Pages

2015-07-24

"Tam, gdzie wiatr krzyczy najgłośniej" Robert Peroni, Francesco Casolo

Wydawca: Świat Książki

Data wydania: 6 maja 2015

Liczba stron: 192

Tłumacz: Anna Osmólska-Mętrak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 29,90 zł

Tytuł recenzji: Lód i przywiązanie

Analizowanie książki Roberta Peroniego o Grenlandii to świetna okazja, by zestawić tę pozycję z mroczną opowieścią Anny Kim, "Anatomia pewnej nocy". Kim wyruszyła na wschód wyspy, by poznać tajemniczą historię Tasiilaq - miasta, w którym kilkanaście osób w krótkich odstępach czasu odebrało sobie życie. Niemiecka pisarka buduje narrację pełną niejednoznaczności i melancholii, Peroni jakby to wszystko rozjaśniał. Bo dla niego Tasiilaq to nie wioska samobójców, lecz miejsce, z którym postanowił zżyć się na zawsze. Tam postawił Czerwony Dom, tam odnalazł harmonię, to Grenlandia nauczyła go prawdziwej pokory po latach ekstremalnego mierzenia się z życiem. "Tam, gdzie wiatr krzyczy najgłośniej" ma ogromną wartość poznawczą, literacką niekoniecznie. Opowieści Peroniego, przesycone ciekawymi historiami i zajmującymi uwagę anegdotami, nie są wolne od stylu irytujących sentencji, a chwilami pojawia się nieznośny, naprawdę niepotrzebny dydaktyzm. To jednak świadectwo zakorzenienia się w świecie, który nie zna pojęcia stałości i bezruchu. Wiarygodne. Peroni w swym aktywnym życiu zdobywcy być może po raz pierwszy skonfrontował się z czymś naprawdę nieznanym, przybywając do Grenlandii i obcując z Inuitami, przez większość z nas określanych egzotycznym mianem "Eskimosi". Siła tej konfrontacji była zapewne tak duża jak spotkanie Anny Kim z miejscem zabierającym ludzkie istnienia. Były to jednak zasadniczo różne od siebie konfrontacje. Obrazują postrzeganie rdzennych Grenlandczyków przez ludzi Zachodu i przez białego człowieka, który zechciał pochylić się nad nimi naprawdę.

Inuici słyną ze swej łagodności. Ona wraz z otwartością kontrastuje przecież z surowym klimatem, gdzie nie mierzy się upływu czasu w sposób, w jaki dokonują tego tak zwani cywilizowani ludzie. Peroni zbliżył się do nich jeszcze w okresie, kiedy ich tożsamość nie była skonfrontowana z tym, co niesie tak zwana nowoczesność. Ich rytm życia, wierzenia, poglądy czy działania - wszystko miało właściwy czas i miejsce na wyspie, do której po Normanach - byli tam w X wieku - nikt tak naprawdę nie chciał docierać. Kim widzi już społeczność zmuszoną do mieszkania w betonowych budynkach, której odbierane były nieliczne możliwości życiowe i która przez to zaczęła cierpieć.

Bo Inuici są bardzo ugodowi. Wielu uznałoby ich za zachowawczych, tchórzliwych. Są w stanie zaakceptować wszystko, co przyjdzie do nich z zewnątrz, ale nie są w stanie dać temu wiary. XXI wiek zniszczył niespotykaną wyjątkowość ich zimnej wyspy bardziej niż liczne minione stulecia. Peroni snuje swą opowieść także po to, by zachować w świadomości czytelników tę część świata, która cierpi z powodu narzucanego trybu życia. Inuici przez wieki solidarni, wieczni pragmatycy, skupieni wokół priorytetów takich jak rodzina, miłość i przetrwanie, doświadczają okrucieństwa cywilizowanego świata, który zabrania im polować, choć zabijają przecież tylko po to, by jeść. Nikt nie chce zbliżyć się naprawdę do wyjątkowej formy ludzkości deprecjonowanej przez nowoczesność. Peroni wśród Inuitów przechodzi duchową przemianę. Proste i intensywne więzi społeczne pośród specyficznych wierzeń i szamanizmu dają mu możliwość realnego konfrontowania się z życiem. Uwolniony od imperatywu posiadania i gromadzenia włoski podróżnik czuje się ocalony, gdy akceptuje własny bezruch. Wraz z warunkami przyrodniczymi, które dyktują rytm dnia, miesiąca, całego życia. Nie chce być obok, chce wejść w specyficzną społeczność i stać się jej członkiem. Zachować w sobie poczciwość i szacunek dla innych. Tak jak wielki jest jego szacunek dla surowej grenlandzkiej aury.

Anna Kim oddała tajemniczość samobójstw z Tasiilaq zgodnie z oczekiwaniami czytelnika z innego kręgu kulturowego. Odbieranie sobie życia to motyw budujący jej mroczną i przejmującą prozę. Peroni także nawiązuje do świadectw odejścia z rąk własnych, ale racjonalizuje to sobie, nam przede wszystkim. Umieszcza myślenie o śmierci w kontekście życia Inuitów, dla których samobójstwo jest naturalnym wyborem przy braku jakiejkolwiek alternatywy. I nikt nie wie, kiedy nastąpi ten moment, gdy Grenlandczyk zdecyduje się na odejście. Peroni wraz z Kim próbują analizować specyficzny stan samotności na wyspie. Każde z nich wyciąga nieco inne wnioski. Jednocześnie oboje zauważają, że to bardzo specyficzna samotność. I bardzo specyficzne samobójstwa, od których Inuici nie są wolni. Tak jak od strachu chociażby - jest on większy, gdy myślą o demonach, niż gdy uświadamiają sobie, że cała rodzina prawdopodobnie może umrzeć z głodu. Robert Peroni doświadcza głodu całkiem realnie, ale nie jest to głód grenlandzki. To przyroda kieruje ludzkimi instynktami i potrzebami. Włoski przybysz przez lata jeszcze nie jest w stanie do końca zrozumieć tej zależności.

"Tam, gdzie wiatr krzyczy najgłośniej" to opowieść o społeczniku, który zaczął walczyć w słusznej sprawie, kiedy zrozumiał, że nowoczesny świat oraz jego oczekiwania względem Grenlandii mogą pogrążyć Inuitów w marazmie i lęku. Czerwony Dom to symbol oddania drugiemu człowiekowi. Prawdziwego i bezinteresownego. W Tasiilaq nie zamyka się domów i Peroni po latach zaczyna rozumieć, dlaczego tak się dzieje. Wie, że opisuje być może cywilizację skazaną na wyginięcie. Kiedy popada wówczas w patos, brzmi odstręczająco. Gdy jednak analizuje pozycję ludzi, którzy od zawsze dawali sobie radę w ekstremalnych warunkach pogodowych, a teraz nie są w stanie unieść brzemienia nowoczesności, z pokorą pochyla głowę i surowo osądza ten nowoczesny świat. Wtedy jest bardzo wiarygodny. Mierząc się z demonami - własnymi i tymi grenlandzkimi - wypracowuje w sobie taki stan umysłu, w którym bezgranicznie ufa Inuitom, ich intuicji, pokorze i serdeczności. Nieprzypadkowo Inuita to "człowiek". To książka o odkrywaniu sensu człowieczeństwa i o życiu stale zagrożonym przez naturę - równie bezwzględną, co piękną i urzekającą.

To taka opowieść o ciekawości, akceptacji i próbie ocalania. Ważna książka, choć zbyt wiele przekazuje wprost, nie kryje w sobie symboliki, dwuznaczności. Robert Peroni opowiada o świadomości człowieka XXI wieku, który kwestionuje swoje pochodzenie i przywiązanie do form życia, dla których nie ma miejsca na Grenlandii. Jedna z ciekawszych opowieści o pokorze i empatii, jakie zdarzyło mi się w ostatnim czasie czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz