Wydawca: Agora
Data wydania: 16 kwietnia 2014
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Cena det: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Pytania o język
Ważna i potrzebna publikacja
dla każdego. Jerzy Sosnowski - w
międzyczasie wydał właśnie swoją nową powieść "Spotkamy się w Honolulu" -
zorganizował cykl spotkań z trzema profesorami, którzy jak nikt inny dbają o
poprawność polszczyzny, śledząc także jej przemiany. Jerzy Bralczyk, Jan
Miodek, Andrzej Markowski. Czwórka żywo dyskutująca o języku. "Wszystko zależy od przyimka" nie
jest żadnym cyklem wykładów. To zapis swobodnych rozmów na temat dzisiejszej
polszczyzny, jej historii oraz przyszłości; rozmowa o językowej wariantywności,
o bogactwie polszczyzny i o jej ewolucji. Jest to przede wszystkim książka,
w której widać miłość, przywiązanie, szacunek i podziw dla każdej możliwej
dzisiaj formy wykorzystania języka polskiego. Widać również, że rozmówcy
traktują z szacunkiem każdy problem i nie dają nam prostych rozwiązań,
sugerując przede wszystkim otwartość oraz świadomość tego, jak bogaty jest nasz
język.
Sporo miejsca dyskutujący poświęcają zmianom w polszczyźnie. Zastanawiają się nad tym, co leży u ich
podstaw. Pokazują, w jaki sposób zmieniamy język i siebie w nim intuicyjnie;
kiedy robimy to racjonalnie, a kiedy wpadamy w pułapkę czasem śmiesznych,
czasem przerażających "mód" w mówieniu i pisaniu. Warto zaznaczyć, że przede wszystkim o
mówieniu Sosnowski rozmawia z profesorami. Krytyka, zadziwienie, oburzenie
i podziw - mieszają się różne emocje i różne punkty widzenia na to, co dzieje
się ze współczesną polszczyzną, która przecież nie ulega znowu tak wielkim
zmianom jak inne języki europejskie. Mówienie kryje w sobie prawdę i
hipokryzję. Rozmówcy śledzą jedno i drugie, punktują słabości, uzasadniają
konieczność pozostawania przy uznanych już normach. Przede wszystkim jednak
poddają się pasjonującej wymianie poglądów o tym, jak każdy z nich postrzega
ewolucję języka i co widzi w niej pozytywnego, a co niepokojącego.
"Wszystko
zależy od przyimka" to przede wszystkim książka o możliwościach
polszczyzny. O tym wszystkim, co nie jest w języku ustalone, nie jest
obligatoryjne. Spory - pół żartem, pół serio - dotyczą zagadnień, z którymi
wciąż mierzy się każdy świadomy użytkownik języka, ale nie znajdziemy w tej
publikacji kategorycznych sądów czy stwierdzeń bezdyskusyjnie jednoznacznych. Rozmówcy
dobrze się bawią w bezpośrednim kontakcie ze sobą, ale przede wszystkim bawią
się materią języka, nawiązując wieloznacznie do tego wszystkiego, co
chcielibyśmy mieć wyłożone wprost, by zapamiętać i wiedzieć, że autorytety się
nie wahają.
To głównie książka pytań, a
nie odpowiedzi. Każda rozmowa koncentruje się na wielu wariantach oraz tezach i
w każdej obserwujemy, jak językowcy radzą sobie ze wszystkim, co osaczające w
polszczyźnie. Wszystkie dyskusje są ważne i nie sposób którejś wyróżniać. Zdaję
sobie sprawę natomiast z tego, które wzbudzą większe zainteresowanie
czytelników. Debata o języku internetu to rozmowa o inwazji form graficznych,
które mają zastępować komunikaty. Świetna jest rozmowa o problemach
interpunkcyjnych Polaków i o umiłowaniu do interpunkcji w ogóle. Czy każdy z
nas wie, czym jest przecinek retoryczny? Dlaczego tak bardzo boimy się używać
średnika? Jak wzbogaca nasz język interpunkcja i skąd te wciąż mnożące się z
nią problemy? To jeden z tej mniej licznej grupy tematów poświęconych zapisom,
a nie mówieniu.
Problematycznych zapisów jest zresztą wiele. Jak odmieniać nazwiska i czy należy to robić? Jak zapisywać
anglicyzmy, tak przecież ekspansywne i nie sprawiające problemów w mowie, a
boleśnie uwierające w zapisie? Wpływ języka angielskiego na nasze mówienie jest
rozpatrywany przez rozmówców na kilku płaszczyznach. Zadziwiające może być to, że polszczyzna tak wiele wchłania jeśli
chodzi o obce języki, a sama nie była w stanie wyeksportować do nich czegoś
swojego, bo przecież znana wszędzie "wódka" to słowo rosyjskie.
