Pages

2015-08-26

"24/7. Późny kapitalizm i koniec snu" Jonathan Crary

Wydawca: Karakter

Data wydania: 13 sierpnia 2015

Liczba stron: 208

Tłumacz: Dariusz Żukowski

Oprawa: miękka

Cena det.: 35 zł

Tytuł recenzji: Udręka gotowości

Esej Jonathana Crary'ego brzmi bardzo groźnie. Autor poddał analizie uwarunkowania rynkowe oraz różnego rodzaju konteksty nabywania, posiadania i gromadzenia, by wskazać, że oto żyjemy w czasie nie tyle jeszcze wiecznej gotowości, ile permanentnej teraźniejszości, w czasie alogicznym, w którym życie ludzkie jest przecież niemożliwe, ale staramy się to zmienić. "24/7" to nie tylko doskonałe hasło wywoławcze i zapis, wokół którego można snuć rozważania o idei, roli i pragmatyce pracy na rzecz wytwarzania i stwarzania. Crary definiuje go bardzo czytelnie. "Świat 24/7 stwarza pozór ekwiwalencji między tym, co bezpośrednio dostępne albo gotowe do użycia, a tym, co istnieje". Wieczna teraźniejszość, pozbawiona ciemności - w każdym możliwym znaczeniu - oraz czasu na oderwanie się od niej równoważy produkt z marzeniem o jego powstaniu, posiadaniu, zdobywaniu. Całodobowy przepływ informacji, dóbr, modyfikacji poglądów i dopasowania się do wiecznie czynnego systemu. Kapitalizm wszedł już w tę najbardziej zachłanną z faz, kiedy sam stał się wszechobecny i zawsze dostępny, ale teraz chce dodatkowo wdrożyć w ten system człowieka. Istotę z gruntu rzeczy ułomną, która potrzebuje do regeneracji czegoś takiego jak sen.

Autor wychodzi od informacji, która dla wielu z nas może być jedynie ciekawostką, tylko nieznaczną liczbę odbiorców wprawi w zakłopotanie czy stan lęku. Mowa jest o oryginalnym ptaku - pasówce białobrewej. Może on funkcjonować na wysokich obrotach bez snu przez długi okres, a amerykańscy naukowcy przyglądają się bliżej temu fenomenowi, bo pragną w najbliższym czasie doprowadzić do tego, by zredukować potrzebę snu u człowieka. Esej Crary'ego jest poświęcony symbolice i pragmatyce stanu snu. Dodatkowo przeanalizowane jest też pojęcie przebudzenia - w sensie symbolicznym, egzystencjalnym i kognitywnym. "24/7" to rozważania o wartości osobistej snu, która odsuwa nas od zależności w życiu społecznym. A to nowego typu jest gotowe pożegnać się ze stanami nieproduktywnymi, sen zaś wydaje się wrogiem, bo jest to jedna z niewielu wartości, której nie da się całkowicie zawłaszczyć i zrobić z nią czegoś konstruktywnego.

Jaki jest status ludzkości w dzisiejszym świecie czynnym i gotowym do przerabiania przez dwadzieścia cztery godziny na dobę? Refleksja Crary'ego bynajmniej nie nowa, ale bardzo wyraźnie zaakcentowana. "Jesteśmy uległymi poddanymi zgadzającymi się na monitoring biometryczny i natrętny nadzór, łykającymi toksyczne jedzenie i napoje, zamieszkującymi bez słowa skargi w cieniu reaktorów atomowych". Sterowalni i przewidywalni. Wiemy, co mamy jeść, myśleć, co czytać albo co oglądać. Jakie produkty kupować i których unikać. Jak żyć, by nie marnować życia na bezproduktywne spanie. Bo na śnie nie można niczego ugrać, nie można go wykorzystać, w żaden sposób utowarowić. Jesteśmy być może o krok od przełomu, kiedy dowiemy się, że jakakolwiek forma odpoczynku jest bezwartościowa i by nadal tkwić w społeczeństwie kontroli, poddamy się dyktatowi bezsenności. Fantazje i futurystyczne wizje idą w parze z solidną analizą tekstów filozoficznych czy kilku znaczących obrazów filmowych. Wszystko po to, by wyodrębnić z kontekstu problem zasadzający się na tym, że wszystko, co naturalne, z czasem może być pozbawione znamion czegoś pożytecznego. Modelujemy życie, gospodarki, różnego rodzaju kapitały i systemy polityczne w wymiarze wielozadaniowości, gdzie zbędni są ci niedostosowani do pulsującego centrum wszechżycia. W nim tkwią tylko ci aktywni, dyspozycyjni i przekonani o tym, że naturalne potrzeby ludzkie można wyrugować albo przynajmniej dostosowawczo zmodyfikować.

