Powieść Justyny Nowak sytuować można w obrębie literatury prezentowanej przez np. Joannę Fabicką czy Małgorzatę Kalicińską. Byłaby to jednak pewna nobilitacja dla autorki, w związku z tym nie zamierzam „Opowieści emigracyjnej” umieszczać w jakimkolwiek współczesnym nurcie literackim, tylko napisać o tym, dlaczego lekturę w sumie można sobie darować. Wspaniałe jest to, iż niszowe oficyny stawiają często na promocję nieznanych autorów, najczęściej twórców jednego tytułu. Mniej wspaniałe już jest, iż światło dzienne oglądają wówczas powieści ledwie przeciętne i tak jest w przypadku Nowak. Chociaż fabularne rozwiązania wskazują na to, iż można się spodziewać kontynuacji losów głównej bohaterki, odnoszę wrażenie, iż „Opowieść emigracyjna” jest czymś najlepszym, co mogło wyjść spod pióra Justyny Nowak. Dlaczego w ogóle poświęcam czas tej książce? Myślę, iż stanowcza krytyka nie jest tutaj wskazana, albowiem to historia mająca krzepić serca współczesnej wielkiej emigracji, pokazując, iż emigracyjno-zarobkowe życie nie jest czymś złym. Jest również w tej książce sporo ciepła i humor, może nie zaraźliwy, lecz nietuzinkowy. Nowak napisała książkę niczym właściwie się nie wyróżniającą, ale chyba szczerą. Dlatego z mojej strony także kilka szczerych słów jej się należy.
32-letnia Klara Miodowska wiedzie życie singielki (brzmi bardziej błyskotliwie niż określenie „samotna kobieta wchodząca w wiek średni”). Za sobą ma kilka nieudanych związków, przed sobą niewiele perspektyw. Boi się zmian w swoim życiu, ale uważa, że są konieczne. Przekonuje ją do tego energiczna siostra Kinga, dzięki której Klara podejmuje odważną decyzję – wyjeżdża z Polski do Londynu na poszukiwanie szczęścia i spełnienia. Scenariusz, jakich wiele napisało życie w ostatnich latach, prawda? I dalej także może być przewidywalnie, chociaż Justyna Nowak bardzo się stara, żeby tak nie było. Klara znajduje schronienie w domu ciotki, u której jednak długo nie zagrzeje miejsca, bo jej młody i prymitywny kochanek urządzi końskie zaloty, w których efekcie Klara zostanie uznana za całkowicie straconą w oczach ciotki. Bohaterka staje przed nie lada wyzwaniami – gdzie zamieszkać, jak znaleźć pracę, w jaki sposób przełamać barierę językową i przede wszystkim, jak odnaleźć sens życia gdzieś daleko od domu, do którego wracać przecież nie warto, bo czeka tam raptem kilka kaktusów i przerażająca pustka codziennej egzystencji.
Zdarzenia opisane przez Nowak toczą się w tempie zawrotnym. Znajdziemy w książce złych i dobrych Polaków, którzy będą szkodzić i pomagać naszej emigrantce. Klara nie jest postacią papierową, zatem pojawi się wątek miłosny, dramatyczne opisy przetrwania w Londynie, fabrycznej harówki i wielu rozczarowań w życiu kobiety. „Opowieść emigracyjna” próbuje także portretować środowisko naszych rodaków, którzy za wszelką cenę chcą wytrwać na Wyspach, dorobić się i godnie żyć. W otoczeniu Klary pojawią się ludzie (głównie mężczyźni, co przecież nie może dziwić), którzy ogniskować w sobie będą wszystko to, co dla polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii najbardziej charakterystyczne – złożoność i nieprzewidywalność.
Niestety, ani jedna, ani druga cecha nie dotyczy formalnej strony książki. Trudno powiedzieć, czy autorce chodziło o nakreślenie opresyjnego charakteru rzeczywistości, z jaką zmaga się Klara, czy też o stworzenie czegoś na kształt portretu psychologicznego kobiety, która na obczyźnie wchodzi w wiek chrystusowy i której zmiany w życiu następujące właśnie na emigracji wydają się zmianami koniecznymi i nieodwracalnymi.
Najmniej przekonujące są wykreowane przez Nowak postacie. Tak naprawdę nie kryją w sobie żadnej tajemnicy, choć zwracający uwagę Klary Tomek wydaje się nieść w sercu mroczne brzemię przeszłości, z którym nie jest w stanie sam sobie poradzić. Brakuje w tej książce nakreślenia kolorytu Londynu, bo przecież to miasto barwne, dynamiczne i pełne ciekawych paradoksów. Nowak prezentuje świat, w jakim przyszło żyć Klarze w dość stereotypowy sposób i można odnieść wrażenie, iż „Opowieść emigracyjna” powstała z zasłyszanych, banalnych i przewidywalnych historii emigrantów zarobkowych. Nie pieniądze wydają się w tej książce najważniejsze, lecz uczucia. Te jednak przedstawione są za pomocą kilku językowych kalek, przez co poruszają odbiorcę w stopniu równie silnym jak topnienie lodowców na Grenlandii, o którym wspomina się na przedostatniej stronie codziennej gazety.
To lektura lekka, ale być może zbyt lekka, bo przecież Justyna Nowak podejmuje tematy w gruncie rzeczy bardzo złożone i poważne. Przez to nie mogę dodać drugiego trywialnego przymiotnika i napisać, iż to książka przyjemna. Nie chcę pójść na łatwiznę i w prosty sposób określać „Opowieści emigracyjnej”, bo być może warto po nią sięgnąć, by podjąć polemikę z moim punktem widzenia.
Wydawnictwo Novae Res, 2010
32-letnia Klara Miodowska wiedzie życie singielki (brzmi bardziej błyskotliwie niż określenie „samotna kobieta wchodząca w wiek średni”). Za sobą ma kilka nieudanych związków, przed sobą niewiele perspektyw. Boi się zmian w swoim życiu, ale uważa, że są konieczne. Przekonuje ją do tego energiczna siostra Kinga, dzięki której Klara podejmuje odważną decyzję – wyjeżdża z Polski do Londynu na poszukiwanie szczęścia i spełnienia. Scenariusz, jakich wiele napisało życie w ostatnich latach, prawda? I dalej także może być przewidywalnie, chociaż Justyna Nowak bardzo się stara, żeby tak nie było. Klara znajduje schronienie w domu ciotki, u której jednak długo nie zagrzeje miejsca, bo jej młody i prymitywny kochanek urządzi końskie zaloty, w których efekcie Klara zostanie uznana za całkowicie straconą w oczach ciotki. Bohaterka staje przed nie lada wyzwaniami – gdzie zamieszkać, jak znaleźć pracę, w jaki sposób przełamać barierę językową i przede wszystkim, jak odnaleźć sens życia gdzieś daleko od domu, do którego wracać przecież nie warto, bo czeka tam raptem kilka kaktusów i przerażająca pustka codziennej egzystencji.
Zdarzenia opisane przez Nowak toczą się w tempie zawrotnym. Znajdziemy w książce złych i dobrych Polaków, którzy będą szkodzić i pomagać naszej emigrantce. Klara nie jest postacią papierową, zatem pojawi się wątek miłosny, dramatyczne opisy przetrwania w Londynie, fabrycznej harówki i wielu rozczarowań w życiu kobiety. „Opowieść emigracyjna” próbuje także portretować środowisko naszych rodaków, którzy za wszelką cenę chcą wytrwać na Wyspach, dorobić się i godnie żyć. W otoczeniu Klary pojawią się ludzie (głównie mężczyźni, co przecież nie może dziwić), którzy ogniskować w sobie będą wszystko to, co dla polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii najbardziej charakterystyczne – złożoność i nieprzewidywalność.
Niestety, ani jedna, ani druga cecha nie dotyczy formalnej strony książki. Trudno powiedzieć, czy autorce chodziło o nakreślenie opresyjnego charakteru rzeczywistości, z jaką zmaga się Klara, czy też o stworzenie czegoś na kształt portretu psychologicznego kobiety, która na obczyźnie wchodzi w wiek chrystusowy i której zmiany w życiu następujące właśnie na emigracji wydają się zmianami koniecznymi i nieodwracalnymi.
Najmniej przekonujące są wykreowane przez Nowak postacie. Tak naprawdę nie kryją w sobie żadnej tajemnicy, choć zwracający uwagę Klary Tomek wydaje się nieść w sercu mroczne brzemię przeszłości, z którym nie jest w stanie sam sobie poradzić. Brakuje w tej książce nakreślenia kolorytu Londynu, bo przecież to miasto barwne, dynamiczne i pełne ciekawych paradoksów. Nowak prezentuje świat, w jakim przyszło żyć Klarze w dość stereotypowy sposób i można odnieść wrażenie, iż „Opowieść emigracyjna” powstała z zasłyszanych, banalnych i przewidywalnych historii emigrantów zarobkowych. Nie pieniądze wydają się w tej książce najważniejsze, lecz uczucia. Te jednak przedstawione są za pomocą kilku językowych kalek, przez co poruszają odbiorcę w stopniu równie silnym jak topnienie lodowców na Grenlandii, o którym wspomina się na przedostatniej stronie codziennej gazety.
To lektura lekka, ale być może zbyt lekka, bo przecież Justyna Nowak podejmuje tematy w gruncie rzeczy bardzo złożone i poważne. Przez to nie mogę dodać drugiego trywialnego przymiotnika i napisać, iż to książka przyjemna. Nie chcę pójść na łatwiznę i w prosty sposób określać „Opowieści emigracyjnej”, bo być może warto po nią sięgnąć, by podjąć polemikę z moim punktem widzenia.
Wydawnictwo Novae Res, 2010