Pages

2022-02-01

„Kraina złotych kłamstw” Anna Górna

 

Wydawca: Czwarta Strona

Data wydania: 26 stycznia 2022

Liczba stron: 616

Oprawa: miękka

Cena det.: 42,90 zł

Tytuł recenzji: Fałsz i jego konsekwencje

Bardzo wiele łączy Annę Rozenberg i Annę Górną. Obie są znakomitymi debiutantkami – jedynymi, na jakie poznański wydawca stawia w bieżącym roku. Obie w literaturze swojego gatunku wykazują się zaskakującą dojrzałością i umiejętnością panowania nad najdrobniejszymi nawet elementami swoich światów przedstawionych. Obie także proponują nam perypetie polskich bohaterów na emigracji – mężczyzn z wyraźnymi życiorysami i sugestywnymi biografiami. Wreszcie obie rokują rozwojowo, a Anna Rozenberg miała już okazję dać temu dowód. Anna Górna jest teraz w trudnej sytuacji. Nie wydaje mi się, że obie autorki będą ze sobą rywalizować, bo jednak mają zupełnie co innego do opowiedzenia swoim czytelnikom, ale „Kraina złotych kłamstw” również zapowiada kontynuację, na którą Górna zapewne jest gotowa. Postawiła sobie swoim debiutem bardzo wysoką poprzeczkę. Nie tylko dlatego, że pokazała, iż nie jest to powieść zbędnych wątków pobocznych lub po prostu przegadanych dłużyzn charakterystycznych dla kilku powieści Katarzyny Bondy. Zwraca uwagę niebywała spójność w tej obszernej przecież narracji. Umiejętność doskonałego konstruowania każdej z tysiąca scen. Górna ma intuicję pisarską – zdaje sobie sprawę z tego, że czytelnicy lubią się „zaprzyjaźnić” z bohaterami, lecz prowadzi narrację w taki sposób, że pozostawia nas w niedosycie i pewnym wręcz oczekiwaniu na to, co po tej powieści. Jednak najważniejszy jest tu balans między tym, jaką jakość ma opowiadana treść, a tym, w jaki sposób debiutantka pozoruje dynamizm swojej książki. Czyta się to zatem z dużym zainteresowaniem, choć zwolennicy wartkiej akcji i skondensowanego napięcia mogą nie być do końca zadowoleni. Najlepiej jednak Górna wypada w realizacji tytułowego motywu. To jedna z ciekawszych powieści o istocie, sile i fatalizmie kłamstwa, jaką udało mi się przeczytać.

Spirala kłamstw ma tutaj niecodzienny wymiar. Okazuje się, że nie tylko podejrzani o złe czyny mijają się z prawdą, ale również ci, którzy stają tu po jej stronie. Chcą ją odkryć, a jednocześnie pogrążają się w niebezpiecznej przestrzeni, w której jedno z oszustw pociąga za sobą kolejne. Kiedy kłamstwo zaczyna być dla nas groźne? W jaki sposób oddziałuje na ramy rzeczywistości, w której musimy funkcjonować? Co jest zwodniczego, a co fatalnego w tym, że po jednym powiedzeniu nieprawdy następuje kolejne? Biorąc pod uwagę świetne zakończenie tej powieści, na które – a jakże! – musimy poczekać, poznając kolejne kłamstwa, mamy tu do czynienia z bardzo przemyślaną opowieścią o symbolice uciekania w fałsz stającego się niebywale skomplikowaną pułapką. Pułapką, z której niektórzy nie chcą się wyzwolić.

Kłamie tu przede wszystkim Jack, dawny brytyjski aktor odsądzony od czci i wiary po tym, jak piętnaście lat temu zaginęła jego młoda i atrakcyjna kochanka. Opinia publiczna, opierając się także na kłamstwach, wydała wyrok. Jack musiał zmienić swoje życie, ale czy zmienił samego siebie? Czy w pięknej i pozornie sielankowej Szwajcarii zaczął być sobą? Przede wszystkim widząc swoje oblicze w lustrze? Ten enigmatyczny i do końca niejednoznaczny bohater stanie się zleceniodawcą drugiego kłamcy, byłego policjanta Piotra Sauera. Pod wpływem wielu okoliczności mężczyzna zawsze stojący po stronie prawości i uczciwości podejmie się zlecenia wzbudzającego ambiwalentne uczucia. Sauer przed długi czas bije się z myślami i nie jest pewny tego, czy pomaga wyrachowanemu psychopacie, czy przede wszystkim ofierze medialnej nagonki i fatalnych zbiegów okoliczności.

