Wydawca: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 13 stycznia 2015
Liczba stron: 348
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 32 zł
Tytuł recenzji: Odpowiedzialność i lekkomyślność
Cechą charakterystyczną tego
debiutu ma być rwana fraza. Żółcińska męczy nią tym doskonalej, że bardzo łatwo
jest przewidzieć, ku czemu mogą zmierzać zdarzenia opisane językiem
kompulsywnej udręki wynikającej z niedostosowania i z niezgody na warunki, w jakich trzeba wykazać
się odpowiedzialnością. Krótkie zdania
mają siec i atakować zmysły, oddawać wiarygodnie strumień świadomości kolejnej
obsesyjnie skupionej na sobie osamotnionej kobiety teoretycznego sukcesu. Jest ona
przekonana o tym, iż cierpi na atrofię uczuć, tak zwane normalne życie może
tylko podglądać, a szarpiące nią namiętności czynić mają z tej narracji rzecz o
popadaniu w emocjonalne pułapki przywiązania do rzeczy, stanów i ludzi
zmiennych, przemijających. W pułapkę wpada jednak sama pisarka - opisuje
stany dość bolesne w sposób niewiarygodny, bo przepełniony nadmiernym
dramatyzmem. Dramatyczny staje się bowiem nie tylko dylemat ”jak żyć", ale
także problem doboru ubrania i spojrzenia na siebie w lustrze. Straszne.
Autorka
"Najdroższej" stara się tak skomplikować sytuację życiową bohaterki,
aby można było wejść w tę opowieść z oczekiwaniami i współczuciem. Już
pierwsza scena ucieczki po odbytym potajemnie akcie miłosnym ma nam
uświadamiać, że w pościelowym strachu kryć się może coś więcej. Otrzymujemy w
gruncie rzeczy kolejną powieść o tym, jak niedostrzegalna może być granica
między tym, co odpowiedzialne a tym, co lekkomyślne. W historii Soni, która
analizuje wszystko z zaangażowaniem mikrobiologa na tropie naukowego odkrycia,
wszystko jest jednak szare i przewidywalne. Wielowymiarowość tej narracji
budowana jest jedynie na samoudręczeniu, co w połączeniu z faktem, iż bohaterka
wciąż stara się podejmować ważne życiowo decyzje, ma czynić
"Najdroższą" powieścią osadzoną w emocjach, ale warunkującą doznania
inne niż emocjonalne.
Oddajmy jednak
sprawiedliwość bohaterce - rzeczywiście ma "pod górkę" i życie się z
nią nie pieści. Tkwi w matni, zajmując się chorą matką, dla której nie ma już
nadziei tak, jak nadzieję odbiera sobie sama córka niepostrzeżenie wchodząca w
rolę, na którą nie jest gotowa. Odpowiedzialność za tę, dla której można zrobić
niewiele, determinuje codzienne wybory Soni. Kobieta podlega matce w
każdym możliwym wymiarze, a jej oddanie zderza się z egoistycznym pragnieniem
bycia gdzieś ponad problemem, od którego nie ma przecież ucieczki. Udręczona córka matkuje niesamodzielnej
rodzicielce. Musi w jakiś sposób odreagować ciągłą gotowość do pomocy i
wsparcia. Odpowiedzialność za matkę idzie w parze z lekkomyślnością w doborze
partnerów. A jest ich dwóch, by dramatycznie ukazać labilność emocjonalną
opiekunki, która także chciałaby znaleźć dla siebie opiekuna;
kogoś, kto ją uratuje, uwolni od samej siebie. Zbliżenie się do anioła
okazuje się nad wyraz proste, ale wejście z nim w relację takie już nie jest.
