Wydawca: Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: 3 listopada 2014
Liczba stron: 232
Tłumacz: Eliza Borg
Oprawa: miękka
Cena det: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Kondycja Grenlandczyka
W nocy z 31 sierpnia na 1
września 2008 roku w małej miejscowości na wschodnim wybrzeżu Grenlandii
jedenaście osób odebrało sobie życie. Anna Kim przejęta tym faktem udała się
między innymi do Tasiilaq, by po reporterskiej wędrówce śladami samobójców napisać
poruszającą powieść wizyjną, w której przedstawiła swe fantazje o tym, co mogło
się wydarzyć feralnej nocy. Proza Kim to
poruszające świadectwo samotności Grenlandczyka - człowieka, który na co dzień
zmaga się z surowością klimatu, jego podstawowym życiowym doświadczeniem jest
cisza oraz izolacja, a z powodu przesiedleń do bloków mieszkalnych oraz wbicia
w rytm zmianowej pracy w miejsce polowań i współistnienia z dzikim rytmem
przyrody musi mierzyć się dodatkowo ze wspomnianą samotnością na kilku różnych
poziomach. Ten oczywisty, wyraźnie w książce uwypuklony, spowodowany jest
wyrwaniem ze specyfiki współistnienia z Grenlandią. Jeden z bohaterów
dramatycznie stwierdza: "Jesteśmy
samotni, bo nie potrafimy się wyrzec naszej natury".
"Anatomia pewnej nocy",
opowieść o ludzkim okrucieństwie i szaleństwie, książka o dysfunkcyjnych
rodzinach, porzuconych dzieciach, nieszczęśliwych rodzicach i zamkniętych w
sobie samotnikach, to mimo wszystko barwna historia dorastania do świadomości,
iż wolność odnaleźć można tylko w umieraniu. Mocna i przejmująca proza o końcu świata, gdzie otwierają się nowe
możliwości i gdzie szaleństwo odbiera pamięć, a ludzki los poddaje się przemocy
pod osłoną nocy...
Niewiele można posiadać w
surowym klimacie, w którym społeczność małego miasteczka jednoczy zdobywana na
wiele różnych sposobów bliskość, w jakiej najczęściej rodzą się mimo wszystko
złe emocje. Wszystko, co posiadają naprawdę Grenlandczycy, to oni sami - nieznośna
jest ta własność w granicach skóry i bardzo trudno nią rozporządzać. Grenlandia
słynie z tego, że jest miejscem szczególnie częstej liczby samobójstw. Być może
te jedenaście w 2008 roku to smutny zbieg okoliczności. Być może jednak z tego
zdarzenia da się stworzyć symboliczną opowieść o trudzie przetrwania i rozpaczy
porywania się na własne życie w najbardziej kameralny ze sposobów - bez
zapowiedzi, bez sygnałów dla otoczenia o nadchodzącym końcu. Bohaterowie Anny Kim portretowani są bardzo
niewyraźnie, ale sfera ich uczuć ujawniająca się w tej przesyconej metaforyką
prozy stara się dawać odpowiedzi na pytania o to, dlaczego odchodzą, nie
walczą, nie szukają alternatyw.
Fikcyjne Amarâq stanowi tło
dla kameralnych dramatów, które są w ścisłym związku z portretowanym miastem,
co będzie czytelne już od pierwszych stron. Kim buduje topografię miasta i ludzkich dusz. Okaleczonych,
przesyconych nieznośną pustką, pozbawionych wiary w jakikolwiek sens.