Crary z równą uwagą czyta Hobbesa, Marksa, Arendt czy Deborda, co ogląda istotne z punktu widzenia rozważań filmy - od Tarkowskiego po Nolana. Stara się osadzić swoje rozważania w czasie, by udowodnić, jak wiele istotnych przemyśleń nieschwytanych w pułapkę bezczasu, jest w stanie być drogowskazami wówczas, gdy sterują za nas systemy, media albo inni ludzie. Crary wychodzi poza okrutny system wiecznego czuwania i między wnioskami filozofów - czasem trudnymi do zaakceptowania, czasem bezwzględnymi sygnalizować te mroczne rysy, często o charakterze politycznym, które zapowiadały lub perfekcyjnie przewidziały kształt dzisiejszego świata pozbawiającego się odpowiedzialności za czynione zło i kontekstów, w których to zło można rozpoznać. Stan senności wyraźnie wiąże się z niebezpieczeństwami, wobec których nie jesteśmy czujni, śniąc. Senność może być groźna, bo nas wyklucza. Na jawie doświadczamy zmian, z którymi nie potrafimy sobie poradzić nawet wypoczęci. Brak snu spowoduje, że nie będą się wyostrzać kontury, więc może będzie nam dane bezwolnie przyswoić to wszystko, co oferuje system - pędzący z niezachwianą pewnością ku przyszłości, a przecież rozpaczliwie zasadzony w tej wiecznej teraźniejszości, w której nie ma żadnego cyklu, żadnego powtórzenia, nie ma cienia ludzkiej refleksji i człowieczego sprzeciwu.

Crary po części fantazjuje o tym, co może nas niebawem spotkać, a po części punktuje wszystko to, czego nie dostrzegamy - być może nawet najbardziej wyspani. Kierujemy się w stronę egzystencji pozbawionej następstw i powtarzalności. Tam będziemy bezbronni tak samo jak podczas snu. "24/7" opowiada o faktach i iluzjach, zręcznie łącząc różnego rodzaju i pochodzenia argumenty. Esej podzielony na cztery rozdziały jest czytelny i wieloaspektowy. Jonathan Crary wiedzę nadbudowuje myślą społeczną, rozpaczliwie szuka resztek człowieczeństwa w kontrolowanym zewsząd świecie, w którym ludzkość zdaje się jedynie narzędziem do osiągania celów wybitnie nieludzkich. Stan bezsenności, z którego leczą się miliony, to stan zawieszenia, zagubienia i takiego rodzaju lęków, dla których nie ma już racjonalnego wytłumaczenia. Świat 24/7 to może być przyszłość bezsenności świadomej. Zaprzepaszczonego człowieczeństwa w imię potężnego kapitału. Crary grozi i ironizuje, kreśląc esej uświadamiający nam, jak szeroko pojęty postęp przejmuje kontrolę nad czasem, budując totalitaryzm najgroźniejszy z możliwych. Tuż obok świadomości zaspanego nieco człowieka. Bo ciągłość bez cykliczności czy powtórzeń może być równią pochyłą. Albo po prostu makabryczną, nieludzką wizją przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz