje młodym Amerykanom śmierć pod każdą, najbardziej bezkompromisową i przerażającą postacią.

Ukochana chłopaka wstydzi się tego, co on robi gdzieś daleko na pustyni. Jego matka uważa, że jest dzięki temu bohaterem. On sam traktuje misję wojskową jako pełen adrenaliny przerywnik w ponurym i przewidywalnym życiu w USA. A to życie jest gorzkim kompleksem, samotnością i niemożnością wyjścia poza pewne uwarunkowania. Bohater Walkera jest uosobieniem społecznej zbędności, ale wciąż na nowo stara się manifestować, iż jest tej społeczności podmiotem. Jego słabość to narkotyki, lecz sięga również po leki, kiedy dają adekwatny do oczekiwań stan oderwania od rzeczywistości. Między jednym narkotykowym szaleństwem a kolejnym – rzeczywistość bohatera musi co rusz tracić kontury, aby była możliwa do zaakceptowania.

Czy jest to jakieś istotne studium uzależnienia? Myślę, że Walker nie ma takich ambicji. Nie chce w nic, co portretuje, wchodzić jakoś zasadniczo głębiej, a już na pewno nie zamierza moralizować ani psychologizować. Język tej powieści jest prosty, tak samo prosty jest system oczekiwań i pragnień bohaterów, którym wciąż na drodze stoi jakaś niemożliwa do przekroczenia granica, by znaleźć się w tej szanowanej, bezpiecznej i przewidywalnie dostatniej części społecznego ładu. Wyznania chłopaka wyraźnie sugerują, że chciałby wraz ze swoją równie silnie uzależnioną od narkotyków ukochaną tworzyć część sytej klasy średniej. Chciałby mieć dom, w którym toczy się jakieś uporządkowane życie. Tymczasem funkcjonuje kompulsywnie, między działkami i odlotami, myśląc o swoim związku przechodzącym burzliwe dzieje i zastanawiając się nad tym, czym jest przywiązanie i miłość, kiedy między kochającymi się ludźmi zawsze pojawia się działka narkotyku.

Starałem się być dobry. Ale byłem zjebany”. „Świeży” to powieść, w której wielokrotnie pojawiają się tak bezpretensjonalne wyznania. Siłą prostego języka jest sposób, w jaki opowiada ból egzystencjalny. Szorstkość idzie w parze z dużą dezynwolturą, a całość robi wrażenie przede wszystkim tym, że jest bardzo sugestywna. Bo w gruncie rzeczy mamy do czynienia z narracją zagubionego i boleśnie odczuwającego kompleksy chłopaka, który musi pokazywać światu inne oblicze, trzymać gardę, a jednocześnie coraz mocniej osuwać się po narkotykowej równi pochyłej. Odnosi się wrażenie, że sensu istnienia dodają mu odgórne rozkazy. Kiedy przestają się liczyć te wojskowe, a misja w dalekim kraju, gdzie biegał bezradnie z bandażami i morfiną, ostatecznie dobiega końca, pojawia się coraz trudniejsza do udźwignięcia pustka. Codzienność życia w Stanach Zjednoczonych staje się nie do zniesienia. Nico Walker chce podkreślić, że nasze pochodzenie wcale nie determinuje tego, kim się staniemy. Bohater pochodzi z majętnej rodziny, która gotowa jest mu zapewnić dobry życiowy start. Jego status to pokłosie wyborów i złych zbiegów okoliczności. A może przede wszystkim przekonania o jakimś fatalizmie świata, w którym każdy chce drugiego wykorzystać i w którym nie ma miejsca na prawdziwe piękno, przywiązanie, spełnioną miłość.

Gorzka jest ta powieść, kiedy obrazuje, jak bardzo bezradni jesteśmy w relacjach, kiedy nie potrafimy ich naprawdę nazwać i określić. To także historia będąca świadectwem funkcjonowania wszystkich tych looserów, od których najbezpieczniej się odsunąć. Tymczasem to bohater tej książki świadomie i konsekwentnie odsuwa się od świata, a zagadką jest przede wszystkim to, dlaczego to robi. Czyta się „Świeżego” trochę jak mroczne sprawozdanie z życia, w którym wciąż na nowo trzeba mierzyć się ze słabościami i udawać silnego. To w gruncie rzeczy również literackie antidotum na amerykańskie narracje o tym, że w USA wszystko jest możliwe i wszystkiego można tam dokonać. Nico Walker nie będzie jednak defetystą, to nie jest mroczna powieść, choć ma w sobie bardzo mroczne elementy. Myślę, że ma to być opowiedziana w prosty sposób historia życia, w którym adrenalina połączyła się w niebezpieczny związek z uprzedzeniami, wstydem i poczuciem zbędności. Walker przejmująco opowiada człowieka, który stał się zbędny i usiłuje coś z tym zrobić. Jednocześnie to dynamiczny bohater z krwi i kości, z którym może niekoniecznie chciałoby się wziąć działkę, ale dałoby się go serdecznie przytulić, bo jest poczciwy. Świetna książka, świetna opowieść, interesująco zbudowane tempo i dramatyzm. Smutna, choć pełna dynamizmu. Nietuzinkowa.

1 komentarz:

  1. Ktoś powiedział o tej książce, że przypomina mu 'Kobiety' Bukowskiego. Zastanawiam się teraz czy chodzi o fakt, że język autora jest bezpośredni. Jeżeli ktoś przeklina w tekście i nie owija w bawełnę, to Bukowski. Poza tym, po przeczytaniu recenzji, nie widzę innych podobieństw. Na pewno przeczytam 'Świeżego' w najbliższym czasie. Dzięki Panu wrzuciłam go na szczyt mojej listy książek, które muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń