Warakomska – jak Kapuściński – chce zarazić nas podróżą, w której najważniejsze jest przemieszczanie się, bycie w ruchu. „Droga 66” pokazuje mniej znane oblicze Stanów Zjednoczonych. Przestrzeń gdzieś między jednym i drugim wybrzeżem, gdzie wydaje się koncentrować wielkość USA. Uciekniemy od wieżowców ku pustyni. Od młodych yuppies w garniturach ku hobo, czyli ludziom, którzy są na życiowym marginesie z własnej woli, a największą frajdę daje im nielegalne podróżowanie potężnymi składami towarowymi pędzącymi po torach środkowej, zachodniej i północno – wschodniej części kraju. Nie będzie opisów giełd, korporacji, nie będziemy śledzić amerykańskiej polityki (choć wspomnienia kilku prezydentów towarzyszyć będą przy rozmowach Warakomskiej). Dzięki tej książce znajdziemy się w Ameryce, w której na głowę zakłada się kapelusz, na nogi buty z ostrogami, gdzie silne jest przywiązanie do ziemi oraz tradycji i gdzie można radośnie krzyczeć „yee-haw”, upajając się pięknem dzikiej przyrody i prostymi historiami ludzi, dla których życie bynajmniej nie było proste.
Każdy stan, który przecina Droga 66 ma swoją specyfikę. Z pewnością najciekawszy z kulturowego punktu widzenia jest Nowy Meksyk – ziemia amerykańskiej malarki Georgii O’Keeffe, gdzie w światowej stolicy Indian można przeżyć niepowtarzalną fiestę. Co warte jest uwagi na samym początku drogi Warakomskiej? Na pewno wciąż żywy duch XIX – wiecznego prezydenta Abrahama Lincolna, który do dziś cieszy się poważaniem w Illinois. Missouri – ziemia, na której bandyci stają się bohaterami, a baseball okazuje się być zaraźliwą pasją tysięcy rozentuzjazmowanych ludzi. Tam można palić, gdzie się chce, a kiedy otaczający świat odrobinę nudzi, zejść pod ziemię i podziwiać jaskinie Meramec.
Kolejne stany to kolejne przygody. Piękne corvetty w stanie Kansas, które jadąc jedna za drugą, pokazują swą siłę, piękno i elegancję. Niepowtarzalne rodeo w Oklahomie i poznawanie tam kultury Czirokezów. Zwiedzanie muzeum kowboyów w stolicy stanu, tak bardzo doświadczonej w 1995 roku przez terrorystę McVeigha. Oglądanie, jak w Teksasie śmiałkowie mierzą się z dwoma kilogramami mięsa, które muszą wchłonąć w ciągu godziny, by nie zapłacić za potrawę. Wielki Kanion w stanie Arizona, który zapiera dech w piersiach. Niezwykłe namiotowe więzienie w stolicy tego stanu – Phoenix. Kultowa Bagdad Cafe w Kalifornii oraz cmentarne kino, w którym życie zbliża się ze śmiercią.
Najważniejsi w opowieści Warakomskiej są jednak ludzie. Postacie niezwykłe, niektóre wręcz heroiczne. Tammy – okaleczona weteranka wojny w Iraku, kwitnąca optymizmem i mówiąca o tym, że najpiękniejsze w życiu są możliwości, jakie daje. Para rednecków z Oklahomy, wsiowych głupków, a jednocześnie inteligentnych i potrafiących cieszyć się życiem ludzi. Stanley March 3, miliarder – dziwak z Amarillo w Teksasie. Także szef jednego z najbardziej kontrowersyjnych więzień w Arizonie. Poza tym ludzie, o których życie nie pisze książek, artykułów prasowych, nie przeprowadza się z nimi wywiadów. Prości Amerykanie z ich ogromną miłością do własnego kraju potrafią z opowieści o najbardziej nawet niepozornym miejscu uczynić historię, którą chce się chłonąć.
Warakomska chłonie to, co wokół niej i dzięki swej spostrzegawczości tworzy zadziwiająco ciekawy reportaż. Na pozór niewiele może być ciekawego w jakichś zapadłych miasteczkach, wokół których rozciąga się pustynia, a w ich mieszkańcach dostrzec można senność i marazm. Autorka udowadnia, iż tak nie jest. Serce Stanów Zjednoczonych nie bije na Wschodnim i Zachodnim Wybrzeżu. Jest gdzieś między kolejnym przemierzanym kilometrem Drogi 66 – łączniczki rozmaitych kultur, tradycji i sposobów życia. Dorota Warakomska chce nam pokazać Amerykę, do której prawdopodobnie nigdy nie dotrzemy. Kraj ludzi potrafiących cieszyć się ze swego życia i dzielnie stawiać opór jego przeciwnościom.
Ale ważne jest też podróżowanie, „pochłanianie” przez samochód kolejnych kilometrów trasy, którą kiedyś podążali biedni i upokorzeni imigranci, prześladowani Indianie i ludzie, którzy nie potrafili żyć w zgiełku wielkich miast. „Droga 66” jest reportażem, ale także przewodnikiem. Jeśli ktoś nabierze ochoty na to, by przejechać mordercze blisko 4000 kilometrów przekona się, ile w nim prawdy, a ile fikcji. Choć Warakomska wspomina o własnych przeżyciach i często do nich się odnosi, tworzy jednocześnie obiektywny i pasjonujący obraz życia między Chicago a Los Angeles, gdzie zwykle niewielu chce się zapuszczać.
KUP KSIĄŻKĘ
Czytałam powieść "Route 66" (niespecjalna) i chętnie bym przeczytała reportaż. Interesujący pomysł i wydaje mi się, że ciekawe miejsce nie-miejsce do opisania.
OdpowiedzUsuńKsiążkozaurze, ja natomiast nie czytałem powieści, a reportaż Warakomskiej pochłaniałem z ciekawością.
OdpowiedzUsuńW książce Warakomskiej znaleźć można przede wszystkim ludzi pozytywnie nastawionych do świata, całość dobrze się czyta, atutem są także zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł, "Droga 66" Doroty Warakomskiej! Świetnie oddaje ducha tej legendarnej trasy, ukazując nie tylko amerykańskie krajobrazy, ale i niezwykłe historie ludzi, którzy ją zamieszkują. Na https://arizona.pl/ czytałam o niej i potwierdzam Pańskie słowa.
OdpowiedzUsuń