To właśnie o dramacie niepełnych relacji, o dyskomforcie nadmiernych oczekiwań
i bolesnej konfrontacji z drugim człowiekiem jest w dużej mierze
"Najdroższa" - ambitna w założeniu powieść o złudzeniach i niemożności
wyboru, o poszukiwaniu szczęścia i tego szczęścia utracie. Bo Sonia cierpi
naprawdę, wciąż niezdecydowana, wciąż gotowa do zmian, stale na te zmiany
nieprzygotowana i ustawicznie niepewna swego statusu jako kobiety, córki,
kochanki czy przyjaciółki.
Maciek i August są z innych
światów. Pierwszy nieregularny, nieprzewidywalny i zaskakujący. Drugi nad wyraz
uporządkowany, bezpretensjonalny, oczywisty i oddany sprawie. Z powieści Żółcińskiej dowiedzieć się
można, iż poziom skomplikowania mężczyzny określa nieregularność odbierania
przez niego telefonów. Z kobietą jest dużo bardziej zawikłana sprawa.
Główna bohaterka komunikuje swoje potrzeby, ale jednocześnie odbiera im status
ważności; stale i uporczywie kwestionuje swoje prawo do osiągnięcia szczęścia,
a stan spełnienia rozmywa się gdzieś między dwoma płomiennymi romansami. Maciek
jest aniołem, który upadł i sam potrzebuje wsparcia. August umeblowałby sobą
życie Soni i dyskretnie stał obok niej, bo trudno z kimś takim jak ona wejść w
relacje partnerskie. Dramat miłosnego trójkąta jest dramatem rozwoju
wewnętrznego lęku, który nie pozwala na podjęcie decyzji o życiowym spełnieniu.
Nie daje go przecież ani męcząca praca w korporacji, ani spotkania na
dwa fronty, po których czuć można tylko gorzką niechęć do siebie, bo miłosne
zbliżenia są źródłem frustracji i niesmaku. Sonia przygląda się z oddalenia
życiu swojej jedynej przyjaciółki, która postawiła na tradycyjny model rodziny
i poukładała się z tym życiem bardzo szybko. Czego brakuje bohaterce "Najdroższej"?
Osoby, która z jednej strony rozumiałaby jej chwiejne stany emocjonalne, z
drugiej jednak - umiała być autorytatywna i dominująca, bo Sonia poszukuje
takiego solidnego opiekuna, jakim nie może być dla własnej matki.
Żółcińska stara się
obiektywnie oddać nastroje i ich uwarunkowania. To książka o tym, co
dramatycznie rozdarta między obowiązkiem a przyjemnością singielka posiada,
czego oczekuje i fantazja o tym, co jej się należy. Tytuł sugeruje, że ufać
można tylko sobie. Tylko o siebie dbać. Bo Sonia musi uratować się sama,
samodzielnie podjąć kilka decyzji i zdecydować, w jakim stopniu angażuje ją
każdy ze związków. To narracja o
niemożności dokonania wyboru, ale przede wszystkim dość irytująca opowieść o histerii,
nad którą nie da się zapanować, bo nie chce się tego w gruncie rzeczy; daje się
na nią pozwolenie, gdy na co dzień trzeba być odpowiedzialnym oraz
uporządkowanym ogniwem w życiu nieuleczalnie chorej oczekującej wsparcia i
pewności.
Wanda Żółcińska
proponuje nam cały szereg zbędnych scen, z których nic nie wynika. Ale nawet
gdyby tę przesyconą emocjami narrację dostatecznie skrócić, nadal opowiadałaby
historię stosunkowo prostą. Historię o braku satysfakcji z własnych działań i o
niemożności wyjścia gdzieś poza to. "Najdroższa" pewnie niektórych
porwie, innych zirytuje. Obawiam się, że grupa tych drugich może być większa,
bo nie ma w książce Żółcińskiej niczego poza formalnym zabiegiem składni
podporządkowanej emocjom. Niczego, co czyniłoby ten debiut w jakikolwiek sposób
wyjątkowym.
Imię postaci - absolutna wpadka!
OdpowiedzUsuń