Bo po piętnastu latach znika kolejna towarzyszka życia Jacka. To nie może być przypadek. Każdy, kto łudzi się, że Górna stworzyła enigmatyczny dystans czasowy względem dwóch mrocznych tajemnic w jakikolwiek nieprzemyślany sposób, będzie w dużym błędzie. Ta powieść to doskonała układanka. Sensacyjne i kryminalne puzzle ubrane w znakomitą formę literatury obyczajowej opowiadającej o tym, co i kogo usiłujemy chronić, okłamując innych i bardzo często łudząc się, że jesteśmy w stanie okłamać samych siebie. Układ sił między dwoma głównymi bohaterami zarysowany jest tu bardzo niejednoznacznie. Z jednej strony obaj starają się dotrzeć do prawdy, z drugiej jednak – Sauer wciąż na nowo uświadamia sobie, że podążanie drogą mijania się z prawdą, które staje się częścią jego życia, nie ułatwia ani porozumienia, ani przede wszystkim zrozumienia tej drugiej strony. Coś przerażająco dramatycznego wydarzyło się przed laty w Wielkiej Brytanii. Coś równie mrocznego dzieje się teraz w Szwajcarii. Kiedy myślimy o tym, że Anna Górna dość zwyczajnie wykorzystuje ciekawy motyw zniknięcia, dowiadujemy się, że za tym wszystkim stoi coś, czego nie wymyśliliby pewnie najlepsi twórcy gatunku wielbiący swoich znikających bohaterów i proponujących wobec zniknięcia mimo wszystko przewidywalne schematy fabularne.

„Kraina złotych kłamstw” powiedzie nas w zaskakującym kierunku. A raczej przez dłuższy czas będzie uwodzić i zwodzić, wszak jest to powieść o fałszu, w którym można niebezpiecznie grzęznąć. Wskazani wyżej mężczyźni muszą podjąć wiele trudnych decyzji, balansując na granicy prawdy i zmyślenia. Pozornie dzieli ich wszystko. Autorka pokaże jednak zaskakujące punkty wspólne. Wszystko skoncentrowane wokół mozolnie prowadzonego śledztwa, które długo nie daje żadnych rezultatów. A w tle majętni mieszkańcy bogatego kraju. Kraju mającego swoje mroczne cienie i rysy na pozornie idealnym wizerunku. Tak jak ci, których problemów możemy nie zrozumieć, bo są klasą posiadającą wszystko. Jak bardzo brakuje im w tym szczerości relacji – o tym kilka osób przekona się w bardzo bolesny sposób.

Pośród ludzi mających wiele i gotowych także na wszystko, by zabezpieczyć swoje status quo z dużymi sumami na kontach, pojawia się młodziutka dziewczyna na dorobku. Zupełnie niepozorna na samym początku. Uratowana z opresji Mia, która chce odwdzięczyć się Sauerowi za jego rycerskość – bardzo niedzisiejszą, zwłaszcza gdy obrona kobiety wiąże się z ryzykiem utraty pracy. A przecież Szwajcaria to dobre zarabianie i dobre życie. Jednak nie dla wszystkich. Mia, osamotniona, lecz i niebanalna w tym, co myśli i jak działa, to postać zdecydowanie domagająca się pisarskiego rozbudowania, o ile – ale myślę, że to przesądzone – Anna Górna zdecyduje się na kontynuację tej powieści. Sauer dzięki Mii widzi sam siebie i swoje relacje z innymi w nowym świetle. Wszystkie nakreślone tu zależności, znajomości i biznesowe kontakty będą tworzyć w książce ciekawe tło dla wydarzeń, które mogłyby się rozegrać wszędzie, ale przecież nie w tak bezpiecznej i wolnej od psychopatologii Szwajcarii. Czy na pewno?

Anna Górna przedstawia swoich bohaterów w taki sposób, że widzimy, iż pozornie wiodą życie spełnione, przewidywalne i nieprzyzwoicie syte w każdym znaczeniu. Tymczasem Piotr Sauer przeżywa liczne dylematy. Nie jest pewien, wobec kogo ma być lojalny. Nie ma pewności, gdzie ulokować swój ludzki kapitał – wrażliwość na niesprawiedliwość, prawość charakteru i wyczulenie na wszelkie formy demoralizacji. Byłby to w pewien sposób kryształowy bohater w otoczeniu innych, często mało sympatycznych postaci. A jednak nim nie jest. Nie tylko z powodu kłamstw. Bardzo mi się podoba wyczulenie – nieczęste u debiutantów – na to, aby nakreślać charakter zdecydowanie pozytywnego bohatera w taki sposób, że i czytelnicy odczuwają część wahań oraz wątpliwości, jakie on żywi wobec ludzi. „Kraina złotych kłamstw” jest inteligentnie opowiedzianą historią o tym, że normy moralne i normy etyczne nie zawsze są tym samym, a kiedy się różnią – pojawiają się dramaty prawie że antyczne. Wszystko rozpisane na wiele ról i manipulujących wyobraźnią scen. Czyta się to znakomicie ze świadomością, że żadna z nich nie jest tutaj zbędna, i bez częstego przekonania, że obszerne powieści można byłoby o tę setkę stron odchudzić.

Zatem dwie intrygujące debiutantki Czwartej Strony, dwie Anny i dwie nadzieje na to, że w gatunku kryminału i thrillera będziemy mogli w najbliższym czasie liczyć na dobrą literacką jakość. Górna ma w sobie wszystkie cechy dojrzałej pisarki. Wierzę w to, że będzie umiała je wykorzystać, dając Piotrowi i Mii dalszy ciąg literackiego życia.

1 komentarz:

  1. Nie słyszałam, ale bardzo mnie zaintrygowało to, w jaki sposób opisałeś twórczość debiutantek. Z przyjemnością sięgnę po te książki, by przekonać się, czy zaprzyjaźnię się na dłużej z piórem ich autorek. Pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń