Trzynaście życiowych epizodów. Trzynaście niezwykłych tekstów o zwykłych ludziach. Trzynaście rozdziałów opowieści o szczęściu, przywiązaniu, o drodze twórczej i o sposobach wyrażania uczuć i emocji. Schulze stworzył pozornie bardzo proste teksty. Równie pozornie te opowiadania mogą wydawać się bardzo statyczne i pozbawione emocji. Myślę jednak, że „Komórka” to zbiór tekstów silnie oddziałujących na odbiorcę i wykorzystujących do tego minimum środków wyrazu. Dla tego niezwykłego połączenia formalnej prostoty i znaczeniowej głębi warto poznać najnowsze dokonanie niemieckiego prozaika.
Bardzo często bohaterem opowiadań Schulzego jest pisarz. Przebywa w Estonii i uczestniczy w polowaniu na cyrkowego niedźwiedzia. Doświadcza niezwykłej metamorfozy po zabiegu u ukraińskiej znachorki. Przeżywa dramat wyobcowania i zdrady w Egipcie. W pociągu wiozącym go do Budapesztu dokonuje rozliczenia ze swą dotychczasową twórczością. Czegokolwiek by nie przeżywał, jest wciąż tym samym człowiekiem, albowiem ze wszystkich kreacji Schulzego powstaje coraz bardziej wyraźny obraz samego autora, ze wszelkimi dylematami i wątpliwościami, jakie przeżywa. Dodatkowo opowiadania z „Komórki” opisują zarówno proces pisania i ujmowania w słowa przeżyć oraz doświadczeń, jak i sposób, w jaki pisanie wpływa na codzienne życie, nadając mu głębszego znaczenia. Bohaterowie tekstów Schulzego próbują na swój sposób opisywać rzeczywistość i z prób tych rodzą się dość ciekawe rozwiązania fabularne oraz wnikliwe analizy psychologiczne postaci.
Trudno wskazać opowiadania, które w tym zbiorze się wyróżniają. Z pewnością na uwagę zasługuje tytułowe, w którym autor pasjonująco zarysuje małżeńską psychodramę i napisze o konsekwencjach podawania innym swojego numeru telefonu. Jednym z ciekawszych jest tekst „Żadnej literatury albo polifonia w niedzielny wieczór”. Wbrew tytułowi, ta zgrabna etiuda o niepokoju duszy jest najlepszym literacko dokonaniem Schulzego i pokazuje, w jak przewrotny sposób pisarz potrafi bawić się słowami i nadawać im nowych znaczeń. Trzecim opowiadaniem, które warto wskazać jest „Kalkuta”. To taka współczesna wersja dziejów Oskara Matzeratha. Opowieść o niespełnionym muzyku i pewnej myszy, której nie może pozbyć się z mieszkania jest imiennie dedykowana Günterowi Grassowi.
Ważną rolę w tekstach Schulzego odgrywają kobiety. Ich wizerunki nie są jednoznaczne. Do końca nie wiadomo, czy Magda z „Wiary, nadziei, miłości nr 23” jest cyniczną uwodzicielką, czy wrażliwą uczuciowo kobietą, która daje się uwieść. Julia z „Niepokojów nocy sylwestrowej” to wielka miłość narratora, ale jednocześnie ucieleśnienie pewnej idei piękna, którą mężczyzna próbuje przenieść do codziennego życia. Dorothea z „Berlin Bolero” boryka się nie tylko z problemem alkoholowym, ale uosabia także życiowe lęki swego męża. Kobiety Schulzego wprowadzają do jego tekstów niepokój. Są postaciami, które prowokują, zastanawiają, zmuszają do refleksji. Dzięki wizerunkom kobiet ta proza jest bardziej wyraźna, bardziej frapująca, ale i bardziej intymna. Trzynaście tekstów zbioru „Komórka” to dość osobisty zapis doświadczeń z kobietami. Warto zwrócić uwagę na to, kim są dla autora kobiety i jak wieloznaczna jest przez nie proza niemieckiego twórcy.
„Komórka” ukazuje również, jak różnie można rozumieć pojęcie narratora i jak bardzo opowiadający historię może manipulować emocjami odbiorcy. Wiele z tych tekstów zawiera intrygujące puenty i wiele z nich rozpoczyna się tak naprawdę w momencie końca. Schulze opowiada trzynaście razy o podobnych problemach, ale za każdym razem zaskakuje kreacją tego, który opowiada oraz niedopowiedzeniami, jakie kryje w sobie większość opowieści. To wszystko daje złudzenie, że wciąż jest się „wewnątrz” tego wszystkiego, co opisuje autor. I to także powód, dla którego warto poddać się specyficznemu klimatowi tej prozy.
Trzynaście opowieści. Trzynastu bohaterów. Trzynaście dowodów na to, że można opowiedzieć proste, życiowe historie w sposób daleki od prostoty.
Wydawnictwo W.A.B., 2009
Bardzo często bohaterem opowiadań Schulzego jest pisarz. Przebywa w Estonii i uczestniczy w polowaniu na cyrkowego niedźwiedzia. Doświadcza niezwykłej metamorfozy po zabiegu u ukraińskiej znachorki. Przeżywa dramat wyobcowania i zdrady w Egipcie. W pociągu wiozącym go do Budapesztu dokonuje rozliczenia ze swą dotychczasową twórczością. Czegokolwiek by nie przeżywał, jest wciąż tym samym człowiekiem, albowiem ze wszystkich kreacji Schulzego powstaje coraz bardziej wyraźny obraz samego autora, ze wszelkimi dylematami i wątpliwościami, jakie przeżywa. Dodatkowo opowiadania z „Komórki” opisują zarówno proces pisania i ujmowania w słowa przeżyć oraz doświadczeń, jak i sposób, w jaki pisanie wpływa na codzienne życie, nadając mu głębszego znaczenia. Bohaterowie tekstów Schulzego próbują na swój sposób opisywać rzeczywistość i z prób tych rodzą się dość ciekawe rozwiązania fabularne oraz wnikliwe analizy psychologiczne postaci.
Trudno wskazać opowiadania, które w tym zbiorze się wyróżniają. Z pewnością na uwagę zasługuje tytułowe, w którym autor pasjonująco zarysuje małżeńską psychodramę i napisze o konsekwencjach podawania innym swojego numeru telefonu. Jednym z ciekawszych jest tekst „Żadnej literatury albo polifonia w niedzielny wieczór”. Wbrew tytułowi, ta zgrabna etiuda o niepokoju duszy jest najlepszym literacko dokonaniem Schulzego i pokazuje, w jak przewrotny sposób pisarz potrafi bawić się słowami i nadawać im nowych znaczeń. Trzecim opowiadaniem, które warto wskazać jest „Kalkuta”. To taka współczesna wersja dziejów Oskara Matzeratha. Opowieść o niespełnionym muzyku i pewnej myszy, której nie może pozbyć się z mieszkania jest imiennie dedykowana Günterowi Grassowi.
Ważną rolę w tekstach Schulzego odgrywają kobiety. Ich wizerunki nie są jednoznaczne. Do końca nie wiadomo, czy Magda z „Wiary, nadziei, miłości nr 23” jest cyniczną uwodzicielką, czy wrażliwą uczuciowo kobietą, która daje się uwieść. Julia z „Niepokojów nocy sylwestrowej” to wielka miłość narratora, ale jednocześnie ucieleśnienie pewnej idei piękna, którą mężczyzna próbuje przenieść do codziennego życia. Dorothea z „Berlin Bolero” boryka się nie tylko z problemem alkoholowym, ale uosabia także życiowe lęki swego męża. Kobiety Schulzego wprowadzają do jego tekstów niepokój. Są postaciami, które prowokują, zastanawiają, zmuszają do refleksji. Dzięki wizerunkom kobiet ta proza jest bardziej wyraźna, bardziej frapująca, ale i bardziej intymna. Trzynaście tekstów zbioru „Komórka” to dość osobisty zapis doświadczeń z kobietami. Warto zwrócić uwagę na to, kim są dla autora kobiety i jak wieloznaczna jest przez nie proza niemieckiego twórcy.
„Komórka” ukazuje również, jak różnie można rozumieć pojęcie narratora i jak bardzo opowiadający historię może manipulować emocjami odbiorcy. Wiele z tych tekstów zawiera intrygujące puenty i wiele z nich rozpoczyna się tak naprawdę w momencie końca. Schulze opowiada trzynaście razy o podobnych problemach, ale za każdym razem zaskakuje kreacją tego, który opowiada oraz niedopowiedzeniami, jakie kryje w sobie większość opowieści. To wszystko daje złudzenie, że wciąż jest się „wewnątrz” tego wszystkiego, co opisuje autor. I to także powód, dla którego warto poddać się specyficznemu klimatowi tej prozy.
Trzynaście opowieści. Trzynastu bohaterów. Trzynaście dowodów na to, że można opowiedzieć proste, życiowe historie w sposób daleki od prostoty.
Wydawnictwo W.A.B., 2009
a ja się właśnie za czytanie tego zabieram, więc potwierdzę albo zaprzeczę temu, coś napisał :-)
OdpowiedzUsuń