Recenzenci komentujący zbiór opowiadań Pielewina wychodzą od pierwszego z nich, które stanowi wspaniałą introdukcję do całości „Kryształowego świata” i ogólną zapowiedź poruszanej w dziewiętnastu tekstach problematyki. Ja natomiast chciałbym na początku zacytować myśl Marałowa, bohatera opowiadania „Wychrub”. Myśl ta bowiem wydaje mi się kluczem do interpretacji opowiadań bardzo różnych od siebie, ale w swej różnorodności tworzących jednocześnie niepowtarzalną całość. „Przecież zgłębić, zrozumieć otaczający konkretny świat albo innego konkretnego człowieka można tylko w jeden sposób – dostrzegając w nim coś, co sam masz już w środku”. Pielewin sytuuje się zawsze wewnątrz opisanej sytuacji, tkwi w samym środku zdarzenia, o którym pisze i w wyszukany sposób stara się nakreślić całe specyficzne tło owej sytuacji po to, by pośród migotliwych odcieni półprawd poszukiwać jednej prawdy.
Nie jest ważne, czy znajdujemy się w prężnie działającym zakładzie produkcyjnym, w którym urzeka nas opowieść o nepalskim eldorado, czy też w leśnej głuszy obserwujemy zwyczaje wilkołaków; nie jest istotne, czy przyglądamy się światu z perspektywy miejskiego szaletu o efemerycznych kształtach, czy jesteśmy w pokoju młodych pionierów opowiadających sobie makabryczne historie. Nie ma też znaczenia przenoszenie się na pokład statku, gdzie Darwin toczy walki z małpami człekokształtnymi oraz wskrzeszanie duchów zmarłych przez tajemniczą szamankę. Możemy znaleźć się pomiędzy słowami recenzji książki, w myślach wracającego do dzieciństwa więźnia zesłanego na katorgę. Nie gra roli fakt, iż wkraczamy w oniryczny świat półprawd pewnego sennego studenta albo że odnajdujemy się pośród słuchaczek specyficznego wykładu na temat wibracjonalizmu. Wszędzie, w każdej najbardziej nawet surrealistycznej rzeczywistości i przy każdym zaskakującym nas swymi poczynaniami bohaterze, jesteśmy wewnątrz gorączkowo artykułowanej idei, w jądrze związków przyczynowo–skutkowych i pośród kontrowersyjnych idei. Wraz z autorem czujemy, że współuczestniczymy w tym wszystkim naprawdę, że jesteśmy tego częścią, że zrozumienie poruszanych problemów jest nam bliskie, gdyż niejako jesteśmy przez te problemy wchłonięci. I naprawdę nie wiem, jak Pielewin to robi, ale z rozbrajającą szczerością przekonuje nas do swoich tez. Przybliża do kryształowego świata, którego nie sposób w pełni ujrzeć, ale do którego różnymi ścieżkami można się zbliżać. Dokładnie dziewiętnastoma ścieżkami.
Autor w swoich tekstach próbuje zgłębić tajemnice bytów, o jakich nie śni się zwykłym śmiertelnikom. Bezlitośnie obnażając absurdy w życiu swoich rodaków, dokonuje spektakularnych objawień mających na celu zakwestionowanie praw i ładu umownej rzeczywistości, która stanowi swoisty cień idei świata usytuowanego tuż obok, ale niedostrzegalnego na co dzień. W opowiadaniu „Problem wilkołaka w pasie środkowym” bohater zupełnie przypadkiem wkracza do innego świata i odkrywa sens życia w skórze wilka. Opowiadanie tytułowe stanowi groteskową i surrealistyczną wizję przekraczania granic rzeczywistości przez junkrów–kokainistów. Wiera Pawłowa opiekuje się szaletem, który okazuje się przestrzenią umowną, zaś inżynier do spraw racjonalizacji, Luboczka ucieka od zracjonalizowanej do bólu codzienności dzięki mistycznemu wręcz kontaktowi z himalajskim eldorado. Odkrywanie prawdy o współistnieniu dwóch niezależnych od siebie przestrzeni połączone jest z kreowaniem nowych kategorii poznawczych, a za tym idzie skłonność Pielewina do tworzenia neologizmów, znanych polskim czytelnikom choćby z powieści „Empire V”. Bramą do czegoś nienazwanego i nieokreślonego dla wspomnianego już na wstępie intelektualisty będzie brzmienie i znaczenie słowa „wychrub”. „Mardongi” zaś staną się kluczem do zrozumienia specyficznej teorii o tym, czy „trupienie” ludzkiego ciała nie jest przypadkiem początkiem jego ponownego życia.
„Kryształowy świat” to zbiór niejednorodny i zbiór będący kolażem stylów, różnych form autoironicznego ujęcia świata przedstawionego. To teksty, których odczytanie odbywa się zawsze w wyraźnym kontekście. Teksty, w których Pielewin poprowadzi nas krętą drogą ku zrozumieniu konkretu poprzez abstrakcję. I wcale się nie dziwię, że nazwisko autora otwiera w jego ojczyźnie listę pisarzy „niesłusznych”. Tak kwestionować rzeczywistość i tak doskonale się przy tym bawić potrafi tylko on.
Wydawnictwo W.A.B., 2008
Nie jest ważne, czy znajdujemy się w prężnie działającym zakładzie produkcyjnym, w którym urzeka nas opowieść o nepalskim eldorado, czy też w leśnej głuszy obserwujemy zwyczaje wilkołaków; nie jest istotne, czy przyglądamy się światu z perspektywy miejskiego szaletu o efemerycznych kształtach, czy jesteśmy w pokoju młodych pionierów opowiadających sobie makabryczne historie. Nie ma też znaczenia przenoszenie się na pokład statku, gdzie Darwin toczy walki z małpami człekokształtnymi oraz wskrzeszanie duchów zmarłych przez tajemniczą szamankę. Możemy znaleźć się pomiędzy słowami recenzji książki, w myślach wracającego do dzieciństwa więźnia zesłanego na katorgę. Nie gra roli fakt, iż wkraczamy w oniryczny świat półprawd pewnego sennego studenta albo że odnajdujemy się pośród słuchaczek specyficznego wykładu na temat wibracjonalizmu. Wszędzie, w każdej najbardziej nawet surrealistycznej rzeczywistości i przy każdym zaskakującym nas swymi poczynaniami bohaterze, jesteśmy wewnątrz gorączkowo artykułowanej idei, w jądrze związków przyczynowo–skutkowych i pośród kontrowersyjnych idei. Wraz z autorem czujemy, że współuczestniczymy w tym wszystkim naprawdę, że jesteśmy tego częścią, że zrozumienie poruszanych problemów jest nam bliskie, gdyż niejako jesteśmy przez te problemy wchłonięci. I naprawdę nie wiem, jak Pielewin to robi, ale z rozbrajającą szczerością przekonuje nas do swoich tez. Przybliża do kryształowego świata, którego nie sposób w pełni ujrzeć, ale do którego różnymi ścieżkami można się zbliżać. Dokładnie dziewiętnastoma ścieżkami.
Autor w swoich tekstach próbuje zgłębić tajemnice bytów, o jakich nie śni się zwykłym śmiertelnikom. Bezlitośnie obnażając absurdy w życiu swoich rodaków, dokonuje spektakularnych objawień mających na celu zakwestionowanie praw i ładu umownej rzeczywistości, która stanowi swoisty cień idei świata usytuowanego tuż obok, ale niedostrzegalnego na co dzień. W opowiadaniu „Problem wilkołaka w pasie środkowym” bohater zupełnie przypadkiem wkracza do innego świata i odkrywa sens życia w skórze wilka. Opowiadanie tytułowe stanowi groteskową i surrealistyczną wizję przekraczania granic rzeczywistości przez junkrów–kokainistów. Wiera Pawłowa opiekuje się szaletem, który okazuje się przestrzenią umowną, zaś inżynier do spraw racjonalizacji, Luboczka ucieka od zracjonalizowanej do bólu codzienności dzięki mistycznemu wręcz kontaktowi z himalajskim eldorado. Odkrywanie prawdy o współistnieniu dwóch niezależnych od siebie przestrzeni połączone jest z kreowaniem nowych kategorii poznawczych, a za tym idzie skłonność Pielewina do tworzenia neologizmów, znanych polskim czytelnikom choćby z powieści „Empire V”. Bramą do czegoś nienazwanego i nieokreślonego dla wspomnianego już na wstępie intelektualisty będzie brzmienie i znaczenie słowa „wychrub”. „Mardongi” zaś staną się kluczem do zrozumienia specyficznej teorii o tym, czy „trupienie” ludzkiego ciała nie jest przypadkiem początkiem jego ponownego życia.
„Kryształowy świat” to zbiór niejednorodny i zbiór będący kolażem stylów, różnych form autoironicznego ujęcia świata przedstawionego. To teksty, których odczytanie odbywa się zawsze w wyraźnym kontekście. Teksty, w których Pielewin poprowadzi nas krętą drogą ku zrozumieniu konkretu poprzez abstrakcję. I wcale się nie dziwię, że nazwisko autora otwiera w jego ojczyźnie listę pisarzy „niesłusznych”. Tak kwestionować rzeczywistość i tak doskonale się przy tym bawić potrafi tylko on.
Wydawnictwo W.A.B., 2008
ciekawy blog! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńw październiku 2017 nowa książka Pielewina Miłość do trzech Zuckerbrinów - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4689072/milosc-do-trzech-zuckerbrinow
OdpowiedzUsuń