„Marzyciel” to kolejna po „Betonowym ogrodzie” powieść Iana McEwana, w której autor przyjmuje punkt widzenia dziecka i z niezwykłą wrażliwością ukazuje, jak wygląda świat widziany oczyma małego bohatera. W introdukcji „Marzyciela” poznajemy chłopca, który opowie o kilku przygodach ze swojego życia. Peter Fortune ma dziesięć lat, bardzo rozwiniętą wyobraźnię i żyje wciąż na granicy snu i jawy. Taka też jest ta książka – rzeczywistość miesza się w niej ze zmyśleniem, a wszystko rozgrywa się w dość mrocznej atmosferze. „Marzyciel” to opowieść pełna napięć. Trudno jest jednoznacznie określić ramy świata, w jakim egzystuje Peter. Chłopiec wydaje się być oddalony od wszystkiego, co go otacza i jest jednocześnie stale w centrum zdarzeń. McEwan daje się poznać nie tylko jako wizjoner, ale także wyraziciel prawdy, że dziecięca fantazja pozwala egzystować w dwóch różnych światach naraz. O onirycznej wędrówce między tymi światami opowiada właśnie „Marzyciel”.
Nieprzypadkowo motto książki odsyła do „Przemian” Owidiusza. McEwan zdaje się mitologizować opisane metamorfozy i nadaje im wciąż nowych znaczeń. Peter w jednej z opowieści staje się kotem, w innej zaś niemowlęciem. Każda z przemian wiąże się z duchową metamorfozą i chociaż wiemy, że opisane procesy to jedynie wymysły Petera, trudno pozbyć się wrażenia, iż wcielenia bohatera noszą znamiona czegoś przerażająco realnego.
Jest bowiem „Marzyciel” książką przerażającą, chociaż opisuje wizje i rojenia dziecka. Autor z mistrzowską precyzją buduje sytuacje, w jakich czytelnikowi przechodzą ciarki po plecach. Kulawa Zła Lalka, która zbliża się do Petera w ciemnym pokoju… Potwór w mieszkaniu, z którym walczy bohater po tym, jak rodzice i siostra znikają… W końcu oczekiwanie na włamywacza i konfrontacja z nim… To wszystko stwarza aurę grozy i tajemniczości, jaka nie opuszcza nas nawet wtedy, gdy czytamy o pozornie radosnych i wesołych przeżyciach Petera.
Chłopiec żyje w świecie własnych prawd i logiki zdarzeń, kreowanych w jego umyśle. Trudno jest mu być synem, uczniem, bratem. Jest marzycielem i wędrowcem, który poznaje wciąż nowe światy. To, z czym Peter styka się na co dzień, nabiera znaczenia w konfrontacji z jego rojeniami o rzeczywistości. Nie wiemy bowiem, gdzie zaczyna się początek wizji, a gdzie tak naprawdę opisane fantasmagoryczne zdarzenie zderza się z rzeczywistością. Myślę, że bardzo ważną opowieścią jest ta, w której prześladowca staje się prześladowanym. W historii poskromienia szkolnego łobuza Barry’ego ujawnia się jedna z ważniejszych myśli tej książki. Czym tak naprawdę jest życie i jak bardzo różni się od snu? Czy nie jest tak, że zdarzenia, postacie, a nawet uczucia śnimy na jawie? W tym znaczeniu „Marzyciel” jest powieścią o odkrywaniu nowych sensów, o nazywaniu rzeczy i ludzi na nowo i o tym, iż wędrówka w krainie marzeń jest jedynym sposobem na to, by najlepiej poznać samego siebie.
Peter w finale konfrontuje się z dorosłością. Ostatni rozdział daje odpowiedź na pytanie, dlaczego McEwan z taką dosadnością akcentuje istotę przeżyć okresu dzieciństwa. Dorosłość Petera to etap jego życia już w tej książce zapowiedziany, ale tak naprawdę nigdy nieistniejący. Peter nie przeżywa dorosłości, on się z nią tylko przez chwilę mierzy. Oczywiście w świecie własnej wyobraźni, bo czy bohater jest w stanie ten świat choć na chwilę opuścić?
„Marzyciel” to opowieść pełna subtelności. Bardzo łatwo przeoczyć szczegóły, które są kluczami do interpretacji zachowań Petera, a które jedynie są sygnalizowane. To proza pełna delikatności i taktu. Mimo mrocznej atmosfery, jest „Marzyciel” ciepłą książką o dorastaniu i o tym, jak trudno wrażliwemu dziecku odnaleźć się w świecie, który tworzą reguły, nakazy i normy, do jakich musi się dostosować.
Zadać sobie trzeba jeszcze jedno pytanie. Czy surrealistyczne są wizje Petera, czy też więcej surrealizmu ma w sobie świat, który rzekomo jest światem racjonalnym? Odpowiedź może być tak samo niejednoznaczna jak cała ta książka. „Marzyciel” bowiem opiera się na niedopowiedzeniach, ale mimo tego jest to powieść, która nabiera w trakcie lektury bardzo realnych kształtów.
Wydawnictwo Znak, 2009
Nieprzypadkowo motto książki odsyła do „Przemian” Owidiusza. McEwan zdaje się mitologizować opisane metamorfozy i nadaje im wciąż nowych znaczeń. Peter w jednej z opowieści staje się kotem, w innej zaś niemowlęciem. Każda z przemian wiąże się z duchową metamorfozą i chociaż wiemy, że opisane procesy to jedynie wymysły Petera, trudno pozbyć się wrażenia, iż wcielenia bohatera noszą znamiona czegoś przerażająco realnego.
Jest bowiem „Marzyciel” książką przerażającą, chociaż opisuje wizje i rojenia dziecka. Autor z mistrzowską precyzją buduje sytuacje, w jakich czytelnikowi przechodzą ciarki po plecach. Kulawa Zła Lalka, która zbliża się do Petera w ciemnym pokoju… Potwór w mieszkaniu, z którym walczy bohater po tym, jak rodzice i siostra znikają… W końcu oczekiwanie na włamywacza i konfrontacja z nim… To wszystko stwarza aurę grozy i tajemniczości, jaka nie opuszcza nas nawet wtedy, gdy czytamy o pozornie radosnych i wesołych przeżyciach Petera.
Chłopiec żyje w świecie własnych prawd i logiki zdarzeń, kreowanych w jego umyśle. Trudno jest mu być synem, uczniem, bratem. Jest marzycielem i wędrowcem, który poznaje wciąż nowe światy. To, z czym Peter styka się na co dzień, nabiera znaczenia w konfrontacji z jego rojeniami o rzeczywistości. Nie wiemy bowiem, gdzie zaczyna się początek wizji, a gdzie tak naprawdę opisane fantasmagoryczne zdarzenie zderza się z rzeczywistością. Myślę, że bardzo ważną opowieścią jest ta, w której prześladowca staje się prześladowanym. W historii poskromienia szkolnego łobuza Barry’ego ujawnia się jedna z ważniejszych myśli tej książki. Czym tak naprawdę jest życie i jak bardzo różni się od snu? Czy nie jest tak, że zdarzenia, postacie, a nawet uczucia śnimy na jawie? W tym znaczeniu „Marzyciel” jest powieścią o odkrywaniu nowych sensów, o nazywaniu rzeczy i ludzi na nowo i o tym, iż wędrówka w krainie marzeń jest jedynym sposobem na to, by najlepiej poznać samego siebie.
Peter w finale konfrontuje się z dorosłością. Ostatni rozdział daje odpowiedź na pytanie, dlaczego McEwan z taką dosadnością akcentuje istotę przeżyć okresu dzieciństwa. Dorosłość Petera to etap jego życia już w tej książce zapowiedziany, ale tak naprawdę nigdy nieistniejący. Peter nie przeżywa dorosłości, on się z nią tylko przez chwilę mierzy. Oczywiście w świecie własnej wyobraźni, bo czy bohater jest w stanie ten świat choć na chwilę opuścić?
„Marzyciel” to opowieść pełna subtelności. Bardzo łatwo przeoczyć szczegóły, które są kluczami do interpretacji zachowań Petera, a które jedynie są sygnalizowane. To proza pełna delikatności i taktu. Mimo mrocznej atmosfery, jest „Marzyciel” ciepłą książką o dorastaniu i o tym, jak trudno wrażliwemu dziecku odnaleźć się w świecie, który tworzą reguły, nakazy i normy, do jakich musi się dostosować.
Zadać sobie trzeba jeszcze jedno pytanie. Czy surrealistyczne są wizje Petera, czy też więcej surrealizmu ma w sobie świat, który rzekomo jest światem racjonalnym? Odpowiedź może być tak samo niejednoznaczna jak cała ta książka. „Marzyciel” bowiem opiera się na niedopowiedzeniach, ale mimo tego jest to powieść, która nabiera w trakcie lektury bardzo realnych kształtów.
Wydawnictwo Znak, 2009
McEwan to mistrz jednak, nie ma co. Ja go w - w kategorii pisarstwa, które uprawia - bardzo wysoko stawiam. Ta książka jest inna, ale mam nadzieję na nią się skusić. Ciągle czeka:-)
OdpowiedzUsuń