Nie wiem, czy
zainteresowałaby mnie książka o pewnej małomiasteczkowej społeczności jakiejś
nieznanej autorki. Nie jestem pewien, czy nie potraktowałbym tej powieści jako
jednej z wielu takich, które z powodzeniem już od XIX wieku opowiadają o
problemach lokalnych społeczności. Medialny atak na czytelników, jaki
przypuścił polski wydawca, również skłaniał do dość mocnego sceptycyzmu.
Naturalnym był przecież lęk, że oto masowo oddaje się do czytania rzecz pokroju
„Pięćdziesięciu twarzy Greya”, której okładka odciśnięta została w witrynie
każdej, najmniejszej nawet księgarni. Tymczasem zaskoczony jestem bardzo. Pozytywnie.
Po pierwsze, zrobię
wszystko, by dołożyć cegiełkę do machiny promocyjnej „Trafnego wyboru”, bo w
przeciwieństwie do popularyzowanej E L James mamy do czynienia z pisarką
utalentowaną i świadomą tego, jaką historię opowiedzieć i jak zrobić to niebanalnie.
Po drugie, pędzę dać odwet truizmom i banałom, które na okładce mówią, że
„Trafny wybór” jest „wciągający” i „poruszający”. Powieść J.K. Rowling należy
traktować z szacunkiem i unikać reklamowych kalek, bo to naprawdę bardzo,
bardzo dobra książka; wielopłaszczyznowa, doskonale ironiczna, z życia
wyrastająca i to życie ośmieszająca. To w końcu opowieść o piekle, jakie sami
sobie czynimy, kiedy zamieszkamy w prowincjonalnym miasteczku, czyniąc z niego
mikrocywilizację. Tak opisane jest Pagford, w którym typowy angielski turysta
nie zatrzymałby się na dłużej. Pagford ze swoimi cieniami i tajemnicami, jakie
skrzętnie ukrywa wiktoriański majestat
miasteczka. Autorka cyklu powieści o Harrym Potterze i magicznym świecie
udowadnia, iż faktycznie świat takich Dursleyów nie nadaje się do niczego niż
tylko do tego, by z niego czym prędzej uciekać pociągiem z peronu 9 i ¾.
Problem w tym, że mieszkańcy
Pagford nie mają dokąd uciekać, a ci, którym się to udaje, narażeni zostają na
ostracyzm lokalnego środowiska. Niewątpliwą jego gwiazdą jest niejaki Barry
Faibrother, od dziewiętnastu lat przykładny mąż, ojciec czwórki dzieci, ceniony
radny i trener szkolnej drużyny wioślarek, w której aktywizuje tak zwane trudne
nastolatki pokroju Krystal Weedon. Barry cieszy się niespotykaną estymą i jest
osobą, dzięki której można uwierzyć, że Pagford to idealne miejsce do życia.
Tyle tylko że niezwykły Barry, z którym w bliskiej przyjaźni żyje większość
miasteczka, któregoś dnia odchodzi. Umiera po prostu. W dodatku w agonii, choć
jego życie – jak twierdzą inni – było różami usłane od dawien dawna.
Oto bowiem na spokojne
Pagford spada dotyk niepojętego. I nie jest to lodowaty podmuch Śmierciożerców
na usługach Voldemorta, a zwyczajna śmierć. Barry umiera i nikt nie jest w
stanie zmienić tego, iż teraz na pewno będzie w miasteczku inaczej. To odejście
wywołuje skrajne reakcje – od histerii, przez smutek utrudniający codzienną
egzystencję po złość, że zostawił nas ktoś NAM potrzebny i szaleńczą radość
tych, dla których radny Fairbrother ze swoimi nowatorskimi koncepcjami
konsolidowania majętnych i ubogich żyjących dzięki socjalowi, przestanie
wywoływać kontrowersje w radzie gminy i pozwoli zachować wiekowy status quo.
Rada ta to specyficzny twór.
Tworzy ją szesnastu silnych i niezależnych mieszkańców, którzy dla dobra swojej
okolicy gotowi są poświęcić wszystko, jeżeli tylko dobro to będzie przede
wszystkim dobrem ich czterech ścian, gdzie od dawna piorą mniej lub bardziej
trudne do usunięcia brudy. Śmierć Barrego to tymczasowy wakat w radzie. Barry musi
zostać zastąpiony przez kogoś równie mądrego, co on. Czy tacy naprawdę są
kandydaci? Co dobrego robi choćby dla swej rodziny nieudacznik Simon Price, dla
których wulgarność i przemoc domowa to sposoby egzekwowania praw tak, by
otaczający go świat dostosowywał się do niego? Co zmieni obecność w radzie
Colina Walla, wicedyrektora okolicznej szkoły, outsidera i samotnika, który od
zawsze walczy z nerwicą natręctw i choć chce pomóc w wyjściu na prostą
środowisk patologicznych, sam tkwi w sercu jednej wielkiej patologii, jaką jest
jego małżeństwo? A może Miles, hołubiony synalek otyłego przewodniczącego rady
gminy Pagford, dla którego nie liczy się ani szczęście znudzonej nim żony ani
też szczególnie rodzinne koneksje, bo zarówno ojciec Howard jak i jego
zachowawcza żona Shirley oraz gwardia przyboczna w osobie tajemniczej
przyjaciółki Howarda są mu zupełnie obcy?
„Trafny wybór” rozgrywa się
także w świecie młodych i gniewnych nastolatków, którym bynajmniej nie w głowie
latanie na miotle czy machanie różdżkami. To młodzież z krwi oraz kości i takie
ma problemy. Winterdown – ich szkoła – nie jest jak Hogwart azylem, gdzie można
kryć się przed złem. Bo zło jest wszędzie. W pryszczatym Andrew, który
nienawidzi wspomnianego już ojca, Simona. W Fatsie – synu wicedyrektora, który
niczym Nietzche chce ustalać sobie własną moralność, a w gruncie rzeczy jest
małym zakompleksionym rasistą. Także w Krystal Weedon, szkolnej złośnicy, córki
matki – narkomanki i siostry zaniedbanego brata. Krystal jest jedną z
najbardziej wyraźnych młodych postaci, pełną nieokrzesanej siły i buntu wobec
niesprawiedliwości, jaka przed laty podzieliła Pagford na majętne i biedniejsze
tylko dlatego, że niejakiemu Fawleyowi zachciało się sprzedać kawałek ziemi.
Obok niej cicha i zamknięta Sukhvinder prześladowana przez Fatsa i atakowana
przez surową matkę, dla której dobry dom, posada i mąż niczym posąg bollywoodzkich
filmów to za mało. Parminder Jawanda z jednej strony chce swej nieudanej córce
wpoić sikhijskie tradycje, którym daleko od stęchłych dogmatów świata Pagford.
Z drugiej jednak dokłada cegiełkę do dramatu dziewczyny, której nie chce się
żyć.
Prawdziwy jednak dramat,
ogromne nasycenie ludzkiego zła i obłudy, spowodują, iż nie tylko pogrzeb
Barrego będziemy mogli obserwować na kartach „Trafnego wyboru”. Angielska
mieścina z górującym nad nią dwunastowiecznym opactwem kryje w małżeńskich
domach i łożach niejedną tajemnicę jak choćby Tarbox z monumentalnej powieści
Johna Updike ‘a „Pary”. Pagfordzkie małżeństwa zostały zainicjowane zwykle z
bardzo przyziemnych pobudek, a ich funkcjonowanie to zwierciadło, w jakim
przegląda się zakłamana małomiasteczkowość. Mężowie nie kochają żon, żony czują
się odrzucone. Dzieci widzą konflikty między dorosłymi i wywołują je między
sobą. Pagford aż kipi od negatywnych emocji i złych cech ludzkich charakterów,
a J.K. Rowling umiejętnie zdziera ze swych bohaterów kolejne maski przyzwoitości.
Jedną z wielu zalet tej
książki jest sposób, w jaki autorka ukazuje bardzo szeroki przekrój przez
złożone społeczeństwo zamieszkujące tak naprawdę jedną, niewielką mieścinę.
Pagford to soczewka, w której ukryte jest to ludzkie zło, przy którym śmierć
może być wybawieniem, a nie czymś złym. Rowling po mistrzowsku pruje coraz to
nowy gorset przyzwyczajeń, za którym kryją się ciasne poglądy. To książka
ironiczna, prześmiewcza i demaskatorska, a za cel obiera każdego, kto ma w
sobie choć jedną złą cechę pagfordczyków. Bo czy oni wszyscy naprawdę szczerze
żałują śmierci Barrego Fairbrothera? I kim ostatecznie jest Barry? Być może
jakąś ideą. Być może czymś tak ulotnym jak spokój i szczęście, z którego
rzekomo tak dumni są ci, co mieszkają nad rzeką Orr, ale to w domu piorą to, co
brudne. Jest tego trochę.
Lektura pierwszej powieści
J.K.Rowling skierowanej do dorosłych odbiorców to nie tyle trafny, co znakomity
wybór. Tę książkę powinien poznać każdy, kto kiedyś uciekł z małego miasteczka
gdzieś dalej. Bo w gruncie rzeczy czy w Pcimiu Dolnym, czy przy
Marszałkowskiej, czy w centrum Londynu czy na pagfordzkim skwerze wszyscy
jesteśmy tacy sami. I chyba tak nieprzyjemni, że pasowałoby wziąć miotłę i
uciec do Hogwartu.
tłum. Anna Gralak
tłum. Anna Gralak
Wydawnictwo Znak, 2012
świetna recenzja , bardzo dobrze napisana.
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić Rowling dla dorosłych. Cieszę się, że napisała dobrą powieść i jestem rada z tego, że zostanie ona doceniona - nawet jeśli tylko dzięki Harry'emu. Przeczytam!
OdpowiedzUsuńKsiążka doskonała, wyborna, ale też wcale niełatwa. Pękam z dumy, że moja ukochana Rowling napisała coś tak dobrego!
OdpowiedzUsuńTa ksiazka JK Rowling bez watpienia trafila w moj gust :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ta pozycja znajduje się na mojej liście do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czyta się recenzję na tej stronie, są długie i wyczerpujące, a to przeze mnie bardzo pożądana cecha. :) O panią Rowling jakoś bardzo się nie martwiłam, nawet czytając książki dla dzieci w jej wykonaniu, można wyczuć, że ma to coś, co sprawia, iż czytanie jej książek nie jest stratą czasu. Talent literacki po prostu.
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęciła mnie do lektury. Do tej pory napotkałam kilka niepochlebnych opinii, ale skoro Jarek uważa, że książka jest dobra to... (inaczej, cha, cha, działałabym na własną szkodę ;-))
OdpowiedzUsuńJednak nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy "tak nieprzyjemni, że pasowałoby wziąć miotłę i uciec do Hogwartu". Moim zdaniem większość ludzi jest fajna. Tarcia i frustracje to na ogół efekt różnic kulturowych (w szerokim rozumieniu: nie tylko etnicznych, ale pokoleniowych, społecznych itd).
OdpowiedzUsuńProstacka recenzja, bardzo kiepsko napisana, najeżona kolokwializmami. Słaby jesteś, gościu.
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja, którą przeczytałam z nieukrywaną przyjemnością. Tym bardziej, że książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Mam jednak nadzieję, że szybko pozbędzie się łatki Harrego i w recenzjach kolejnych książek będzie się pisało o tej świetnej autorce a nie o tej autorce od Harrego...
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania, dlatego wrócę do recenzji później, żeby się nie sugerować. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że napisał Pan o tej książce. Miałam zamiar ją kupić i nie byłam pewna, czy warto. 99% książek, które przeczytałam po pana "poleceniach" :) trafiło w mój gust, więc biegnę po nową Rowling.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
smoltok
Bardzo się cieszę, że napisał Pan o tej książce. Miałam zamiar ją kupić i nie byłam pewna, czy warto. 99% książek, które przeczytałam po pana "poleceniach" :) trafiło w mój gust, więc biegnę po nową Rowling.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
smoltok
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze i pozdrawiam serdecznie. Autorowi niemiłego życzę doprecyzować zarzuty, wtedy możemy podyskutować, Gościu!
OdpowiedzUsuńCzytajcie, przekazujcie dalej i niech książka żyje, choć Barry umarł :)
"Słaby jesteś, gościu" - napisał anonimowy komentator oskarżający autora recenzji o "najeżenie kolokwializmami". To jak z tym nastawieniem do kolokwializmów jest w Twoim przypadku, anonimowy komentatorze?
OdpowiedzUsuńJeszcze pewnie długo J.K. Rowling będzie postrzegana przez pryzmat H.P., ale tą książka pokazała światu, że jeszcze ma wiele przekazania :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałem z dużą przyjemnością, chociaż... I tu jest to... Uważam, że my dorośli chcielibyśmy, żeby dzieciaki tak rozumowały, jak dzieciaki z tego małego miasteczka. Młodzież nie prowadzi takich analiz, przynajmniej nie dzieciaki na wyspach. Do tego chłopcy mają zupełnie inne marzenia związane z wiekiem dojrzewania. Gdyby opowiadanie skończyło się na przyjęciu urodzinowym to może... Ale zakończenie jest prawie nierealne. Dla potrzeb opowieści można tworzyć niemożliwe sytuacje, ale tu już zdecydowana przesada. Na koniec - śliczne opisy i jednocześnie zdecydowanie zbyt filmowa opowieść, zbyt szczegółowa. Każdy moment jest dobry żeby pokazać wirtuozerię warsztatu. Myślę że nie było takiej potrzeby. To wcale nie ułatwia czytania. Autorka jest znakomitym obserwatorem, i czytając możemy czasami się rozczerwienić.
OdpowiedzUsuńAnonimowy, a co to znaczy się rozczerwienić? To samo co zaczerwienić? to chyba raczej nad E. James, nie nad Rowling :)
OdpowiedzUsuńMnie się książka bardzo podoba. Na początku miałam ochotę ją zostawić, tak mniej więcej po trzydziestu stronach, bo trudno się było zorientować w tłumie niebudzących sympatii bohaterów, ale później zorientowałam się, że po pierwsze bardzo ciekawi mnie, co się stanie dalej, po drugie niektórych zaczęłam lubić mimo wszystko, a po trzecie, czytając nie mogłam przestać się zastanawiać, czy sama czasami nie bywam tak w głębi duszy tak podła jak niektóre z tych postaci. Znakomita, zmuszająca do refleksji książka.
ciekawa recenzja. inna niz wszystkie :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak dołączyć do chóru wielbiciel Twojej recenzji. Zaiste jest ona znakomita.
OdpowiedzUsuńRównie dobra jest książka "Trafny wybór", która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Czekam z niecierpliwością na kolejne literackie propozycje pani Rowling.
Hmmm recenzja może być, ale osobiście się z nią nie zgadzam. Nowa książka Rowling nie spodobała mi się. Wydaje mi się, że za bardzo skupiła się na ludzkich wadach i mimo, że gdzieś przeplatały się zalety było ich stosunkowo mało. Wg mnie powinna była jeszcze dopisać kilka stron. Jakiś epilog może. Nie wiem co chciałabym tam przeczytać, ale na pewno powieść wydaje się nie dokończona, a ja takich nie lubię. Bardzo ciężko mi się ją czytało dlatego zajęło mi to tak długo (zaczęłam ją czytać dzień przed premierą). A najbardziej nie podobała mi się zbyt duża ilość przekleństw...jakby chciała się wyładować po Harrym. No cóż pewnie teraz wszyscy mnie zjadą z tego co widziałam wcześniej, ale chciałam podzielić się moim punktem widzenia z autorem postu.
OdpowiedzUsuńAnotherL
AnotherL, dzięki za opinię, ale może warto jednak mieć przemyślane, czego oczekuje się od książki, którą krytykujesz? Bo ja za bardzo nie rozumiem, czego oczekiwałaś po tej powieści.
OdpowiedzUsuńThen one morning you step outside to check on the progress of all these gardening delights and find there has been a visitor or two munching on your plants. [url=http://www.ukdresshop.co.uk]Homecoming Dresses[/url]
OdpowiedzUsuń[url=http://www.canadagoosehommes.com]canada goose jacket[/url] Messi and Sanchez each have a shot to hit the door frame cross arm.
Purchase good quality wine yeast and add it to the juice following the manufacturer's instructions. [url=http://www.londongenuinepandora.com]pandora outlet[/url] The online shops are probably your best shot, but they do have the disadvantage of you not being able to try on the shoes, therefore it involves a certain degree of risk. They'd wear black-patented leather shoes for formal occasions, though the lace up shoe was starting to become wieldly popular for men. Why spend $0.99 per song to keep your party hopping, when you can spend $0.99 on a complete soundtrack? This party pack includes classics such as "Thriller," "Don't Fear the Reaper" and "I Put a Spell on You." If you are really into music and Halloween, connect your mobile device to a Beats by Dre Beatbox ($399.00) to pump up the volume.
Most concerns about plastic bag use result from improper disposal of the bags and consequent littering of the environment. [url=http://www.soldesgoosefr.com]canada goose femme[/url] i had my first ever breakup, and i plodded on through my internships despite the emotional trauma.
Defining stress is difficult. In the past few years the market has recorded a high sale in the jewelry that has been termed as the religious jewelry. You can also secure a great offer on the purchase of any HCL laptops. [url=http://www.promkleidde.com/]mori lee prom dresses[/url]
Sporo temu tekstowi ujmuje fakt natychmiastowego przedstawienia wszystkich bohaterów, z całym ich rozwojem na tych 500 stronach. Stuarta na pewno bym nie opisał w dwóch słowach, szczególnie "zakompleksiony" i "rasista".
OdpowiedzUsuńSam właśnie zaczynam pisać wrażenie z tej książki.
Książka długo się rozkręcała. Przez pierwsze 200 stron kilkakrotnie chciałam porzucić czytanie. Cieszę się i nie cieszę, że nie zrobiłam tego. Cieszę, bo okazała się w końcu znakomita powieścią, a nie cieszę-bo nie lubię płakać na zakończenie. A tu poryczałam się i cały czas gdzieś w głowie wraca to wszystko...
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Podziwiam styl. A książkę już jakiś czas temu chciałam kupić, lecz wahałam się. Już się nie waham :) Jedno mnie tylko przeraża: tyle wspaniałych książek a tak mało czasu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam! Świetna! Dawno tak dobrej książki nie czytałam!
OdpowiedzUsuńMnie ta książka szczerze powiem... znudziła. Nie chętnie do niej wracałam aż w końcu dałam sobie spokój i odłożyłam na półkę gdzie sobie już dłuższy czas leży i nie zamierzam do niej wracać... Ja lubię czytać o czymś a nie o niczym i nie jakieś tam pierdu pierdu... PS. nie jestem też fanką Herryego, żeby nie było, że brakuje mi latania na miotle i czarów... Po prostu nuda.
OdpowiedzUsuń