Tymczasem wokół noc się zagęszcza i jej obecność niesie w sobie grozę oraz
powoduje, iż przestrzeń zatapia się gdzieś w niebycie; w niej ludzie tracą
zmysły albo też je wyostrzają, widząc wyraźniej kontury samych siebie przy
braku konturów mrocznego otoczenia. "Anatomia pewnej nocy" to
specyficzna powieść panoramiczna. Z jednej strony cienie biograficzne każą nam
szukać odpowiedzi o powody odbierania sobie życia przez różnych ludzi, których
niewiele łączy. Z drugiej natomiast - ta panorama jest mocno punktowa,
zacierają się znaczące zdarzenia, przełomowe przeżycia i momenty mogące
wyjaśniać tragiczne decyzje. Nie śledzimy bowiem bohaterów po to, by zrozumieć
ich odejście. Anna Kim zabiera nas w podróż po pustyni zimna - tej wokół i tej
w sercach ludzi, którzy na pewnym etapie życia utracili wiarę w miłość, a to
właśnie miłość jest dla wielu Grenlandczyków ratunkiem i wybawieniem.
Kim opowiada o deficytach
miłości. Uczucia, które w subpolarnych warunkach przeżywa się dużo bardziej
intensywnie niż gdziekolwiek indziej. To
historia o zawiedzionych nadziejach i o niewykorzystanych możliwościach. O
smutku i goryczy. Pośród lodowatego świata wokół, jaki wyznacza granice po
swojemu, wchłania w siebie bezlitośnie i każe żyć w innym wymiarze niż żyć by
się chciało. Dramaty Kim to jedynie sygnalizowane punkty na ciemnej mapie
mentalności współczesnego Grenlandczyka. Niemiecka pisarka tak zarysowuje
okoliczności śmierci, że pozostajemy z nimi w takiej samej niepewności, w
jakiej popełniający samobójstwa żyli w ostatnich dniach bądź godzinach przed
podjęciem nieodwracalnej decyzji. Odnosi się wrażenie, iż w chwili odejścia
myśli nie istnieją. Pojawia się przerażająca pustka, specyficzne wyciszenie,
śmierci są niezauważalne, wtapiają się w tę wielką nieobecność wokół. W prozie
Kim dodatkowo nie mają konturów tak jak traci je świat, gdzie żyć to znaczy
walczyć, a istnieć naprawdę - zrównać się z miejscem życia w każdym możliwym
wymiarze.
Anna Kim ubarwia narracje
wynikającymi z siebie metaforami. Skomplikowana składnia, zaburzenia
chronologii, punktowanie scen lub zdarzeń z przeszłości... Bohaterowie książki żyją tym, co zostało im odebrane. Nie potrafią
pogodzić się ze stratami i nie widzą sensu w ich rekompensowaniu na różne
sposoby. Poza tym żyją w Amarâq. To miasteczko przywiązuje do siebie na
zawsze, nie dając żadnych możliwości i boleśnie zamykając w granicach
nakreślonych przez fiord, góry, zmierzające ku wybrzeżu ulice i
klaustrofobiczny nastrój miejsca zesłania, bo wielu wydaje się przebywać tam po
to, by odpokutować błędy z przeszłości. W tym wszystkim wieloznaczna metafora
znikania. Rozpaczliwe zamykanie się w sobie, którego nie można powstrzymać. Zatomizowane
społeczeństwo, jakie powinno być jednością. Surowa jest wschodnia Grenlandia, ale surowość panuje także w
świadomości tych, dla których życie jest wieczną tułaczką pośród cieni. Z
balastem pamięci, co wciąż daje o sobie znać. Z Anną Kim wkraczamy do świata
mrocznej izolacji, z której wydobyć się nie sposób, a walka często nabiera
wymiaru groteskowego.
"Anatomia pewnej
nocy" to literacka fantazja o istnieniu w miejscu, które zdaje się nie
uznawać istnienia innego niż to, co lodowata aura pozostawia tam na zawsze. Przejmująca proza, w której wędrujemy po
słabo czytelnych śladach. Gubimy trop jak grenlandzki myśliwy traci z oczu
swoje zwierzę. Gościmy w świecie bezwzględnych praw i tam, gdzie ludzka
wiara w siłę przetrwania to czasem zdecydowanie za mało, by odeprzeć pokusę
odczuwania wolności w umieraniu. Jedynej, na jaką tam można sobie pozwolić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz