Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 3 listopada 2014
Liczba stron: 200
Oprawa: miękka
Cena det: 29,90 zł
Tytuł recenzji: Spotkać siebie
Roma Ligocka od lat pisze
wciąż tę samą książkę. Odważnie i z trudem, subtelnie i bez dawania sobie
taryfy ulgowej przy wymienianiu traumatycznych wspomnień, jakie na zawsze ją
naznaczyły. Najnowsza publikacja to wyraźne uzupełnienie "Dobrego dziecka". Konfesyjna proza z rytmem
nadanym przez świadomość nastoletniej dziewczyny wchodzącej w dorosłość z takim
samym trudem, z jakim wychodziła z getta i żegnała się z wojennymi
wspomnieniami. Relacje z matką znowu pojawiają się na pierwszym planie, ale
to już inne relacje niż te z poprzedniej książki. Matka najpierw jest w
oddaleniu, śle do córki listy z Wiednia, usiłuje kontrolować jej życie i
wierzyć, iż córka będzie postępować słusznie. Potem Tosia przyjeżdża do Krakowa
i zaznacza się wyraźna pustka. Rozczarowania oraz skryte pretensje. Kobiet,
które do niedawna łączyło tak wiele. Dorastająca Roma nie musi już brać
odpowiedzialności za matkę, ale nie chce też, by ona wytyczała jej życiową
drogę. Pęknięcia, rysy, dwuznaczności i żal do samych siebie - w najnowszej
książce Roma Ligocka opowiada o mentalnym rozstaniu i o rozpoczynaniu nowego
życia. Wciąż z lękami i wciąż z bolesnymi wspomnieniami, które trzeba nadal
oswajać, stale przekonywać siebie o wartości życia, wciąż wierzyć w prawdziwą
miłość i w to, że ktoś wreszcie naprawdę pokocha...
"Droga
Romo" w samym tytule implikuje formalną strukturę tej prozy. Pojawiająca
się narracja w drugiej osobie to świadectwo zatroskania o czas miniony, którego
nie da się już zmienić. Ligocka rozmawia ze sobą w taki sposób,
że ujawnia doświadczenia już nabyte tylko w minimalnym stopniu. Ważniejsza
staje się troska i czułość w zwracaniu się do dorastającej Poziomki. To jest
już czas, kiedy pisarka może bez ustawicznego lęku o codzienność obejrzeć się
za siebie i uwypuklić te ważne elementy z początku dorosłego życia, które
narysowały obraz Romy dojrzałej, poważnej i pogodzonej z tym, z czym musi się
pogodzić. "Droga Romo" to proza dialogu ze sobą osadzona w
kontekstach tego czasu, w jakim dorastająca autorka mierzyła się z doświadczeniami
egzystencjalnie tak ważnymi, jak ważne były osoby stające na jej drodze,
kuszące innością życia, wiecznie tego życia spragnione i czasem prowadzące na
jego manowce.
Już na samym początku
dowiadujemy się, czym ma być ta książka. "Właściwie
to prosta historia dziewczyny, która boi się świata, a on zmienia się wokół
niej szybko, jak zmienia się ona sama". Ligockiej zależy na tym, by widzieć przeszłość wyraźnie, spotkać samą
siebie z pewnego okresu życia i zatrzymać chwile, które na zawsze zmieniły
sposób postrzegania świata przez tę, co świat zdawała się kochać mimo wielu
wyrzeczeń i mimo okrucieństw, jakich los nie szczędził nawet wiele lat po
wojnie. A to wojna przecież miała być przecież tym najtrudniejszym,
ekstremalnie najbardziej tragicznym doznaniem...
"Droga Romo"
portretuje osoby i zdarzenia ważne wtedy, kiedy życie traciło już smak
młodzieńczej swobody, ale nadal nie było życiem odpowiedzialnie dorosłym.
Ligocka przecież w dorosłość rozumianą jako odpowiedzialność za kogoś weszła wiele
lat wcześniej. To doświadczenie było wyczerpujące i wpłynęło zapewne na kolejne
lata dorastania, chociaż widzimy we wspomnieniach i egzaltację, i naiwność, i
słodką pretensjonalność Romy, dla której często było za wcześnie albo za późno
na pewne gesty czy słowa. Widzimy też w krakowskich wspomnieniach ludzi
bliskich i takich, którzy wymuszali bliskość. Bo Roma po matce musiała ocalić
niejedną. Na przykład szkolną koleżankę, która poddaje się aborcji bez wiedzy
rodziców. Doświadczająca dorosłości Poziomka wciąż czuje, że jest komuś
potrzebna. Sama pozostaje bez opieki i nie świadczy o tym tylko puste
mieszkanie, do którego pewnego dnia bez zapowiedzi wkracza jej matka. To książka o doświadczeniu samotności.
Innej od tej w wojennej zawierusze. Bardziej bolesnej, bo wdzierającej się w
czas doświadczeń zapamiętywanych do końca życia. Ligocka wspomina cudowne
chwile z przyjaciółmi, ale i zdarzenia traumatyczne, po których dorosłe życie
nie jawiło się już tak atrakcyjnym jak na początku. Mimo ludzi wokół dojmująca
pustka. Dorosła Ligocka chciałaby pogłaskać po głowie Poziomkę, gdy mówi do
niej: "Zawsze w trudnych chwilach
byłaś sama, droga Romo. Dziś już zdajesz sobie z tego sprawę".
Deficyt
miłości - o nim czytamy znowu i tym razem z innej perspektywy, ale obraz
wyłania się równie przygnębiający co z poprzednich powieści.
Pierwszy poważny związek, którego nie akceptuje krakowskie otoczenie. Ślub i
gorycz życia z alkoholikiem. Stała walka o wewnętrzną wolność i stałe tej
wolności poszukiwanie. Na przykład podczas wyjazdów z Krakowa do tętniącej
życiem dużo bardziej intensywnie Warszawy. Są i wspomnienia z europejskich
podróży. Ślady delikatnego kosmopolityzmu w czasach, gdy polskie granice były
pilnie strzeżone. Jest świeżość opowieści o trudnych decyzjach, dla których
dopiero po latach można odnaleźć stosowne motywacje. "Droga Romo" to cofanie się w czasie po to, by tamten czas
przeżyć świadomie. Ale także dla samego wspominania tego, co kiedyś
doświadczane było tak intensywnie. Studia na ASP, pierwsze upojenie
alkoholowe, zbliżenie seksualne, fascynacje towarzyskie i miłości, zdrady w
różnym tego słowa znaczeniu... Pojawia się takie niezrealizowane pragnienie, by
po latach korygować wszelkie błędne kroki. Dziś ze świadomością tego, w jaką
stronę się podążało. Poziomka dorośleje, ale dorosła dostatecznie już lata
temu. Teraz, mając dwadzieścia lat, stoi przed światem pełnych możliwości, a my
zamykamy książkę i możemy się jedynie domyślać tego, o czym będą kolejne.
Czytanie Romy Ligockiej
jest trudne, bo obcuje się z prozą stonowaną, która opowiada o kumulacji wielu
emocji, jakich można być świadomym dopiero po latach albo wcale. Relacje z
Tosią, od których zacząłem niniejsze omówienie, to pewien szkielet
konstrukcyjny opowieści córki żegnającej się z matką, jaka wielokrotnie
wpędzała we frustracje, nie rekompensowała lęków, nie starała się im zaradzić.
Zda się, że Ligocka pisze kolejną smutną książkę, ale to taki mądry smutek, bo
pisarka jest - jak radził Staff - "wprawna
w cierpieniu", taka zawsze być musiała. "Droga Romo" to
zezwolenie na kontakt z tą częścią samej siebie, która cierpiała bez
zrozumienia, a której dzisiaj można współczuć i ją rozumieć.
"Wprawna w cierpieniu"-"Roma Ligocka od lat pisze wciąż tę samą książkę". Tak jak na powieść "Droga Romo", tak samo czekałam i na Pana recenzję- wnikliwe, przekrojowe studium psychologiczne przeżyć pisarki. Ustawia Pan poprzeczkę tak wysoko, że wyżej już nie można. I co tu napisać pod tak profesjonalną recenzją, tą i każdą inną? (...)Ludziom brakuje słów...pozostaje wierzyć, że w odzewie pilnie poszukują recenzowanych przez Pana książek, by mogli podobnie odczuwać.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKSIAZKI PANI ROMY CZYTAM ZE WZRUSZENIEM,CZEKAM NA KAZDA PANI POWIESC,KTORA CZTAM W POLSKIM LUB NIEMIECKIM WYDANIU. DZIEKUJE MAGDA Z LIGOTY
OdpowiedzUsuń