Polszczyzna - bez ekspansywności - jednak żyje w prawie 50 milionach użytkowników
i o wielu formach tego życia naukowcy rozmawiają ze szczególnym zaangażowaniem
oraz pasją.
Istotne są rozważania o
kulturze językowej oraz o czymś wręcz przeciwnym, o brutalizacji i postępującej
agresji języka mówionego. Rozmówcy wychodzą od konkretnych kontekstów
sytuacyjnych, w których polszczyzna wymusza u nas stosowanie różnych form, do
których nie zawsze jesteśmy przekonani. Panowie
ciekawie dyskutują o adekwatności stylu i o istocie stylizacji jako takiej. Rozważają
problem wulgaryzmów oraz ich miejsce w języku, analizują narzucający się nam
język reklam, mówią także o umiejętności stosowania się (lub nie) do tak zwanej
politycznej poprawności, która przecież tak naprawdę powinna być nazywana
poprawnością obyczajową.
Jerzy
Sosnowski stara się jedynie sugerować problemy, dyskretnie kryje swoje uwagi
gdzieś w tle, jest jednak doskonale przygotowanym do tych rozmów moderatorem.
Tylko dzięki niemu dyskusje wędrują w kierunku dla czytelnika pożądanym, bo nie
tworzy się z tego zapis trzech punktów widzenia z nakreśleniem różnic i
podobieństw poglądów, lecz żywa, często emocjonalna wymiana zdań - z większą
liczbą niepokojących znaków zapytania niż kategorycznie stawianych kropek.
Autor książki zachęca rozmówców do fantazjowania na temat przyszłości
polszczyzny. Każdy z profesorów wzbogaca dyskusje anegdotami, dzięki czemu
rozważania o tym wszystkim, co w polszczyźnie jest żywe, ożywiają dodatkowo
przez pryzmat osobistych doświadczeń Jerzego Bralczyka, Jana Miodka i Andrzeja
Markowskiego.
A jeśli ktoś poczuje
niedosyt, bo nie znajdzie w tej publikacji jasnych odpowiedzi na nurtujące go
pytania, niech pomyśli nad tym, o czym jest naprawdę ta dość oryginalna rzecz. Czy rzeczywiście mamy być wciąż
przekonywani przez autorytety o słuszności danych rozwiązań w mowie i piśmie?
Czy nie jest tak, że dzięki tej książce możemy dostrzec, że także autorytety
pozostają bezradne i do tej bezradności potrafią się przyznać? Jerzy
Bralczyk mówi: "Kiedyś myśleliśmy o
języku jako o czymś, co nas wyraża. Teraz myślimy o nim cały czas jako o czymś,
co innych przekonuje". Warto zastanowić się nad tym, jak każe o języku
myśleć ta publikacja. Warto wiedzieć, co uzasadnia, co sugeruje, na co
utyskuje, a z czego zwyczajnie żartuje. Bo jeśli - jak wspomina jeden z
rozmówców - język może być przyzwyczajeniem, niech będzie przyzwyczajeniem,
które lubimy i które wybieramy świadomie. Równie świadomie, krytycznie nawet i
z otwartym umysłem należy przeczytać książkę Jerzego Sosnowskiego, gdzie
wielokrotnie zostanie nam udowodnione, jak wiele czasem zależy od tytułowego
przyimka. Dużo więcej od nas samych i naszej świadomości językowej.
Już wiem, jaką książkę kupię podczas tegorocznych targów książki w Warszawie. Profesorowie Bralczyk, Miodek i Markowski są moimi autorytetami w wielu dziedzinach.
OdpowiedzUsuńTrafna uwaga, że jest to zbiór pytań. Ale nie uważam tego za wadę(Ty jak widzę również), we mnie te pytanie obudziły chęć przemyślenia, tego jak mówię i do kogo. Starałam się mówić świadomie, ale teraz częściej zawieszam głos, czy zatrzymuję słowa w ustach, czekam aż się to unormuje, bo nie mogę zamilknąć, z powodu zastanawiania się czy nie strzelam byka. Uważam jednak, że taka refleksja nad językiem jest potrzebna i lekturą tej książki byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W tytule wymieniony jest Andrzej Sosnowski. A chodzi o Jerzego - jak stoi w tekście recenzji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBibliomisiek, dziękuję za zwrócenie uwagi! Dziwne, że przez tyle miesięcy nikt tego nie zauważył :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBibliomisiek, dziękuję za zwrócenie uwagi! Dziwne, że przez tyle miesięcy nikt tego nie zauważył :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń